Najbardziej eko piłkarz świata. Nie krzyczy, nie jest wandalem. Tak ekstrawagancki hipster zmienił swoje życie
Jeździ rowerem po mieście i właśnie gra dla klubu, który idealnie pasuje do jego światopoglądu. Hector Bellerin jest zakręcony na punkcie ekologii, jednak nie krzyczy, nie wylewa farby w muzeach, nie blokuje dróg, a w przeciwieństwie do wielu takich krzykaczy - sam po prostu świeci przykładem.
Hector Bellerin to nie jest nudny piłkarz. Kiedyś potrafił przebierać w ciuchach, jednak dzisiaj traktuje to jak błędy młodości. Zmienił swoje życie.
Sprzedał ciuchy
- W przeszłości kupowałem dużo ubrań. To nie znaczy, że chcę to robić dzisiaj. Nie jestem tą samą osobą, którą kiedyś byłem. Nie wszyscy piłkarze muszą jeździć ogromnymi samochodami lub być tak silni i męscy. Cieszymy się, że możemy być częścią tej zmiany - mówił w The Athletic w lutym 2024 roku.
A jeszcze kilka lat temu ekstrawagancka moda królowała na jego Instagramie. Nawet za pierwszą wypłatę pojechał do galerii handlowej po rzeczy z Gucci i Louis Vitton, żeby pasować do szatniarskiego towarzystwa, bo wszyscy takie już mieli.
Teraz to inny człowiek. Przewartościował swoje życie i wyznał, że 85% wszystkich ciuchów sprzedał, a nowych prawie w ogóle nie kupuje. Co innego mieć bowiem swoje ulubione poprzecierane już w dziesięciu miejscach spodnie, a co innego kupić coś, założyć dwa razy i schować do szafy.
Jeżeli już musi gdzieś pojechać, to najlepiej miejskim transportem. Jeszcze w Londynie zakładał kaptur na głowę, wsiadał w metro i w ten sposób docierał do celu. Ludzie zajęci pracą, obowiązkami, rutyną nawet nie dostrzegali, że to Hector Bellerin. Śmiał się nawet, że bywało tam tak anonimowo, że miał ochotę czasami się przyznać przy wszystkich kim jest, żeby sprawdzić jak zmieni się reakcja.
Teraz na co dzień korzysta z roweru i w ten sposób podróżuje po słonecznej Sewilli. Pogoda sprzyja takiej ekologii, nie to co w Londynie. A kiedyś kupował wszystko jak leci. Podobał mu się jakiś za duży sweterek? Do koszyka. Oldschoolowa torba? Kupiona. Pstrokate spodnie lub koszulka? Musiał to mieć. Kupował to na jakichś e-bayowych aukcjach bądź też od małych projektantów. Szukał tak zwanych perełek, a potem we własnym stylu to łączył. Teraz zmienił swoje podejście o 180 stopni:
- Zawsze poświęcam trochę czasu na podjęcie decyzji przed zakupem czegoś. Jesteśmy przyzwyczajeni do kupowania rzeczy pod wpływem impulsu. Zanim teraz dokonam zakupu, to mija kilka miesięcy. To pokazuje, czy naprawdę czegoś chcę i czy tej rzeczy naprawdę potrzebuję.
Kiedy wrócił do Barcelony w 2022 roku, to zgodził się na pensję 500 tysięcy euro rocznie, bo uznał, że jest zabezpieczony finansowo i nie będzie się takimi głupotami zajmował. Po prostu bardzo chciał tu wrócić. Krytykował mundial w Katarze i wcale go w telewizji nie oglądał. Bił się w pierś na początku 2023 roku w katalońskim dzienniku ARA za stare grzechy i pytał, po co ci drugi ekstrawagancki samochód, skoro jeden już sobie sprawiłeś. W Barcelonie dostał “odsponsorską” Cuprę i to mu wystarczyło. Nigdy nie uciekał od płacenia podatków, bo uważa, że on jako milioner powinien ich płacić najwięcej.
Związany z modą
Z modą Bellerin miał do czynienia od dzieciństwa. Dorastał widząc projekty mamy i babci. Widział codziennie jak szyją ubrania. Sam także wtedy rozwijał swoją kreatywność, kiedy siadał przy biurku i razem z mamą rysowali różne kolorowe stroje i tworzyli projekty ubrań. Wtedy było to zabawą dla małego dzieciaka, później stało się też życiem dorosłego faceta z Arsenalu.
- Wiem, że wiele osób kibicujących drużynom piłkarskim w ogóle nie przejmuje się modą. Dla nich widok kogoś wyglądającego zupełnie inaczej może być dość dziwny, ale nauczyłem się nie czytać tych komentarzy - mówił w Vogue na początku 2019 roku.
Tak fascynował się modą, że zasiadał w pierwszych rzędach pokazów Christophera Raeburna, czy odzieży A-COLD-WALL młodego brytyjskiego projektanta Samuela Rossa. Opinie ludzi miał gdzieś. Zwłaszcza te, że powinien skupić się na piłce nożnej, a nie na głupotach i te, że wygląda jak pośmiewisko. Chodził po wybiegu pokazu męskiej kolekcji Louis Vuitton w Paryżu, projektował dla nich parę jasnoróżowych szortów i pasującą do nich bluzę ze skóry węża. Brał udział w pokazach podczas London Fashion Week. Zimą 2020 roku założył własną kolekcję odzieży, nawiązał współpracę z H&M w zakresie kolekcji odzieży zrównoważonej. W trakcie kwarantanny stworzył projekt specjalnych oldschoolowych koszulek do... gry FIFA. To wszystko ma swój początek w czasach dzieciństwa i chęci kontynuowania tradycji, o czym opowiedział kiedyś w mediach klubowych Arsenalu:
- Zawsze inspirowała mnie moja babcia, która założyła własną fabrykę mody z dziadkiem. On jej pomagał, zwłaszcza w kwestiach technicznych, jeśli chodzi o maszyny. Gdy się psuły, to wtedy je naprawiał. Moja mama też zajmowała się tym wszystkim. Studiowała i ma ukończony z tego dyplom. Szyła ubrania od zawsze. To właśnie środowisko, w którym dorastałem. Albo grałem w piłkę, albo zajmowałem się maszynami do szycia. To część mnie i tego, kim jestem. Rozumiem, że to nie tylko koszulka czy ubrania, a wokół tego jest mnóstwo sztuki i rzemiosła. Kiedy zrozumiesz i zobaczysz, jak ludzie potrafią przenieść te obrazy z głowy na ubrania, to jest to naprawdę niesamowite.
Nawrócenie
To nie jest tak, że Hector Bellerin wymyślił sobie nagle, że stanie się ekologicznym wojownikiem i będzie ulepszał świat. Tak naprawdę od zawsze pozował na innego. Dość dziwnie się ubierał, otwarcie głosił, że jest weganinem, którym stał się w 2016 roku. Tak opowiadał o tym w The Guardian:
- Nie sądzę, że było w 2016 roku wielu piłkarzy, którzy nie jedli mięsa. Pamiętam, że oglądałem na Netfliksie dokumenty o tym, jak traktuje się zwierzęta i jakie szkody wyrządzamy planecie, jedząc tak dużo mięsa. Zacząłem więc dietę roślinną na kilka miesięcy, zanim powiedziałem mamie. Hiszpańska dieta składa się wyłącznie z dżemu i paelli z mięsem lub owocami morza. Kiedy jej o tym powiedziałem, odpowiedziała: “O czym ty mówisz? Skąd będziesz mieć energię do gry?”. Lekarz oznajmił mi jednak, że od 15 lat nie widział tak dobrego badania krwi.
Uprawia jogę, medytuje, skończył studia z marketingu. Kocha też naturę. Młody Hector wspólnie z dziadkiem spacerował po lasach, sadził drzewa i spędzał mnóstwo czasu w ogrodzie. Stąd wzięła się jego pasja do ekologii i szacunek do natury. Dziadek nauczył go tych wartości. W pewnym momencie jednak zdał sobie sprawę z tego, że trochę się to kłóci z jego ekstrawaganckim stylem bycia, z tymi wszystkimi markowymi ciuchami, mocnymi kolorami... że nie da się promować skromności i ekologii, a później pozować w magazynie Vogue w wełnianej kurtce za 1740 funtów.
- Kocham ubrania, a kupowanie ich i ogólne zakupy były wcześniej bardzo ważną częścią mojego życia. Zdobyłem jednak wiedzę na temat zanieczyszczeń i szkód, jakie przemysł modowy wyrządza planecie. To spowodowało we mnie ogromny wewnętrzny konflikt. Wciąż powoli uczę się jak sobie z tym radzić, jak jednocześnie robić zakupy i cały czas promować zmianę. Nie kupuję nowych skórzanych rzeczy. Nie powiedziałbym, że nigdy już tego nie założę, ale musiałoby być używane. Jeśli coś już istnieje lub już to posiadam, to mi nie przeszkadza. Większym marnotrawieniem byłoby wyrzucenie skóry. Moją mantrą jest ponowne wykorzystanie tego, co już posiadam. Handel jest również świetny, nawet z przyjaciółmi - opowiadał w lutym 2021 roku w modowym amerykańskim magazynie GQ.
Świadome klubowe wybory
Trzy i pół roku temu, we wrześniu 2020 roku, stał się drugim co do wielkości udziałowcem Forest Green Rovers. Wtedy jeszcze jako piłkarz Arsenalu. Rovers grają na profesjonalnym poziomie w League Two, prowadzą szereg różnych inicjatyw i zostali uznani przez FIFA za najbardziej ekologiczny klub piłkarski na świecie. Wegańskie jedzenie dla piłkarzy i kibiców, organiczne boisko, stroje wykonane z bambusa i wielki plan stadionu o nazwie Eco Park, który ma składać się tylko z drewna. Wokół mają się też znaleźć setki drzew. W 2010 roku głównym udziałowcem i prezesem klubu został Dale Vance - przemysłowiec zajmujący się zieloną energią, właściciel firmy energetycznej Ecotricity. Hectora Bellerina to zainspirowało, że można działać na taką ogromną skalę i to w dziedzinie piłki nożnej.
Betis to także świadomy wybór. Przy okazji jego ojciec i babcia są kibicami tego klubu. Z babcią to w ogóle urocza historia, bo Hectorowi-dzieciakowi, który grał w szkółce Barcelony, w każde święta Bożego Narodzenia wręczała piłkarskie prezenty. Oczywiście biało-zielone, w barwach Betisu. W taki sposób go chciała "przekabacić". Dlatego wiedział, że w przyszłości musi tu zagrać. Betis jest przyjazny jego światopoglądowi. Trafił do idealnego miejsca. To zielony klub, który podejmuje się wielu różnych inicjatyw. Forest Green Rovers i Betis mają wiele wspólnego, jednak Hiszpanie działają na większą skalę, bo i występują na dużo wyższym poziomie. Są dzięki temu w stanie zaangażować inne europejskie kluby w różne akcje, w tym na przykład… polską Wartę Poznań, która została włączona w projekt Forever Green zainicjowany przez Betis.
Co takiego zrobił na przykład hiszpański klub? Ano udostępnił hulajnogi i rowery elektryczne pracownikom klubu, wykonał siedzenia na stadionie z odpadów tworzyw sztucznych pochodzących z Morza Śródziemnego. Kiedy można, to “Verdiblancos” podróżują pociągiem, współpracując z operatorem kolejowym Renfe. Jest także specjalna akcja podczas jednego meczu w sezonie, w którym zachęca się kibiców, by przyszli na spotkanie na pieszo, przyjechali rowerem bądź też komunikacją miejską. Można też zabrać zepsute urządzenia elektroniczne i w taki dzień zostawić je w klubie.
W Arsenalu Bellerin trafił na czas lockdownu, a Premier League nie grała przez trzy miesiące. Kiedy wznowiła, to wygłosił publicznie, że posadzi 3000 drzew za każdą wygraną. Ile spotkań wygrali "Kanonierzy"? Osiem w lidze i w FA Cup, co daje liczbę 24000 drzew. Do akcji włączył się też bukmacher Paddy Power, który z kolei obiecał posadzenie 6000 drzew za każdym razem, gdy Arsenal... nie wygra. Ostatecznie akcja zatrzymała się dokładnie na liczbie 58 617 drzew, bo na tyle zebrano pieniędzy.
Odwaga
Gdy zerwał więzadło krzyżowe w styczniu 2019 roku, to nie marnował czasu. Nakręcił film dokumentalny o swoim powrocie do dyspozycji. Chciał w ten sposób poznać samego siebie i swoje ograniczenia. Był to swego rodzaju eksperyment na żywym organizmie. Pokazanie też w jaki sposób poradzić sobie psychicznie z tak długą pauzą i patrzeniem na to, jak grają koledzy. Tak później mówił w magazynie Esquire:
- Kontuzja nauczyła mnie doceniać ludzi wokół mnie, być blisko nich, cieszyć się rzeczami także poza piłką nożną, a także po prostu upraszczać swoje życie i czerpać więcej radości z prostych rzeczy. Byłem naprawdę wdzięczny za reakcję na ten dokument i czuję, że dzięki temu niektórym osobom, które przechodzą przez tego samego rodzaju kontuzje lub inne przeszkody, łatwiej jest zobaczyć, że nas, piłkarzy, dotyka to samo.
Bellerin nie boi się zabierać głos w istotnych sprawach: - To bardzo zabawne, ponieważ zalecają piłkarzom, żeby trzymali się piłki nożnej tylko wtedy, gdy mówią o czymś lub robią coś, co nie jest zbyt męskie. Kiedy grają na PlayStation i jeżdżą szybkimi samochodami, kiedy się upijają, to nie mają na to nic do powiedzenia, ale kiedy Borja Iglesias malował paznokcie lub kiedy ja szedłem na pokaz mody, wtedy nas przesłuchują i wtedy niby wszystko, co robimy na zewnątrz, wpływa na naszą jakość futbolu...
To z kolei wypowiedź z Guardiana z 2019 roku: - Piłkarzom wciąż mówi się, żeby trzymali się piłki nożnej i nie rozmawiali o niczym innym. Wielu piłkarzom łatwo jest publikować w Internecie nudne treści po meczu. Czuję, że jeśli będziemy tak dalej postępować, nigdy nie pójdziemy do przodu. Możemy wykorzystać media społecznościowe, aby pokazać, że nie jesteśmy maszynami, które grają w każdą sobotę. Mamy swoje pasje i problemy, tak jak wszyscy. Spójrzcie, co się stało, gdy Raheem Sterling napisał o rasizmie na Instagramie . Wydawało się, że pojawiło się znikąd i zapoczątkowało naprawdę ważny dialog.
W swoich wypowiedziach wielokrotnie poruszał temat depresji i starał się odmitologizować sport kojarzący się z twardością i męskością. Podawał przykład Aarona Lennona. Zwracał uwagę na to, że piłkarz może zarabiać mnóstwo forsy, ale przechodzi do zagranicznego klubu, zostawia rodzinę w domu i w pustym domu cierpi katusze, a tego zwykły i normalny kibic przed telewizorem lub na stadionie nie wie. Jednocześnie taki gracz boi się przyznać wprost co go trapi i dlaczego jest smutny. Cieszy się zatem z tego, że świadomość ludzka się zmienia. Sam korzysta z pomocy psychologa już od siedmiu lat.
Z Hectorem Bellerinem nie ma nudy.