Najciekawsze letnie transfery w Ekstraklasie. Nie brakuje głośnych ruchów. "Paru potencjalnych kozaków"
Kluby Ekstraklasy dokonały latem naprawdę wielu ciekawych wzmocnień. Do polskiej ligi trafiło paru potencjalnych kozaków, którzy zapowiadają się na czołowe postaci rozgrywek. Na rynku transferowym błyszczały nie tylko największe drużyny. Na kogo warto zwrócić uwagę?
W minionych tygodniach Ekstraklasę opuścili uznani gracze, jak Jakub Kamiński, Karol Angielski czy Pelle van Amersfoort. Kibice ligowej piłki powinni jednak patrzeć na nowy sezon z optymizmem. Kluby nie przespały letniego okienka i mimo że transferów można dokonywać do końca sierpnia, to już na starcie rozgrywek pojawi się mnóstwo zawodników, na których potencjalnie warto zawiesić oko. Na transferową karuzelę wsiedli właściwie wszyscy - od broniącego tytułu Lecha Poznań po mające za sobą fatalny sezon ekipy z Dolnego Śląska. Ruchy Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław wskazują jednak, że tym razem ich wyniki będą lepsze. Ponadto, obiecująco zbroi się jeden z beniaminków, niespodziewanie dobrze wyglądają działania Legii, a ekstraklasowicze ściągnęli też wyróżniających się graczy Fortuna I Ligi. Na nudę nie mogliśmy narzekać, a to pewnie jeszcze nie koniec wzmocnień. Tak czy tak, u progu nowego sezonu zestawienie najciekawszych transferów jest dość okazałe i, gwarantujemy, interesujące. Proszę bardzo.
Listę sporządziliśmy na podstawie miejsc zajmowanych przez kluby-kupców w tabeli minionych rozgrywek.
Afonso Sousa (Lech)
Może występ Lecha przeciwko Karabachowi wyglądałby lepiej, gdyby Sousa trafił do Poznania wcześniej, był w rytmie meczowym i pełni sił do gry w Azerbejdżanie. Potencjalny gwiazdor Ekstraklasy pokazał się tylko w Superpucharze Polski, zagrał tam ledwie 26 minut, ale na papierze to jedno z najciekawszych nazwisk, które trafiły na nasze podwórko w minionych latach. Koszt blisko miliona euro, 22 lata, łatka dużego portugalskiego talentu, który wprawdzie robi mniejszą karierę niż paru znanych kolegów, lecz nadal ma spory potencjał sportowy i docelowo sprzedażowy. Nie jest to zużyta gwiazda. On jeszcze powinien lechitom mocno się przydać, także w Europie.
Giorgi Citaiszwili (Lech)
Za wiele wykonanych i niewykonanych ruchów należy krytykować władze Lecha, ale akurat sprowadzenie Citaiszwiliego broni się na każdej płaszczyźnie. Gruzin pokazał się z doskonałej strony w barwach Wisły Kraków, był jednym z jej nielicznych, jasnych punktów w chwili spadku z Ekstraklasy. To piłkarz młody, zdolny i wszechstronny, z dobrym dryblingiem, dynamiką. Tacy zawodnicy decydują o losach meczów. Szkoda, że nie dołączył do ekipy z Poznania szybciej, bo może miałby większy wpływ na losy rywalizacji z Karabachem. W Baku wszedł na boisku, gdy właściwie było już pozamiatane. Zobaczymy, czy w lidze pokaże to, czym wyróżniał się w koszulce z białą gwiazdą.
Pontus Almqvist (Pogoń)
Śladami nowego trenera Pogoni Jensa Gustafssona podążył jego rodak, szwedzki skrzydłowy lub napastnik Pontus Almqvist. To nieprzypadkowy zawodnik. W październiku 2020 roku Rostów płacił za niego prawie 4 mln euro. Rosyjski etap kariery 23-latka nie był jednak udany, podobnie jak ostatnie, wiosenne wypożyczenie do Utrechtu. Pogoń skorzystała na przepisach FIFA dotyczących graczy z lig rosyjskiej i ukraińskiej, wypożyczając Almqvista do końca sezonu. Może właśnie tu wychowanek Norrkoeping się odbuduje? Jak na warunki Ekstraklasy to ciekawy piłkarz. Na oku warto także mieć inny nowy nabytek “Portowców”, 21-letniego brazylijskiego lewego obrońcę Leo Borgesa.
Dominik Piła (Lechia)
Tak powinien wyglądać modelowy transfer klubu Ekstraklasy. Lechia ściągnęła 21-letniego, wyróżniającego się piłkarza czołowej drużyny I ligi, Chrobrego Głogów. Piła był jednym z architektów doskonałego sezonu głogowian. Przebojowy skrzydłowy strzelił pięć goli i zaliczył dziewięć asyst. Doczekał się także debiutu w młodzieżowej reprezentacji Polski. To idealny moment, by sprawdził się na najwyższym poziomie ligowym. Jeśli “odpali”, Lechia prawdopodobnie sporo na nim zarobi. Dobrze, że dostanie szansę w Ekstraklasie.
Roberto Alves (Radomiak)
Radomiak wygrał o niego rywalizację z Lechią. 25-latek ma za sobą świetny czas w drugoligowym szwajcarskim Winterthur. Ostatni jego sezon to 12 goli i tyle samo asyst. Alves jawi się zatem jako atrakcyjne wzmocnienie nie tylko ekipy z Radomia, ale i całej ligi. Wydaje się, że właśnie takich zawodników muszą szukać polskie kluby - ze stemplem jakości, co do których od razu można być pozytywnie nastawionym. Oczywiście, Ekstraklasa nie takie płatała figle, jednak pozyskanie Alvesa wygląda ekscytująco. Lepiej niż wielu graczy zasilających Radomiaka na przestrzeni ostatniego roku. Warto go obserwować.
Paweł Olkowski (Górnik)
Osiem lat. Tyle czasu zajęła Pawłowi Olkowskiemu objazdówka po Europie i powrót do Zabrza, z którego wyjechał w 2014 r. Były reprezentant Polski zwiedził w tym czasie Koeln, Bolton i turecki Gaziantep. Rozegrał blisko 70 spotkań w Bundeslidze, prawie 40 w Championship, ponad 40 w Turcji, gdzie miał nieudaną końcówkę. To doświadczenie może być nieocenione w przebudowywanej ekipie Górnika. O ile tylko Olkowski złapie odpowiedni rytm meczowy, bo ostatnio grywał, o tyle można się spodziewać, że wskoczy do grona czołowych bocznych obrońców/wahadłowych w lidze. Zabrzanie dokonali zresztą większej liczby interesujących ruchów, bo ściągnęli też Szymona Włodarczyka z Legii czy doświadczonego niemiecko-polskiego bramkarza Kevina Brolla.
Patryk Makuch (Cracovia)
Szarpnął się profesor Janusz Filipiak na Patryka Makucha. Cracovia wygrała wyścig o 23-letniego napastnika z ligową konkurencją, spełniając żądania finansowe Miedzi w wysokości ok. pół miliona euro. Cieszy, że “Pasy” wydały taką kwotę na topowego piłkarza Fortuna I Ligi, a nie bliżej nieznanego obcokrajowca. Makuch w ubiegłym sezonie zdobył 14 goli i siedem asyst. Czas, by przeniósł tę formę na Ekstraklasę. Nie bez przyczyny chciał go Marek Papszun. W Makuchu, któremu droga z Bełchatowa do Krakowa zajęła półtora roku, widać duży potencjał na gwiazdę ligi i przyszłego bohatera zagranicznego transferu. Trzymamy kciuki. Co więcej, Cracovia wzmocniła też linię ataku Benjaminem Kallmanem, autorem 14 trafień dla Interu Turku w 2022 roku. Wygląda to obiecująco.
Makana Baku (Legia)
Minął rok, ale Makana Baku trafił w końcu do jednego z czołowych polskich klubów. Piłkarz, który wiosną 2021 pokazał się ze świetnej strony w barwach Warty, podpisał kontrakt z Legią po nieudanej przygodzie w Turcji. W spadkowiczu z Goztepe strzelił ledwie trzy gole i dołożył do tego asystę. W Ekstraklasie może się odrodzić. Legionistom należą się brawa za finalizację tego transferu. Na papierze pozyskanie Baku mocno się broni. 24-latek parafował trzyletnią umowę, więc jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to ten ruch okaże się łatwo zwracalną inwestycją. Skrzydła Baku-Wszołek wyglądają naprawdę groźnie. Stołeczni ściągnęli też do linii ataku Blaza Kramera i pracują nad kolejnymi wzmocnieniami. To powinien być znacznie lepszy sezon Legii niż ten ostatni.
Dimitrios Stavropoulos (Warta)
Wyszło z Robertem Ivanovem, to może wyjdzie również z Dimitriosem Stavropoulosem? Jak na warunki Warty pozyskanie Greka wygląda naprawdę nieźle. 25-latek ma za sobą dwa sezony gry w Serie B w Regginie, wcześniej regularnie występował w Panioniosie. Portal “Transfermarkt” wycenia go na 700 tys. euro - najwięcej, razem z Ivanovem, w całym zespole. Nie jest to zawodnik z łapanki. Wygląda na przemyślane, rozsądne wzmocnienie. Podobnie jak jego rodak Stratos Svarnas, który przeszedł z AEK Ateny do Rakowa Częstochowa.
Damjan Bohar (Zagłębie)
Po niespełna dwóch latach Bohar wraca do Lubina, gdzie spędził dwa udane sezony na boiskach Ekstraklasy. Zagłębie sprowadziło go za 250 tys. euro, czyli kwotę około trzy razy niższą niż sprzedawało do Osijeku we wrześniu 2020. Może Słoweniec niekoniecznie błyszczał w Chorwacji, ale na polskie warunki ligowe to wciąż solidny zawodnik. Jego ekstraklasowy bilans 26 goli i 14 asyst zaraz pewnie ulegnie poprawie. “Miedziowi” wydają się wreszcie budować kadrę z głową, bo poza Boharem do klubu trafili Marko Poletanović, Tomasz Makowski, Jarosław Jach czy utalentowany napastnik Szymon Kobusiński. Lepsze to niż zagraniczny, przepłacony zaciąg, co w ostatnich okienkach transferowych było w Lubinie normą.
Matias Nahuel (Śląsk)
Skład odświeżył też Śląsk. Nowy trener Ivan Djurdjević dostał nadzwyczaj solidnego Martina Konczkowskiego i dwóch znajomych z Głogowa - Rafała Leszczyńskiego i Michała Rzuchowskiego. Przede wszystkim jednak wrocławianie po długich negocjacjach sprowadzili Matiasa Nahuela. CV 25-latka wygląda imponująco. Barcelona B, Villarreal, Betis, Deportivo La Coruna, Olympiakos oraz ponad 40 gier na poziomie La Liga i blisko 100 szczebel niżej. Oczywiście, gdyby z Nahuelem wszystko było w porządku, nie zawitałby do Wrocławia. W tym przypadku znak zapytania stawiamy z uwagi na niedawne zerwanie więzadeł krzyżowych, eliminujące go z gry przez większość sezonu 2021/22. Z tej współpracy mogą jednak skorzystać obie strony. I piłkarz, i klub mają dużo do ugrania. Śląskowi mocno zależało na tym transferze. Zobaczymy, czy słusznie.
Angelo Henriquez (Miedź)
Jeszcze lepsze CV od Nahuela ma Angelo Henriquez, 28-letni napastnik rodem z Chile. Dekadę temu bowiem za ponad 5 mln euro sprowadził go, tak tak, Manchester United. Chilijczyk nie zrobił jednak tam kariery. Nie udało mu się zadebiutować w seniorskim zespole “Czerwonych Diabłów”. Rzucany był po wypożyczeniach, m.in. do Dinama Zagrzeb, które w końcu wykupiło go z Anglii. Tam Angelo spisywał się najlepiej. Bilans 51 goli w 129 spotkaniach dla Dinama wygląda naprawdę dobrze. Później 28-latek grał w Meksyku, Chile oraz ostatnio Brazylii. W tamtejszej Fortalezie furory nie zrobił, lecz postanowił wrócić do Europy, by raz jeszcze spróbować tu zaistnieć. Stanowi sporą zagadkę, ale wygląda na kogoś, kto może się w Ekstraklasie odbudować. Więcej na jego temat pisaliśmy TUTAJ.
Miedź z grona trójki beniaminków w ogóle przeprowadza najbardziej interesujące ruchy na rynku transferowym. Pozyskała m.in. 24-letniego Argentyńczyka Jeronimo Cacciabue (wycenianego na ponad 2 mln euro) i czołowego piłkarza I ligi, Olafa Kobackiego z Arki Gdynia.