Najlepsza XI tegorocznych 40-latków. Wielkie nazwiska, polskie akcenty. "Wciąż nie mają dość"

Najlepsza XI tegorocznych 40-latków. Wielkie nazwiska, polskie akcenty. "Wciąż nie mają dość"
Jose L. Cuesta / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiWczoraj · 18:00
Nie są już młodzieniaszkami, ale póki co na bok odsuwają myśli o sportowej emeryturze. Znanych i lubianych piłkarzy, którzy w tym roku skończą 40 lat, jest tak wielu, że wyselekcjonowaliśmy z ich grona najlepszą jedenastkę z podziałem na poszczególne pozycje.
Wszyscy przyszli na świat w 1985 roku. Wszyscy pograli w topowych europejskich ligach, a niektórzy, mimo bezwzględnie upływającego czasu, nie tylko nadal w nich funkcjonują, ale nawet potrafią zachwycać formą. Tegoroczni 40-latkowie mogliby stworzyć niezwykle ciekawy, naprawdę mocny zespół.
Dalsza część tekstu pod wideo
Są w tym gronie wielkie gwiazdy, są też akcenty znad Wisły. W kilku przypadkach musieliśmy lekko zmodyfikować boiskowe pozycje, ale robiliśmy to w granicach rozsądku. Pod uwagę braliśmy jedynie piłkarzy wciąż aktywnych. Takich, którzy aktualnie mają kluby.

Bramkarz: Łukasz Fabiański (West Ham)

Konkurencję dla Fabiańskiego mógłby stanowić w zasadzie tylko Steve Mandanda, nadal regularnie grający we francuskim Rennes. Polak występuje jednak mimo wszystko w bardziej renomowanej lidze, zbiera tam świetne recenzje, bije kolejne rekordy i pod kilkoma względami dobija do historycznej czołówki Premier League na swojej pozycji. Tylko Ben Foster zaliczył tam więcej interwencji, ale bardzo możliwe, że były gracz warszawskiej Legii przebije Anglika jeszcze w tym sezonie. Klasa sama w sobie. Golkiper, który 40 lat skończy w kwietniu, nie tylko funkcjonuje w cenionym klubie z angielskiej elity, ale jest w nim aktualnie numerem. W bieżącej kampanii zagrał już 16 razy.

Lewy obrońca: Ashley Young (Everton)

Legenda Manchesteru United i Aston Villi, a dziś wciąż ważny punkt Evertonu. Szczególne wrażenie robi fakt, że Young, który mimo swojego nazwiska nie jest już taki młody, nadal daje sobie radę na pozycji wymagającej naprawdę bardzo dobrego przygotowania fizycznego. Większość spotkań w tym sezonie wciąż rozpoczyna w podstawowej jedenastce, ma już na koncie trzy asysty, strzelił też jednego gola. Co ciekawe, niedawno 39-latek był blisko tego, by zagrać przeciwko… swojemu synowi. 18-letni Tyler Young z Peterborough nie wszedł jednak choćby z ławki podczas pucharowego meczu z Evertonem.

Środkowy obrońca: Raul Albiol (Villarreal)

118 spotkań w Realu Madryt, 179 w Valencii, 236 rozegranych dla Napoli, a teraz ciągle tykający licznik w Villarreal, pokazujący już 201 meczów. Raul Albiol może pochwalić się doprawdy imponującym CV. Z reprezentacją Hiszpanii dwukrotnie sięgał po mistrzostwo Europy, zdobywał też liczne trofea klubowe, ale mimo to wciąż ma w sobie na tyle dużo pasji i determinacji, by kilka miesięcy przed 40. urodzinami grać na naprawdę wymagającym poziomie. Przed startem sezonu został doceniony i przedłużył umowę z “Żółtą Łodzią Podwodną” na kolejny rok. I choć ostatnio coraz częściej siada na ławce, to i tak zdążył uzbierać w bieżącej kampanii 16 spotkań.

Środkowy obrońca: Gustavo Cabral (CF Pachuca)

Trudno było znaleźć wspomnianemu Albiolowi równie znanego i doświadczonego defensora do duetu, dlatego postawić musimy na Gustavo Cabrala, zawodnika w przeszłości solidnie ogranego w hiszpańskiej La Liga. Argentyńczyk rozegrał swego czasu aż 229 meczów w koszulce Celty Vigo, ma też za sobą występy w słynnych klubach ze swojej ojczyzny - River Plate czy Racing Club, a od ponad pięciu lat z powodzeniem reprezentuje meksykańską Pachucę. Z zespołem tym sięgnął po krajowe mistrzostwo i triumf w Pucharze Mistrzów Klubowych CONCACAF. Całkiem niedawno moglliśmy oglądać go też w akcji podczas Klubowych Mistrzostw Świata, choć akurat w finałowym spotkaniu z Realem Madryt nie zagrał. 40. urodziny Cabral będzie świętował w październiku.

Prawy obrońca: Rafinha (Coritiba)

Piłkarz, który napisał kawał pięknej historii przede wszystkim w barwach Bayernu Monachium i Schalke, bo to dla tych klubów rozegrał kolejno 266 i 198 meczów. Siedem razy był mistrzem Niemiec, triumfował w Lidze Mistrzów, wygrywał krajowe puchary. Dostał też cztery szanse w reprezentacji Brazylii, a w 2019 roku postanowił wrócić do ojczyzny, w której występuje do dziś, z przerwą na roczny epizod w greckim Olympiakosie. Zbliżający się do czterdziestki Rafinha nadal nie ma dość. Kilka dni temu związał się z Coritibą, czyli klubem, który reprezentował już na początku kariery. Jeśli wypełni roczną umowę, będzie biegał po murawie mając czwórkę z przodu, bo urodziny obchodzi we wrześniu.

Środkowy pomocnik: Luka Modrić (Real Madryt)

Trzeba być po prostu wielką postacią, by w tym wieku wciąż reprezentować klub pokroju Real Madryt. Modrić za kilka miesięcy zamieni trójkę z przodu na czwórkę, a nadal jest naprawdę istotnym punktem zespołu z Santiago Bernabeu. Tylko w tym sezonie chorwacki pomocnik rozegrał już w barwach “Królewskich” 29 spotkań, strzelił dwa gole, zaliczył cztery asysty. Wielokrotnie wybiegał w podstawowej jedenastce, sadzając na ławce nawet kilkanaście lat młodszych kolegów. Swoje robi też w reprezentacji Chorwacji, w której nadal jest kapitanem i liderem. Legenda.

Środkowy pomocnik: Christian Noboa (CS Emelec)

Początkowo myśleliśmy o Fernandinho, ale Brazylijczyk od kilku tygodni jest bezrobotny i trudno stwierdzić, czy w ogóle zamierza kontynuować karierę. Stawiamy zatem na gracza zdecydowanie mniej utytułowanego, mimo wszystko jednak znanego w Europie. Noboa gros swojej kariery spędził w Rosji, gdzie z powodzeniem reprezentował przede wszystkim Rubin Kazań, FK Soczi i Dynamo Moskwa. W swoim CV ma też występy dla FK Rostow, Zenitu St. Petersburg czy PAOK-u Saloniki. Pograł ponadto w Lidze Mistrzów, gdzie potrafił nawet karcić Barcelonę, a selekcjonerzy reprezentacji Ekwadoru cenili go na tyle, że w narodowych barwach uzbierał aż 84 rozegrane mecze, występując m.in. na mundialu w Brazylii. Dokładnie od roku Noboa jest piłkarzem ekwadorskiego CS Emelec, choć… nie doczekał się debiutu. Leczy bowiem poważny uraz.

Środkowy pomocnik: Jose Sosa (Estudiantes)

W 2007 roku jako młody chłopak trafiał do wielkiego Bayernu Monachium za 9 mln euro. Furory w Bawarii nie zrobił, ale zebrał cenne szlify, rozegrał kilkadziesiąt spotkań, pokazał się w Europie. Potem, gdy wskoczył na trochę wyższy pułap, wciąż chciały go naprawdę wielkie marki. Przewinął się więc przez Napoli, Atletico Madryt czy AC Milan, a najlepsze chwile przeżywał w Turcji, gdzie z powodzeniem reprezentował Trabzonspor i Besiktas. Nie wyrósł może na gwiazdę największego formatu, ale bez wątpienia miał spory potencjał. Nie bez powodu 25 razy wystąpił w reprezentacji Argentyny. Dziś Sosa ma już 39 lat, zbliża się do czterdziestki, ale nie rezygnuje z grania w piłkę. Dwa i pół roku temu wrócił do macierzystego Estudiantes, gdzie regularnie wybiega na murawę, zazwyczaj w pierwszym składzie.

Napastnik: Cristiano Ronaldo (Al-Nassr)

Gość, którego nikomu nie trzeba chyba szerzej przedstawiać. Jeden z najwybitniejszych w historii tej dyscypliny. I, co naprawdę imponujące, wciąż pełen energii oraz pasji. Nie gra już może, jak choćby wspomniany Modrić, w którejś z topowych lig, bo kilka lat temu postawił na luksusową przygodę z saudyjskim Al-Nassr, natomiast mimo zbliżającej się czterdziestki nie jest jeszcze zardzewiałem emerytem. Strzela mnóstwo goli, nadal cieszy się zaufaniem selekcjonera reprezentacji Portugalii, w której też robi swoje. Pomaga mu bez wątpienia obsesja doskonałości i restrykcyjne dbanie o zdrowie fizyczne. Dziś formy mistrzowi Europy z 2016 roku wciąż mógłby pozazdrościć niejeden piłkarz w kwiecie wieku.

Napastnik: Lukas Podolski (Górnik Zabrze)

Zawodnik doskonale znany w naszym kraju, ale z kronikarskiego obowiązku przypomnimy, że mowa o byłym piłkarzu takich klubów jak Bayern Monachium, Arsenal, Inter Mediolan, Galatasaray czy FC Koeln. Mający polskie korzenie piłkarz to też oczywiście legenda reprezentacji Niemiec. 130 rozegranych w niej meczów, złoto mistrzostw świata. srebro mistrzostw Europy. Trochę się tego nazbierało. “Poldi” od lat mówił natomiast, że jako chłopak urodzony na Śląsku, kibicujący Górnikowi Zabrze, chciałby zagrać kiedy w jego barwach. I słowa dotrzymał. Pojawił się na Roosevelta latem 2021 roku. Od tamtej pory wciąż biega po murawach Ekstraklasy, choć w czerwcu stuknie mu już 40 lat. W tym sezonie rozegrał 14 spotkań, strzelił dwa gole i zanotował jedną asystę.

Napastnik: Andre-Pierre Gignac (Tigres)

Gignac, czyli napastnik, który na szerokie wody wypłynął w ojczystej Ligue 1, gdzie z powodzeniem reprezentował przede wszystkim Olympique Marsylia, ale też choćby Tuluzę, dość nieoczekiwanie już jako 29-latek postawił na egzotyczny transfer do Meksyku. Tam zadomowił się na tyle, że za kilka miesięcy wybije mu dekada w barwach Tigres. 30-krotny reprezentant Francji, uczestnik mistrzostw świata i Europy, jest już dziś żywą legendą klubu z Monterrey. Zdobywał z nim trofea, nie tylko te na krajowym podwórku, ale i kontynencie, a sam regularnie sięgał po korony króla strzelców. Wciąż nie chce odwieszać butów na kołek. W bieżącym sezonie zdobył już siedem bramek, choć w grudniu stuknie mu czterdziestka.
XI 40-latków
własne

Przeczytaj również