Mózg FC Bayernu żegna się z Monachium. Thiago ma wszystko, aby nazwać go najlepszym pomocnikiem na świecie

Mózg Bayernu żegna się z Monachium. Thiago ma wszystko, aby nazwać go najlepszym pomocnikiem na świecie
Ververidis Vasilis / Shutterstock.com
Finał Ligi Mistrzów, choć zwycięski, przyniósł też odrobinę goryczy fanom Bayernu. To był prawdopodobnie ostatni występ Thiago Alcantary dla zespołu z Allianz Arena. A znalezienie drugiego takiego piłkarza jest niemal niemożliwe.
Wychowanek Barcelony rozegrał przeciwko PSG fenomenalne zawody, w odpowiednim stylu podsumowując kolejny udany sezon w Monachium. Dyrygował, odbierał, naciskał na rywali. Wykonał tytaniczną robotę i pokazał swą niebywałą klasę. Hiszpan to prawdziwy mózg najlepszego zespołu Starego Kontynentu, a finał Champions League stanowił tego idealny dowód.
Dalsza część tekstu pod wideo
Po jego zakończeniu najwięcej ciepłych słów mogliśmy przeczytać o Robercie Lewandowskim, Kingsleyu Comanie czy Manuelu Neuerze. Pomimo tego, topowi eksperci od piłki niemieckiej i hiszpańskiej, jak Tomasz Urban (“Eleven Sports”), Tomasz Ćwiąkała (“Canal+”) czy Jakub Kręcidło (“Przegląd Sportowy”), nie zapomnieli w pomeczowej dyskusji no Twitterze o Thiago Alcantarze. I trzeba przyznać, że każdy komplement pod jego adresem był całkowicie zasłużony. W najważniejszym meczu roku zobaczyliśmy pełnię gigantycznych umiejętności 29-latka.

Mózg zespołu

Hansi Flick zrobił z Bayernu prawdziwą futbolową maszynę. Idealnie ułożył wszystkie klocki.
  • Wyciągnął Serge’a Gnabry'ego to, co najlepsze
  • Scementował pozycję Alphonso Daviesa
  • Rozsądnie przesunął Davida Alabę na środek obrony
  • Znalazł idealny sposób na zmaksymalizowanie przydatności Leona Goretzki
Przy Thiago, czyli partnerze ze środka pola w turnieju finałowym, nie musiał jednak nic robić. Alcantara gra tak, jak grał. Właściwie od swojego transferu do Niemiec - minęło już siedem lat - stanowi mózg zespołu. I to w ogóle się nie zmienia.
By zostać światowej klasy środkowym pomocnikiem, trzeba mieć w głowie najlepszy procesor. Działać non-stop na najwyższych obrotach, mając ułamki sekundy na podjęcie decyzji, nie zapominając o oczach dookoła głowy. Na tej pozycji nie ma chwili na złapanie oddechu. Dlatego właśnie 29-latek jest tak wyjątkowy. On czyta grę w naturalny sposób, ustawiając się w najlepszej pozycji i dokonując praktycznie samych rozsądnych wyborów.
Niemalże każda akcja Bawarczyków ma na sobie jego stempel. Może to być przerzut na skrzydło, obrócenie się z piłką i pociągnięcie do przodu czy też, jak w przypadku zwycięskiego gola ze starcia z Paris Saint-Germain, progresywne podanie, mijające jedną lub dwie linie. Przypomnijcie sobie trafienie Comana i zobaczcie, jak Thiago wypatrzył Kimmicha, jak z tłoku przeniósł piłkę w strefę, gdzie kolega miał wolną przestrzeń. Niemcy powiedzieliby: "Weltklasse". To znamionuje wielkich piłkarzy.
Zresztą Katalończyk pracuje nie tylko swymi podaniami, ale i ustawieniem. Gdy koledzy znajdują się w trudnej sytuacji, otoczeni rywalami, Thiago pojawia się znikąd jako opcja do odegrania futbolówki. I natychmiast, w swoim stylu, wiedząc już, co chce zrobić, posyła ją w bardziej "luźny" sektor boiska. To często niedoceniana, ale kluczowa praca. Coś, czego oczy przeciętnego obserwatora nie dostrzegają.

Pomocnik kompletny

Wspomniane już atuty to atrybuty typowe dla środkowego pomocnika, wyszkolonego przez Barcelonę. Tiki-taka w duchu Cruyffa płynie w żyłach Thiago - widać to na pierwszy rzut oka. Nie oznacza to jednak, że skupia się na pięknej grze i zapomina o pracy, gdy to rywale mają piłkę. Jako zawodnik "czujący" wydarzenia boiskowe, świetnie potrafi znaleźć odpowiedni moment dołączenia do pressingu. Uwielbia atakować przeciwników już podczas wyprowadzania futbolówki z pola karnego, czym pomaga w wymuszaniu strat na ich połowie. Tutaj działa "procesor", analizujący, który zawodnik powinien zostać odcięty, aby maksymalnie utrudnić życie przeciwnikom.
Należy też zwrócić uwagę na odpowiedzialność Hiszpana. Nieudany atak, nawet bardzo wysoko, nie skutkuje z jego strony odpuszczeniem. Urodzony we Włoszech rozgrywający naciska dalej. Jeśli wie, że zostanie ograny, często posuwa się do przerywających akcję fauli taktycznych. Zamiast wystawiać kolegów na próbę, woli samemu zaryzykować żółtą kartkę. To w końcu mała cena za zatrzymanie potencjalnie groźnego ataku. Tego typu zachowania wpaja swoim podopiecznym Pep Guardiola. A jego wkład w grę zwycięzcy Ligi Mistrzów widać jak na dłoni.
Mówimy więc nie tylko o genialnym kreatorze czy dyrygencie drugiej linii, a zawodniku kompletnym. Nie porywającym liczbami bramek i asyst, ale przykładającym rękę do niemal każdej akcji drużyny. Thiago potrafi w wybitny sposób połączyć swobodę z dyscypliną taktyczną i efektowność z prostym, boleśnie skutecznym pragmatyzmem.
Patrząc na jego grę, warto zwrócić uwagę na rzeczy, które stanowią niedoceniane podstawy. Przyjęcie piłki jest zawsze przemyślane, z kierunkiem. W momencie, gdy 29-latek ją dostaje, w głowie ułożone ma już dwa-trzy kolejne kroki. Niemal zawsze gra na maksymalnie dwa kontakty. To najważniejsze wymagania dla światowej klasy pomocnika. Dzięki nim potrafi błyskawicznie przerzucić ciężar gry czy zwieść rywali pojedynczym, magicznym zagraniem. W ten sposób robi ogromną różnicę. Nie golami, nie asystami. Nawet nie pod bramką rywali, a w środku pola. Tam, gdzie często decydują się losy spotkań.

Potrójna korona. I co dalej?

Media sugerują, że zdobycie drugiej w historii klubu potrójnej korony stanowiło zwieńczenie przygody magika środka pola w Monachium. Karl-Heinz Rummenigge potwierdził już tę informację. Na pole position do pozyskania Thiago stoi Liverpool. "Der Spiegel" pisze nawet, że przenosiny na Anfield to już "pewna sprawa". Reakcja Hansiego Flicka na pytania o przyszłość jego podopiecznego pokazuje, że pogodził się już z jego decyzją.
Jeśli gracz Bayernu naprawdę ma kosztować 30 milionów euro, to nawet pomimo swojego wieku, zdecydowanie stanowi niesamowicie dobrą opcję na rynku transferowym. "The Reds" najprawdopodobniej pozyskują element, którego często im brakowało. Klasowego playmakera z prawdziwego zdarzenia. Co więcej, mówimy o zawodniku świetnie czującym się przy intensywności gry, cechującej zespół Juergena Kloppa. Nieustanny pressing i szybkie operowanie piłką to jego gra. A kogoś takiego właśnie potrzeba mistrzom Anglii, aby ustabilizować sytuację w środku pola i w bardziej wyraźny sposób dominować na boisku. Jordan Henderson czy Gini Wijnaldum tego nie zapewnią. Przyjście Thiago byłoby niepodważalnym skokiem jakościowym drugiej linii LFC.
Zresztą Thiago ze swoją inteligencją boiskową odnalazłby się chyba w każdym czołowym klubie na świecie. Niejeden fan FC Barcelony marzy zapewne, żeby odbudowę pod wodzą Ronalda Koemana zacząć właśnie od powrotu wychowanka na Camp Nou. Kibice Manchesteru City z kolei nie mieliby nic przeciwko temu, aby znowu grał pierwsze skrzypce u Guardioli. Kierunek, jak się wydaje, został już jednak obrany. W Bayernie będą za nim na pewno tęsknić. A w nowym klubie? Mogą już zacierać ręce i szykować się do oglądania futbolowej jakości z najwyższej półki.
Jeśli chce się nauczyć gry w piłkę, to trzeba po prostu go oglądać. Pirlo, Iniesta czy Xavi już odeszli. Tutaj mamy kolejnego wielkiego maestro środka pola, który postanowił poszukać nowych wyzwań. Pozostaje tylko zazdrościć jego przyszłemu pracodawcy.

Przeczytaj również