Moise Kean na przekór wszystkim właśnie podbija Juventus i Serie A. W tle zaległe traktory i rasizm

Zaległe traktory, rasizm i opinia niepoważnego dzieciaka. Oto Moise Kean, czyli wschodząca gwiazda calcio
Marco Canoniero / Shutterstock.com
Jeśli spytamy przeciętnego kibica piłki nożnej o największą gwiazdę młodego pokolenia piłkarzy, w 99 procentach otrzymamy jedną odpowiedź: Kylian Mbappe. I chociaż nie można się z tym kłócić, to teraz można powolutku oczekiwać, że ludzie będą się wahać. Pojawił się bowiem nowy gracz przy futbolowym stole. Rocznik – 2000, klub – absolutna światowa czołówka, skuteczność – zabójcza. Materiał na istny fenomen – Moise Kean.
Wielu z nas mogło już słyszeć o tym młodym chłopaku, wszak ma już za sobą pierwszy sezon regularnej gry w Serie A. Dopiero teraz jednak wdarł się na salony i pokazał, że „Stara Dama” może mieć z niego pożytek już teraz.
Dalsza część tekstu pod wideo
19-latek znalazł się na językach całego piłkarskiego świata. Jego forma, a także kontrowersje, w których centrum wylądował, nakręcają zainteresowanie Keanem. I trzeba przyznać, że w pełni zasłużenie.

Nie byłoby go w Juventusie, gdyby nie… dwa traktory?

Niezbyt znany jest fakt, że młoda gwiazda Juve stawiała pierwsze kroki w szkółce lokalnego rywala – Torino. W wieku jedenastu lat został jednak przekonany do zmiany otoczenia. Jego ojciec, Biorou Jean, utrzymuje że było to jego zasługą.
Tata młodego Włocha jest kibicem Juventusu, w przeciwieństwie do swojego dziecka. Jak sam mówił w radiu Rai, nastolatek zakochany był w Interze, a konkretnie jednym zawodniku „Nerazzurrich”.
- Uwielbiał Obafemiego Martinsa i wciąż błagał mnie o jego koszulkę. Grał dla Torino, ale posłałem go do Juve, bo jestem fanem „Bianconerich” - tłumaczył.
Rodzice Keana nie są małżeństwem już od kilku lat i to matka zajmowała się nim, jak i jego bratem. Pan Biorou Jean upiera się jednak, że odegrał kluczową rolę nie tylko w sprawie transferu, jak i pozostania swojego dziecka na Allianz Stadium. Była małżonka chciała bowiem wyjechać z dziećmi do Anglii.
- Obiecałem Juve, że zatrzymam go we Włoszech w zamian za dwa traktory do mojego gospodarstwa. Powiedzieli, że nie będzie żadnego problemu, ale wciąż ich nie dostałem. Teraz nie udostępniają mi biletów i nie odpowiadają na telefony – żałił się mediom ojciec piłkarza.
Oczywiście, trudno rozstrzygnąć, czy ta historia to prawda, czy tylko wyssane z palca wymysły. Faktem jest jednak to, że postawa młodej gwiazdy w ostatnim czasie jest naprawdę fenomenalna.

Nie widać po nim tremy

Do marca Moise Kean miał na koncie zaledwie 2 minuty w tym sezonie Serie A. Łącznie we wszystkich rozgrywkach – 76 minut i jednego gola, zdobytego w Coppa Italia. Ostatni miesiąc był jednak przełomowy.
W poprzedniej kampanii kopał piłkę na wypożyczeniu w słabiutkim Hellasie Verona, gdzie był jednym z trzech najlepszych strzelców zespołu (cztery trafienia). I to pomimo urazu, który zakończył jego sezon już w marcu! Na szansę w Turynie musiał jednak poczekać.
Dostał ją w ligowym spotkaniu z Udinese, w którym Massimiliano Allegri postanowił dać odpocząć m.in. Cristiano Ronaldo. Młodzian nie spanikował i pokazał, że warto było czekać na okazję do gry.
Dwa trafienia w pierwszym ligowym meczu dla Juventusu, który rozpoczął od pierwszej minuty, były tylko początkiem. Dwa kolejne spotkania udały się mniej – wszedł z ławki z Atletico i Genoą, ale nie miał wpływu na wynik.
Ostatnie trzy występy przyniosły jednak trzy gole. I to nie byle jakie, bo bardzo istotne! Z Empoli i Milanem przesądzał o wyniku spotkania. Bramka z Cagliari chociaż „jedynie” dobiła rywali, również była bardzo ważna, ale dla samego piłkarza.

Młody człowiek o zadziwiająco chłodnej głowie

Wspomniane starcie z „Rossoblu” było dla Keana bardzo trudne. Fani rywali próbowali go bowiem sprowokować rasistowskimi okrzykami. Co jednak zrobił nieopierzony, 19-letni wciąż piłkarz?
Nie zagotował się, nie stracił animuszu i po prostu zagrał im na nosie w najlepszy możliwy sposób. Strzelił gola, a potem stanął z rozpostartymi ramionami, przypominając kibolom-rasistom, kto właśnie wpakował futbolówkę do siatki ich ukochanej drużyny.
To pokazało, jak silny jest charakter piłkarza, który zadebiutował w drużynie narodowej 20 listopada zeszłego roku. Spokój i pewność siebie to w końcu kluczowe cechy napastnika. W dużej mierze to od nich zależy skuteczność.
Umiejętność radzenia sobie nie tylko z presją związaną z medialnym „hajpem”, ale i wywieraną przez oponentów nie jest oczywistością u piłkarzy w jego wieku. Podobnego opanowania brakowało chociażby Mario Balotelliemu.
Swego czasu mówiło się, że najskuteczniejszy w ostatnim czasie zawodnik Juventusu będzie właśnie nowym „Balo”. Boiskowym szaleńcem, „błaznem”, który nie będzie potrafił zachowywać się odpowiednio.
Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że może to stać się faktem. W 2017 roku, wraz z Gianlucą Scamaccą, został wyrzucony ze zgrupowania kadry U-17 za żart, który uznano za niestosowny. Uspokoił się jednak i pokazał, że jest skupiony na realizacji swoich celów.
Jeśli już wspominamy o powiązaniach piłkarza Marsylii i Keana, to warto przypomnieć, że starszy zawodnik stanął murem za swoim kolegą po fachu. Publicznie (i w charakterystycznym dla siebie stylu) zareagował na incydent na Sardegna Arena i wypowiedź Leonardo Bonucciego, która wzbudziła ogromne kontrowersje.

19-letni fenomen

Kean urodził się 28 lutego 2000 roku. Proszę przyznać się bez bicia, ilu z Was jest od niego młodszych? To naprawdę niesamowite, że chłopak w jego wieku nie tylko pokazuje klasę w Juve, ale i drużynie narodowej.
Trzy gry w barwach „Squadra Azzurra” na tym etapie kariery wyglądają naprawdę imponująco. Z tego dwie o stawkę? Jeszcze lepiej. Obie po 90 minut? Świetnie! Obie zakończone z golem na koncie? To już naprawdę coś fenomenalnego!
Trafienie w konfrontacji z Finlandią 23 marca sprawiło, że gracz „Starej Damy” stał się najmłodszym strzelcem gola w meczu o punkty w historii reprezentacji Włoch. To przyszłość nie tylko włoskiej, ale i światowej piłki. Najważniejsze, aby ominęły go urazy, a przy swoim podejściu zajdzie naprawdę daleko.
Wiedzą to również w Turynie. Agent zawodnika, Mino Raiola, miał żądać pozwolenia na wypożyczenie. Wśród zainteresowanych były takie firmy, jak Milan czy Ajax. Ostatecznie jednak nie zezwolono na taki ruch. Kean pokazał, że wie, na co go stać - nie kręcił nosem i dalej walczył o okazję do gry.
Teraz spełnia swoje marzenia. Przywdziewa koszulkę jednego z największych klubów na świecie i drużyny narodowej. Gra i trenuje u boku Cristiano Ronaldo, od którego ciągle uczy się nie tylko umiejętności czysto piłkarskich, ale, jak sam przyznaje, również odpowiedniego podejścia do swoich obowiązków.
Chociaż ojciec Moise bryluje swoimi buńczucznymi opowieściami o tym, jaki miał wpływ na karierę swojego syna, to ten nie ma wątpliwości – jako piłkarz nie zawdzięcza mu nic.
- To, że jestem taki, jaki jestem, jest tylko ZASŁUGĄ MOJEJ MAMY - pisał na swoim Instagramie w odpowiedzi na słowa swojego rodziciela.
Teraz może sam zapracować na jeszcze lepszą przyszłość. Ma ogromny potencjał i naprawdę może sięgnąć gwiazd. Już za kilka lat może być poważnym kandydatem do zdobycia Złotej Piłki. Kylian Mbappe pokazał już, że wiek nie musi być przeszkodą w zrobieniu ogromnej kariery. Czy Moise Kean udowodni to samo? Patrząc na jego grę, można w to uwierzyć.
Kacper Klasiński

Przeczytaj również