Najgorszy wynik Legii od lat. Znów ten sam problem. "Sytuacja trenera jest jasna"

Legia w środę odpadła z Koroną Kielce z Pucharu Polski, co oznacza, że podwójnej korony na krajowym podwórku w Warszawie na pewno już nie będzie.W Ekstraklasie zajmuje piąte miejsce więc szanse na mistrzostwo też obecnie wyglądają mgliście. Kibiców irytować może to, iż zespół Kosty Runjaicia znów stracił gole w ten sam sposób.
Obrońcy tytułu odpadli z Pucharu Polski na etapie 1/8 finału. Tak szybko Legia nie pożegnała się z tymi rozgrywkami od wielu sezonów. Po raz ostatni zakończyła w nich udział jeszcze jesienią w 2016 roku, kiedy w drugiej rundzie przegrała z Górnikiem Zabrze. To co łączy oba sezony to fakt, że wtedy też uczestniczyła w fazie grupowej europejskich pucharów. Wówczas była to Liga Mistrzów, teraz jest Liga Konferencji.
Jednak nie zawsze łączenie europejskich pucharów z krajowym podwórkiem kończyło się w przypadku Pucharu Polski tak źle. Nawet w kryzysowym, momentami bardzo słabym, sezonie 2021/22, kiedy na wiosnę Legia realnie broniła się przed spadkiem, to w Pucharze Polski potrafiła awansować aż do półfinału, w którym przegrała z Rakowem Częstochowa. Można też wspomnieć sezon 2015/16, kiedy grała w fazie grupowej Ligi Europy, a w maju potrafiła sięgnąć po krajowy puchar.
Teraz ten scenariusz się nie powtórzy, a porażka w Kielcach jest o tyle przykra, że poniesiona została w dość mocnym składzie. Nie po raz pierwszy w tym sezonie Runjaić w PP wystawił silną jedenastkę: w Kielcach zabrakło jedynie Josue i Bartosza Slisza. Na niewiele się to jednak zdało.
Kasa koło nosa
Porażka jest przykra nie tylko sportowo, ale też oznacza, że Legia straciła szansę na potencjalnie duży zarobek, bo triumfator Pucharu Polski dostaje aż pięć milionów złotych. - Legia na ten mecz nie dojechała. Niby to spotkanie kontrolowała, niby przeważała i stwarzała sytuacje, ale tak naprawdę Korona miała więcej szans na zdobycie bramki i zasłużenie wygrała. W Legii odezwały się stare grzechy - powiedział Paweł Gołaszewski.
Te stare grzechy to błędy w obronie. Znów dala się zaskoczyć po kontratakach. To kwestia, która powtarza się tej jesieni po raz kolejny. Wystarczy wspomnieć mecz ze Śląskiem Wrocław, gdzie po czterech kontratakach straciła cztery gole. - Legia chciała zaatakować. Artur Jędrzejczyk poszedł wykonać wyrzut piłki z autu i jego strefa została odkryta. Łącznie jesienią pewnie można by doliczyć się dwucyfrowej liczby goli straconych po kontratakach. Powtarza się to, że nie ma kiedy tej obrony scalić. Jest granie co trzy dni. Okres przygotowawczy to będzie moment, w którym trzeba będzie poprawić grę w obronie, bo w tym momencie ona bardzo przecieka - stwierdził Gołaszewski. Otwarte pozostaje pytanie, czy lepiej przy pierwszym straconym golu w Kielcach nie powinien się zachować Kacper Tobiasz, który odbił piłkę przed siebie.
Wobec drużyny pojawiły się też zarzuty, że w dogrywce czuć było minimalizm. Paweł Wszołek w rozmowie z portalem legioniści.com żałował, że nie udało się wytrwać do jedenastek. Czujność mogło uśpić właśnie to, że w serii rzutów karnych zespół ze stolicy radził sobie ostatnio rewelacyjnie - wygrał w ten sposób sześć ostatnich konkursów.
Trener ma się uczyć
W Kielcach ostatnie do strzelania z jedenastu metrów nie doszło. Czy porażka wpływa na sytuację trenera? - Wykonałem sporo telefonów i sprawdzałem pozycję Runjaicia. Trener może spać spokojnie. On się uczy gry co trzy dni. To jest coś nowego dla niego i większości zawodników więc w Legii jest podejście, żeby szkoleniowiec wyciągnął wnioski. Teraz główny cel to powrót do realnej walki o mistrzostwo Polski - zaznaczył Gołaszewski.
Na piątkowej konferencji Runjaić potwierdził, że do gry w pełni gotowy jest znów Bartosz Kapustka. Do końca roku kalendarzowego Legię w Ekstraklasie czeka mecz z ŁKS-em i dwa spotkania z Cracovią. Ma też oczywiście ostatni mecz grupowy w LKE z AZ, w którym minimum remis da awans do fazy pucharowej. - Każdy wynik inny niż zwycięstwo w Łodzi będzie ogromną niespodzianką. Legia musi wygrać i czekać na to, co wydarzy się w Białymstoku w spotkaniu Jagiellonii z Rakowem. Remis byłby najlepszy. Trzeba też pamiętać, że Legia ma 120 minut w nogach, ale to nie będzie żadne usprawiedliwienie. ŁKS to jedna z najgorszych drużyn w Ekstraklasie w XXI wieku - zakończył Gołaszewski.