Najstarsi zawodnicy w ligach TOP5 Europy. Legendy i mistrzowie, którzy nie chcą zejść ze sceny
Odejście Francka Ribery'ego ze świata futbolu nie mogło przejść bez echa. Francuz należał do grona najbardziej utytułowanych weteranów piłkarskich zmagań, którzy wciąż byli aktywni na boiskach czołowych lig Europy. W momencie ogłoszenia swojej decyzji były reprezentant "Trójkolorowych" miał skończone 39 lat. Co jednak ciekawe, nie był liderem rankingu zrzeszającego najstarszych zawodników w TOP5 rozgrywek Starego Kontynentu.
Piłka nożna to sport, który rozwija się niemal bezustannie. Systemy taktyczne ewoluują, a obecne czasy trudno porównać nie tylko do tego, czego świadkami byliśmy w latach 80., czy w 90., ale także 15 lub 10 lat temu. Gra się przede wszystkim szybciej, a na boisku jest mniej miejsca, co potwierdzają nawet najkrótsze wycinki z archiwalnych meczów.
Wobec tego starszym generacjom piłkarzy trudniej jest dostosować się do wymagań, które dyktuje współczesny futbol. Tak przynajmniej powinno być w teorii, bo w praktyce na placu gry wciąż meldują się zawodnicy urodzeni w pierwszej połowie lat 80. Co więcej, takich graczy możemy spotkać nawet w najmocniejszych ligach Starego Kontynentu, czego dowodem jest poniższy ranking.
Zrzesza on 10 najstarszych piłkarzy, którzy w sezonie 2022/23 zaliczyli przynajmniej jeden wytęp w Premier League, Ligue 1, La Liga, Serie A lub Bundeslidze. To również swoisty hołd dla Francka Ribery'ego, który niedawno przeszedł na emeryturę. Gdyby Francuz nie zdecydował się na zakończenie kariery, znajdowałby się na czwartym miejscu poniższego zestawienia.
10. Cristiano Ronaldo (Manchester United) - 05.02.1985 r.
W porównaniu do pozostałych zawodników na tej liście Cristiano Ronaldo jest piłkarzem... młodym. W końcu "dopiero" skończył 37 wiosen, co w skali reszty zestawienia nie jest szczególnie imponujące. Niemniej w wypadku Portugalczyka upływ czasu zdaje się najbardziej widoczny - jeszcze przed rokiem był niezwykle ważną postacią Manchesteru United, która potrafiła irytować, ale potrafiła też seryjnie zdobywać bramki. Teraz sprawy przybrały zupełnie inny obrót.
"CR7" starzeje się po prostu źle. Jasne, wciąż musi rywalizować na poziomie Premier League, w MLS z pewnością wyglądałby znacznie lepiej, lecz poza względami sportowymi istotną rolę odgrywają także czynniki okołoboiskowe. A one w żaden sposób nie działają korzystnie na piłkarza "Czerwonych Diabłów". Jednocześnie Portugalczyk ani myśli schodzić ze sceny - chce dalej występować na możliwie najwyższym szczeblu, ciągle marzy, że ze swoją reprezentacją pojedzie na kolejne mistrzostwa Europy.
Czegokolwiek by jednak nie powiedzieć o obecnej postawie Cristiano Ronaldo, to dywagujemy na temat zawodnika po prostu legendarnego. Bez względu na to, co teraz się z nim dzieje, to właśnie Portugalczyk jest największym piłkarskim nazwiskiem na tej liście. A swoją ambicją byłby w stanie obdzielić dziesiątki młodszych kolegów.
9. Thiago Silva (Chelsea) - 22.09.1984 r.
Thiago Silva bardzo szybko rozwiał wszelkie wątpliwości dotyczące tego, czy na pewno poradzi sobie w Premier League. Brazylijczyk nie tylko został podstawowym piłkarzem Chelsea, ale też stał się kluczową postacią defensywny "The Blues". Status ten zdołał wypracować już w rozgrywkach 2020/21, a w bieżącym sezonie sprawy nie uległy zmianie. Dla londyńskiego klubu to świetna wiadomość, gdyż 38-letni piłkarz należy do grona najlepszych stoperów na Wyspach.
Zawodnika rodem z Ameryki Południowej dość szczęśliwie omijają kontuzje, co pozwala wierzyć, że jego przygoda z futbolem potrwa jeszcze kilkanaście miesięcy. Obecna umowa Thiago Silvy jest ważna do 30 czerwca 2022 roku, a w środowisku Chelsea nie brakuje głosów, że kontrakt wypadałoby odnowić. To chyba najlepiej świadczy o klasie Brazylijczyka - w futbolowej teorii przyjęło się, że obrońców wiek się nie ima, lecz w Premier League gra się często na prędkości i intensywności wykraczającą poza normalną skalę, że kwestię tę można by zakwestionować. A jednak przedstawiciel "The Blues" daje radę.
8. Samir Handanović (Inter) - 14.07.1984 r.
Mimo przyjścia Andre Onany, Samir Handanović nie został całkowicie odsunięty na boczny tor Interu Mediolan. W tym sezonie ten bardzo doświadczony bramkarz wystąpił w ośmiu meczach na poziomie Serie A i za każdym razem dzierżył opaskę kapitańską, co też wiele mówi o szacunku, którym cieszy się w szatni włoskiego giganta. Nie jest to jednak nic dziwnego, wszak Słowak na swoją renomę pracował od 2012 roku, gdy ściągnięto go z Udinese.
Na ten moment 38-latek zajmuje ósme miejsce pod względem liczby występów w całej historii Serie A, chociaż niebawem może się to zmienić, bo do szóstego Dino Zoffa Handanović traci zaledwie 10 spotkań. 560 meczów, w których wystąpił Słowak, to drugi najlepszy rezultat w dziejach ligi, jaki osiągnął piłkarz spoza Włoch. Prym w tej kwestii wiedzie inna legenda Interu, czyli Javier Zanetti.
Co jednak najciekawsze, to w całym TOP10 wspominanego zestawienia nie ma zawodnika, który tak imponujący wynik osiągnąłby w tak krótkim czasie. Kariera Handanovicia w Serie A trwa "zaledwie" 16 lat. W wypadku Ginaluigiego Buffona, lidera całej klasyfikacji, mówimy o 23 wiosnach spędzonych na Półwyspie Apenińskim.
7. Makoto Hasebe (Eintracht Frankfurt) - 18.01.1984 r.
Gdy Makoto Hasebe przybywał do Niemiec w 2008 roku, był już względnie doświadczonym zawodnikiem. Mało kto spodziewał się, że Japończyk spędzi tam kolejne osiem lat, reprezentując trzy kluby - Wolfsburg, Norymbergę oraz, od 2014 roku, Eintracht Frankfurt, gdzie jego licznik spotkań dobił już do 267. Pod tym względem Japończyk nie jest w pierwszej 10 "Die Adler", ale jednocześnie to jeden z trzech zawodników spoza Niemiec, który przebił granicę 200 meczów.
W ostatnich dwóch sezonach Hasebe gra nieco mniej, ale - jak sam przyznaje - nie zamierza jeszcze schodzić ze sceny. Czuje się dobrze pod każdym piłkarskim aspektem, a gdy pojawia się na boisku, to nie odstaje poziomem od swoich znacznie mniej doświadczonych kolegów. Niemniej na Japończyka nie można liczyć, jeśli idzie o jedną statystykę - strzelanie goli. Do tej pory 38-latek zdobył dla Eintrachtu Frankfurt zaledwie dwie bramki.
6. Jose Fonte (Lille) - 22.12.1983 r.
Jose Fonte opuszczał Premier League jako - wydawało się - zawodnik u schyłku swojej kariery. Portugalczyk postawił na wyjazd do Chin, co w 2018 roku wydawało się racjonalnym wyborem. Stoper miał problemy z dynamiką gry na Wyspach, więc Azja tłumaczyła się sportowymi względami. Przede wszystkim był to jednak wyjazd opłacalny finansowo, bo cztery lata temu ten egzotyczny kierunek miał niesamowitą moc. Fonte nie wytrzymał jednak długo poza europejskim futbolem.
Już w lipcu 2018 roku zerwał umowę z Dalian Yifang i na zasadzie wolnego transferu przeniósł się do Lille. Z perspektywy czasu była to najlepsza decyzja w karierze Portugalczyka. Obrońca błyskawicznie zdobył zaufanie sztabu szkoleniowego i swoich kolegów, co zakończyło się powierzeniem mu opaski kapitańskiej. Mając 37 lat wygrał pierwsze naprawdę poważne trofeum w klubie - mistrzostwo Ligue 2020/21 - a obecnie wciąż pozostaje ważną postacią "Les Dogues". Jakby tego było mało wciąż pozostaje na radarze selekcjonera swojej kadry - w tym roku zaliczył jeden występ w narodowych barwach.
5. Dante (Nicea) - 18.10.1983 r.
W 2014 roku doszło do spotkania, które załamało Brazylię. Porażka 1:7 z Niemcami była ciosem dla całego państwa z Ameryki Południowej. Z perspektywy futbolu minęła jednak jedna epoka, dzięki czemu większość kibiców zdołała już zasklepić głębokie przecież rany. Czas był więc zbawienny, ale niektórych oszczędzić nie mógł - z XI Brazylii, która zaczęła tamto spotkanie, zaledwie jeden piłkarz dalej występuje w czołowej lidze Europy.
Jest nim Dante, obrońca obecnie reprezentujący Niceę. Defensor stanowi przy okazji przedziwny chichot losu, bo chociaż nigdy nie był uważany za wirtuoza boiskowych zmagań. A jednak 39-latek zdołał pod pewnym względem pobić osiągniecia Fernandinho, Oscara, Hulka, Davida Luiza, a nawet Marcelo - całe to grono zakończyło swoją przygodę z futbolem na najwyższym poziomie wcześniej niż Dante.
Były obrońca Bayernu Monachium stał się jedną z najważniejszych postaci w nowej historii Nicei. Do klubu trafił w 2016 roku i tylko raz zszedł poniżej 25 występów w sezonie. W trakcie obecnych rozgrywek statystyka ta nie powinna ulec zmianie, bo chociaż Dante ma już na karku 39 lat, to regularnie gra w barwach francuskiego klubu. Co więcej, szanse otrzymuje nie tylko w Ligue 1, ale i Lidze Konferencji Europy, gdzie "Les Aiglons" są już pewni awansu do fazy pucharowej.
4. Claudio Bravo (Real Betis) - 13.04.1983 r.
Chilijczyk załapał się do tego zestawienia rzutem na taśmę - na jego koncie widnieje tylko jedno spotkanie w ligowym sezonie 2022/23. Było to jednak spotkanie nader wszystko udane - przynajmniej z perspektywy golkipera - bo Real Betis bezbramkowo zremisował z Cadizem. Dla 39-letniego zawodnika oznaczało był to 103. mecz z zachowanym czystym kontem. Według "Transfermarkt" w całej historii La Liga tylko 11 bramkarzy może pochwalić się lepszym wynikiem.
Nie można również wykluczyć, że Claudio Bravo zdoła jeszcze nieznacznie awansować w tym prestiżowym zestawieniu. Jego kontrakt wygasa co prawda po zakończeniu obecnych rozgrywek, ale Alberto Lopez - były piłkarz Realu Sociedad - ma na swoim koncie tylko jedno czyste konto więcej.
3. Fabio Quagliarella (Sampdoria) - 31.01.1983 r.
Włosi uchodzą za nację długowieczną pod względem piłkarskich. W istocie wielu przedstawicieli tego kraju gra w piłkę nawet po 40. roku życia. Niewielu jednak jest w stanie utrzymać się tak długo na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Fabio Quagliarella jest chlubnym wyjątkiem, bo w trakcie sezonu 2022/23 skończy dokładnie 40 lat. I wcale nie oznacza to, że w swojej Sampdorii gra jedynie ogony.
Napastnik utrzymał status kapitana drużyny i Genui - za każdym razem, gdy znajduje się w wyjściowym składzie, na jego ramieniu widnieje charakterystyczna opaska. To pokazuje, że 39-latek cieszy się wciąż dużym uznaniem ze strony sztabu szkoleniowego i kolegów. Nikt jednak nie wątpił w to, że Quagliarella jest w stanie dać wiele pod względem mentalności lub nastawienia.
Jeśli idzie o walory sportowe kwestia wygląda jednak nieco gorzej. Jasne, Włoch zbliża się do imponującej granicy wieku, ale jego dorobek w tym sezonie nie jest równie okazały. Snajper Sampdorii wciąż czeka na swojego pierwszego gola w bieżących rozgrywkach. A szans dostaje przecież sporo, bo uzbierał już 359 minut w Serie A i Pucharze Włoch.
2. Diego Lopez (Rayo Vallecano) - 3.11.1981 r.
O ile wspomniany Claudio Bravo otrzymuje szanse w europejskich pucharach, o tyle Diego Lopez pełni w swoim klubie rolę w gruncie rzeczy marginalną. Przynajmniej pod względem sportowym, bo 40-latek zanotował w tym sezonie tylko jeden występ. Była to dotkliwa porażka z Almerią, podczas której doświadczony piłkarz trzykrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki. Co więcej, weteran mógł się w tym meczu zachowywać znacznie lepiej, bo przynajmniej dwa trafienia znacznie obciążają jego konto.
Niemniej Diego Lopez pozostaje wciąż aktywną legendą hiszpańskiej piłki. Pod względem liczby czystych kont w La Liga wyprzedza opisywanego już Claudio Bravo i zajmuje bardzo wysokie 10. miejsce. Tego wyniku prawdopodobnie nie uda się już poprawić, ale nie zmienia to faktu, że mówimy o postaci w gruncie rzeczy niezwykłej. Jeszcze w poprzednim sezonie - gdy nie był przecież znacznie młodszy - bramkarz ten potrafił wystąpić w 95% meczów Rayo Vallecano.
1. Joaquin (Real Betis) - 21.07.1981 r.
Joaquin jest piłkarzem wymykającym się wszystkim ramom. Absolutna legenda futbolu, nie tylko z perspektywy Półwyspu Iberyjskiego, ale także światowego ujęcia. W trakcie swojej bogatej kariery zwiedził Włochy i Hiszpanię, pograł w reprezentacji, sięgnął po kilka tytułów, a gdy wydawało się, że wraca do ojczyzny, by zaliczyć łagodne przejście na emeryturę, to postanowił zakpić z takich założeń w konsekwencji czego nawet po 40. roku życia zaliczał ponad 30 występów w sezonie.
Nie można powiedzieć, że zawodnika Realu Betis wiek się nie ima. Po grze Joaquina widać skutki upływającego czasu, ale jednocześnie to nie jest tak, że Hiszpan pełni już wyłącznie funkcję ozdobną. Regularnie gra w Lidze Europy, otrzymuje szanse w La Liga i wciąż dowozi pod względem sportowym. W europejskich rozgrywkach zdobył nawet absurdalnie piękną bramkę, która pomogła w zwycięstwie nad Łudogorcem (3:2).
Obecna umowa 41-latka jest ważna do 30 czerwca 2023 roku i raczej nic nie wskazuje na to, aby miała zostać przedłużona. Niemniej w głowie Joaquina może kołatać szalona myśl, by w razie konieczności rękawicę podjąć także w kolejnych rozgrywkach. Weteran jest bowiem bardzo blisko, aby zostać piłkarzem z największą liczbą występów w historii La Liga. Liderujący Andoni Zubizarreta ma 17 meczów więcej.