Najlepszy drybler EURO 2024. W tle wielki transfer

Najlepszy drybler EURO 2024. W tle wielki transfer
Dan O' Connor / ATP Images / SPP / pressfocus
Paweł - Grabowski
Paweł Grabowski30 Jun 2024 · 07:30
Hiszpania z Laminem Yamalem i Nico Williamsem jest inna niż ta z ery tiki-taki, gdy wir podań wymienianych bez końca zaprowadził ją do dwóch mistrzostw Europy. Luis de la Fuente mocno stawia na grę skrzydłami, a dziewięć punktów w fazie grupowej to najlepszy wynik "La Roja" od 2008 roku. Zachwyca przede wszystkim Williams - obiekt westchnień Barcelony i Chelsea oraz syn imigrantów z Ghany, którzy trzy dekady temu szukając lepszego życia musieli boso przejść przez Saharę.
To są spory nie do rozstrzygnięcia. Faza grupowa przyniosła błysk tak dużej liczby piłkarzy, że trudno ustalić, który zrobił największe wrażenie. Świetnie w bramce Gruzinów spisał się Giorgi Mamardaszwili. Mocno wjechał w tej turniej choćby Jamal Musiala albo Christoph Baumgartner w Austrii. Można jeszcze kilku graczy dołożyć, ale prędzej czy później i tak musi paść nazwisko Nico Williamsa. Lewoskrzydłowy Hiszpanów w kadrze debiutował półtora roku temu. Dopiero 12 lipca skończy 22 lata, ale już teraz bije od niego ogromna pewność siebie, czego przykładem niedawne zwycięstwo z Włochami (1:0) i brutalne potraktowanie Giovanniego Di Lorenzo.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zmiana wajchy

Williams potrzebował 85 sekund, by wrzucić na karuzelę obrońcę reprezentacji Włoch. Im dłużej trwał mecz, tym mocniej Hiszpan dociskał pedał gazu. Jego maksymalna prędkość wyniosła 33,8 km/h, a każdy z czterech wygranych dryblingów miał w sobie coś z youtubowych kompilacji.
- Trener mówi, żebym grał tak jak lubię i żebym uszczęśliwiał ludzi - powiedział po meczu pomocnik Athletiku Bilbao.
Hiszpania na tym EURO pierwszy raz od 16 lat zaliczyła spotkanie, gdy miała mniejsze posiadanie piłki od rywala. Aż dziewięć drużyn wymienia futbolówkę dłużej od niej, ale co z tego, skoro żadna nie przeszła przez fazę grupową z takim rozmachem. Hiszpanie absolutnie nie tęsknią za leniwym wymienianiem podań.
Hiszpanii nie robi różnicy, czy gra pierwszym czy drugim składem. Dani Olmo i Martin Zubimendi buchali taką jakością w meczu z Albanią (1:0), że spokojnie mogliby zacząć spotkanie 1/8 finału z Gruzją od początku i nikt nie napisałby, że ta drużyna coś traci. Dokładnie rok temu Luis de La Fuente wygrał Ligę Narodów i zyskał aprobatę federacji, by pisać historię dalej. Dzisiaj jest cztery kroki przed wygraniem Euro. Zbudował świetną atmosferę wewnątrz, w czym pomaga mu choćby to, że połowę obecnej kadry trenował w młodzieżówkach. Rodri, Unai Simon i Mikel Merino to triumfatorzy EURO U-19 w 2015 roku. Z kolei Fabian Ruiz, Dani Olmo i Mikel Oyarzabal wygrywali cztery lata później EURO U-21.

Dzieci imigrantów

Coraz częściej pojawia się narracja, że to najbardziej zżyta grupa od 2008 roku, gdy korbką kręcili Xavi z Iniestą, a Hiszpania stała się jedną z najbardziej fascynujących drużyn w historii. Symboliczne jest to, że na dwóch skrzydłach grają synowie imigrantów. Rodzice Lamine’a Yamala pochodzą z Gwinei i Maroka, a Williamsa z Ghany. Trzy lata temu jego brat, Inaki, opowiadał w Guardianie poruszającą historię swojej rodziny, która szukając lepszego życia zawierzyła handlarzom ludzi, chcąc dostać się do Wielkiej Brytanii. Ostatecznie porzuceni na środku Sahary musieli radzić sobie sami. Wielu ich przyjaciół zmarło, a oni szli dalej. Aresztowano ich w Melilli na północy Maroka. Gdyby nie podpowiedź prawników i kłamstwa, że są uciekinierami wojennymi z Liberii, nigdy nie trafiliby do Europy.
Inaki poznał tę historię dopiero, gdy miał 18 lat. Nie wiedział, że oparzone stopy i problemy z chodzeniem jego ojca wynikają z tego, co zdarzyło się w latach 90. Jego rodzina dużo zawdzięcza księdzu, który pomógł wyrobić im dokumenty i znalazł pracę w Pampelunie.
Inaki jest osiem lat starszy od Nico. Był pierwszym czarnoskórym strzelcem gola dla Athleticu Bilbao. Latami nie tylko służył jako wzór dla młodszego brata, ale często też zastępował mu ojca. Williams Senior, żeby utrzymać rodzinę, musiał wyjechać do Wielkiej Brytanii. Pracował jako sprzątacz w galerii handlowej. Był też jednym ze stewardów obsługujących mecze na Stamford Bridge. Brzmi to dziś niezwykle wymownie. Jego syn, Nico, jest przecież obserwowany przez kluby Premier League, a największe zainteresowanie wykazują właśnie "The Blues".

Dwa Ferrari

To już teraz jest jeden z wybijających się tematów. Mamy dopiero półmetek EURO. Williams zagrał jedynie dwa mecze, ale nie ma dnia, żeby w mediach nie pojawiały się transferowe spekulacje. Marca przed meczem z Włochami napisała o Yamalu i Williamsie, że to “dwa Ferrari”. Piłkarze, którzy na kadrze często mieszkają ze sobą. Razem grają na Playstation i prędzej czy później być może zagrają też w barwach klubowych. Yamal w jednym z wywiadów podsycił pogłoski, mówiąc, że chciałby kiedyś zobaczyć Nico w Barcelonie. Pomocnik Bilbao w grudniu przedłużył umowę do 2027 roku, ale klauzula wykupu wynosząca ok. 60 mln sprawia, że przez całe lato będziemy śledzić tę transferowa sagę. Fanem Williamsa jest choćby Mikel Arteta, szukający opcji na lewym skrzydle tak, by odciążyć trochę na przeciwległej stronie Bukayo Sakę.
Luis De La Fuente, który przygotowuje się do meczu 1/8 finału z Gruzją, zbywa na razie pytania o przyszłość Williamsa. Nie chce być też porównywany z ekipami Hiszpanów sprzed lat. "La Roja" w niedawnym spotkaniu z Włochami zanotowała 31 dryblingów - najwięcej na EURO 2024. Nie zalicza już po 1000 podań na mecz, jak ekipa Luis Enrique w Katarze. To jest zespół, gdzie skrzydłowi grają wyżej niż Alvaro Morata. Ten często schodzi do środka, gra blisko Rodriego, Pedriego i Fabiana Ruiza. Ta przewaga w centralnej strefie pozwala robić Hiszpanom przewagę i w dalszym ciągu dominować nad rywalem, nawet jeśli nie ma już w nich ideałów tiki-taki. Fernando Torres powiedział, że widzi podobieństwo w ekipach z 2024 i 2008 roku. Mianowicie: przed turniejem zarówno w jednych, jak i drugich nikt nie pokładał wiary.
W międzyczasie Williams zabrał głos w RadiogacetaRNE na temat swojej przyszłości.
- Mam 21 lat i chcę tylko grać w piłkę. Niedawno przecież przedłużyłem umowę z Bilbao - mówi, szykując się na Gruzję i licząc, że to nie będzie ostatnie jego starcie na turnieju w Niemczech. Hiszpanie nie wybierają się jeszcze do domu, a wartość medialna Nico będzie rosła - co do tego nie ma wątpliwości.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.

Przeczytaj również