Najlepsza opcja dla Barcelony za Ter Stegena?! Gwarancja jakości, fachura czeka na okazję

Najlepsza opcja dla Barcelony za Ter Stegena?! Gwarancja jakości, fachura czeka na okazję
Bagu Blanco / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski23 Sep · 08:47
FC Barcelona prawdopodobnie będzie musiała zakontraktować nowego bramkarza. Kontuzja Marka-Andre ter Stegena zmusza klub do działania. Jest pewien kandydat do wejścia w buty Niemca. I wcale nie chodzi o Wojciecha Szczęsnego.
Wiele wskazuje na to, że sezon 2024/25 w wykonaniu Ter Stegena dobiegł już końca. Kapitan Barcelony doznał fatalnie wyglądającej kontuzji pod koniec pierwszej połowy niedzielnego meczu z Villarrealem. Tuż po ostatnim gwizdku w hiszpańskich mediach pojawiły się pierwsze diagnozy. Według katalońskich źródeł Niemiec uszkodził rzepkę w prawym kolanie, przez co czeka go minimum ośmiomiesięczna pauza. Przy czym trzeba brać poprawkę na to, że przed czterema laty MAtS walczył już z urazem rzepki w tej samej nodze. Nie jesteśmy lekarzami, ale to raczej nie wróży dobrze. Przede wszystkim pozostaje życzyć 32-latkowi możliwie jak najszybszego powrotu do zdrowia.
Dalsza część tekstu pod wideo

Konieczność reakcji

FC Barcelona nie może zostawić tej sytuacji samej sobie. Hansi Flick oczywiście akceptuje każdą absencję i w przeciwieństwie do poprzednika nie próbuje przedstawiać plagi kontuzji jako ewentualnej wymówki. Należy pochwalić trenera za osiąganie znakomitych wyników w lidze bez tak istotnych postaci, jak Frenkie de Jong, Gavi, Fermin, Ronald Araujo czy Andreas Christensen. Na razie nowy trener potrafi załatać każdą lukę, ale na bramce nie będzie tak łatwo. Inaki Pena, czyli zmiennik Ter Stegena, nie jest bowiem zawodnikiem, któremu można zaufać. Już w poprzednim sezonie wskoczył na trzy miesiące do bramki i był po prostu fatalny. Miał najniższy procent obronionych strzałów w lidze hiszpańskiej. W 17 meczach wpuścił 32 gole. Nietrudno policzyć, że “Barca” z nim w składzie prawie każde spotkanie zaczynała od dwóch goli w plecy. Nawet z Villarrealem, pomimo zachowania czystego konta, pokazał, że raczej nie poczynił wyraźnego progresu. Pozwolił zdobyć rywalom dwie bramki, które anulowano przez spalone. Przy jednym wyjściu przed pole karne interweniował tak niepewnie, że wszystkim kibicom “Dumy Katalonii” podskoczył puls. “Flickitaka" może funkcjonować, ale bez dobrego bramkarza po prostu nie da się odnosić sukcesów.
W takich okolicznościach pierwsza myśl wszystkich obserwatorów była jedna: Wojciech Szcżęsny. Polak bez wątpienia byłby gigantycznym wzmocnieniem w zestawieniu z Peną. Wciąż trudno bowiem myśleć o 34-latku w kategorii emeryta. Tak, ogłosił już swoją decyzję, ostatnio pożegnał się z kibicami w Turynie, ale to wszystko nadal wydaje się nierealne. Przecież wciąż mamy przed oczami niedawne popisy w reprezentacji i w Serie A. Spektakularne parady, którymi wyciągał z opresji biało-czerwonych i “Bianconerich”. A takiej jakości nie zapomina się z dnia na dzień.
- Czy "Szczęsny w Barcelonie" to hipotetycznie możliwy do podjęcia temat? Mając na uwadze to, co działo się kilka tygodni temu, jeśli Polak w ogóle miałby rozważyć taki comeback, to właśnie po odebraniu zaproszenia z ekskluzywnego, hiszpańskiego adresu (...). Osobiście? Nie wierzę. Ale byłaby to naprawdę piękna ostatnia runda. Robert, numer masz - pisał TUTAJ na gorąco Tomasz Włodarczyk, redaktor naczelny Meczyki.pl.
Sam zainteresowany szybko uciął jednak temat. Jego komentarz pod postem Foot Trucka sugeruje, że temat przenosin do Barcelony pozostaje w sferze marzeń. Dziennikarze, kibice i eksperci z pewnością chcieliby zobaczyć ten ostatni taniec “Szczeny”, ale on sam najwyraźniej nie pali się do zmiany decyzji. I trzeba to uszanować.

Idealny kandydat

Jest jednak inny bramkarz, który czeka na możliwość zmiany pracodawcy - Alvaro Valles. Do niedawna była to dość anonimowa postać, dopiero w poprzednim sezonie zadebiutował on na poziomie La Liga. Ale kiedy już tam wszedł, to z drzwiami i futryną. W minionych rozgrywkach golkiper Las Palmas stał się absolutną rewelacją. Praktycznie tydzień w tydzień potwierdzał talent i ogromną wszechstronność. Mówimy jednocześnie o bramkarzu z dobrym refleksem, wysokimi umiejętnościami w grze na linii, a przy tym dysponującym fantastyczną techniką i przeglądem pola.
Barcelona potrzebuje golkipera, który byłby przydatnym elementem w fazie budowania akcji. I w tym przypadku nie da się znaleźć lepszej kandydatury. W sezonie 2023/24 Valles zaliczył 1546 celnych podań, najwięcej spośród wszystkich bramkarzy w TOP5 ligach. Przy okazji obronił 108 strzałów, wykonał 96 akcji poza polem karnym, według modelu oczekiwanych goli uratował Las Palmas przed utratą ponad siedmiu dodatkowych trafień. Do tego wyjął trzy rzuty karne. Przez kilka miesięcy był aniołem stróżem swojego zespołu.
- Gdybym powiedział, że spodziewałem się takiego sezonu, to skłamałbym. Ale cóż, jestem bardzo szczęśliwy z tego, jak to wszystko się układa, z tego, co osiągam na poziomie indywidualnym i zespołowym. W La Liga masz więcej czasu na cieszenie się grą, zespoły preferują bardziej otwarty styl, jest więcej miejsca. To wszystko mi odpowiada - mówił w rozmowie z Larinconada.es.

Na trybunach

Ktoś mógłby zastanowić się, dlaczego tak dobry bramkarz miałby zmieniać klub poza okienkiem. Trzeba zatem podkreślić, że od początku tego sezonu Valles pozostaje całkowicie odsunięty od pierwszej drużyny Las Palmas. Między słupki wskoczył Jasper Cillessen, a Hiszpan nawet nie łapie się do kadry meczowej. Dlaczego? Ponieważ kilka miesięcy temu odmówił podpisania nowego kontraktu. Na początku roku jego umowa automatycznie przedłużyła się do połowy 2025 roku ze względu na liczbę rozegranych spotkań. Ale włodarze chcieli zabezpieczyć przyszłość, nalegając na prolongatę o trzy sezony. Bramkarz odmówił, ponieważ minionego lata chciał odejść. Jego celem była przeprowadzka do Betisu. Władze Las Palmas wykazali gotowość do sprzedaży, aczkolwiek preferowali inny kierunek. Dziennikarze Estadio Deportivo informowali, że klub wstępnie dogadał się z Marsylią na transfer w wysokości 10 mln euro. Sam zawodnik konsekwentnie odrzucał możliwość przenosin na Stade Velodrome, ponieważ interesowało go jedynie Benito Villamarin. Betis nie wyrównał oferty OM, okienko się zamknęło, a 27-latek pozostał w tzw. klubie Kokosa.
- Myśleliśmy, że tak to się może skończyć, ale nie chcieliśmy tego. Uważam, że odsunięcie Alvaro nie jest dobre ani dla niego, ani dla klubu. Mieliśmy dobrą ofertę, zaakceptowaliśmy ją, ale piłkarz nie dogadał się z innym zespołem. Szkoda, ponieważ brak transferu to najgorsza opcja dla wszystkich. Teraz możemy czekać, nic więcej nie zrobimy - przyznał niedawno dyrektor Luis Helguera, cytowany przez udlaspalmas.net.

Deklasuje konkurencję

Wydawało się, że Valles przesiedzi cały sezon na trybunach. Kontuzja Ter Stegena otwiera jednak nowe możliwości. Ze względu na tak poważny uraz “Barca” może tymczasowo wyrejestrować Niemca i wykorzystać 80% jego pensji na zapisanie innego zawodnika. Przy zamkniętym okienku możliwe byłoby zakontraktowanie gracza bez klubu lub piłkarza z ligi hiszpańskiej po pokryciu klauzuli odstępnego. Na początku 2020 roku Katalończycy skorzystali z furtki w postaci tzw. transferu medycznego, kupując Martina Braithwaite’a. Oczywiście wiemy, że wydanie 18 milionów na Duńczyka było głupotą, ale tamten ruch od początku wyglądał kuriozalnie. Z kolei potencjalne pozyskanie bramkarza Las Palmas broni się pod kątem sportowym.
Problem dotyczy wspomnianej procedury związanej z koniecznością uruchomienia klauzuli gracza, który jest związany umową z innym klubem. Według doniesień Relevo i Canarias7 opcja wykupu Vallesa wynosi aż 30 mln euro. Gdyby nawet Barcelona dysponowała takimi pieniędzmi, nie mogłaby ich wydać na tymczasowego bramkarza. Katalończycy mogą jednak liczyć na ukłon ze strony Las Palmas.
- Las Palmas rozważa rozwiązanie kontraktu z Alvaro Vallesem. Dzięki temu bramkarz mógłby podpisać umowę z innym klubem w zimowym okienku. Usłyszał wcześniej, że "jeśli nie przedłuży umowy, w tym sezonie będzie kolejnym kibicem na trybunach Las Palmas". Groźba prezesa klubu na razie się sprawdza, zatem rozwiązanie umowy byłoby rozwiązaniem całej sytuacji - pisała na początku września Anna Cordovilla z Mundo Deportivo.
Jeśli umowa Vallesa zostanie rozwiązana, z miejsca stanie się on bezdyskusyjnie najlepszym aktywnym bramkarzem bez umowy. Przy czym pokonanie takiej konkurencji nie może zostać uznane za wielki wyczyn. Według wycen portalu Transfermarkt najwięcej wartym golkiperem bez klubu pozostaje Kristoffer Klaesson, którego Raków Częstochowa pożegnał za problemy z utrzymaniem formy fizycznej. Idąc dalej, nie jest wcale lepiej. Bezrobotny pozostaje Sergio Rico, który nie pojawił się na boisku od momentu poważnego urazu głowy, którego doznał w poprzednim roku. Keylor Navas szuka pracy, to duże i znane nazwisko, ale praktycznie tylko ono mu pozostało. W ostatnim sezonie rozegrał raptem sześć spotkań. Nad kandydaturą Lorisa Kariusa nie będziemy się długo pochylać, ponieważ jego kariera dowodzi, że jeden nieudany mecz może zaważyć o wszystkim. Edgar Badia nie utrzymał miejsca w drugoligowym Elche, więc trudno rozpatrywać go w kategorii potencjalnego zbawcy wicemistrzów Hiszpanii.
Nie oszukujmy się, Barcelona nie znajdzie na rynku wolnych agentów bardzo dobrego bramkarza, ponieważ takiego na nim nie ma. Opcją mógłby być telefon do Wojciecha Szczęsnego, który jednak nie kwapi się do powrotu na boisko. Biorąc to wszystko pod uwagę, najlepszym wyborem będzie zatrudnienie Alvaro Vallesa. Katalończycy powinni dogadać się z Las Palmas tak, aby zyskała na tym każda ze stron. Klub z Wysp Kanaryjskich mógłby rozwiązać kontrakt 27-latka, dzięki czemu nie musiałby mu już płacić za grzanie trybun. “Barca” zyskałaby znakomitego fachowca, który np. po powrocie Ter Stegena otrzymałby możliwość przenosin do wymarzonego Betisu. Na papierze wszystko się zgadza. Teraz pozostaje czekać na faktyczny obrót spraw.

Przeczytaj również