Najwięksi przegrani meczu ze Szkocją. "To nie jest piłkarz do gry w kadrze. Aż przykro patrzeć"

Najwięksi przegrani meczu ze Szkocją. "To nie jest piłkarz do gry w kadrze. Aż przykro patrzeć"
Marcin Karczewski / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotDzisiaj · 12:43
Niewielu piłkarzy reprezentacji Polski zaliczy spotkanie ze Szkocją do udanych. Znacznie więcej znajdziemy tych, którzy zawiedli. Kogo możemy uznać za największych przegranych? Poniższa lista zawiera też jeden “bonus”.
Z przodu festiwal nieskuteczności, z tyłu ta sama beznadzieja. Polacy w fatalnym stylu spadli z Dywizji A Ligi Narodów, przegrywając ze Szkocją w najgorszych możliwych okolicznościach. Doprawdy, trudno zrozumieć, dlaczego przy wyniku 1:1 i rywalu “na linach”, biało-czerwoni się cofnęli i próbowali dowieźć remis. Za to zostali ukarani. Szkoci okazali się trochę mniej nieporadni, skorzystali z zaproszenia w pole karne i wykopali gospodarzy do Dywizji B. Wbrew pozytywnej narracji tworzonej przez selekcjonera i piłkarzy niewiele jest po tym meczu powodów do optymizmu po polskiej stronie. Szukając plusów, możemy wskazać trzy nazwiska: Jakub Kamiński, Łukasz Skorupski i Kamil Piątkowski mogą czuć się indywidualnymi wygranymi tego spotkania. Pierwszy udowodnił, że potrafi dać tak potrzebną na wahadle dynamikę i jakość, a alternatywa dla Przemysława Frankowskiego istnieje. Drugi zamknął na cztery spusty dyskusję o obsadzie bramki. Trzeci - poza pięknym golem - znów był najpewniejszym z obrońców i miejmy nadzieję, że wygrał podstawowy skład na eliminacje do MŚ 2026.
Dalsza część tekstu pod wideo
Niestety, minusów jest znacznie więcej. Wystarczy spojrzeć na pomeczowe oceny, które na Meczyki.pl znajdziecie TUTAJ. Rozczarowali zarówno ci, dla których ten mecz był dużą szansą, jak i reprezentacyjni pewniacy. Podsumowując to wszystko, pokusiliśmy się o stworzenie listy największych przegranych wśród biało-czerwonych. Wybraliśmy cztery osoby.

Jakub Moder

Pomocnik Brighton dostał od Michała Probierza kolejną szansę na pozycji numer “sześć” i jej nie wykorzystał. U Modera nic nowego: widać po nim, że nie gra regularnie w klubie i nadal nie doszedł do siebie po ciężkiej kontuzji. Źle się ustawiał, był niepewny, ospały, a Szkoci chętnie korzystali z dziur w środku pola. Nie dał też nic ekstra do przodu, dając się zapamiętać głównie strzałem w 15. piętro trybun Narodowego. Nie dziwi, że selekcjoner już w przerwie zdjął go z boiska i zastąpił Bartoszem Sliszem. Ten może nie zagrał nic spektakularnego, ale przynajmniej uporządkował drugą linię i nie zszedł poniżej pewnego poziomu solidności. Wystarczyło, by wypaść znacznie lepiej od Modera.
Można odnieść wrażenie, że Michał Probierz robi piłkarzowi Brighton krzywdę, forsując jego grę w reprezentacji mimo wyraźnych kłopotów w klubie. Kolejne kiepskie występy z orzełkiem na piersi oczywiście nie uzdrowiły sytuacji Modera na The Amex. Pokazały za to, że na dziś, w tej dyspozycji, nie jest to zawodnik do gry w kadrze. Powinien jak najszybciej ewakuować się z Brighton i poszukać drużyny, która otworzy mu drzwi do regularnej gry i odbudowy formy. Aż przykro się patrzy na to, jak ten utalentowany przecież pomocnik się męczy. Osobna sprawa to jego pomeczowe wypowiedzi (TUTAJ) - jeśli był zadowolony z tego, co zaprezentował przeciwko Szkocji, to poprzeczka oczekiwań najwyraźniej leży na ziemi.

Karol Świderski

Kilka lat “Świder” był gwarancją solidności w barwach narodowych. Nawet jak szło mu gorzej w klubie, to dawał radę jako reprezentant Polski. Rok 2024 może jednak ogólnie spisać na straty, a mecz ze Szkocją stanowił tego przykre podsumowanie. Napastnik Charlotte FC łatwo dochodził do sytuacji bramkowych, po czym równie łatwo je marnował. Jedną z nich wręcz musiał zamienić na gola. Nie zamienił. Zaprzepaścił też inne okazje. Jasne, był aktywniejszy od Adama Buksy, dobrze czuł grę, ale koniec końców nic to nie dało. Roboty nie wykonał, w decydujących momentach zawiódł. Można się obawiać o losy reprezentacyjnego ataku po tym, jak karierę zakończy Robert Lewandowski.
- Ja mam pretensje do Karola Świderskiego. Musi wykorzystać te sytuacje, które miał - mówił po ostatnim gwizdku Mateusz Święcicki w studiu na kanale Meczyki.pl. - Będę wracał do meczu z Holandią na EURO, kiedy Świderski miał bardzo dobrą okazję, żeby doprowadzić do wyniku 2:2. Później w Kanale Zero przetoczyła się dyskusja na ten temat, Czesław Michniewicz podkreślał, że Świderski doszedł do sytuacji. Ale mnie nie interesuje, czy dojdzie, ale czy strzeli - podkreślił.
Nic dodać, nic ująć.

Sebastian Walukiewicz

Walukiewicz miał ostatnio w tej kadrze solidne momenty. Pokazał, że może aspirować do wyjściowej jedenastki i stanowić całościowo lepszą opcję od “elektrycznego” Pawła Dawidowicza. Niestety, ze Szkocją postanowił nawiązać do najsłabszych występów obrońcy Hellasu Werona. Ustawiony jako centralny z trójki stoperów kompletnie sobie nie radził. Przegrywał pojedynki ze Szkotami, gubił krycie, był niepewny, ociężały, a dowodzona przez niego formacja długo pozwalała rywalom na co ci tylko mieli ochotę. W końcówce to od jego absurdalnie złego zagrania rozpoczęła się akcja bramkowa na 1:2 - “Walu” wykopał piłkę na oślep, będąc nieatakowanym we własnym polu karnym. Brutalnie podsumował tym samym nieudany występ, sprawiając, że błyskawicznie zatęskniliśmy za Janem Bednarkiem. Zresztą w Portugalii też zamiana kontuzjowanego “Bediego” na Walukiewicza rozsypała defensywę.
Po Szkocji wiemy zatem, że alternatywa dla zawodnika Southampton właściwie nie istnieje. Walukiewicz może jeszcze się tej drużynie przydać, jest jak jest, absolutnie go nie skreślamy, natomiast na pewno nie w roli środkowego obrońcy w ustawieniu z trzema. Jako pół prawy stoper wyglądał lepiej. Co nie znaczy, że dobrze.

Michał Probierz

Do trzech kadrowiczów dołącza bonus w postaci selekcjonera Michała Probierza. Nastroje w piłce szybko się zmieniają. Korzystnym wynikiem ze Szkocją Probierz mógł kupić kilka miesięcy spokoju i udowodnić, że jego wiecznie pozytywna narracja ma jakieś uzasadnienie. Nie wyszło. Jasne, to nie trener robił kuriozalne błędy przy golu Robertsona. Ale to on zarządzał meczem w taki sposób, że reprezentacja broniła remisu, zamiast dobić słabnącego rywala. To on forsował grę Jakuba Modera, to on zabrał zespołowi atuty, wyrzucając Nicolę Zalewskiego z jego nominalnej pozycji. To on odpowiadał za dziwne decyzje ze zmianami. To jego drużyna nie zrobiła absolutnie żadnego postępu, jeśli chodzi o defensywę, rozjeżdżaną walcem przez kolejnych przeciwników.
Po ponad roku kadencji wypada czegoś od selekcjonera wymagać, ten tymczasem próbuje zakrzywiać rzeczywistość i najwyraźniej niespecjalnie widzi własne błędy. Zawsze ma wymówkę. Rzucenie hasła o “dobrym kierunku” na konferencji prasowej potwierdziło, że trener niestety stracił kontakt z bazą. Nie ma wyników, nie ma progresu, nie ma wielkiej nadziei na sukces w eliminacjach do MŚ 2026. Michał Probierz dostał po EURO olbrzymi kredyt zaufania. I na razie zamiast go spłacać, pędzi w kierunku zderzenia z górą lodową.

Przeczytaj również