“Najlepszy transfer Barcelony od dekad”. Dosłownie trafiła w dziesiątkę

“Najlepszy transfer Barcelony od dekad”. Dosłownie trafiła w dziesiątkę
Bagu Blanco / Pressinphoto / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 16:00
Na boisku potrafi być artystą, jego poszczególne zagrania są oszałamiające. Do pełni szczęścia w karierze brakuje mu tylko zdrowia. Dani Olmo okazał się barcelońskim strzałem w dziesiątkę.
Gol i dwie asysty w dwóch ostatnich kolejkach ligowych. W obu meczach tytuł MVP. Niezliczona liczba akcji, po których ręce same składają się do braw. Pierwsze półrocze Daniego Olmo po powrocie do Barcelony było chaotyczne. Naznaczone nawracającymi kontuzjami i nieskończonymi zawirowaniami w kwestii rejestracji do gry. Wygląda jednak na to, że wszystkie pozaboiskowe kwestie zostały uporządkowane, a 26-latek z czystą głową może skupić się na tym, co robi najlepiej. Udowadnianiu, że piłka nożna potrafi być sztuką.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Kluczowy Dani Olmo. Brał udział we wszystkich akcjach, które rozstrzygnęły mecz na korzyść “Barcy”. Po faulu na nim z boiska wyleciał Aritz Elustondo. Asystował Gerardowi Martinowi na 1:0 i po jego strzale Marc Casado podwyższył prowadzenie - chwaliło Mundo Deportivo po ostatnim meczu z Realem Sociedad. - Decydujący. Jego rajdy z drugiej linii sieją spustoszenie w szeregach obronnych przeciwnika. Kapitalnie sprawdza się w małych przestrzeniach. Miał udział przy dwóch bramkach i wiele innych udanych zagrań - wtórował kataloński Sport.

Kto nie ryzykuje…

Kiedy w lipcu Barcelona ściągnęła Olmo, ruch ten spotkał się z dość chłodnym przyjęciem kibiców i ekspertów. Wydawało się bowiem, że Katalończycy pilniej potrzebują klasycznego skrzydłowego, który rozruszałby lewą flankę. Tymczasem ściągnięcie gwiazdy RB Lipsk uniemożliwiło walkę o Nico Williamsa, będącego również jednym z celów transferowych. Joan Laporta, Deco i spółka woleli dokooptować kolejną “dziesiątkę”, mając już w składzie Fermina Lopeza, Pedriego, Ilkaya Guendogana i wracającego wówczas do zdrowia Gaviego. Zakup jeszcze jednego pomocnika skłonił “Blaugranę” do pozbycia się Niemca, co wywołało spore kontrowersje. Klub zakończył bowiem współpracę ze swoim najlepszym graczem w ubiegłym sezonie. Dopiero z perspektywy czasu widać, że ryzyko się opłaciło.
Wszyscy wiemy, jak wyglądają ostatnie miesiące w wykonaniu Guendogana. Na Etihad wrócił cień zawodnika, który w przeszłości potrafił prowadzić Manchester City do historycznych sukcesów. Można odnieść wrażenie, że weteran wykorzystał całe dostępne paliwo na poprzednią kampanię, w której faktycznie trzymał wysoki poziom. “Barca” z jednej strony zachowała się nieelegancko, po zaledwie roku pokazała drzwi wyjściowe zawodnikowi, który na każdym kroku podkreślał, że marzył o występach w stolicy Katalonii. Z drugiej jednak, włodarze znaleźli idealny moment na odmłodzenie i podniesienie jakości w drugiej linii. Nigdy nie dowiemy się, jak wyglądałby Guendogan w Barcelonie Hansiego Flicka. Możemy jednak spokojnie domniemywać, że nie prezentowałby się tak imponująco, jak obecnie Olmo.
- Dobrze znam Daniego jeszcze z czasów, kiedy grał w Lipsku. To znakomity pomocnik, uważamy, że idealnie pasuje do naszego środka pola. Widzimy, jak potrafi operować np. z Pedrim. To zawodnik dysponujący ogromną jakością - chwalił Flick na początku sezonu. - Transfer Daniego pokazał, że jesteśmy w stanie ściągnąć topowego piłkarza. Postawiliśmy na niego, ponieważ był naszym priorytetem - to już słowa Laporty.

Chuchać i dmuchać

Olmo wszedł do Barcelony z drzwiami i futryną. W pierwszych trzech występach strzelił trzy gole, czym rozpalił oczekiwania kibiców do czerwoności. Zapał szybko został ostudzony z powodu największej bolączki 26-latka, czyli podatności na urazy. W ostatnich latach dał się poznać jako bardzo kruchy zawodnik, który ma kłopot z rozegraniem kilkunastu meczów z rzędu. W żadnym z trzech poprzednich sezonów nie dobił do bariery 2000 rozegranych minut. W bieżących rozgrywkach też zdążył już opuścić 13 meczów.
Złośliwi krytycy mogliby rzucić stwierdzeniem, że Katalończycy wydali 55 mln euro na “szklanego piłkarza”. Warto jednak podkreślić, że mówimy o graczu, na którego warto czekać, kiedy leczy poszczególne kontuzje. Gdy już wraca na murawę, zwykle nie potrzebuje czasu na złapanie rytmu czy dojście do siebie. Nie. On od razu wchodzi na najwyższe obroty, prezentując pełen repertuar możliwości. Flick nie ma pod ręką innego pomocnika, który dysponowałby jednocześnie taką techniką, bramkostrzelnością i umiejętnością gry na małej przestrzeni. Pedri jest kreatorem, ale sporadycznie trafia do siatki. Fermin ma nosa do strzelania goli, jednak gorzej radzi sobie na etapie rozgrywania akcji. Tymczasem Olmo umie jednym złotym kontaktem z piłką odmienić losy poszczególnych spotkań.
Działacze Barcelony zdają sobie naturalnie sprawę z tego, że były gracz RB Lipsk prędzej czy później musi uporać się z dolegliwościami zdrowotnymi. W poprzednich sezonach z podobnymi komplikacjami mierzył się Pedri, który teraz jest praktycznie nie do zdarcia. Od paru miesięcy gra w każdym meczu i to zwykle od deski do deski. Sztab Flicka chce w podobny sposób wpłynąć na starszego z pomocników. Dziennik Mundo Deportivo poinformował niedawno, że Katalończycy szykują dla Olmo specjalny plan treningowy. Został on dokładnie przebadany, a próbki wysłano do laboratorium w Baltimore. Profesjonalna analiza organizmu powinna umożliwić znalezienie powodów tak dużej podatności na kontuzje.
- Barcelona zamierza coraz częściej korzystać z tego rodzaju badań, aby zapobiegać nawracającym urazom. Głównym celem klubu jest dbanie o stan zdrowia najważniejszych piłkarzy, dostosowanie treningów do indywidualnych cech, anatomii i struktury mięśni - opisał Ferran Martinez.

Artysta

Barcelona wie, że ma do dyspozycji piłkarski skarb, o który trzeba odpowiednio zadbać. Olmo w pełni sił potrafi grać na poziomie najlepszych “dziesiątek” w Europie. W tym sezonie brał udział przy zdobyciu 12 bramek, występując tylko 12 razy w podstawowym składzie. Średnio strzela gola lub notuje asystę co 101 rozegranych minut. W przeliczeniu na 90 minut pozostaje wiceliderem “Blaugrany”, jeśli chodzi o kluczowe podania (1,98) i oczekiwane asysty (0,32 xA). W obu kategoriach wyprzedza go jedynie Raphinha.
Ostatni mecz z Realem Sociedad był potwierdzeniem tego, że Hiszpana stać na wcielenie się w rolę dyrygenta “Dumy Katalonii”. Przeciwko Baskom posłał dwie asysty, wykreował łącznie pięć sytuacji, oddał pięć strzałów, utrzymał celność podań na poziomie 93%. Praktycznie każda akcja musiała przejść przez króla strzelców poprzedniego EURO. To on stawiał stempel jakości na kolejnych popisach zespołu z Montjuic.
- Dani Olmo to najlepszy transfer Barcelony od dekad. To naprawdę niezwykły piłkarz, potrafi wpływać na grę w wyjątkowy sposób, odnajduje się w wielu sektorach na boisku. Jest groźny, grając za napastnikiem, umie operować bliżej lewej strony, ale też jako głębiej ustawiony rozgrywający. Zapewnia drużynie ogromną płynność - przyznał w listopadzie Jorge Valdano, legenda Realu Madryt, a obecnie ekspert stacji Movistar.
“Barca” powinna cieszyć się z tego, że Olmo nie zapomniał o swojej pierwszej piłkarskiej miłości. Minionego lata po wychowanka La Masii zgłaszały się przecież inne topowe kluby pokroju Bayernu, Manchesteru City czy PSG. Temat ewentualnego transferu wrócił w styczniu, kiedy na kilka dni został on wyrejestrowany z rozgrywek. W tamtym momencie mógł jednostronnie zerwać umowę z Katalończykami i przenieść się do dowolnego zespołu, którego sytuacja finansowa nie woła o pomstę do nieba. Wybrać spokój i profesjonalizm ponad dziecięce uczucia do barw "Blaugrany". Zacisnął jednak zęby, przetrwał trudniejszy moment i zaufał, że problemy natury papierologicznej zostaną rozwiązane. Teraz znów może spełniać marzenia.
- Miałem na stole inne opcje, ale kiedy pojawiła się "Barca", nie miałem żadnych wątpliwości. Powrót do domu, możliwość gry w tym klubie, bycie bliżej rodziny i przyjaciół, to wszystko było marzeniem, które teraz mogę urzeczywistnić. Ten rok był dla mnie wyjątkowy, ale czuję, że to dopiero początek czegoś większego. Chcę zdobyć wiele tytułów z Barceloną i reprezentacją - powiedział pod koniec grudnia na antenie Barca One.
Czy Olmo faktycznie jest najlepszym transferem Barcelony od dekad? Neymar, Luis Suarez, może nawet Robert Lewandowski zapewne mieliby pewne obiekcje wobec tezy Jorge Valdano. Na pewno należy uznać, że poprzedniego lata “Blaugrana” dokonała najlepszego możliwego ruchu w kontekście długotrwałej budowy linii pomocy. Pod względem czysto piłkarskiej jakości gracz z numerem 20 ma wszystko, aby przez lata stanowić o sile środka pola, brylując u boku Pedriego i Casado. Na tę chwilę brakuje mu jedynie zdrowia. Strach się bać, jak będzie wyglądała “Duma Katalonii”, kiedy już zostawi za sobą pasmo kontuzji.

Przeczytaj również