Najlepszy piłkarz EURO? To ma być jego rok!
Holandia pierwszy raz od 20 lat zagra w półfinale EURO, a jej bohaterem jest człowiek, który niczym dawny Arjen Robben ścina ze skrzydła do środka i lutuje na potęgę. Ronald Koeman nie ma wątpliwości: jego drużyna zależy od formy Cody’ego Gakpo, a ta na razie nie spada. Tylko Ronaldo, Lukaku i Havertz oddali na turnieju w Niemczech więcej strzałów. Różnica jest taka, że cała trójka jest już na wakacjach. Poza tym nawet, gdyby zsumowali bramki, i tak ciągle oglądaliby plecy Holendra.
Mike Tyson miał rację, gdy mówił, że każdy ma plan, dopóki nie dostanie w zęby. Obrońcy wchodzący w pojedynki z Codym Gakpo doskonale wiedzą, czego spodziewać się po skrzydłowym “Oranje”, ale zaraz potem zaczyna się karuzela i coraz trudniej jest postawić znak “stop”. Rumun Andrei Ratiu rozgrywał znakomity turniej, dopóki w Monachium nie spotkał piłkarza Liverpoolu. Mert Müldür z Turcji też dał się złapać w sieć i złapie się jeszcze niejeden, bo Holandia podkręca tempo i coraz lepiej układa współpracę w ofensywie. Nazwisko Gakpo jest na wierzchu, ale błyszczą też Reijnders, Schouten, Simmons, czy Malen.
Rada Koemana
Skoro jesteśmy na etapie półfinałów, to nie da się uciec od dyskusji na temat gracza turnieju. Francja i Anglia nadal męczą, więc nie wykreowały naturalnych kandydatów. Gdyby się dobrze zastanowić to tylko któryś z Hiszpanów jak Fabian Ruiz, Rodri albo Nico Williams mógłby stanąć do walki z Gakpo, który w Niemczech strzelił już trzy gole i zaliczył asystę. Bliski był też czwartego trafienia z Turcją, które ostatecznie zaliczone zostało jako gol samobójczy Müldüra. W tym momencie Georges Mikautadze z Gruzji ma identyczny bilans, ale jego nie ma już w Niemczech, a skrzydłowy Holandii gra dalej i ma apetyt na więcej.
Niesamowite jest to, że na 13 goli w kadrze aż sześć strzelił na wielkich turniejach. To nie jest zawodnik, który znika w ważnych momentach, co tylko podsyca napięcie przed półfinałem z Anglią. Gakpo był pierwszym Holendrom od czasów Marco Van Bastena, który na EURO w meczu fazy pucharowej odhaczył gola i asystę. Już teraz ma tyle samo bramek, ile przez lata uzbierał Dennis Bergkamp, czyli legenda holenderskiej piłki. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w maju skończył dopiero 25 lat, to przebicie Patricka Kluiverta (cztery) i Van Bastena (pięć), jest kwestią czasu. Ronald Koeman nie ukrywa, że Gakpo stał się u niego pewniakiem jak Memphis Depay i Virgil van Dijk. A przecież ciągle mówimy o graczu, który w Liverpoolu w połowie spotkań wchodził z ławki.
To są ciągle dwa alternatywne światy: mecze w kadrze i występy w Premier League. Podstawową różnicą jest to, że Koeman nie wyobraża sobie, by Gakpo grał na innej pozycji niż lewe skrzydło, podczas gdy w Liverpoolu robi się z niego pana uniwersalnego. Cody często grywa w środku pomocy, a w końcówce sezonu po prostu był środkowym napastnikiem. Nie jest to ten sam zawodnik, który błyszczał w barwach PSV Eindhoven i który tak mocno zachwycił Kloppa, że ten głównie dla niego włączał mundial w Katarze podczas obozu w Dubaju jesienią 2022 roku. Pepijn Lijnders, były asystent Juergena, przyznał, że to tamte wieczory rozwiały wszelkie wątpliwości. Wielkie kluby już wcześniej zgłaszały się po Holendra, ale ten tylko za namową Koemana został w Eredivisie aż do rozpoczęcia mundialu.
Nowy rozdział u Slota
Gdyby nie posłuchał i ruszył do Anglii pół roku wcześniej, trafiłby do Southampton albo Leeds. Oba kluby wkrótce spadły z ligi. Transfer do Liverpoolu był więc losem na loterii i trzeba przyznać, że pierwsze pół roku miał niezłe, tak jakby przeskok między ligami w ogóle nie zrobił na nim wrażenia. Nowy sezon to jednak inna historia - mimo że cały Liverpool mocno poszedł w górę, to Gakpo nie załapał się do tej windy. Jego miejsce najczęściej zajmował Darwin Nunez, a kibice wytykali mu choćby takie mecze jak z Manchesterem United na Old Trafford, gdy wszedł przy stanie 2:1 dla “The Reds”, a kończył przy 3:4. Jamie Carragher powiedział potem, że Gakpo gra w zwolnionym tempie i coś w tym jest.
Można z łatwością wysnuć tezę, że piłka reprezentacyjna bardziej sprzyja Holendrowi, bo po prostu biega się tutaj na niższej intensywności. Zawodnik ma czas, żeby dłużej rozejrzeć się wokoło i kilka razy poprawić sobie piłkę, co często wytyka się 25-latkowi w Premier League. Nawet podczas mistrzostw dostał o to pytanie na konferencji prasowej. - Szczerze mówiąc, nie wiem, nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli - odpowiedział enigmatycznie.
Na pewno nowym rozdziałem będzie dla Holendra współpraca z rodakiem, Arne Slotem, który doskonale zna go z Eredivisie i pewnie będzie chciał odtworzyć pewne schematy. Z drugiej strony cały czas spekuluje się o transferach na lewe skrzydło Liverpoolu. Bardzo mocną opcją jest Anthony Gordon, choć mecze Gakpo na EURO pokazują, że czasem rozwiązanie problemu leży bliżej niż by nam się wydawało.
Metoda czarnej skrzynki
Równo rok temu razem z ojcem Johnnym pierwszy wybrał się do Togo, by bliżej przyjrzeć się swoim korzeniom. Jego rodzina mocno wspiera tamtejsze organizacje charytatywne, a on sam mówi, że czuje obowiązek, by nie odwracać wzroku na trudne sprawy. Mocniej zainteresował się ojczyzną ojca. Zaczął nawet oglądać mecze Togo, podczas których zakłada koszulkę reprezentacji. Często w Polsce toczy się dyskusja, czy jego nazwisko należy wymawiać przez “H” tak jak robią to Holendrzy, a on nie komplikuje spraw i wprost mówi, że jest “Gakpo”, tak jak wymówiłby to nazwisko pierwszy lepszy Togijczyk. W kwietniu urodził mu się syn, co jeszcze bardziej dodało mu skrzydeł. Sezon w Liverpoolu kończył dwoma golami w trzech ostatnich spotkaniach. Już wtedy wysyłał sygnały, że jest gotowy na mistrzostwa Europy.
Holenderscy dziennikarze mówią, że do Niemiec zabrał książkę „Black Box Thinking” autorstwa Matthew Syeda, byłego pingpongisty. Polski tytuł to “Metoda czarnej skrzynki”, a głównym tematem jest to, jak zamienić porażki w najlepsze źródło wiedzy i że czasem to tam kryje się najlepsza analiza. Gakpo zresztą jest nielicznym zawodnikiem, który stale współpracuje z trenerami taktycznymi w formie online. Być może faktycznie w Liverpoolu nie pokazał jeszcze najlepszej wersji siebie, ale EURO to jego scena, jego moment, a że Holandia właśnie wskoczyła na falę, to on też chce płynąc jak najdalej. Jeśli ogra Anglię, dyskusja na temat piłkarza turnieju wróci z wielką siłą.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.