Najwięksi przegrani powołań. To musiało się tak skończyć. "Zrobił sporo, by wypaść z kadry"
Oni mają czego żałować po ogłoszeniu biało-czerwonych powołań na mistrzostwa Europy w Niemczech. Wybraliśmy największych przegranych wyborów Michała Probierza.
Nie o 19:00, a środowym przedpołudniem poznaliśmy wstępną kadrę Polski na EURO 2024. Wstępną, bo z ogłoszonej listy selekcjoner odrzuci jeszcze dwa nazwiska, co nastąpi po zaplanowanym na 7 czerwca sparingu z Ukrainą. Powołania w 100% pokrywają się z tym, co jako Meczyki.pl podawaliśmy kilkanaście godzin wcześniej.
O tym, że w kadrze raczej nie będzie wielu niespodzianek, otwarcie mówił sam Michał Probierz. Finalnie za te największe - choć zupełnie logiczne - należy uznać zaproszenia dla: Michała Skórasia, Kacpra Urbańskiego i Arkadiusza Milika. Cała trójka znalazła się w gronie największych wygranych powołań, które znajdziecie TUTAJ. Jeśli zaś chodzi o piłkarzy pominiętych, to najgorętszym nazwiskiem jest Matty Cash. I to on otwiera naszą grupę pięciu największych przegranych. Oto ona.
Matty Cash
Podstawowy prawy obrońca czwartej drużyny Premier League, wyceniany przez Transfermarkt na 28 mln euro, poza kadrą Polski na EURO 2024. Czytając to zdanie bez kontekstu możemy złapać się za głowę, bo na papierze europejskiego średniaka jak biało-czerwoni nie stać, by rezygnować z takich piłkarzy. Ale czy odstawienie Casha jest zaskoczeniem? No nie jest. Słychać, że nie chodzi wyłącznie o problemy zdrowotne, które w ostatnich miesiącach dokuczają zawodnikowi Aston Villi.
Umówmy się: Cash zrobił sporo, by z tej drużyny wypaść. Nadal nie poznaliśmy jego najlepszej wersji z orzełkiem na piersi. Gdy grał, zwykle zawodził, a przy tym sporą część reprezentacyjnej kariery zabrały mu urazy. Ponadto przez dwa i pół roku nie raczył nauczyć się języka polskiego. Pamiętajmy, że kadra to nie zbiór indywidualności dobieranych wyłącznie wedle umiejętności piłkarskich, ale docelowo zwarta, konkretna grupa. Nie każdy do niej pasuje, szczególnie, jeśli te umiejętności w biało-czerwonym trykocie akurat zwykle głęboko skrywa. Niemniej, Matty Cash może być bardzo mocno rozczarowany. Zarówno tym, że EURO 2024 obejrzy w telewizji, jak i całą dotychczasową przygodą w reprezentacji Polski.
Tomasz Kędziora
Kędziora w ubiegłym roku był ważnym punktem kadry, jeszcze za Fernando Santosa. Michał Probierz też mu zaufał, ale jesienią “Kendi” wyglądał słabiutko i następnie poszedł w odstawkę. Mimo nieobecności na marcowym zgrupowaniu uznajemy go jednak za przegranego. Po pierwsze, grono powołanych obrońców wygląda - mówiąc delikatnie - średnio ekskluzywnie. Konkurencja nie była silna. Po drugie, Kędziora w klubie robił sporo, by przekonać do siebie na nowo selekcjonera. Pełnił fundamentalną rolę w PAOK-u Saloniki, który zdobył mistrzostwo Grecji i dotarł do ćwierćfinału Pucharu Grecji. Po trzecie, jest graczem i doświadczonym, i uniwersalnym, mogącym obsadzić kilka pozycji w defensywie. Na powołanie to wszystko nie wystarczyło. Zabrakło ponoć bardzo niewiele.
Bartłomiej Drągowski
Bramkarz Panathinaikosu sporo nasłuchał się o tym, że jest “trójką” reprezentacji. Szczególnie na początku kadencji Probierz dawał do zrozumienia, że w optymalnych warunkach - czyli bez problemów zdrowotnych i osobistych - jego podstawowy tercet tworzą Szczęsny, Skorupski i właśnie Drągowski. 26-latek nie miał jednak okazji zawitać na zgrupowanie pod wodzą obecnego selekcjonera. Wspomniane problemy spowodowały, że zastąpił go Marcin Bułka. Jak widać - na stałe, bo choć “Drążek” wiosną regularnie bronił dostępu do bramki “Panaty”, to nie zdołał wrócić do kadry w miejsce golkipera Nicei. Dorzucając do tego rozkwit karier Kamila Grabary i Radosława Majeckiego, nie będziemy zdziwieni, jeśli i po turnieju Drągowski będzie miał do tej drużyny daleko. Nawet po rezygnacji Wojciecha Szczęsnego.
Dominik Marczuk
Mieliśmy wątpliwości, czy umieszczać skrzydłowego Jagiellonii na tej liście. Po namyśle to zrobiliśmy, bo jednak Marczuk był w tej kadrze w marcu, miał okazję pokazać się selekcjonerowi w akcji na treningach, a teraz został pominięty. Świetna forma w lidze nie wystarczyła, by znaleźć się w gronie powołanych na EURO 2024. Oczywiście, można być spokojnym o przyszłość utalentowanego piłkarza, bo jego czas zapewne nadejdzie już po turnieju. 20-latek ma jednak pełne prawo być rozczarowanym. Zrobił sporo, by rzutem na taśmę wskoczyć do biało-czerwonego pociągu.
Mateusz Bogusz
Pomocnik Los Angeles FC dobrze wszedł w nowy sezon MLS. Ma na koncie pięć goli, zbiera pozytywne recenzje, gra w silnej drużynie. Jest typem zawodnika nowoczesnego, technicznego, piłka przy nodze mu nie przeszkadza. Obsadzi też kilka pozycji w ofensywie. Ponadto w mediach, m.in. u nas na Meczyki.pl, pojawiały się informacje o obserwacji go przez sztab kadry. Na obserwacjach się jak widać skończyło. Bogusz nie przekonał na tyle, by wezwać go już na EURO 2024. Zdziwieni przesadnie nie jesteśmy, bo akurat na “dziesiątce” czy w ataku jest w kim wybierać, natomiast sam piłkarz z pewnością może czuć się zawiedziony.
- Jeszcze nie byłem w kadrze, ale liczę na to, że znajdę się w niej lada moment. To marzenie każdego zawodnika. (...) Myślę, że pasuję do obecnej reprezentacji. Wszystkie rzeczy, na które zwraca uwagę trener Michał Probierz na konferencjach, mam - szukanie gry, strzał z dystansu, odwaga. Mógłbym to wnieść do drużyny - opowiadał nam w kwietniu (więcej TUTAJ).