Kto pójdzie w ślady Messiego? Na nich warto zwrócić uwagę w trakcie IO. Ruszył olimpijski turniej piłki nożnej
Jay-Jay Okocha, Samuel Eto’o, Angel Di Maria, Leo Messi, Neymar - to nazwiska tylko niektórych spośród najbardziej znanych piłkarzy, którzy sięgnęli w najnowszej historii po złote medale Igrzysk Olimpijskich. Podczas gdy piłka nożna, zwłaszcza w wydaniu mężczyzn, nie należy do najbardziej popularnych dyscyplin największego sportowego wydarzenia na świecie, jej olimpijskie turnieje regularnie dostarczają całkiem sporych emocji. Nie inaczej powinno być w Tokio.
Zanim jutro odbędzie się ceremonia otwarcia Igrzysk XXXII Olimpiady, już dziś, meczem Hiszpanii i Egiptu, ruszyła pierwsza kolejka meczów fazy grupowej olimpijskiego turnieju mężczyzn w piłce nożnej. Przyczyna pozornie małego prestiżu towarzyszącego tym rozgrywkom jest prosta. Biorą w nim udział wyłącznie zawodnicy poniżej 24. roku życia, a uczestniczące reprezentacje wyłania się na podstawie wyników ostatnich imprez młodzieżowych na poszczególnych kontynentach. Jest oczywiście jeden wyjątek. Na same igrzyska do kadry każdego z olimpijskich zespołów narodowych można dokoptować również trzech starszych zawodników.
Dlaczego napisaliśmy jednak o “pozornie” małym prestiżu turnieju? Dlatego, że może on się taki wydawać z perspektywy europejskiej. Zapewne nieprzypadkowo od 1992 roku, kiedy reprezentacja Hiszpanii pokonała w finale imprezy naszą kadrę Janusza Wójcika (3:2), olimpijskie złoto w piłce nożnej mężczyzn ani razu nie powędrowało na Stary Kontynent. Od tamtej pory zdobywały je kolejno narodowe drużyny: Nigerii (1996), Kamerunu (2000), Argentyny (2004 i 2008), Meksyku (2012) oraz Brazylii (2016). Tym razem wiele wskazuje jednak na to, że na najcenniejszy z kruszców zęby ostrzą sobie również nie kto inny jak właśnie Hiszpanie.
W ramach zapowiedzi turnieju przybliżamy sylwetki pięciu piłkarzy, których udział w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio może Was zaskoczyć.
Andre-Pierre Gignac (Francja)
Kiedy na początku tego roku 35-letni napastnik meksykańskiego Tigres szykował się do występu przeciwko Bayernowi w finale Klubowych Mistrzostwach Świata, wydawało się, że to jego ostatni wielki turniej w karierze. Tymczasem to właśnie niedoszły zdobywca zwycięskiej bramki dla reprezentacji Francji w finale EURO 2016 został mianowany kapitanem olimpijskiego zespołu narodowego “Trójkolorowych” na igrzyska w Tokio. A kto znalazł się w gronie boiskowych partnerów byłego króla strzelców Ligue 1?
Francuzi polecieli do Japonii w słabszym zestawieniu personalnym, niż pierwotnie zakładali. Dość napisać, że Arsenal i Rennes nie zgodziły się na udział w imprezie odpowiednio: Williama Saliby i Eduardo Camavingi. Obok Gignaka, największymi gwiazdami drużyny Sylvaina Ripolla będą zatem inni doświadczeni gracze w osobach Floriana Thauvina i Tejiego Savaniera, a także m.in. młody obrońca Milanu - Pierre Kalulu.
Jednego można być pewnym. Gignakowi nie zabraknie motywacji, by zatrzeć złe wspomnienia sprzed pięciu lat.
Guillermo Ochoa (Meksyk)
Pozostańmy przy weteranach. Drugim - po starciu Brazylii z Niemcami - najciekawiej zapowiadającym się meczem pierwszej serii gier turnieju będzie spotkanie Meksyku z Francją. I to nie tylko dlatego, że przeciwko reprezentacji “El Tri” zagra w nim żyjąca legenda tamtejszego Tigres, czyli wspomniany wyżej Gignac. Smaczku rywalizacji dodaje również fakt, że w meksykańskiej bramce może wystąpić powołany do kadry na igrzyska rówieśnik francuskiego napastnika - niezwykle doświadczony (114 występów w narodowym zespole) i wielce utytułowany (4 triumfy w mistrzostwach strefy CONCACAF) na międzynarodowej arenie Guillermo Ochoa. Co ciekawe, obecny golkiper rodzimego Clubu America sam ma za sobą trzy sezony występów w barwach korsykańskiego Ajaccio w latach 2011-2014. Gignac, wówczas atakujący Olympique’u Marsylia, strzelił mu zresztą w tamtym okresie jednego gola.
Według bukmacherów, Meksyk może mieć tym razem na olimpijskim turnieju problem z wyjściem z grupy, w której, poza Francją, zmierzy się z gospodarzami imprezy, Japonią, oraz z Republiką Południowej Afryki. Reprezentacji “Azteków” lepiej jednak nie lekceważyć. W końcu to ona sprawiła jedną z największych sensacji w historii turnieju, kiedy w jego finale na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie w 2012 roku pokonała faworyzowaną Brazylię (2:1). Neymar płakał wtedy jak bóbr.
Chris Wood (Nowa Zelandia)
Mylicie się jednak, jeśli myślicie, że piłkarski turniej mężczyzn na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio będzie należał wyłącznie do młodych lub, dla kontrastu, bardzo doświadczonych zawodników. Chris Wood miał zaledwie 18 lat, kiedy wystąpił na mistrzostwach świata w Republice Południowej Afryki w 2010 roku. Teraz, ciągle jeszcze przed 30. urodzinami, znowu zagra na wielkiej imprezie w koszulce reprezentacji Nowej Zelandii. Co w tym aż tak wyjątkowego?
Otóż na palcach jednej ręki można policzyć innych niż napastnik Burnley zawodników, którzy zdobyli przynajmniej 10 bramek w każdym z czterech ostatnich sezonów Premier League. Wood znajduje się w tym elitarnym gronie u boku takich “tuzów”, jak Harry Kane, Mohamed Salah, Jamie Vardy, Son Heung-min oraz Alexandre Lacazette.
Biorąc pod uwagę, że Nowa Zelandia trafiła do, na papierze, najsłabszej grupy turnieju - z Koreą Południową, Hondurasem oraz Rumunią - jeden z najbardziej regularnie wpisujących się na listę strzelców atakujących w angielskiej ekstraklasie staje przed szansą zaznaczenia swojej, bramkowej obecności również na arenie międzynarodowej.
Pedri (Hiszpania)
To nie pomyłka. Co łączy Unaia Simona, Pau Torresa, Erika Garcię, Daniego Olmo, Mikela Oyarzabala i wreszcie Pedriego? Zgadliście. Cała szóstka dopiero co wywalczyła brązowe medale EURO 2020, a teraz spróbuje “odczarować” turniej piłkarski Igrzysk Olimpijskich zarówno dla Hiszpanii, jak i dla całej Europy. U boku takich graczy, jak Marco Asensio, Dani Ceballos, Mikel Merino i Carlos Soler. Czy może zatem dziwić, że to właśnie w Hiszpanii bukmacherzy upatrują głównego faworyta imprezy?
Podopieczni Luisa de la Fuente grają w grupie z Egiptem, Australią oraz pozbawioną tym razem wielkich nazwisk Argentyną. Przedturniejowa uwaga skupiona jest jednak na wybranym najlepszym młodym zawodnikiem minionych finałów mistrzostw Starego Kontynentu, 18-letnim Pedrim, który na przestrzeni niespełna roku rozegrał już blisko 70 meczów. Czy środkowego pomocnika Barcelony dopadnie w końcu zmęczenie?
Na razie nic na to nie wskazuje. W rozegranym kilka dni przed inauguracją turnieju towarzyskim spotkaniu z Japonią to właśnie Pedri zrobił swoimi penetrującymi podaniami różnicę po tym, jak pojawił się na boisku w roli rezerwowego.
Dani Alves (Brazylia)
Jeśli Pedriemu ciągle wydaje się być mało (gry), co dopiero napisać o 38-letnim, uchodzącym za najbardziej utytułowanego piłkarza w historii futbolu Danim Alvesie? Temu drugiego po prostu nie potrafi znudzić się zdobywanie trofeów. A jako, że aktualny mistrz Brazylii razem z Sao Paulo akurat nie ma (jeszcze?) w swoim dorobku olimpijskiego złota, zobaczymy go na turnieju w Tokio.
“Canarinhos” zmierzą się w grupie z mistrzami Europy do lat 21, Niemcami, a także z Wybrzeżem Kości Słoniowej i Arabią Saudyjską. Obok Hiszpanii, to w nich należy oczywiście szukać drugiego z głównych faworytów imprezy. Kapitanującemu drużynie Alvesowi partnerować będą na boisku tacy zawodnicy, jak Diego Carlos (Sevilla) w linii defensywy, Douglas Luiz (Aston Villa) i Bruno Guimaraes (Olympique Lyon) w środku pomocy oraz Richarlison (Everton), Matheus Cunha (Hertha), Antony (Ajax), Gabriel Martinelli (Arsenal) czy Reinier (Borussia Dortmund) z przodu.
W odróżnieniu od poprzednich olimpijskich turniejów Brazylia wreszcie zagra dodatkowo bez presji. Na Igrzyskach w Rio de Janeiro w 2016 roku “Canarinhos” w końcu zdołali przecież przełamać klątwę i sięgnąć po swoje pierwsze historii zwycięstwo na tej imprezie. Neymar znowu płakał. Ale tym razem ze szczęścia.
W kim upatrujecie złotych medalistów turnieju piłkarskiego mężczyzn na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio? Na przewidywania czekamy w komentarzach.