Mohamed Salah blisko pobicia kolejnego rekordu. "Zasłużył. Dane mówią same za siebie"

Mohamed Salah to absolutnie kluczowa postać Liverpoolu. Wkład napastnika w sukcesy zespołu jest nie do przecenienia, czego władze klubu z czerwonej części Merseyside mają pełną świadomość. To właśnie dlatego Egipcjanin może niedługo stać się najlepiej zarabiającym piłkarzem “The Reds” w historii. I słusznie.
Salah, odkąd tylko trafił na Anfield, jest nieodłącznym elementem układanki Juergena Kloppa. Nie ma się więc co dziwić, że zarówno niemiecki szkoleniowiec, jak i wszyscy kibice Liverpoolu, chcieliby oglądać Egipcjanina w czerwonym trykocie jeszcze długie lata. A zanosi się na to, że dokładnie tak będzie.
Znów przejdzie do historii?
Niedawno wyliczono, że Mohamed Salah pobił w koszulce Liverpoolu 29 różnych rekordów. A niedługo może zrobić to po raz 30. Do największej liczby goli w ciągu pierwszych 50 spotkań (72) czy największej liczby sezonów z przekroczonym pułapem 20 bramek (3) ma szansę dołożyć nieco inne osiągnięcie. Egipski atakujący znajduje się obecnie na drugim miejscu w drużynie, jeśli chodzi o wysokość wynagrodzenia. Najlepiej zarabiającym piłkarzem Liverpoolu jest na ten moment Virgil van Dijk, który po podpisaniu nowej umowy inkasuje 220 tysięcy funtów tygodniowo. Wszystko wskazuje jednak na to, że już niedługo to Salah będzie mógł pochwalić się najbardziej intratnym kontraktem. Obecnie zarabia bowiem 200 tysięcy funtów na tydzień, a po oczywistej podwyżce związanej z przedłużeniem umowy, najpewniej przeskoczy Holendra na liście płac. Nieoficjalnie mówi się, że zarząd Liverpoolu liczy na prolongatę do 2025 roku. Czy Egipcjanin zasługuje na bycie najlepiej opłacanym zawodnikiem “The Reds” w historii? To pytanie retoryczne. Oczywiście, że zasługuje.
Wskazywanie na to, że Mohamed Salah to kluczowy piłkarz Liverpoolu jest trochę jak tłumaczenie Juergenowi Kloppowi zasad “gegenpressingu”. Każdy, kto choć trochę interesuje się angielską piłką, wie przecież, że nazwisko Salaha w obecnej erze klubu postawiono na piedestale. Spróbujmy więc po prostu przybliżyć kapitalne liczby Egipcjanina, by uwypuklić jego wkład w rozwój drużyny. Na początek najważniejsze statystyki, czyli strzelone bramki oraz zapisane asysty w Premier League. Te dane mówią same za siebie.
- Sezon 2017/2018 - 32 bramki i 10 asyst
- Sezon 2018/2019 - 22 bramki i 8 asyst
- Sezon 2019/2020 - 19 bramek i 10 asyst
- Sezon 2020/2021 - 22 bramki i 5 asyst
Cztery razy z rzędu był najlepszym strzelcem sezonu w wewnątrz klubowej klasyfikacji, tylko raz dzieląc ten tytuł z Sadio Mane w kampanii 2018/2019. 29-latek podczas 205 rozegranych do tej pory dla Liverpoolu potyczek, strzelił w sumie 126 bramek oraz obsłużył kolegów ostatnim podaniem 45 razy. Wrażenie robił zwłaszcza jego debiutancki sezon, gdy pobił rekord strzelonych bramek w jednym sezonie Premier League, należący do Luisa Suareza (31). 32 gole w samej tylko lidze, a sumując wszystkie rozgrywki były to 44 trafienia. Liczby wręcz z kosmosu.
Następne trafienie w Premier League będzie jubileuszową, setną bramką napastnika w tych rozgrywkach. Póki co, Mo zagrał w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii 160 meczów. Tylko trójka piłkarzy potrzebowała do strzelenia setki goli mniejszej liczby meczów. A są to same tuzy - Alan Shearer (124), Harry Kane (141) oraz Sergio Aguero (147). A należy pamiętać przecież, że Salah nie jest przecież typowym napastnikiem. A już napewno nie klasyczną “dziewiątką”.
Ale nie samym krajowym podwórkiem człowiek żyje. Przejdźmy więc do europejskich pucharów. Salah został najlepszym w historii strzelcem Liverpoolu w Lidze Mistrzów. Jego licznik trafień zatrzymał się na 25 golach w 43 występach. Następny w tej klasyfikacji Steven Gerrard zgromadził 21 goli w 73 meczach. Salah to potwór, którejkolwiek statystyki strzeleckiej nie wzięlibyśmy pod lupę.
Rekordy, jakie wciąż pobija Egipcjanin, robią nie lada wrażenie, a sam zawodnik nie zwalnia tempa. Przedłużenie i tak trwającego kontraktu wydaje się być w tym przypadku strzałem w dziesiątkę, a Juergen Klopp potwierdza, że rozmowy o nowej umowie cały czas trwają.
- Jestem zaangażowany w prawie wszystkie sprawy związane z klubem - przyznaje Niemiec. - Mo przeżywa obecnie kapitalny okres, zarówno pod względem sportowym, jak i w kwestii nastroju. Etap rozmów to etap rozmów. Jeśli zapadną jakieś decyzje, dowiecie się o tym. Do tego czasu najważniejsze jest to, by obie strony tych rozmów dążyły do porozumienia. Nie ma co się nad tym rozwodzić. Zostały mu dwa lata kontraktu, a jak pewnie się domyślacie, klubowi zależy, by Mo został, więc sami wyciągnijcie wnioski.
Utrzymanie trzonu drużyny
Taktyką “The Reds” na to lato było utrzymanie trzonu drużyny. W ostatnim czasie kontrakty przedłużyli Virgil van Dijk, Alisson, Trent Alexander-Arnold, Fabinho czy Andrew Robertson. Dyrektor sportowy Liverpoolu, Michael Edwards, staje na głowie, by gracze odpowiedzialni za ostatnie sukcesy czuli się docenieni i wyrażali dalszą chęć udziału w projekcie Juergena Kloppa.
Teraz najgłośniej mówi się o nowych umowach dla Jordana Hendersona oraz właśnie Mohameda Salaha. Po niedawnej burzy medialnej dotyczącej potencjalnego fiaska prób przedłużenia kontraktu Hendersona, fani z Anfield byli dosyć mocno zaskoczeni oraz nie mniej zaniepokojeni. Nastroje poprawił im jednak Fabrizio Romano, który donosi, że nowa umowa dla Anglika jest już w zasadzie pewna.
Narracja Juergena Kloppa o braku potrzeby na dalsze ruchy transferowe Liverpoolu wzbudza wśród kibiców mieszane uczucia. Jednak zatrzymanie w klubie kluczowych graczy jest niemniej ważne. W sztabie “The Reds” wszyscy mają tego pełną świadomość, a niemiecki menedżer zapracował sobie na bardzo duży kredyt zaufania. Początek sezonu napawa optymizmem, a kadra przecież wcale nie jest wąska. Wątpliwości rodzą się wraz ze wspomnieniem ubiegłej kampanii, gdy zespół został zdziesiątkowany przez kontuzje, a osłabiona drużyna Kloppa dopiero rzutem na taśmę zagwarantowała sobie udział w tegorocznej odsłonie Ligi Mistrzów.
Kwestia czasu
Sądząc po wypowiedziach Juergena Kloppa czy taktyce przedłużania kontraktów kluczowym graczom, sukcesywnie wdrażanej przez Michaela Edwardsa, można śmiało założyć, że nowa umowa dla Salaha to tylko kwestia czasu. Egipcjanin jest w końcu jedną z najważniejszych postaci w całej historii klubu z Anfield, a sam zawodnik czuje się w mieście Beatlesów bardzo szczęśliwy. Fantastyczna historia Mo trwać będzie w najlepsze, a jego kolejne rekordy przyjdą pewnie równie szybko, co podpis pod nowym kontraktem.