Mocny początek Szwargi. Jego Arka już ma znak firmowy. "Tak buduje się sukcesy"
Pięć meczów, trzy zwycięstwa, zero porażek, cztery czyste konta. W Arce Gdynia już widać rękę Dawida Szwargi. “Żółto-niebiescy” wskoczyli na fotel lidera I ligi. Zaraz stuknie im pięć miesięcy bez jakiejkolwiek porażki!
Nie miał Dawid Szwarga łatwego wejścia do nowego klubu. Z różnych stron co rusz słyszał głosy i wątpliwości dot. zimowej zmiany, w wyniku której zastąpił Tomasza Grzegorczyka na stanowisku trenera Arki Gdynia. Dziwili się kibice, wielu ekspertów i obserwatorów. Startował z naprawdę trudnej pozycji, ale wiedział, że należy przede wszystkim skupić się na pracy do wykonania. Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem - Arka jeszcze nie przegrała, odrobiła stratę do Bruk-Betu Termaliki Nieciecza i objęła prowadzenie w ligowej tabeli. W Gdyni zeszli na przerwę reprezentacyjną ze sporymi pokładami optymizmu.
Zbudował mur
Zastrzyk pozytywnej energii na pewno stanowiło sobotnie zwycięstwo z Górnikiem w Łęcznej, rywalem może i w kryzysie, ale dla gdynian wyjątkowo niewygodnym. Zwycięstwo wyrwane, wyszarpane w trudnych okolicznościach. Arka wprawdzie szybko strzeliła gola, tyle że potem 45 minut grała jednego zawodnika mniej, a spotkanie kończyła w dziewiątkę. Mimo tego gdyński mur nie pękł. Bramkarz Damian Węglarz został zmuszony do konkretnej interwencji tylko raz, dopiero w doliczonym czasie gry. Znakomita organizacja i czarna robota całego zespołu, włącznie z linią ofensywną, włącznie ze zmiennikami, pozwoliły wywieźć z Lubelszczyzny komplet punktów.
- Budujące jest to, co pokazali zawodnicy, taki heroizm w obronie, w pojedynkach, w interwencjach indywidualnych. (…) Dobrze zarządzaliśmy tym meczem i w dziesięciu, i dziewięciu. Duże brawa dla piłkarzy, byli zjednoczeni do samego końca - chwalił po ostatnim gwizdku trener Szwarga, wyróżniając też rezerwowych.
Arka trzeci wyjazdowy mecz z rzędu wygrała 1:0. Trzy razy wróciła z tarczą z trudnego terenu: Pruszkowa, Chorzowa i Łęcznej. Nie ma w tym przypadku. To najlepiej broniący zespół w lidze, stracił tylko 17 goli w 24 kolejkach. Pod wodzą Szwargi tylko raz na pięć prób nie zachował czystego konta, gdy 2:2 zremisował z Wisłą Kraków. Sposobu na Węglarza i spółkę nie znalazła też Polonia Warszawa.
Widać rękę nowego szkoleniowca - arkowcy są świetnie zorganizowani w tyłach jako kolektyw, wysoka intensywność gry nie przeszkadza im w zachowaniu odpowiedniej koncentracji w defensywie. Imponują motorycznie, wykazują się dużą dojrzałością taktyczną. Ciężka praca wykonana w trakcie zimowej przerwy popłaca, można powiedzieć - ciężka jak nigdy, bo dawno w Gdyni piłkarze nie trenowali na takich obrotach jak po przyjściu byłego opiekuna Rakowa.
Wynik punktowy Arki Szwargi (11 na 15 możliwych) docenimy tym bardziej, że kontuzje i kartki wymusiły na trenerze ciągłe rotacje w newralgicznym punkcie, czyli środku obrony. Podstawowa jesienią para Marcjanik-Hermoso nie zagrała ze sobą ani razu. Pierwszy opuścił trzy kolejki, drugi cztery. Poza nimi na stoperze zdążyli już się wykazać: uniwersalny Przemysław Stolc, odkopany z drużyny rezerw Ołeksandr Azacki i ledwo pozyskany Julien Celestine. Do nikogo z wymienionych nie ma większych uwag (może poza “czerwienią” Francuza w Łęcznej), wręcz przeciwnie. Każdy stoper rzucony w wir boiskowych wydarzeń dźwiga ten ciężar i spełnia swoją rolę. Ponadto Szwarga rzutem na taśmę został przecież pozbawiony najlepszego strzelca, Karola Czubaka. I z tym też sobie poradził.
- Po stracie Karola Czubaka trener słusznie ocenił, że nie znajdzie od ręki takiego napastnika i Arka nie może grać tak, jak grała z Czubakiem. Pewnie nie będzie tak groźna w ofensywie, pewnie nie będzie strzelała tylu bramek, więc trzeba poprawić grę defensywną i tutaj szukać postawy do zdobywania punktów. Efekt? Cztery na pięć meczów bez straty gola. Może nie jest to drużyna tak efektowna jak jesienią, ale bardzo efektywna - zauważył w programie I Liga Raport na kanale Meczyki.pl Leszek Bartnicki, były dyrektor czy prezes kilku polskich klubów.
Przyszły reprezentant Polski?
Zamiast Czubaka w ataku oglądamy Szymona Sobczaka, który do ośmiu goli jesienią dorzucił jak dotąd dwa kolejne trafienia. W systemie nowego trenera zmieniła się rola “dziewiątki”, w efekcie doświadczony napastnik rzadko dochodzi do sytuacji strzeleckich. Wykonuje jednak tytaniczną pracę na rzecz całego zespołu, dowodem choćby wspomniany mecz z Górnikiem, ale i właściwie wszystkie poprzednie. Z ławki wchodzi za niego wypożyczony z Legii Jordan Majchrzak - młody piłkarz bramki jeszcze nie zdobył, natomiast zdążył pokazać się z pozytywnej strony.
Najważniejszego dzisiaj zawodnika Arki nie znajdziemy jednak ani z przodu, ani na skrzydłach, gdzie doskonale wszedł w rundę Tornike Gaprindaszwili. Doceniamy też boki obrony, ale absolutnie fundamentalną postacią drużyny jest Filip Kocaba. Młodzieżowy reprezentant Polski, ustawiany jako najgłębiej cofnięty pomocnik, to klucz do tego, by żółto-niebieska maszyna funkcjonowała wedle planu. W pierwszej rundzie wyglądał imponująco, teraz nie obniżył lotów, jest chyba jeszcze lepszy. Ma wyjątkową smykałkę do gry w odbiorze, zasuwa po całym boisku, wykazuje właściwą odpowiedzialność i inteligencję taktyczną. Wszędobylski, wybiegany, niejednowymiarowy, bez klapek na oczach, potrafi skutecznie zagrać w ostatnią tercję. W Gdyni mogą tylko żałować, że Kocaba trafił tam jedynie na zasadzie wypożyczenia z Zagłębia Lubin. Jego przyszłości jednak nie przesądzamy, chociaż 20-latek zdaje się mieć sufit znacznie wyżej niż oba wymienione kluby.
Frank Dzieniecki z TVP Sport wskazał ostatnio Kocabę jako możliwego przyszłego reprezentanta Polski wśród graczy I ligi. Żadna w tym kontrowersja. - Jestem gigantycznym fanem. Taka szóstka to skarb dla każdego trenera - napisał dziennikarz.
Co do środka pola, zatrzymamy się jeszcze przy Alassane Sidibe. Iworyjczyk miał ostatnio pewne problemy, nazwijmy to, organizacyjne-motywacyjne, nie jest zawodnikiem łatwym do prowadzenia, ale trener, który do niego dotrze, może zebrać z tego tytułu okazałe frukty. Wygląda na to, że Dawid Szwarga właśnie znalazł odpowiedni pęk kluczy do głowy pomocnika. “Sidi” dał świetną zmianę w Chorzowie, po czym dostał szansę od pierwszej minuty przeciwko Górnikowi. Zaczął od wywalczenia rzutu karnego, a potem rozegrał niemal bezbłędne spotkanie, harując jak wół w drugiej linii. Swoją drogą, widać przy tym jak ważne jest posiadanie szerokiej kadry. Słabiej idzie Vitalucciemu? Ogarnia Sidibe. Formy nadal szuka Michał Rzuchowski? Dobrze do zespołu wprowadził się Zvonimir Petrović. Obroty spadły Joao Oliveirze? Z ławki pomagają Adam Ratajczyk i Dawid Kocyła. A o środkowych obrońcach pisaliśmy wyżej.
5 miesięcy bez porażki
“Długa kołdra” już okazuje się potrzebna, a na finiszu sezonu może być receptą na sukces, jakim byłby upragniony awans do Ekstraklasy. Właśnie konkretnej ławki zabrakło bowiem Arce w ubiegłym roku, gdy niewyobrażalnie pokpiła sprawę awansu na ostatniej prostej sezonu. Wypadli liderzy i nie miał ich kto jakościowo zastąpić. Teraz kadra wygląda na zbilansowaną niemal perfekcyjnie.
Co więcej, gdynianie cechują się jedną, cholernie istotną w kontekście walki o Ekstraklasę rzeczą. Mianowicie po prostu nie przegrywają.
- Trener Szwarga i wcześniejszy sztab nauczyli Arkę nie przegrywać meczów. W ten sposób buduje się sukcesy - mówił Leszek Bartnicki.
30 marca “Żółto-niebiescy” mają zaplanowany mecz z Miedzią Legnica. Tego dnia stuknie im pięć miesięcy od jakiejkolwiek porażki - 30 października ostatni raz schodzili z boiska pokonani. W Pucharze Polski, po dogrywce, z grającym ligę wyżej Piastem Gliwice. Ostatnia przegrana w I lidze to 26 października i głupio stracone punkty w Niecieczy (1:2). Arkowcy nie dali się ograć nawet w żadnym z zimowych sparingów. Nie dziwi zatem, że wizja bezpośredniego awansu jest realna, choć zeszły rok nauczył wszystkich w Gdyni pokory i cierpliwości. Nikogo nie interesuje 99,6 czy 99,8% szans na promocję. Tylko pełna “setka”.
W dążeniu do celu niezwykle ważne będzie wspomniana rywalizacja z Miedzią, prowadzoną od niedawna przez zwolnionego z Arki w sierpniu Wojciecha Łobodzińskiego. To mecz z podtekstami, ale przede wszystkim mecz wagi ciężkiej, jeśli spojrzymy w tabelę.
Obie ekipy dzieli sześć punktów, w dodatku to gdynianie byli jesienią lepsi w bezpośrednim starciu. Jeśli znów zgarną pełną pulę, wykonają milowy krok w kierunku elity. Szczególnie, że następnie czeka ich seria spotkań z drużynami dołu tabeli. Tymi, które kilka miesięcy temu odprawiali jedną po drugiej.
Dawid Szwarga przeszedł zatem przez pierwszy okres pracy w Arce niemalże suchą stopą. Jego żółto-niebieski okręt jak na razie jest stabilny i żegluje w założonym kierunku. Czas pokaże, czy nadchodzące trudności pokona z taką gracją jak w ostatnich tygodniach. Jeśli tak, to czekające od dziesięciu miesięcy szampany będzie można wyjmować z zamrażarki.
Byleby nie za wcześnie.
***
Oglądaj najnowsze wydanie programu I Liga Raport na kanale Meczyki.pl:
