Najgorszy bilans od 34 lat. Długa lista narastających problemów. "On jest trochę jak postać z mema"
Najgorszy start w lidze od ponad trzydziestu lat, przeciągająca się sprzedaż klubu i mnóstwo pozaboiskowego bałaganu oraz afer - tak wygląda rzeczywistość Manchesteru United przed pierwszym mecze fazy grupowej Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium. Nie tak to miało wyglądać - mogą sobie spokojnie powiedzieć kibice "Czerwonych Diabłów".
Poprzedni sezon Manchester United zakończył z dużą dozą optymizmu. Pojawiło się trofeum (Puchar Ligi), trzecie miejsce w Premier League, co pozwoliło wrócić do Ligi Mistrzów. Drużyna Erika Ten Haga zagrała też w finale Pucharu Anglii, w którym nieznacznie przegrała z Manchesterem City.
Holenderski trener jawił się jako ktoś, kto wreszcie potrafił wprowadzić do klubu odpowiednią kulturę przygotowań, wysoki poziom profesjonalizmu, wiedzy i odpowiedniego przykładania się do obowiązków. Był konkretny, stanowczy, co przełożyło się też na rozwiązanie problemu z obrażonym Cristiano Ronaldo. Mogło się wydawać, że wreszcie projekt pt. Manchester United zmierza w odpowiednim kierunku.
Oczywiście, problemów też nie brakowało, to nie był sezon idealny. Z Ligi Europy odpadli w słabym stylu z Sevillą, w oczy rzucały się wstydliwe porażki na wyjeździe z prestiżowymi rywalami, na czele z blamażem 0:7 na Anfield. Do tego dochodziły problemy z bramkarzem, wyraźnie było widać, że David De Gea w grze nogami sobie kompletnie nie radzi, ale właśnie po to była letnia przerwa, żeby problemy rozwiązać, zrobić kolejny krok do przodu.
Transfery
W lipcu do klubu trafił Andre Onana, który miał rozwiązać problem w dystrybucji piłki przez bramkarza. Przy okazji oczywiście gwarantował duży spokój w czysto bramkarskiej robocie, w końcu w poprzednim sezonie Ligi Mistrzów to on zachował najwiecej czystych kont. Spore pieniądze wyłożono na Rasmusa Hojlunda, kupując bardziej potencjał niż gotowego napastnika. Natomiast wzmocnienie na pozycji numer "9" było niezbędne, Hojlund kosztował około 70 milionów funtów. W poprzednim sezonie w Serie A strzelił dziewięć goli. Do tego w końcówce okna doszedł jeszcze Sofyan Amrabat, też jako bardzo wypatrywane wzmocnienie środkowej linii.
Problem jednak leży nie w tych zawodnikach, którzy do United trafili, ale tych, którzy ostatnio z kadry zespołu ubyli. Mowa oczywiście o Antonym, a także Jadonie Sancho. Ten pierwszy został odsunięty od pierwszej drużyny ze względu na oskarżenia, jakie się wobec niego pojawiły. Kilka kobiet twierdzi, że Brazylijczyk stosował wobec nich przemoc fizyczną. Do czasu wyjaśnienia sprawy nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu, został też wycofany z kadry reprezentacji Brazylii.
Sprawy pozaboiskowe
Sancho natomiast, po porażce z Arsenalem, głośniej niż na boisku przemówił w mediach społecznościowych. Ten Hag zapytany po spotkaniu, dlaczego w kadrze meczowej nie było Sancho, odpowiedział, że zaangażowaniem i poziomem, jaki prezentował w treningach nie zasłużył na obecność w drużynie, która pojechała do Londynu. Skrzydłowy wystosował, skasowany już, post w mediach społecznościowych, w którym zapowiedział, że nie da z siebie zrobić kozła ofiarnego, że prawda wygląda inaczej, niż to przestawia trener. Post już nie istnieje, został ostatecznie po tygodniu skasowany, ale na razie Ten Hag nie doczekał się publicznych przeprosin więc Sancho nie jest brany pod uwagę.
To dla Holendra musi być przykra sprawa, bo sporo w Sancho zainwestował i mowa tu nie o pieniądzach, a o czasie i uwadze. W poprzednich rozgrywkach, kiedy przeżywał trudny czas mentalnie, wysłał go na indywidualne treningi do Holandii. Latem próbował ustawiać na różnych pozycjach, dawać szanse, ale do niczego wybitnego to nie doprowadziło. - Nie znam odpowiedzi na to pytanie - odparł ostatnio ten Hag, zagajony czy Sancho rozegra jeszcze jakieś spotkanie dla MU.
Reakcja na to co dzieje się z Antonym jest z kolei mocno powiązana z wcześniejszym kryzysem sprzed kilku tygodni. Chodzi o Masona Greenwooda, którego pierwotnie planowano przywrócić do zespołu. Klub mial już zajść w tych planach tak daleko, że przygotował nawet specjalną listę dziennikarzy i mediów, których podzielono na podstawie przewidywań czy będą za czy przeciwko takiej decyzji. Ostatecznie po reakcji kibiców pomysł został zaniechany. Greenwooda wypożyczono do Getafe, ale same rozważania wywołały u wielu spore zażenowanie.
Niewiele opcji
Nieobecność Brazylijczyka i Anglika powoduje, że Ten Hag musi szukać różnych dziwnych alternatyw. Przeciwko Brighton (1:3) w składzie United pojawił się Scott McTominay. Wiązało się to ze zmianą ustawienia na diament w środku pola, ale piłkarze Roberto De Zerbiego bez trudu sobie z tymi poradzili. O sytuacji kadrowej wiele też mówi fakt, iż po kontuzji Luka Shaw na koniec trzeba było na szybko wypożyczyć Sergio Reguilona, który nie miał szans grać w Tottenhamie. Przeciwko Brighton jako rezerwowi pojawili się: Anthony Martial, Hannibal Mejbri, Alejandro Garnacho, Facundo Pellistri i Aaron Wan-Bissaka. Wejście Martiala za Hojlunda wywołało na Old Trafford gwizdy, co Ten Hag skwitował stwierdzeniem, że można to odbierać pozytywnie.
Nieodłącznym elementem bałaganu wokół United jest też przeciągająca się sprzedaż klubu. Miała się ona dokonać jeszcze przed rozpoczęciem okna transferowego, tak żeby nowi właściciele mieli już wpływ na politykę zakupową, ale nic takiego nie miało miejsca. Tak naprawdę trudno w tym momencie nawet stwierdzić, na jakim etapie jest cala transakcja. Od miesięcy Sir Jim Ratcliffe, a także szejk Jassim są wymieniani jako najpoważniejsi kandydaci do przejęcia klubu. Czy to się jednak wydarzy? Czy Glazerowie ostatecznie przyjmą którąś z ofert? Nikt tego obecnie nie jest w stanie stwierdzić.
Rywalizację w Lidze Mistrzów United rozpocznie od wyjazdu do Monachium. Mecze na obcych stadionach to dla nich prawdziwe przekleństwo. W poprzednim sezonie spośród klubów TOP 10 wygrali tylko z Fulham i to po bramce w ostatniej minucie. W obecnych rozgrywkach przegrali z Tottenhamem i Arsenalem. Nie pomagają też reakcje samego Ten Haga, który w wielu przypadkach stara się dopatrywać pozytywów, co przy ostatnich wynikach wygląda dość groteskowo. Trochę może czuć się jak ta postać z mema, gdzie wszystko wokół się pali, a on twierdzi: this is fine.
Oprócz Bayernu Monachium w grupie są jeszcze Galatasaray i FC Kopenhaga. Na papierze faworytami są mistrzowie Niemiec i zespół z Anglii, ale United maja już kilka niechlubnych historii w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Ewentualne kolejne problemy byłyby tylko logicznym ciągiem ostatnich mało korzystnych zdarzeń.