Najodważniejszy piłkarz na świecie. "To będzie crack"
18-latek zaskakuje błyskotliwością, siłą fizyczną i dojrzałością. Real Madryt chciał mieć piłkarski diament do oszlifowania, a otrzymał niemal gotowy produkt. Endrick to kolejny po Lamine Yamalu talent, który powinien zdefiniować następną dekadę na stadionach.
“To był spacer farmera!”, “jakby Pudzian ciągnął ciężarówkę”, komentatorzy prześcigali się w metaforach sytuacji z 90. minuty meczu Real Madryt - Espanyol. Endrick zabawił się z obrońcą gości w narożniku boiska, a potem mimo pociągania za koszulkę, kurczowego trzymania, “dowiózł” piłkę do pola karnego i dopiero tam upadł, dzięki czemu drużyna otrzymała rzut karny (wykorzystany zresztą przez Kyliana Mbappe). Nastolatek znów potrzebował ledwie kilku minut, by uwolnić część potencjału, dostać potężną porcję braw, skierować na siebie światła reflektorów.
“Absolutnie szalony”
Jeszcze większą frajdę fani “Królewskich” mieli w ubiegły wtorek. Premierowe starcie aktualnych triumfatorów Ligi Mistrzów nie wyglądało, jakby było pod kontrolą. Niemcom z VfB Stuttgart wypiął wtyczkę dopiero Endrick, właściwie w ostatniej akcji meczu. Ale nie samo trafienie, a sposób, w jaki zdobył bramkę, zrobiło olbrzymie wrażenie. Real wyszedł z kontrą, piłka znalazła się pod nogami 18-latka, a ten, mając po lewej stronie Mbappe, po prawej Viniciusa, a na wprost obrońcę i bramkarza, po prostu zamknął oczy i uderzył. Najsilniej, jak się dało. Wybór trudny ze względu na odległość i sprzeczny z intuicją, biorąc pod uwagę przewagę liczebną Realu. Wpadło. Oczywiście.
Po końcowym gwizdku piłkarz zabrał głos i oświadczył, że według niego strzelanie na bramkę “zawsze będzie najlepszą opcją”. Wypowiedź równie odważna, jak jego decyzja kilkanaście minut wcześniej. Wystarczyło spojrzeć na reakcję samych kolegów z drużyny, kibiców i wielu, którzy nie skupili się na oczywistym błędzie bramkarza, a na brawurze zawodnika, który dopiero rozpoczyna karierę w Hiszpanii.
- On jest absolutnie szalony. Zrobił coś, czego nikt by nie zrobił w jego sytuacji. Ale jestem z niego bardzo zadowolony i rozumiem radość, jaką musi czuć - stwierdził po meczu kolega z klubu i reprezentacji, Rodrygo. - Gdyby tego nie trafił, musiałbym go wziąć na bok na poważną rozmowę - śmiał się Valverde, a trener Carlo Ancelotti, wychodząc ze swoich ram dyplomacji, rzekł tylko na konferencji, że "ma chłopak jaja”.
Gol ze Stuttgartem, wywalczony rzut karny z Espanyolem - to wszystko każe myśleć, że Endrick nie jest piłkarzem takim, jak pozostali. Że dla niego strzał z trzydziestu metrów, mając wokół siebie dwóch partnerów, niekoniecznie musi być irracjonalnym wyborem. Bo to gracz na wskroś nietypowy.
Nie traci czasu
Jest nie tylko sprytnym, kreatywnym i szybkim napastnikiem. Ma niezwykłe, jak na współczesny futbol, warunki fizyczne. Niezbyt wysoki (173 cm wzrostu), ale nisko osadzony na potężnych nogach, ciężki do powalenia albo chociaż do wytrącenia z równowagi. Fachowcy twierdzą, że o sile strzału w 70 procentach decydują mięśnie brzucha, ale te dwie sekwoje zamiast ud na pewno dodają jeszcze większego poweru. To budowa, której spodziewalibyśmy się bardziej u doświadczonego, świadomego atlety, aniżeli u piłkarza, który dopiero w lipcu skończył 18 lat.
Mówił, że inspirował się Cristiano Ronaldo, a w szatni nazywają go “Bobbym”. To następstwo wywiadu, gdy na Wembley, strzelając pierwszego gola w reprezentacji, oddał hołd legendzie brytyjskiego futbolu, zmarłemu rok temu Bobby’emu Charltonowi. Endrick wydaje się zresztą niezwykle oddany swojej dyscyplinie. W innym wywiadzie wymienił nazwisko Ruuda Gullita, jako piłkarza z przeszłości, z którym chciałby zagrać. Poza tym za swoich idoli uważa inne osobistości ze świata sportu: Rogera Federera i Rafaela Nadala.
Odwagi nie brakuje mu w grze przeciwko dużo starszym od siebie, ale też w życiu prywatnym. Dopiero co wkroczył w pełnoletność, a już stanął przed ołtarzem w roli nowożeńca. Niedawno poślubił swoją dziewczynę, modelkę i znaną w Brazylii influenserkę 21-letnią Gabrielę Mirandę. Mają nawet swój własny małżeński kontrakt, zawierający kilkanaście klauzul, w tym te dotyczące wspólnego wypoczynku, zakazu gry na konsoli, a nawet wypowiadania słów, które oznaczają obojętność: “ok” albo “aha”. Jeśli którykolwiek warunek zostaje złamany, osoba, która go naruszy, kupuje prezent. Zdrowe? Nie wiadomo. Na pewno oryginalne.
Zasadniczą częścią życia Endricka jest jego głęboka wiara. Gdy dziennikarze w wywiadzie z nim poruszyli kwestię roli psychologów we współczesnym sporcie, on odparł: “Mój psycholog to przede wszystkim Bóg”. Przypomina więc trochę innego przedstawiciela religijnego ze świata piłki. Kaka, gdy święcił największe sukcesy w Milanie, przyznał się, że gdyby nie został piłkarzem, byłby pastorem ewangelickim. Endrick, choć nie ukrywa przywiązania do Kościoła Katolickiego, zamierza skupić się jedynie na dwóch sferach: futbolu i rodzinie. Oświadczył, że z partnerką planuje rodzicielstwo.
Kolejny przykład odwagi? Pójście swoją ścieżką w kwestii podpisywania kontraktów. W Brazylii to wręcz tradycja, że najlepsi zawodnicy “ustawiają się” na wiele lat z firmą Nike, podczas gdy napastnik zdecydował się zawrzeć umowę z New Balance. - To wszystkich bardzo zaskoczyło i wiele o nim mówi - cytuje źródła bliskie piłkarzowi hiszpański dziennik El Pais.
Nowy dom
W drużynie mówi się o nim wyłącznie w samych superlatywach. O nastolatku, który nie ulega żadnej presji. Przywykł do niej praktycznie od kiedy zaczął grać w piłkę. Mając 15 lat ściągał na trybuny dziesiątki tysięcy fanów Palmeiras, a dwa lata później zdobył z tym klubem mistrzostwo Brazylii.
To wtedy w całej Europie rozpoczęła się aukcja, chociaż z góry ustalonym wynikiem, gdy do gry włączył się Real Madryt. Powiedział “tak” hiszpańskiej ekipie, wiedząc, że więcej minut mógłby otrzymywać w Milanie czy Manchesterze United. Potrzebował namacalnego dowodu działającego projektu, a taki przynieśli mu rodacy z Madrytu: Vinicius i Rodrygo. Estadio Bernabeu zawsze będzie środowiskiem dla obecnych i przyszłych gwiazd.
Na razie wszystkie jego wybory są prawidłowe. Nie ma żadnej pomyłki, żadnego fałszywego ruchu. Pierwsze miesiące w stolicy Hiszpanii zwiastują wielką obietnicę. W zaledwie 20 minut strzelił dwa gole, ale chce się jeszcze poprawiać. Po każdej sesji treningowej spędza dodatkowe minuty na siłowni, a potem wraca na boisko i ćwiczy strzały. Pracownicy ekipy z Concha Espina nie mają żadnych wątpliwości. To będzie “crack”. I świat musi być na to gotowy.