Najlepszy dziś bramkarz Fortuna 1 Ligi? Raz już awansował "z drzwiami", ostatnio dał popis. "Mam małe deja vu"

Najlepszy dziś bramkarz Fortuna 1 Ligi? Raz już awansował "z drzwiami", ostatnio dał popis. "Mam małe deja vu"
Piotr Matusewicz / PressFocus
Z nim między słupkami zespół wygrał siedem ligowych meczów z rzędu. On zachował w tym czasie pięć czystych kont, a teraz został bohaterem pierwszych od półtorej dekady wygranych derbów z odwiecznym rywalem. Sukcesy Arki Gdynia mają wiele twarzy, jedną z nich jest właśnie bramkarz Paweł Lenarcik.
23 września Arka Gdynia zanotowała ostatnią porażkę w Fortuna 1 Lidze. Od tego dnia, w którym arkowcy pechowo ulegli Chrobremu Głogów, idą jak burza. Mają na koncie serię siedmiu kolejnych ligowych zwycięstw, dołożyli też do tego dwa awanse w Pucharze Polski. W ostatni piątek odprawili też z kwitkiem Lechię Gdańsk, triumfując w Derbach Trójmiasta po raz pierwszy od 15 lat. Trener Wojciech Łobodziński został trenerem miesiąca (i zaraz pewnie zostanie nim ponownie), a Olaf Kobacki odebrał statuetkę dla piłkarza miesiąca. Świetnie wygląda także defensywa z blisko 39-letnim Martinem Dobrotką, w środku pola rządzi niewiele młodszy Janusz Gol, zachwyca ponadto lepszy z każdym miesiącem Kacper Skóra, rocznik 2003. Lider Fortuna 1 Ligi rozpędził się na dobre. Wśród nazwisk zasługujących na słowa uznania nie może również zabraknąć Pawła Lenarcika.
Dalsza część tekstu pod wideo

Deja vu

Lenarcik to nowa twarz w szatni Arki, był jednym z nielicznych letnich wzmocnień nadmorskiego zespołu. Bramkarz znany z gry dla GKS-u Bełchatów i Miedzi Legnica przyszedł do Gdyni po kilku miesiącach na ławce w Legnicy. Trafił na nią po zwolnieniu… trenera Łobodzińskiego, który do zeszłej jesieni pracował w Miedzi i obdarzył go tam kredytem zaufania. Nie ma przypadku w tym, że ich drogi znów się skrzyżowały. “Łobo”, zatrudniony w Gdyni w czerwcu, poprosił o sprowadzenie doskonale sobie znanego golkipera, by ten rywalizował z innym nowo pozyskanym, Martinem Chudym. Walka o miejsce między słupkami była zażarta. Jeszcze przed startem sezonu szkoleniowiec mówił nam:
- Powiem szczerze, że mam tutaj duży ból głowy. Bramkarze wyglądają bardzo dobrze, żaden na razie nie jest przed drugim [w hierarchii]. (...) Obaj mają swoje atuty.
Finalnie postawił na Chudego, który jest typem bramkarza-dowódcy, ustawiającego po kątach obrońców, z niezłym rozegraniem. Słowak nie wyglądał jednak zbyt pewnie, raczej “elektrycznie”, jak i Arka w większości meczów na początku rozgrywek. Po klęsce w Krakowie z Wisłą 1:5 Łobodziński dokonał zmiany. Od 2 września w lidze nieprzerwanie broni Lenarcik. Z kolei od 17 września, po ówczesnej przerwie reprezentacyjnej, “Żółto-niebiescy” wjechali na właściwe tory. Nie licząc wpadki w Głogowie spisują się doskonale. 28-latek nie zawodzi. Dał drużynie spokój w tyłach, interweniuje jak należy, nie robi głupich błędów. Na takiego golkipera czekali w Gdyni odkąd opuścił ją legendarny Pavels Steinbors. W ubiegłym sezonie ani Daniel Kajzer, ani Kacper Krzepisz nie gwarantowali wystarczającej jakości. Teraz wniósł ją Paweł Lenarcik.
- Ogólnie mam małe deja vu z sezonu w Miedzi. Tam też mieliśmy początek w kratkę, ale zaczęliśmy punktować. Chociaż dziewięciu zwycięstw z rzędu, jak teraz, nie miałem nawet w juniorach - mówił nam po derbach z Lechią, których był bohaterem.

Bohater

Nie ma w tym stwierdzeniu ani cienia przesady. Wprawdzie goście z Gdańska nie byli specjalnie groźni bezpośrednio pod bramką gospodarzy, ale często sprawdzali czujność golkipera strzałami z dystansu. Zaczęli już w pierwszych minutach, gdy widoczność piłki na boisku była równa niemal zeru. Śnieżyca, która nawiedziła Gdynię tuż przed startem Derbów Trójmiasta, mocno dała się we znaki piłkarzom. Zanim zmieniono piłkę na bardziej widoczną, pomarańczową, Lenarcik musiał interweniować po uderzeniu Jana Biegańskiego. Później bronił też strzały Tomasa Bobcka czy Maksyma Chłania. Lechiści nie mogli znaleźć na niego sposobu.
- Trzeba było się dostosować do warunków. Mam wrażenie, że w takich bramkarzowi jest znacznie gorzej, bo zawodnicy [z pola] są cały czas w ruchu. Śnieg się przyklejał do piłki, szczególnie w pierwszej połowie trudno było cokolwiek zrobić - opowiadał filar Arki. - Dla bramkarza to jest nieprzyjemna pogoda. Brakowało jeszcze wiatru, by nam jak najbardziej uprzykrzyć życie. Byłem przerażony, że w jednej sytuacji patrzę: leci piłka, ok, ale nie widzę linii. Raz też chciałem wykopać piłkę "z ręki", to trudno było mi zobaczyć linię, nie wiedziałem, czy iść do przodu, czy nie. Warunki były jakie były - dodawał.
W drugiej odsłonie spotkania aura okazała się łaskawsza, boisko zostało odśnieżone, a Arka złapała wiatr w żagle. O ile do przerwy Lechia kilka razy sprawdzała Lenarcika, o tyle po niej na boisku rządzili głównie “Żółto-niebiescy”. Zdominowali gości, strzelili gola na 1:0 i dowieźli prowadzenie do końca, mimo że kilkanaście minut musieli grać 10 na 11 po czerwonej kartce Michała Marcjanika. Wtedy znów błysnął bramkarz Arki, który w 84. minucie popisał się najlepszą interwencją w tym spotkaniu. W efektowny sposób, “dalszą” ręką sparował na rzut rożny niezwykle groźny, mierzony strzał Rifeta Kapicia sprzed pola karnego. Uratował tym samym korzystny wynik, to też po faulu na nim niedługo później z boiska wyleciał Chłań.
- Każda interwencja, która pomaga drużynie, jest ważna - skromnie mówił, pytany o tę paradę. - Im lepsze boisko, tym lepsza Arka. Gdyby nie padał śnieg, to by wyglądało jeszcze lepiej. Nasz mental, ta szatnia, w której wszystko się zjednoczyło, jest siłą tego zespołu. Nawet taki trudny mecz jak z Lechią, która do przerwy miała bardziej klarowne sytuacje, pokazał charakter tej drużyny - podkreślił.
Łącznie Lenarcik obronił siedem strzałów. Kibice Arki, którzy po kilku miesiącach wrócili na stadion przy ul. Olimpijskiej, mogli bić zasłużone brawo golkiperowi. On już zapisał się w ich pamięci i przy okazji historii kilkudziesięcioletniej rywalizacji w Derbach Trójmiasta. Niewykluczone, że deja vu z Legnicy, o którym wspominał po ograniu Lechii, będzie mu towarzyszyło do końca sezonu. Wtedy Miedź złapała świetną formę i nie oddała awansu. Nikt nie powinien być zdziwiony, jeśli Arka teraz powtórzy ten wyczyn. Jak dotąd idzie jej doskonale.
tabela fortuna 1 liga 28.11
własne

Przeczytaj również