Najlepsza XI EURO. Mnóstwo niespodzianek! Dominacja Hiszpanów, tylko jeden Anglik
EURO 2024 za nami! Z tej okazji wybraliśmy najlepszą jedenastkę turnieju. Przed jego startem trudno byłoby w nią uwierzyć. Niespodzianek jest mnóstwo - dość powiedzieć, że wyróżniliśmy zaledwie jednego zawodnika Anglii, a z drugiej strony swoje miejsce znalazł Gruzin i piłkarz, którego ojciec jest młodszy niż Robert Lewandowski.
Hiszpania wygrała EURO, co w dużej mierze przyczyniło się do zdominowania naszej jedenastki przez przedstawicieli "La Furia Roja". Podopieczni Luisa de la Fuente nie są przy tym jedynymi, bo w naszym dream-teamie są też Gruzin, Anglik, Niemiec czy Holender.
Bramkarz
Giorgi Mamardaszwili (Gruzja)
Gdyby nie on, Gruzja nie miałaby największego sukcesu w historii swojej reprezentacji. Giorgi Mamardaszwili zaczarował swoją bramkę, żaden golkiper nie wykręcił takiej średniej odbitych strzałów na mecz. Tym samym zawodnik Valencii przyćmił między innymi Mike'a Maignana, Unaia Simona czy Jordana Pickforda. Niech o skali jego wyczynów powie fakt, że jest jedynym wyróżnionym przez nas zawodnikiem, który nie zagrał przynajmniej w ćwierćfinale EURO 2024.
Obrońcy
Dani Carvajal (Hiszpania)
Trudno go polubić, jeśli nie trzyma się kciuków za Real Madryt lub Hiszpanię. Równie trudno jest Daniego Carvajala nie docenić. Prawy obrońca miewa wiele momentów, w których jest zawodnikiem zwyczajnie chamskim, butnym, ale potrafi to przekuć w zaletę działającą na rzecz jego drużyny. Podczas EURO zdarzały mu się momenty gorsze, wyleciał przecież z boiska w meczu z Niemcami, a i z Anglią bywał niepewny. Mankamenty te są jednak niewystarczające do zdeprecjonowania 32-latka.
Marc Guehi (Anglia)
To nie był dobry turniej dla Anglików, jeśli chodzi o indywidualności. Większość liderów zawiodła, wobec czego należało poszukać bohaterów nieoczywistych. Do grona takowych Marc Guehi pasuje idealnie, był najbardziej pewnym w bloku defensywnym "Synów Albionu". Nie spękał nawet w wielkim finale z Hiszpanią, udowodnił też, że gracz Crystal Palace spokojnie może stanowić o sile jeden z najlepszych reprezentacji.
Marc Cucurella (Hiszpania)
Największe odkupienie niemieckiego turnieju. Kibice Chelsea mogli śmiać się do łez, gdy widzieli, że po lewej stronie obrony świetnej rzekomo Hiszpanii biega sobie Marc Cucurella. Podstawy były ku temu solidne, bo 25-latek w Premier League sprawdzał się przeważnie kiepsko. Luis de la Fuente zdołał jednak zbudować Cucurellę do tego stopnia, że ten stał się kluczem do sukcesu "La Furia Roja". W defensywie konsekwentnie dawał radę, a w ofensywie zanotował najważniejszą asystę turnieju.
Pomocnicy
Rodri (Hiszpania)
Piłka nożna potrafi być naprawdę prostą grą. Wystarczy, że masz w swoim składzie Rodriego. Hiszpan nie jest tylko buldożerem, który demoluje kolejnych rywali w środku pola. To też świetny tempomat, dysponuje zaskakującą wizją, nie boi się także uderzyć na bramkę. Zawodnik Manchesteru City jest kompletny, doskonały w tym, co robi. Na mistrzostwach Europy pokazał, że Declan Rice do jego poziomu jeszcze nie doszlusował. Rodri to najlepsza "szóstka" na świecie, jeden z nielicznych piłkarzy naprawdę zasługujących na określenie "klasa światowa".
Fabian Ruiz (Hiszpania)
Pewnych rzeczy nie da się przewidzieć, a dyspozycja Fabiana Ruiza była jedną z nich. W PSG Hiszpan jest postacią drugoplanową, nie ląduje na okładkach L'Equipe. Na EURO przygotował jednak życiową formę, prawdopodobnie nigdy wcześniej nie cieszył oczu swoją grą do tego stopnia. Dzięki współpracy z Rodrim miał sporo swobody w ofensywie, co bezwzględnie wykorzystywał. Nie chodzi tutaj tylko o zdobyte bramki i zanotowane asysty, ale też, a może przede wszystkim, swobodę w wyprowadzeniu piłki oraz rozpoczynaniu akcji. Fabian Ruiz czarował, wodził rywali za nos, a cały Stary Kontynent patrzył z rozdziawionymi ustami.
Jamal Musiala (Niemcy)
Rodzynek z ekipy gospodarzy, wszak ich zdecydowanie najlepszy piłkarz. Jako jeden z sześciu zawodników może tytułować się mianem Króla Strzelców EURO (UEFA, dziękujemy), ale to nie sama liczba trafień robi wrażenie, lecz ich jakość. Jamal Musiala tańczył, a pod nogami miał nie podłogę restauracji Jack Rabbit Slim's, ale murawę. I tańczył na niej pięknie, chociaż to on grał rywalom, a nie oni jemu. 21-latek robił swoje również wtedy, gdy nie trafiał do siatki, przykładem spotkanie ze Szwajcarią i regularne napędzanie akcji swojej drużyny.
Dani Olmo (Hiszpania)
W finale zanotował kluczową interwencję, dzięki czemu Hiszpania dowiozła prowadzenie. Niewysoki przecież Dani Olmo ustawił się idealnie i głową wybił piłkę, która zmierzała za linię bramkową. Tego rodzaju postawa była czymś nowym w imponującym emploi 26-latka, wszak wcześniej przede wszystkim kręcił bączki rywalami w ofensywie. Lider RB Lipsk nie bał się uderzać z każdej pozycji, co przyniosło mu trzy trafienia, a Hiszpanom awans do półfinału i finału. Jeśli kontuzja Pedriego niosła jakikolwiek plus dla Hiszpanów, to była nim eksplozja formy Olmo.
Napastnicy
Lamine Yamal (Hiszpania)
Nie ma w słowniku wystarczającej liczby słów, które pozwoliłyby na uczciwe opisanie tego, co wyczyniał 17-latek z FC Barcelony. Na tle większości obrońców wyglądał na weterana, a jednocześnie miał w sobie tę dziecięcą naiwność, szepczącą, aby spróbować, kopnąć, zakołysać rywalem, nie bać się, bo strach pozostaje emocją nieodkrytą dla Lamina Yamala. Oglądanie pierwszego wielkiego turnieju z jego udziałem było niekłamaną przyjemnością. Zakończył EURO z czterema asystami na koncie, czego wcześniej nie zrobił żaden Hiszpan.
Cody Gakpo (Holandia)
Chociaż Holandia nie awansowała do wielkiego finału, to Cody Gakpo stał się realnym kandydatem do zgarnięcia nagrody dla MVP całego turnieju. Skrzydłowy "Oranje" dopracował wszystko, czego brakowało mu podczas gry dla Liverpoolu. Był przebojowy, ale przede wszystkim skuteczny, strzelił przecież trzy gole, miał też asystę. W większości meczów ciągnął swoją reprezentację za uszy, okazał się kluczową postacią między innymi w spotkaniach z Polską (2:1) oraz Rumunią (3:0). Cieniem kładzie się mecz z Anglią, ale w nim właściwie żaden Holender nie wypadł dobrze.
Nico Williams (Hiszpania)
Jeśli kontuzje nie staną na drodze, to Hiszpanie już teraz mają zabezpieczoną na kilka lat siłę ofensywną swojej reprezentacji. Z jednej strony wspomniany już Lamine Yamal, z drugiej Nico Williams. Wychowanek Athletiku Bilbao okazał się nie tylko efektowny, ale i efektywny. Futbol potrzebuje większej liczby zawodników o takiej charakterystyce. Więcej wejścia w drybling, rzucenia czegoś na szalę, mniej szachów i tworzenia kwadratury koła. 22-latek oferuje doznania niemal ekstatyczne.