Mourinho go ubóstwia, jeden z najlepszych na świecie. “Następca Tottiego i De Rossiego”
Zaczynał jako chłopiec od podawania piłek na meczach z udziałem Francesco Tottiego. Karierę miała mu przerwać choroba serca. Później namaszczono go na następcę rzymskiego gladiatora. W tej drodze było wiele zakrętów. Dziś Lorenzo Pellegrini wychodzi na prostą i jest jednym z najlepszych pomocników na świecie.
- Gdybyśmy mieli trzech Pellegrinich, w każdym meczu wystawiłbym całą trójkę w pierwszym składzie - stwierdził niedawno Jose Mourinho.
Portugalczyk od pierwszego wejrzenia zakochał się w talencie swojego nowego podopiecznego. I trudno mu się dziwić, bo Rzym od lat czekał na boiskowego imperatora tej klasy. W Wiecznym Mieście nazwisko Pellegriniego jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Zwykle w połączeniu z epitetami podkreślającymi jego nieprzeciętny geniusz.
Droga przez mękę
Stolica Włoch jest oczarowana wirtuozem, którego nie można nazwać najemnikiem. Pellegrini to chłopak z Rzymu, który dorastał w cieniu Koloseum i wielkości Francesco Tottiego. Miłość do klubu ze Stadio Olimpico przejawiała się już w dzieciństwie. Do akademii “Giallorossich” Lorenzo trafił, gdy miał zaledwie 9 lat. Gdy nauczył się chodzić, to z futbolówką przy nodze. Gdy nauczył się biegać, to tak, jak idol z “dziesiątką” na plecach. Jako chłopiec od podawania piłek z bliska mógł przyglądać się legendarnemu Francesco. Pewnie sam wówczas nie przypuszczał, że kiedyś to syn Tottiego będzie w niego wpatrzony jak w obrazek.
Gdy Pellegriniego zapisano do akademii Romy, był najwyższy spośród wszystkich rówieśników. Otrzymał wybór gry na bramce lub ataku, a jako fan i nieślubny protoplasta spuścizny Tottiego musiał zdecydować się na linię ofensywy. Nim trenerzy odkryli, że Lorenzo tak naprawdę lepiej czuje się w środku pola, kariera dziecka Rzymu została przerwana. W wieku 15 lat wykryto u niego poważną arytmię serca. Podczas intensywnych treningów piłkarzowi zaczynało brakować tchu. Jego przyszłość w sporcie stanęła pod gigantycznym znakiem zapytania.
- Każdy wysiłek powodował ból. Początkowa diagnoza zakładała, że wrócę na boisko najwcześniej za pół roku. Udało się po czterech miesiącach. Ale to nie było ryzyko, znałem swoje ciało, każdego wieczoru kładłem rękę na sercu i liczyłem nieregularne uderzenia. Zmniejszała się. Potem przeszedłem serię testów, wszystkie były pozytywne. Ale gdy wróciłem do gry, złamałem kość śródstopia. To był dramat po tylu tygodniach leżenia z ręką na sercu - przyznał Włoch w rozmowie z klubową stroną rzymian.
Pellegrini przeszedł przez wszystkie młodzieżowe kategorie wiekowe w Romie. Z biegiem czasu zmieniała się jego boiskowa pozycja. Zaczynał jako napastnik, ale szkoleniowiec Mirko Manfre zdecydował się przesunąć go na “dziesiątkę”. Później regularnie utrzymywał kontakt z Daniele De Rossim, dzięki czemu poprawił się w grze defensywnej i mógł stać się pełnoprawnym pomocnikiem przez wielkie “P”. Jego zdolności początkowo jednak nie wywołały euforii wśród trenerów “Giallorossich”. W 2015 roku oddano go na dwuletnie wypożyczenie do Sassuolo. Tam okazało się, że to nieoszlifowany brylant, który będzie przyszłością Serie A i reprezentacji Włoch. Na Mapei Stadium Pellegrini zanotował 11 bramek i 8 asyst w 54 spotkaniach. Rzym opuszczał jako nieopierzony młodzieniec z potencjałem. Wracał jako jedna z gwiazd ligi.
Następca legend
- Nie jestem zdziwiony rozwojem Pellegriniego. Zawsze wiedziałem, że Lorenzo będzie wyjątkowym zawodnikiem. Wie, jak się zachować, jak być skromnym. Będzie wartościowym kapitanem Romy - zapowiadał Francesco Totti na łamach “La Gazzetta dello Sport”.
- Lorenzo Pellegrini to następca Tottiego i Daniele De Rossiego - zapewniał Claudio Ranieri, kiedy trenował rzymian.
Pomocnik po powrocie do stolicy Włoch błyskawicznie pokazał kibicom pełnię swoich umiejętności. W swoich pierwszych derbach Rzymu poprowadził klub do prestiżowego zwycięstwa nad Lazio. Roma wygrała 3:1 po asyście i zjawiskowej bramce wychowanka. Orzeł wylądował.
Później Lorenzo błysnął na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Strzelił gola w starciu z Hiszpanią, zanotował asystę przeciwko Belgii. Pusty przelot zanotował jedynie z polską reprezentacją Czesława Michniewicza. Mimo odpadnięcia po fazie grupowej, Pellegrini skończył EURO U-21 jako trzeci najlepszy drybler turnieju. Warto jednak podkreślić, że w ostatnich dwóch latach zanotował jeszcze większy progres. W przeciwieństwie do Daniego Ceballosa, króla tamtych mistrzostw Europy, nie osiadł na laurach, ale dołożył do swojego arsenału zagrań kolejne ciężkie działa.
Aktualnie 25-latek jest zdecydowanie najbardziej wszechstronnym pomocnikiem w Serie A, być może także w całej Europie. Tak naprawdę w jego grze trudno wskazać jakiekolwiek mankamenty. Słowa o byciu następcą Tottiego i De Rossiego nie musiały być na wyrost, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Pellegrini błyszczy zarówno pod bramką rywali, jak i kiedy trzeba popracować w defensywie. Połączenie instynktu napastnika z niesamowitym etosem pracy sprawiają, że otrzymujemy pomocnika doskonałego.
- Moi koledzy nauczyli się, że kiedy mam piłkę, to nikt nie podchodzi bliżej. Wszyscy biegną na pozycję i czekają na podanie. Nad tym pracujemy podczas treningów. Jeśli widzę przestrzeń na boisku, to zagrywam instynktownie. Moim zdaniem dobrych pomocników od wybitnych oddzielają ułamki sekund, w których trzeba podjąć decyzję. Kevin De Bruyne widzi możliwość podania i robi to natychmiast - mówił Pellegrini.
Ulubieniec Mourinho
W ubiegłym sezonie włoski pomocnik był najlepszy w Romie pod względem liczby wykreowanych szans, przechwytów, wygranych pojedynków oraz kontaktów z piłką w polu karnym. Rozgrywki zakończył, notując 11 bramek i 9 asyst. Wiadomo było jednak, że u Jose Mourinho każdy zawodnik zaczyna z carte blanche. Przeszłość to już historia. Ale znów okazało się, że skala talentu Pellegriniego jest zbyt potężna, by mógł zostać odsunięty na boczny tor.
- On może zrobić wszystko, z łatwością adaptuje się do nowych ról. Pojawia się jako środkowy pomocnik, później rozgrywający, za chwilę asystuje z prawego skrzydła. Jest bardzo inteligentny, rozumie grę. Takiego zawodnika nigdy nie posadziłbym na ławce rezerwowych - zapewniał Mourinho na antenie “Sky Sports Italia”.
- To dopiero początek, ale nigdy w Trigorii nie czułem czegoś tak wyjątkowego. Przybycie Jose Mourinho wywołało wyjątkowe uczucie. mam nadzieję, że wraz z nim będziemy ciągle się poprawiać, aby walczyć o najwyższe cele - dodał Pellegrini.
Największą gwiazdą Romy miał być ściągnięty za 40 mln euro Tammy Abraham. Jednak angielski napastnik ustępuje Pellegriniemu, jeśli chodzi o skuteczność i prezentowany poziom. 25-latek wskoczył na niebotyczne obroty, trafiając właściwie przy każdej możliwej okazji. Udział przy zdobytej bramce “Giallorossich” bierze średnio co 75 minut. Stał się jednoosobową maszyną na miarę renesansowych cudów techniki. To nie “Bello di notte”, który błyszczy jedynie w najważniejszych meczach. Pellegrini to Bello di quotidiano - piękno codzienności.
Kibiców rzymian może jedynie martwić sytuacja kontraktowa Pellegriniego. Na mocy obecnej umowy 1 lipca przyszłego roku Włoch stanie się wolnym zawodnikiem. Utrata boiskowego lidera, przywódcy i kapitana stanowiłaby zdradę na poziomie Brutusa. Ale Jose Mourinho nie będzie miał okazji, by powiedzieć: “I ty, Lorenzo, przeciwko mnie”. Portugalczyk po ostatnim meczu przyznał, że negocjacje idą w odpowiednim kierunku. Niedługo Pellegrini podpisze nową umowę, z której zniknie śmiesznie niska klauzula wykupu wynosząca na tę chwilę 30 mln euro. Giganci będą musieli obejść się smakiem. Już w trakcie minionego mercato po Włocha zgłosiły się Liverpool i Tottenham. Ale jemu nie w głowie Anglia i Wyspy Brytyjskie.
- Lepiej zginąć za przyjaciela niż za złoto - powiedział Russell Crowe w kultowym filmie “Gladiator”. Jesteśmy przekonani, że gdy na Stadio Olimpico przyjdzie astronomiczna oferta za Lorenzo Pellegriniego, ten nie zrzuci napierśnika z wilczym herbem i nie zdradzi Wiecznego Miasta.