Najbardziej rozczarowujące transfery sezonu w Ekstraklasie. "Nie rozegrał żadnego dobrego meczu"
Sezon 2021/22 w PKO Ekstraklasie już za nami. Czas zatem na pierwsze podsumowania. W tym artykule bliżej przyjrzymy się transferom, z którymi można było wiązać spore nadzieje, a które w tym momencie trzeba uznać za spore rozczarowania. Wyróżniliśmy jedenaście nazwisk, choć spokojnie mogło być ich więcej.
Pod naszą lupę trafiły zarówno transfery letnie, jak i te zimowe. Nie wykluczyliśmy również wypożyczeń, choć zaledwie jeden zawodnik, który zmienił klub na tej zasadzie, znalazł się w tym zestawieniu. Zanim przejdziemy już do konkretów, wspomnieć musimy jeszcze o zawodniku, co do którego mieliśmy spore wątpliwości.
Adriel Ba Loua kosztował bowiem Lecha całkiem sporo pieniędzy (1,2 mln euro), a nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje. Kiepsko wyglądają zwłaszcza jego liczby (gol i trzy asysty), ale nie jest też tajemnicą, że 25-latek momentami miał naprawdę sporego pecha. Słupki, poprzeczki, świetne podania, których nie wykorzystywali koledzy z drużyny. Mogło być zatem na pewno lepiej, ale trudno mówić tu o jakiejś totalnej klapie.
Lirim Kastrati (Legia Warszawa) - 1,3 mln euro
Nie mamy natomiast żadnych wątpliwości, że na miano transferowego niewypału, przynajmniej w tym momencie, zasługuje Lirim Kastrati. Legia zapłaciła za niego 1,3 mln euro, a więc, jak na standardy Ekstraklasy, wyjątkowo dużo. Czym odpłacił się Kosowianin, który jeszcze na starcie sezonu grał dla Dinama Zagrzeb? Strzelił zwycięskiego gola Spartakowi Moskwa. Poza tym “błysnął” na tle Wigier Suwałki. I to wszystko. Bez gola i asysty w Ekstraklasie podczas 15 rozegranych meczów. Pod koniec sezonu nie łapał się już nawet do meczowej kadry. Zapamiętać można go póki co głównie ze słów Dariusza Mioduskiego, który twierdzi, że Kastrati to najszybszy piłkarz w Europie.
Mecze: 23, gole: 2, asysty: 1
Piotr Parzyszek (Pogoń Szczecin) - wypożyczenie
Przed sezonem wypożyczenie Parzyszka z Frosinone do Pogoni określaliśmy jako jeden z ciekawszych ruchów transferowych w Ekstraklasie. Jeszcze przed wyjazdem z Polski napastnik ten potrafił zdobyć 12 bramek w jednym sezonie dla Piasta Gliwice. Później strzelił też kilka goli w Serie B. Trafił do Pogoni, a więc bardzo poukładanej drużyny, mającej na ławce niezłego fachowca w postaci Kosty Runjaicia. Ale mimo tych sprzyjających warunków do grania w piłkę, Parzyszek całkowicie zawiódł. Zagrał w 30 meczach, na listę strzelców wpisał się tylko raz. Dorzucił też jedną asystę. To wszystko przez 1064 rozegrane minuty. Nic dziwnego, że “Portowcy” nie zdecydowali się na transfer definitywny.
Mecze: 30, gole: 1, asysty: 1
Kristoffer Velde (Lech Poznań) - 1,1 mln euro
Velde zawitał do Polski dopiero zimą, ale od razu wiązano z nim spore nadzieje, co potwierdza też wydana na Norwega kwota. 22-latek z dobrej strony pokazywał się przez kilka lat w swojej ojczyźnie, ale formy nie przywiózł do naszego kraju. Pojawił się na boisku podczas dziewięciu spotkań. Nie strzelił gola. Nie zanotował asysty. Częściej irytował swoją grą kibiców i trenera. W efekcie z tygodnia na tydzień jego pozycja w drużynie słabła. Od początku kwietnia rozegrał tylko 86 minut. Kilka razy w ogóle nie załapał się do meczowej osiemnastki. Spore rozczarowanie.
Mecze: 10, gole: 0, asysty: 1
Igor Charatin (Legia Warszawa) - 0,9 mln euro
Najdroższym nabytkiem Legii w tym sezonie był opisany już Kastrati, ale drugie miejsce pod tym względem należy do Charatina. Ukrainiec jeszcze w poprzednim sezonie rozegrał pięć spotkań w Lidze Mistrzów, mógł się też pochwalić bilansem sześciu goli i czterech asyst w zespole mistrza Węgier. Nic dziwnego, że w Warszawie wiązano z nim spore nadzieje. Tymczasem w barwach “Wojskowych” Charatin na razie mocno rozczarowuje. Jeśli gra - jest bardzo niewidoczny. Częściej jednak w ogóle nie ma go na murawie. W tym roku Legia ma za sobą już 17 spotkań, a jej 27-letni pomocnik wystąpił tylko cztery razy.
Mecze: 16, gole: 1, asysty: 0
Enis Fazlagić (Wisła Kraków) - 0,5 mln euro
Wisła Kraków zimą zdecydowała się na sprzedaż swojego kluczowego środkowego pomocnika, Aschrafa El Mahdiouiego. Zastąpić miał go sprowadzony za pół miliona euro Enis Fazlagić, 22-letni piłkarz ze słowackiej Żyliny. Nasz dziennikarz, Tomasz Włodarczyk informował, że “Biała Gwiazda” w ostatniej chwili przechwyciła go sprzed nosa Sparty Praga. Na Reymonta pomocnik poległ jednak z kretesem. Nie rozegrał właściwie żadnego dobrego meczu. Za spadek Wisły z Ekstraklasy trudno winić akurat Macedończyka, ale z pewnością nie pomógł on drużynie w walce o pozostanie na powierzchni Ekstraklasy.
Mecze: 14, gole: 0, asysty: 0
Dani Quintana (Jagiellonia Białystok) - bez kwoty odstępnego
Quintana podczas swojego pierwszego pobytu w Białymstoku był prawdziwą gwiazdą Ekstraklasy. Nic więc dziwnego, że magia nazwiska nadal działała i powrót Hiszpana do Białegostoku wiązał się ze sporą radością kibiców. Nie tylko Jagiellonii, ale w ogóle Ekstraklasy. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała jednak jakiekolwiek oczekiwania. Quintana wystąpił w trzech spotkaniach, po czym doznał kontuzji i zmagał się z nią długimi miesiącami. Na początku grudnia klub poinformował, że kontrakt z piłkarzem został rozwiązany.
- Z pewnością żadna ze stron nie jest zadowolona z kierunku, w jakim potoczyły się wydarzenia. Dani długo zmagał się z kontuzją, która uniemożliwiała mu udział w treningach, a co za tym idzie również powrót do pełnej formy. W efekcie zagrał w zaledwie trzech meczach, co nie było zadowalające zarówno dla sztabu, jak i piłkarza - można było przeczytać w komunikacie klubu.
Mecze: 3, gole: 0, asysty: 0
Jan Kliment (Wisła Kraków) - bez kwoty odstępnego
Na papierze transfer czeskiego napastnika wyglądał naprawdę solidnie. W przeszłości Kliment grał w reprezentacji, występował na boiskach Bundesligi i strzelał gole dla duńskiego Broendby. W ostatnim sezonie przed przenosinami do Krakowa zanotował natomiast bilans 10 goli i pięciu asyst w lidze czeskiej, grając dla 1. FC Slovacko. Można było liczyć, że i w barwach “Białej Gwiazdy” będzie trafiał do siatki. Zrobił to jednak tylko w 1. i 4. kolejce. Później przepadł. Pod koniec sezonu grał już niewiele, bo Jerzy Brzęczek wolał stawiać na innych napastników. Rozgrywki Ekstraklasy zakończył zatem z dwiema bramkami, a dwa kolejne gole strzelił w Pucharze Polski.
Mecze: 25, gole: 4, asysty: 2
Mario Rondon (Radomiak Radom) - bez kwoty odstępnego
Wydawało się, że przed startem rozgrywek Radomiak zakontraktował naprawdę niezłego kozaka. Przynajmniej jak na standardy Ekstraklasy. Rondon sezon wcześniej grał dla najlepszej drużyny z Rumunii - CFR Cluj. Strzelał tam gole również w Lidze Europy. Wcześniej natomiast z powodzeniem radził sobie w Chinach i lidze portugalskiej. W tej drugiej dwukrotnie przekraczał barierę 10 bramek w trakcie jednego sezonu. Ale w Radomiu nie odpalił. Jedynego gola strzelił w sierpniowym meczu z Wartą Poznań. I to by było na tyle. Później raz grał w pierwszym składzie, innym razem wchodził z ławki, a zdarzało się, i to całkiem często, że nawet się z niej nie podnosił.
Mecze: 24, gole: 1, asysty: 1
Adam Hlousek (Bruk-Bet Termalica Nieciecza) - bez kwoty odstępnego
Nie dość, że Hlousek wyrobił już sobie markę na polskich boiskach, reprezentując niegdyś Legię, to jeszcze sezon przed transferem do Niecieczy z całkiem niezłym skutkiem radził sobie na wypożyczeniu z Viktorii Pilzno do Kaiserslautern. Można było oczekiwać względnie wysokiego poziomu i wzmocnienia klubu z Niecieczy. Czeski obrońca zawodził jednak na całej linii. Nie tylko nie wyróżniał się na tle kolegów z drużyny, ale często był wręcz jednym z gorszych zawodników na murawie. Po rozegraniu 10 spotkań w końcu przestał w ogóle dostawać szanse. Na początku stycznia kontrakt Hlouska z Bruk-Betem został rozwiązany.
Mecze: 10, gole: 0, asysty: 1
Dominik Furman (Wisła Płock) - bez kwoty odstępnego
Furman reprezentował już Wisłę Płock w latach 2016-2020 i był wtedy niekwestionowanym liderem drużyny. Postanowił jednak jeszcze raz spróbować swoich sił za granicą. Wrócił przed tym sezonem i z pewnością nie daje już zespołowi tyle, ile mógł zaproponować w przeszłości. Długo określano go jednym z największych rozczarowań Ekstraklasy. Momentami prezentował się na tyle słabo, że zaczynał nawet mecze na ławce. Nieco lepiej było pod koniec rozgrywek, ale i tak 29-latek nie może być zadowolony z sezonu 2021/22. Żadnego gola, tylko trzy asysty. Dla porównania - w ostatnim sezonie przed wyjazdem do Turcji było to siedem goli i sześć decydujących podań.
Mecze: 26, gole: 0, asysty: 3
Michal Skvarka (Wisła Kraków) - bez odstępnego
Przyjście Skvarki do Wisły to przede wszystkim zasługa ówczesnego szkoleniowca zespołu, Adriana Guli. Panowie współpracowali ze sobą przez kilka lat w Żylinie, gdzie słowacki pomocnik radził sobie naprawdę bardzo dobrze. Rozegrał aż 237 spotkań, strzelił 46 goli, zanotował 61 asyst. Grał w reprezentacji Słowacji i europejskich pucharach. Dwa ostatnie lata przed transferem do Wisły spędził z niezłym skutkiem w węgierskim Ferencvarosu. Wydawało się, że będzie wzmocnieniem ekipy z Krakowa. Kilka przebłysków to jednak zdecydowanie zbyt mało. Skvarka rozegrał 32 mecze, strzelił dwa gole i dorzucił pięć asyst. Tragedii może więc nie ma, ale oczekiwania były dużo większe. Pod koniec sezonu najczęściej nie zaczynał nawet spotkań w pierwszym składzie.
Mecze: 32, gole: 2, asysty: 5