Ekscytujący transfer polskiego talentu. Mocny finisz okienka w Niemczech. "Trafił świetnie"

Ekscytujący transfer polskiego talentu. Mocny finisz okienka w Niemczech. "Trafił świetnie"
Marta Badowska / pressfocus
Tomasz - Urban
Tomasz UrbanWczoraj · 16:00
Zimowe okna transferowe w Bundeslidze przebiegają z reguły dość spokojnie. Niemcy, jak to Niemcy - lubią sobie zawczasu wszystko poukładać i zaplanować. Mało w ich poczynaniach spontaniczności i szaleństwa, co akurat w kontekście transferów na ostatnią chwilę należy uznać za dużą zaletę. W tym roku było jednak nieco inaczej.
Ostatni dzień okna w Niemczech przyniósł kilka ciekawych ruchów, a jeden z klubów do ostatnich sekund toczył zaciętą walkę o to, by zdążyć z wszystkimi formalnościami. W zasadzie ciężko wskazać kogoś, kto kończy to okno jednoznacznie jako przegrany. Niemal każdy dorzucił coś do swojego stanu posiadania i ściągnął do siebie przynajmniej jednego piłkarza z potencjałem na regularną grę w pierwszym składzie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jedynym klubem, który nie pozyskał w zimie żadnego nowego zawodnika na najbliższą rundę, jest Borussia Moenchengladbach, choć trzeba też podkreślić, że Roland Virkus zaklepał w międzyczasie dwa mocne transfery na następny sezon. Kevin Diks z Kopenhagi wzmocni linię defensywną i pozwoli na letni transfer Ko Itakury lub Nico Elvediego, a Jens Castrop z Norymbergi da możliwość odejścia Rocco Reitzowi. Wzbudza on w Europie coraz większe zainteresowanie (sporo mówiło się o tym ze strony Romy) i jest na ten moment chyba najcenniejszą akcją w talii dyrektora Virkusa. Trudno też będzie wypatrywać wiosną nowego piłkarza w składzie Bayernu, chyba że Manuel Neuer, który właśnie przedłużył umowę z klubem o kolejny rok, nabawi się jakiejś kontuzji. Do Bayernu ściągnięto z Kolonii Jonasa Urbiga, uchodzącego za jeden z największych młodych talentów bramkarskich w Niemczech, ale na dziś trudno orzec, czy w przyszłości będzie on w stanie wejść w ogromne buty swojego obecnego mentora.

Aktywna BVB

Najaktywniejszym klubem ostatniego dnia okna była Borussia Dortmund, której udało się przeprowadzić trzy z czterech planowanych ruchów. Komitet transferowy BVB (bo chyba tak należy określić to ciało) porozumiał się w kwestii ściągnięcia do klubu Daniela Svenssona z Nordsjaelland i Carneya Chukwuemeki z Chelsea. W obu przypadkach są to wypożyczenia z opcją kupna. Svensson wzmocni lewą stronę obrony, a Chukwuemeka defensywną pomoc. Obie pozycje bezwzględnie wymagały korekty, tym bardziej, że przecież na dłuższy czas wypadł Borussii z obiegu Felix Nmecha, regularnie grający jesienią na pozycji numer “sześć” i będący jednym z jej jaśniejszych elementów.
Można się więc spodziewać, że Chukwuemeka będzie miał na wejście mocne karty w ręku i szybko może wskoczyć do pierwszej jedenastki. Svenssona natomiast czeka rywalizacja o miejsce w składzie z Ramym Bensebainim i też nie jest w tej walce bez szans. To piłkarz, który może także grać jako defensywny pomocnik, a grając na boku, swoją rolę interpretuje podobnie do Iana Maatsena, czyli schodząc do środka pola i pomagając w rozegraniu. To może dać Borussii nowe możliwości taktyczne. Pytanie tylko, czy Niko Kovac będzie chciał z nich skorzystać. Arcyciekawy ruchem to również transfer bramkarza Dianta Ramaja, którego pozyskano z Ajaksu i natychmiast wypożyczono do Kopenhagi. Nie można wykluczyć, że to zwiastun letniego odejścia Gregora Kobela. Nie udało się natomiast ściągnąć do Dortmundu Rayana Cherkiego z Lyonu, o którego BVB zaczęła się starać chyba zdecydowanie za późno.
W Lipsku wzmocniono kulejącą jesienią prawą stronę defensywy, kontraktując Rodle Baku i Kostę Nedejlkovicia, ale hitem okna było wykupienie z Paryża Xaviego Simonsa za 50 mln euro. To najwyższy transfer w historii tego klubu i kolejny - po zatrudnieniu Juergena Kloppa - dowód na rosnące ambicje organizacji. Zastanawia tylko długość kontraktu Simonsa. Umowa będzie ważna tylko do 2027 roku, co oznacza, że Lipsk nie ma wiele czasu, by odzyskać środki zainwestowane w Holendra. Najpóźniej latem 2026 będzie musiał go sprzedać, bo skoro Holender nie zgodził się teraz na dłuższy kontrakt, to znaczy, że nie wiąże on z Lipskiem dłuższej przyszłości. Można się zastanawiać, czy RB zdoła jeszcze na nim zarobić, czy jedynie odzyska zainwestowane w niego środki. Wszystko zależy od gry i zdrowia piłkarza. W Niemczech pisze się o tym, że Xavi ma być dla Bayernu wariantem awaryjnym na wypadek, gdyby w 2026 roku nie udało się jednak pozyskać z Bayeru Floriana Wirtza, który jest sennym marzeniem Ulego Hoenessa, o czym macher wielkiego Bayernu mówi już całkiem otwarcie.

I tylko Kuby żal

Ciekawe ruchy poczynił także VfL Wolfsburg, który całkowicie przebudował swoją prawą stronę. W miejsce Ridle Baku pozyskano dwóch piłkarzy - Madsa Roersleva z Brentfordu (wypożyczenie) i Andreasa Skov Olsena z Brugii. Obaj piłkarze mają potencjał, by w niedługim czasie zacząć regularnie grać. Roerslev będzie rywalizował z nierównym Kilianem Fischerem na prawej obronie, a Skov Olsen musi się przebić przez Thiago Tomasa i Patricka Wimmera na prawym skrzydle. Jego transfer oznacza, że na skrzydłach Wolfsburga zrobiło się już naprawdę bardzo ciasno. Za ciasno dla Jakuba Kamińskiego i z utęsknieniem czekałem do samego końca okna na informację, że Kuba w poszukiwaniu regularnej gry odchodzi dokądkolwiek. Bo w Wolfsburgu nie czeka go już chyba nic dobrego, choć oczywiście bardzo chciałbym się w tym względzie pomylić.

Cisi wygrani

Cichymi bohaterami okna są dla mnie Werder Brema i SC Freiburg, bo poczynili pojedyncze ruchy, które jednak mogą mieć bardzo duży wpływ na grę obu drużyn. Werder będzie próbował odrdzewić Andre Silvę z Lipska (wypożyczenie bez opcji) i jest to ze wszech miar sensowny ruch. Po pierwsze - Marvin Ducksch nie miał poważnego konkurenta do gry na pozycji numer “dziewięć”, a po drugie - on nie najlepiej czuje się w tej roli. Najlepszy okres w jego karierze przypadał na czas boiskowej współpracy z Niclasem Fuellkrugiem. Ducksch lubi mieć na boisku nieco więcej swobody, lubi zejść sobie niżej po piłkę, uciec od obrońców. Andre Silva da mu taką możliwość. Portugalczyk nie powinien w Bremie narzekać na serwis piłek w polu karnym, bo zarówno oba wahadła (Kabore lub Koehn po lewej stronie, Weiser po prawej), jak i Romano Schmid ze środka, potrafią zagrać do napastnika bardzo precyzyjną piłkę. Jeśli Silva ma się gdzieś odrodzić, to Brema wydaje się być do tego bardzo dobrym środowiskiem. Ktoś powie - Dawid Kownacki myślał tak samo. To prawda, ale trudno zestawiać ze sobą obu napastników. Inne profile i jednak inna klasa sportowa.
Freiburg natomiast pozyskał z Benfiki wracającego do Niemiec Jana-Niklasa Bestego i na pierwszy rzut oka można się zastanowić, po co Julianowi Schusterowi kolejny mocny piłkarz na lewą stronę. Przecież współpraca Christiana Guentera i Vincenzo Grifo układa się znakomicie, a ten drugi wciąż daje drużynie znakomite liczby. Wydaje się jednak, że Schuster idzie mocno w kierunku zwiększonej intensywności. Beste bije stałe fragmenty gry tak samo dobrze, jak Grifo, ale jest piłkarzem znacznie bardziej wybieganym i lepiej broniącym od Włocha. Grifo to zawodnik statyczny, woli dorzucić piłkę z pola niż - jak Beste - szukać głębi za plecami obrońców przeciwnika. Freiburg gra za Schustera wyżej i odważniej niż za Christiana Streicha, więc agresywniejszy Beste będzie chyba lepiej pasował do całej układanki.

Razem mieliby wszystko

W podobnej sytuacji w tym okienku znalazły się TSG Hoffenheim i Union Berlin. Oba kluby mają jasno określone deficyty. Hoffenheim ma ogromne problemy z bronieniem, a Union Berlin z atakowaniem. Jednym brakuje klasowych obrońców, drugim klasowych napastników (tak, razem mieliby wszystko). Hoffenheim udało się wypożyczyć z Rennes Leo Oestigarda, a niemal do ostatniej chwili próbowali jeszcze namówić Borussię Moenchengladbach do oddania Marvina Friedricha, co jednak z góry skazane było na niepowodzenie. Union natomiast pozbył się Yorbe Vertessena i Jordana Siebatcheau, a na ich miejsce pozyskał Marina Ljubicica z LASK Linz, który w ciągu dwóch lat strzelił w austriackiej Bundeslidze 28 goli. Czy to wystarczające ruchy, by rozwiązać bolączki obu klubów? Można powątpiewać.

Norymberskie talenty

Najbardziej stresujący wieczór przeżywał wczoraj Markus Kroesche z Eintrachtu, który do ostatnich sekund okna walczył o pozyskanie Mitchy’ego Batshuayia z Galatasaray. Udało się i Eintracht ma też wreszcie przyzwoitego dublera dla Hugo Ekitike. Igor Matanović na razie nie spełnia oczekiwań i potrzebą chwili było znalezienie kogoś, kto da oddech Francuzowi. Elye Wahi przewidywany jest raczej do gry u jego boku, jako piłkarz atakujący z głębi pola, czyli mówiąc wprost - imitujący stylem gry Omara Marmousha
Warto też odnotować wypożyczenie Mathysa Tela do Tottenhamu i faktu, że Bayern zgodził się na utratę kontroli nad piłkarzem, przystając na klauzulę odstępnego. Inna sprawa, że nawet jeśli “Spurs” zdecydują się wykupić Francuza, to będą musieli sięgnąć głęboko do kieszeni. Bayern zarobi zaś na swoim rezerwowym niemal trzykrotność kwoty, jaką za niego wyłożył, ściągając go do siebie z Rennes. Trudno będzie monachijczyków za ten ruch krytykować.
I jeszcze słówko o klubie z zaplecza Bundesligi. Na półtoraroczne wypożyczenie do Norymbergi trafił reprezentant polskiej młodzieżówki Eryk Grzywacz. I trafił świetnie, bo Norymberga to klub, który lubi i umie stawiać na młodych piłkarzy oraz zarabia na nich kolosalne pieniądze. Ściągnięty latem z PAOK-u Saloniki Stefanos Tzimas podpisał właśnie kontrakt z Brighton za 25 mln euro. Norymberga zarobi na nim na czysto 8 mln, bo 17 musiała przeznaczyć na klauzulę wykupu, która uwzględniono w umowie wypożyczenia. Ale to nie jedyny taki ruch tego klubu w ostatnim czasie. Wychowankowie Nathaniel Brown i Can Uzun, którzy w duecie trafili do Eintrachtu, zarobili dla klubu niemal 15 mln. 21-letni Jens Castrop przejdzie latem do Gladbach za niemal 5 mln, a za 19-letniego środkowego obrońcę Finna Jeltscha wyłoży finalnie może nawet i 10 mln. Licząc na okrągło, Norymberga na swoich talentach zarobi w skali roku blisko 40 mln euro. Absolutny kosmos dla klubu z 2. Bundesligi. A to nie musi być koniec, bo w talii pozostaje jeszcze 21-letni defensywny pomocnik Caspar Jander, który skalę talentu ma równie wielką co ci, którzy mają już nowe kluby. Warto obserwować, czy Grzywacz też będzie w stanie pójść w ich ślady.

Przeczytaj również