Najgorszy transfer Chelsea przed wielką szansą. Czas pozbyć się łatki "ręcznika"
Wielu kibiców Chelsea zapewne wolałoby nie być zmuszonym do pokładania nadziei w Kepie Arrizabaladze. Hiszpan ma łatkę golkipera do bólu przeciętnego. Ale właśnie staje przed szansą pozbycia się jej, bo Edouard Mendy wyjechał na Puchar Narodów Afryki. I musi tę okazję wykorzystać.
Perspektywa zbliżającego się wielkimi krokami Pucharu Narodów Afryki spędza sen z powiek trenerom i kibicom. Najlepsi zawodnicy z “Czarnego Lądu” opuścili swoje kluby, by rywalizować o tytuł najlepszej reprezentacji kontynentu. Z czołówki Premier League są to przede wszystkim gwiazdorzy Liverpoolu - Mohamed Salah i Sadio Mane. Poważne osłabienie dotknęło jednak również Chelsea. Ekipa "The Blues" będzie musiała poradzić sobie bez Edouarda Mendy'ego.
Senegalczyk po zeszłorocznych przenosinach z Rennes zaskoczył wszystkich. Pierwsze kilkanaście miesięcy na Wyspach miał tak udane, że dziś można określić go mianem jednego z najlepszych golkiperów świata. Dziwić nie może więc, że posadził na ławcę Kepę Arrizabalagę, czyli jedną z największych transferowych wpadek w historii londyńskiego klubu.
Ale teraz, w obliczu nieobecności konkurenta, Hiszpan stanie przed bardzo ważną szansą. Wreszcie ma okazję rozegrać kilka meczów z rzędu i udowodnić, że naprawdę można mu zaufać. Tym samym może wreszcie Kepie uda się chociaż częściowo pozbyć łatki "ręcznika", która ciągnie się za nim od początku przygody w Anglii. Pierwsza próba już w środę przeciwko Tottenhamowi w półfinale Carabao Cup.
Rekordowy "flop"
Nie tak miała się potoczyć kariera Kepy na Stamford Bridge. Latem 2018 roku Chelsea poszukiwała następcy odchodzącego do Realu Madryt Thibaut Courtois. Wybrała właśnie Kepę. Athletic Bilbao, jak to ma w zwyczaju, nie zamierzał negocjować. Zażądał wpłacenia klauzuli odstępnego, wynoszącej 80 milionów euro. Tym samym 23-latek został najdroższym bramkarzem w historii futbolu. To oczywiście wiązało się z ogromnymi oczekiwaniami. Baska powszechnie uważano za duży talent, jednak nie zdołał w pełni go zaprezentować na angielskich boiskach. Przez pierwsze trzy sezony pokazywał jedynie pojedyncze przebłyski. Przeplatał nimi długie okresy naprawdę fatalnych występów.
Cały czas znajdował się na "minusie" w stosunku do wskaźnika post-shot expected goals, czyli tracił więcej bramek niż w teorii powinien, biorąc pod uwagę to, z jakimi strzałami musiał się mierzyć. Najgorzej wypadł w rozgrywkach 2019/20. Okazał się wówczas najsłabszym pod tym względem “numerem jeden” w Premier League. Wynik na poziomie -9,5. W pięciu najsilniejszych ligach Europy gorzej wypadli tylko Jiri Pavlenka z Werderu Brema oraz Timo Horn z FC Koeln.

Puszczał strzały, które powinien spokojnie obronić, wyglądał, jakby nie wytrzymywał presji. Być może miała na to wpływ ogromna kwota transferu, lecz to nie zmieniło zdania kibiców i ekspertów. Kepa między słupkami stanowił ogromny problem Chelsea. Dlatego też swego czasu Frank Lampard posadził go nawet na ławce na około miesiąc, stawiając na weterana, Willy'ego Caballero. Wtedy stało się jasne, że skończyła się cierpliwość do Hiszpana. "The Blues" rozpoczęli poszukiwania nowego bramkarza.
Zdeklasowany przez Mendy'ego
Wybór padł na Edouarda Mendy’ego. Od momentu jego przybycia na Wyspy kibice “The Blues” nie myśleli nawet, by oglądać się za siebie. Senegalczyk okazał się dokładnie tym, czego potrzebował ich ukochany klub. Wypada lepiej od konkurenta w każdym elemencie bramkarskiego rzemiosła. Wątły Kepa miał ogromne problemy z grą na przedpolu. Wyższy o niemal 10 centymetrów i zdecydowanie mocniej zbudowany 29-latek świetnie wspiera partnerów z defensywy przy dośrodkowaniach. Interwencje na linii? Bez porównania. Pod tym względem Mendy wygląda na jednego z absolutnie najlepszych golkiperów w lidze. Do tego jest zdecydowanie głośniejszy i bardziej “żywy”, jeżeli chodzi o kierowanie obroną. Efekty widać jak na dłoni.

Reprezentant Senegalu zagrał dla Chelsea 69 razy, zachowując czyste konto w ponad połowie meczów! Na zero z tyłu kończył 37 z nich. Stracił jedynie 45 bramek. Został niezaprzeczalnym filarem drużyny, która wygrała Ligę Mistrzów. Regularnie ratuje drużynie skórę, gdy rywale stają przed szansą na zdobycie gola. Kepy nie można nawet z nim porównywać - krótko mówiąc, Senegalczyk deklasuje młodszego konkurenta.
Dlatego właśnie wyjazd ”jedynki” na Puchar Narodów Afryki może martwić Thomasa Tuchela i kibiców “The Blues”. Dla Kepy to jednak wielka szansa, aby pokazać, że naprawdę umie bronić i nie jest tylko “ręcznikiem”.
Wejść w buty rywala
Turniej “zabierze” Mendy’ego na maksymalnie sześć spotkań - dwa ligowe, dwumecz w półfinale Pucharu Ligi oraz dwa w FA Cup (o ile “The Blues” nie odpadną w trzeciej rundzie). To niedługi okres, lecz dla Baska może okazać się kluczowy. Kilka występów z rzędu to bowiem okazja, żeby zapracować na większe zaufanie Thomasa Tuchela oraz wrócić na radar skautów. Nie oszukujmy się - mało kto aktualnie traktuje go poważnie.
Na korzyść 27-latka przemawia jego forma w obecnych rozgrywkach. Gdy pojawiał się na murawie, nie zawodził. Ba, został nawet bohaterem spotkania z Zenitem Sankt Petersburg. Tak, tego, przy którego okazji śmiano się, że puścił dwa razy więcej bramek w 45 minut niż Mendy w pięciu spotkaniach fazy grupowej Ligi Mistrzów. Pomimo remisu 3:3, to właśnie przy bramkarzu Chelsea należało postawić największy plusik. Świetnie wybronił dwie sytuacje sam na sam, miał również na koncie bardzo dobrą paradę po uderzeniu głową Serdara Azmouna. Bez dwóch zdań uratował zespół przed porażką.
Zaliczył również kilka kluczowych interwencji w ćwierćfinale Pucharu Ligi przeciwko Brentford. Zapracował nimi na pochwały od Tuchela:
- Jestem pod ogromnym wrażeniem Kepy - mówił Niemiec. - To nie jest żadne zaskoczenie, bo obecnie ma takie nastawienie i charakter, że po prostu robi to, czego oczekujemy. Robi to, co umie najlepiej. Codziennie pokazuje to na treningach i zbiera tego owoce.
Właśnie takiego Kepy potrzebować będzie Chelsea pod nieobecność podstawowego bramkarza. W pogoni za uciekającym Manchesterem City i tytułem mistrzowskim nie ma bowiem miejsca na żadne potknięcia. Jeżeli Hiszpan ma wejść w buty konkurenta, to musi nawiązać do tego występu. A jeśli w tym krótkim okresie spisze się dobrze, to może zapracuje na szansę znalezienia nowego pracodawcy.
Rola zmiennika nie może go bowiem satysfakcjonować, a wygryzienie Senegalczyka to marzenie ściętej głowy. Prędzej czy później nadejdzie pora na zmianę otoczenia. Aby znaleźć mocnego pracodawcę, należy mu jednak wysłać jasny sygnał dotyczący formy: to, co pokazywałem na początku przygody w Chelsea, to przeszłość, teraz jestem mocniejszy.
Możliwe, że żaden inny zawodnik Premier League nie czeka na Puchar Narodów Afryki tak jak Kepa. Pośrednio dzięki temu turniejowi dostanie szansę na chociaż częściowe pozbycie się łatki chodzącego bramkarskiego nieszczęścia. I możemy być pewni, że przez miesiąc nieobecności Mendy’ego, Hiszpan będzie pod bardzo czujnym okiem obserwatorów.