Najlepsze transfery słynnego dyrektora sportowego. Będą kolejne w topowej lidze? "Imponujące portfolio"
Jeden z najsłynniejszych fachowców od transferów wkracza w świat Premier League. Portfolio Monchiego imponuje - oto jego najlepsze ruchy.
Monchi zakończył swój pobyt w Sevilli, gdzie od 2000 roku - z dwuletnią przerwą - pełnił funkcję dyrektora sportowego. Zdaniem wielu obserwatorów był najlepszy w swoim fachu, co potwierdza wiele znakomitych transferów, które wpłynęły na rozwój klubu. Za jego kadencji ekipa z Estadio Sanchez Pizjuan siedmiokrotnie wygrywała Ligę Europy. Na przestrzeni lat Andaluzyjczycy stali się też wzorem dobrze przeprowadzanych wymian pokoleniowych w zespole. W swoim naturalnym środowisku Monchi potrafił zdziałać cuda. Obecnie zaś po raz drugi decyduje się na sprawdzenie w nowym miejscu. Wcześniej przygoda z Romą zakończyła się fiaskiem, teraz dołączy do Aston Villi, gdzie pod względem finansowym może pozwolić sobie na więcej. Aby zdać sobie sprawę z tego, jak wielkie nazwisko zasiliło Premier League, przypominamy najlepsze transfery nowego dyrektora sportowego “The Villans”.
Dani Alves
Monchi uważa Brazylijczyka za najbardziej decydującego zawodnika spośród wszystkich, którzy mieli okazję grać w Sevilli, a także za swój najlepszy transfer w karierze. Alves przyszedł jako anonimowy piłkarz, rozwinął się, wygrał z klubem trofea, a na koniec dał mu jeszcze zarobić. Wszystkie istotne dla dyrektorów sportowych kryteria zostały spełnione. Sprowadzono go w 2002 roku z brazylijskiego EC Bahia, łącznie z wypożyczeniem kosztował klub nieco ponad milion euro. Wypatrzony został przypadkowo na turnieju w urugwajskim Punta del Este, gdzie Sevilla jako jedyna mogła wysłać swoich skautów.
Co ciekawe, zdaniem Monchiego Dani Alves na początku miał w Andaluzji problemy. Potrzebował czasu na aklimatyzację, grał na różnych pozycjach. Podczas pobytu w Sevilli Brazylijczyka nie rozpatrywano oczywiście w kontekście najlepszego prawego obrońcy na świecie, ale pokazał się on światu jako gracz z ogromnym potencjałem. Cztery trofea, w tym dwa Puchary UEFA, 15 goli, 30 asyst i 35,5 miliona euro zarobionych na transferze do Barcelony w 2008 roku. Majstersztyk.
Julio Baptista
Postać, która wielu czytelnikom może przywołać sentymenty z dzieciństwa i skojarzenia z grą FIFA. Baptistę sprowadzono z FC Sao Paulo za trzy i pół miliona euro. Wówczas w brazylijskim klubie za dużo większe talenty uważano Kakę i Luisa Fabiano. Zresztą dziś trudno w to uwierzyć, ale Julio przychodził do Sevilli jako defensywny pomocnik, a dwa lata później kojarzył się już z jednym z najbardziej dynamicznych i wybuchowych ofensywnych pomocników. Przydomek “Bestia” został mu nadany przypadkowo, kiedy Monchi pomylił się na konferencji prasowej - w Brazylii nazywano go “Skałą”. Zmiana pozycji niosła jednak za sobą zmianę pseudonimu, który bardziej pasował do boiskowej roli. W Sevilli Baptista strzelił 46 goli w 77 meczach, a andaluzyjski zespół, z nim w składzie, sukcesywnie piął się w górę ligowej tabeli. Wydawało się, że Monchi odkrył kolejną wielką gwiazdę futbolu. Brazylijczyk został sprzedany za 20 milionów euro do Realu Madryt, ale tam zawiódł, podobnie zresztą jak w pozostałych klubach. Błyszczał wyłącznie w Sevilli.
Frederic Kanoute
Jego pobyt na Estadio Sanchez Pizjuan okazał się wielkim sukcesem, mimo że dla Monchiego nie stanowił pierwszego wyboru. Legendarny dyrektor sportowy wolał Freda, którego większość kibiców kojarzy ze słabych występów podczas mundialu rozgrywanego w Brazylii.
Ostatecznie Kanoute trafił jednak do Sevilli za 6,5 mln euro z Tottenhamu. W Anglii szło mu w kratkę. Jego przygoda z Premier League trwała sześć sezonów, przeważnie kończył sezon z plus minus dziesięcioma golami na koncie. Szedł do Sevilli z łatką solidnego rzemieślnika, jako 28-latek, co wyłamywało sie ze schematu sprowadzania młodych graczy, na których można zarabiać. W pamięci kibiców jest bohaterem pierwszych wygranych finałów Pucharu UEFA, gdzie strzelał więcej goli niż Luis Fabiano. To obcokrajowiec z największą liczbą zdobytych bramek w historii klubu (136). 160 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w 287 meczach wygląda imponująco, nawet jeśli Monchi nie zarobił na nim żadnych pieniędzy. W 2012 roku Kanoute odszedł do chińskiego BJ Guoan.
Luis Fabiano
Klasyczny przykład piłkarza nieoczywistego, w którym Monchi widział więcej niż pozostali dyrektorzy sportowi. Wcześniej Fabiano odbił się od Rennes i FC Porto. W 2005 roku Hiszpan zdecydował się jednak zapłacić 10 milionów euro za brazylijskiego napastnika, przebijając trzykrotnie kwotę, jaką wyłożył za niego klub z Portugalii. W Sevilli na początku snajper stał się pośmiewiskiem, miał problem ze zdobywaniem bramek. Prawdziwym przełamaniem okazał się wygrany 4:0 finał Pucharu UEFA w 2006 roku z Middlesbrough, w którym strzelił gola. Później seryjnie zdobywał bramki, które doprowadziły do rozsławienia klubu na Starym Kontynencie. Przyznawał, że Monchi jako dyrektor sportowy często motywował piłkarzy i w jego przypadku było to kluczowe. Z “Los Nervionenses” Fabiano zdobył sześć trofeów, w 227 meczach strzelił 103 gole i zaliczył 16 asyst. W 2011 roku prawie trafił do Milanu, ostatecznie na San Siro postawiono jednak na Zlatana Ibrahimovicia.
Co było dalej? Kontuzja kolana wymusiła na Luisie Fabiano opuszczenie Europy. Sevilla prawie odzyskała zainwestowane w niego pieniądze, sprzedając go do FC Sao Paulo za siedem i pół miliona euro. A Monchi stwierdził, że spośród wielu świetnych napastników, jakich sprowadził do Sevilli, Luis Fabiano był najlepszy.
Carlos Bacca
Czasem dyrektorzy sportowi, kiedy widzą dwóch świetnych piłkarzy, muszą zmierzyć się z dylematem, na którego z nich ostatecznie postawić. Taka sytuacja spotkała Monchiego, kiedy w 2013 roku Sevillę opuszczał bramkostrzelny snajper Alvaro Negredo. Priorytetem transferowym był wtedy występujący w PSG Kevin Gameiro, a klub równolegle przyglądał się popisom Kolumbijczyka Carlosa Bakki w lidze belgijskiej. Ostatecznie zdecydowano się pozyskać obu, z racji na to, że Bacca miał w sobie “to coś”. Club Brugge zainkasował 10 milionów euro. Obie transakcje okazały się strzałem w dziesiątkę, gdyż Negredo z Bakką mocno wpłynęli na to, że Sevilla wygrała dwie Ligi Europy. Wykręcali przy tym imponujące liczby. Carlos Bacca w wygranych przez “Sevillistas” europejskich rozgrywkach liczbowo wyglądał zdecydowanie lepiej niż wspominani wcześniej Kanoute i Fabiano. Ogólnie imponował dynamiką, dryblingiem i skutecznością. 49 goli i 22 asysty w 108 meczach to doprawdy imponujący wynik. Monchi stwierdził jednak w końcu, że nie ma graczy niezastąpionych. W 2015 roku sprzedał Kolumbijczyka za ponad 33 miliony euro do Milanu. Dwa lata później mówiło się o jego powrocie, jednakże u Hiszpana powroty napastników nie mają racji bytu.
Ivan Rakitić
Chorwacki pomocnik jest obok Daniego Alvesa przykładem idealnego transferu z perspektywy dyrektora sportowego. Przed przyjściem do Sevilli mało kto go znał. Rakitić został sprowadzony za dwa i pół miliona euro z Schalke 04. Wygrał z klubem trofea, po czym w 2014 roku został sprzedany za 18 milionów do Barcelony, by po sześciu latach wrócić za kwotę kilka razy mniejszą. Co ciekawe, zanim podpisał pierwszy kontrakt z Sevillą, poznał na mieście swoją przyszłą żonę. Warto dodać, że Rakitić jest piłkarzem, z którym Monchi nawiązał najbardziej przyjacielskie więzi, a w przeciwieństwie do Alvesa, lepsze liczby osiągał w Andaluzji aniżeli Katalonii.
Jak dziś wygląda sytuacja Rakiticia? Na początku minionego sezonu mocno zawodził, co sprawiło, że zaczęto się zastanawiać nad jego dalszą użytecznością w klubie. Przyjście Jose Luisa Mendilibara sprawiło jednak, że Chorwat znów pokazuje na boisku to, co najlepsze. W rundzie wiosennej Ligi Europy wyglądał znakomicie i miał znaczący wpływ na końcowy triumf. Udowodnił Monchiemu, że w szczególnych przypadkach powroty mogą się opłacić. Zainwestowane w niego trzy miliony euro w 2020 roku można uznać za udaną inwestycję. Sam gracz na emeryturę się nie spieszy. Mimo 35 lat ciągle chce wygrywać wiele trofeów.
Ever Banega
Choć Monchi za najbardziej decydującego piłkarza w historii Sevilli uważał Daniego Alvesa, to Ever Banega otrzymał od dyrektora sportowego tytuł gracza o najwyższej jakości. Jest to spory akt nobilitacji dla pomocnika, który imponował przede wszystkim przeglądem pola.
Przez wiele lat kariery Banega był trudnym do okiełznania graczem, o czym mocno przekonano się choćby w Valencii. Do sprowadzenia go na Estadio Sanchez Pizjuan Monchiego namówił jednak Unai Emery, który wcześniej trenował go właśnie na Mestalla. Obecny menedżer Aston Villi jako jedyny potrafił dotrzeć do głowy piłkarza. Prowadził go łącznie w ponad 200 występach, tworząc relację zbliżoną do tej pomiędzy ojcem a synem.
Pomocnik został kupiony za dwa i pół miliona euro z Valencii. Lubił finały Ligi Europy. W 2015 roku przeciwko Dnipro został MVP, a w 2020, już po powrocie z rocznej “banicji” w Interze, zaliczył przeciwko “Nerrazurrim” asystę. Łącznie w klubie z Andaluzji Banega rozegrał 238 meczów, strzelił 28 goli i zaliczył 37 asyst.