Mocne uderzenie Arki Gdynia? Nowy dyrektor szeroko o transferach. Wysłał jasny sygnał [NASZ WYWIAD]
To na razie jeden z najciekawszych transferów w Fortuna 1 Lidze. Arka Gdynia ma nowego dyrektora sportowego, Veljko Nikitovicia, który po dwóch dekadach odszedł z Górnika Łęczna. Dlaczego to zrobił? Jak zapatruje się na pracę w Gdyni? Jaka jest jego wizja klubu? Gdzie Arka szuka wzmocnień i kiedy można spodziewać się kolejnych transferów? Co z możliwymi odejściami największych gwiazd? Czy jest szansa zatrzymać Alassane Sidibe? Kto ile płaci? I czy Arka wreszcie awansuje do Ekstraklasy? Zapraszamy na długi wywiad z nowym szefem pionu sportowego “Żółto-niebieskich”.
Veljko Nikitović 20 lat był związany z Górnikiem Łęczna. Najpierw jako piłkarz, a następnie pracownik klubu - m.in. prezes, a przez ostatnie sześć sezonów, z wieloma sukcesami, dyrektor sportowy. Teraz, jak sam przyznaje, “sięgnął tam sufitu” i postanowił zmienić środowisko - podpisał kontrakt z Arką Gdynia. W nadmorskim klubie czeka na niego mnóstwo wyzwań. Jest co robić - Nikitović błyskawicznie zabrał się do pracy - ale cel się nie zmienia.
MATEUSZ HAWROT, MECZYKI.PL: Jak minęły pierwsze dni pracy w Gdyni?
VELJKO NIKITOVIĆ, NOWY DYREKTOR SPORTOWY ARKI GDYNIA: W porządku. To dla mnie coś nowego, trzeba się w tym wszystkim odnaleźć i przyzwyczaić. Organizacyjnie to zupełnie inny klub niż ten, w którym pracowałem do tej pory. Jest dużo pracy, ale wiadomo, teraz jest taki okres, że trzeba dużo pracować. Chcemy wszystko ułożyć tak, by przyszły sezon wypadł jak najlepiej.
Trudno było panu podjąć decyzję o zmianie? 20 lat w Łęcznej to kawał czasu, a słyszę, że negocjacje z Arką były dość krótkie.
Decyzję o odejściu z Górnika podjąłem po meczu barażowym z Motorem Lublin. Ale by było jasne: podejmując tę decyzję, nie miałem żadnego sygnału ani kontaktu, że będę pracował w Arce Gdynia. Odszedłem z Górnika, bo - tak jak powiedziałem - 20 lat to bardzo długi okres.. Uważam, że temu klubowi dałem z siebie wszystko. Dałem to, co najlepsze mogłem jako zawodnik, jako człowiek, który później z drugiej strony barykady był i skautem, i prezesem, i w ostatnich sześciu latach dyrektorem sportowym. Czuję, że parę razy już dotknąłem tego sufitu i zauważyłem, że to jest ten moment, kiedy powinienem powiedzieć “pas” i zakończyć pracę. Po czym dość szybko po odejściu pojawiła się propozycja Arki i z niej skorzystałem. To może być naprawdę fajny projekt, chcę w Gdyni coś zbudować.
A jaką atmosferę zastał pan w Gdyni? Arka w fatalny sposób wypuściła awans z rąk. Czuć to jeszcze w klubie, czy jednak jest spojrzenie w przyszłość, podejście typu: idziemy do przodu?
Idziemy do przodu. Ja jestem takim człowiekiem, który nie ogląda się za siebie. To jest jedna rzecz. Druga rzecz: nie chcę komentować tego, co było, bo nie było mnie wtedy w klubie. Musimy już tylko i wyłącznie patrzeć do przodu. To, co było, to se ne vrati. Musimy zrobić wszystko, by w przyszłym sezonie się to nie powtórzyło.
Co do klubu - akurat zawodnicy są na urlopach, treningi zaczynamy we wtorek 18 czerwca. Jak dotąd rozmawiałem ze sztabem szkoleniowym, kierownikiem drużyny plus jestem w kontakcie z prezesem Marcinem Gruchałą. Cały czas pracujemy, by ten zespół wzmocnić.
Jaka jest pana wizja klubu? Krótko, ale i długofalowa.
Krótkofalowa wizja na dzień dzisiejszy jest taka, żeby ten zespół wzmocnić. Żeby trener Łobodziński ze sztabem miał więcej zawodników do grania niż w końcówce minionego sezonu. Wszyscy widzieliśmy, że dwie, trzy kontuzje i kartki bardzo pokrzyżowały plany na samym finiszu. Trener nie miał dużego wachlarzu możliwości, jeśli chodzi o skład. W tym oknie transferowym chcemy zrobić wszystko, by uczynić tę drużynę mocniejszą.
A długofalowa wizja jest taka, że w Arce po prostu muszą powstać struktury w pionie sportowym i ma być to wszystko poukładane od A do Z. W tym oknie będzie ciężej, bo to okno właściwie już się zaczęło. Ale w następnych okienkach musi być inaczej. Pod każde z nich musimy być właściwie przygotowani. W taki sposób, że widząc deficyty w składzie, musimy mieć wyselekcjonowanych dwóch, trzech, czterech zawodników, którzy chcą przyjść do Arki. A nie działać tak, że tu dzwonią agenci, tam dzwonimy i jakoś to idzie. Tak, ja wiem, że w wielu klubach tak to funkcjonuje, ale nie chciałbym, by tak było też w Arce. Podsumowując, chcę po prostu zbudować takie struktury w pionie sportowym, które nam pozwolą na to, żebyśmy na każde okienko byli przygotowani jak najlepiej.
W Arce ten pion sportowy trzeba zbudować faktycznie od podstaw. Czyli rozumiem, że przyszedł już plan z gotowym planem - co tu zrobić, co poprawić, z kim współpracować i jak to popchnąć do przodu?
Zdecydowanie tak. Wiemy, jak wyglądało to w Arce w poprzednich latach. Ja tego nie neguję ani nie chwalę, po prostu mówię, jak było. Wiadomo, że zmiana właściciela spowodowała, że prezes Marcin Gruchała chce te struktury mieć, chce je zbudować. A do tego są potrzebni odpowiedni ludzie. Zaczynam budowę, ale jednocześnie musimy patrzeć na to, na ile pozwoli nam budżet. Chciałbym byśmy mieli w najbliższym czasie także skauta, który by ze mną współpracował. Jest też Paweł Bednarczyk, który się tym także zajmował. Chodzi o to, byśmy zawodnika, którego chcemy ściągnąć do Arki - czy to z drugiej, pierwszej ligi, czy Ekstraklasy - mieli na tyle opisanego, wyskautowanego, by zmniejszyć ryzyko błędu.
Na pewno jedna osoba - w tym przypadku ja - nie jest w stanie tego zrobić, bo tego jest za dużo. Uważam, że przynajmniej te pięć, sześć meczów danego piłkarza trzeba zobaczyć na wideo, potem obejrzeć go na żywo, dalej zrobić wywiad środowiskowy - zobaczyć, jak ten piłkarz się prowadzi, jak żyje, jak jego sytuacja rodzinna - by zdobyć jak najwięcej informacji o nim. I dopiero wtedy podejmować jakiekolwiek decyzje - czy pasuje on do Arki, czy nie pasuje.
Musimy też przede wszystkim najpierw ocenić z trenerem Łobodzińskim profil każdego szukanego zawodnika. Opisać, jakiego piłkarza chcemy, jak ma wyglądać, niezależnie od tego, czy jest środkowym obrońcą, pomocnikiem, napastnikiem itd. Profilowanie jest konieczne, by zrobić krok naprzód i próbować wzmocnić skład. Chcemy mieć mocny skauting, ale na początku niech będzie to chociaż jedna osoba do współpracy. Też będę bardzo zdecydowanie przy tym działał. Natomiast dziś najważniejszy jest obecny okres transferowy, to okienko, by jak najszybciej wzmocnić zespół. Na tym teraz się skupiamy. Jak zbudujemy drużynę i ta zacznie grać, jak zamkniemy pierwsze okienko, to wtedy weźmiemy się za budowę. Teraz jest dość późno, a mamy swoje priorytety - dziś jest nim właśnie letnie okienko.
A propos wzmocnień. Nie ma wątpliwości, że Arka ich potrzebuje. Na jakich pozycjach pana zdaniem te potrzeby są największe? Albo po prostu - kogo już teraz szukacie?
Przychodząc do Arki rozmawiałem z prezesem i trenerem - wszyscy wiemy, że w praktycznie każdej formacji potrzebujemy albo jednego, albo dwóch zawodników. Może poza prawą obroną, gdzie mamy Marka Navarro i Przemka Stolca. Tam jesteśmy zabezpieczeni. Ale jeżeli chodzi o inne pozycje: szukamy środkowego i lewego obrońcy, do tego środek pomocy, pracujemy też nad sprowadzeniem skrzydłowego i napastnika. Jesteśmy na etapie rozmów, negocjacji i myślę, że w najbliższym czasie uda nam się ogłosić wzmocnienie którejś z tych pozycji.
Wiadomo, że okno transferowe już trwa. Musimy też być poniekąd cierpliwi, bo wiemy, jaki jest nurt na rynku. Wiemy też, ile niektóre zespoły są w stanie zapłacić. Musimy więc znaleźć swoje miejsce w tym szeregu. Czasami będzie trzeba trochę poczekać, żeby odpowiedni zawodnik trafił do Arki.
Czy jest termin, w którym chciałby pan mieć generalnie gotową kadrę? Na przykład start obozu w Danii 1 lipca?
Ja bym chciał, żeby przynajmniej 80, 90% już gotowego zespołu pojechało do Danii na obóz. Wtedy będziemy praktycznie trzy tygodnie przed pierwszym meczem ligowym i chciałbym, żeby trener Łobodziński miał możliwość, by zgrywać i budować ten zespół, szczególnie że mamy w Danii mocnych sparingpartnerów. Zrobimy wszystko, by tak było. Z drugiej strony muszę jednak podkreślić, że rynek jest jaki jest - musimy się poruszać w określonych liczbach, kwotach, by znaleźć zawodnika mieszczącego się w optymalnych kosztach. Obserwujemy rynek, pracujemy i słyszymy, ile teraz płaci się w pierwszej lidze. To są niekiedy bardzo duże kwoty. I czasem trzeba poczekać tydzień czy dwa, by piłkarz, który dzisiaj chce bardzo dużo zarabiać, obniżył oczekiwania. Wtedy może warto akurat poczekać, ale tak jak powiedziałem - chcę, by do Danii pojechał zespół gotowy w 80-90%.
Kontrakty są coraz wyższe, rynek rośnie, inne kluby dużo płacą. Na którym miejscu umieściłby pan Arkę, jeśli chodzi o kluby najwięcej płacące w Fortuna 1 Lidze? TOP3? TOP6?
Nie chciałbym tak tego klasyfikować. Wie pan, jak to jest. Czasami ostatniego dnia okienka trafia się bardzo dobry zawodnik, który jest w stanie pomóc drużynie, być jej gwiazdą. Wtedy trzeba zrobić wszystko, żeby takiego zawodnika ściągnąć. Ja bym nie chciał mówić o budżetach ani na jakim Arka jest miejscu tej listy płac. Chciałbym po prostu, by transfery, które robimy, które dziś przygotowujemy, okazały się wzmocnieniami. Aby ci piłkarze, którzy przyjdą do Arki, przede wszystkim oddali dla niej serce. Tego trzeba: mentalu i chęci, by nie powtórzył się taki koniec sezonu jak ostatnio. Oczywiście, było to związane z kontuzjami, ale moim zdaniem skład był trochę za wąski, żeby wywalczyć ten awans do Ekstraklasy.
Czy szukając piłkarzy patrzycie najpierw na jego narodowość? Na zasadzie: najpierw Polak, a dopiero jak Polaka nie ma, to patrzymy na piłkarzy zagranicznych. Czy jednak przede wszystkim liczy się jakość?
Przede wszystkim patrzymy na jakość danego piłkarza. To jest podstawa. W końcu żyjemy w Europie. Jeśli ocenimy, że dany piłkarz jest przydatny i on będzie np. Belgiem, to ja nie będę miał problemu, żeby taki zawodnik grał w Arce. Broń Boże. Okej, Polacy mają pierwszeństwo, ale też z drugiej strony jasno trzeba powiedzieć, że czasami cena proporcjonalnie do umiejętności zawodnika z Polski jest nieodpowiednia. Powiem uczciwie: trzeba do tego podejść z chłodną głową. Jeśli trafi się obcokrajowiec, który naszym zdaniem będzie wzmocnieniem, to chciałbym, by trafił do Arki. Owszem,, najlepiej by było, żeby to byli sami Polacy, ale też nie zamykamy drzwi zawodnikom z innego kraju. W piłce nie da się grać 11 czy mieć 20 Polaków w składzie. To nie jest takie łatwe.
A można się spodziewać, że do Arki trafi ktoś np. z Górnika Łęczna, gdzie doskonale pan zna piłkarzy?
Tak, doskonale ich znam i wiadomo, że niektórych z nich bym widział w Arce. Ale pracowałem w Górniku 20 lat i nie chciałbym nikomu robić tam pod górkę. Słyszę też, że wielu zawodników Górnika ma bardzo fajne oferty, w tym z Ekstraklasy. Jeśli piłkarz pierwszoligowego Górnika idzie do Ekstraklasy to też znaczy, że zrobiłem tam dobrą robotę. Wprawdzie np. Maciek Gostomski został w lidze, poszedł do Wisły Płock, ale…
Ale Wisła dużo płaci.
Uważam, że była to oferta nie do odrzucenia i nie dziwię się Maćkowi, że z niej korzystał.
Zapytam o tych piłkarzy, którzy już w Arce są i ich przyszłość najbardziej interesuje kibiców. Karol Czubak ma tylko rok kontraktu. Jak wygląda jego sytuacja?
Rozmawialiśmy z Karolem. Uważam, że była to naprawdę konkretna, fajna rozmowa. I ze strony klubu, i Karola. On wprawdzie dziś ma na głowie inne rzeczy, zaraz zostanie ojcem, miejmy nadzieję, że wszystko się skończy jak należy. Natomiast tak, przedstawimy Karolowi propozycję nowego kontraktu. Chcemy pokazać, że doceniamy to, co robi dla Arki Gdynia. Rozmawiając z nim odnoszę wrażenie, że on naprawdę kocha Arkę, kocha Gdynię, dobrze się tu czuje. Na pewno musimy zrobić wszystko, żeby został z nami najdłużej. Nie wyobrażam sobie, by nie pomógł nam w osiągnięciu celu awansu. Ale uważam też, że w takich sytuacjach wszystkie strony muszą być zadowolone. I klub, i piłkarz. Wiadomo, jeżeli przyjdzie do klubu oferta nie do odrzucenia, to usiądziemy wszyscy i na pewno się nad nią zastanowimy. Ale też z drugiej strony jako dyrektor sportowy chcę zrobić wszystko, żeby Karol został w Gdyni. Chciałbym byśmy za rok o tej porze rozmawiali o tym, że Karol Czubak będzie grał w Ekstraklasie w barwach Arki.
A inni piłkarze, jak Olaf Kobacki czy Kacper Skóra? Oni mają dłuższe kontrakty, ale też budzą zainteresowanie.
Pewnie, że tak. Różne kluby dzwonią, pytają, jak wygląda sytuacja. Ale znów powtórzę: każdy musi być zadowolony, nie tylko jedna ze stron. Wszyscy - zawodnik, klub, agent. Ja chcę pracować w taki sposób, by przede wszystkim to Arka Gdynia była zadowolona, klub, który jest większy od nas wszystkich. To dla mnie normalna kolej rzeczy, temat bez dyskusji.
Mówi pan, że kluby dzwonią. Są konkretne oferty czy to raczej luźne zapytania, badanie terenu?
To są raczej zapytania. Na dzień dzisiejszy ofert na stole nie mamy. Było coś wokół Karola, ale za Olafa żadna konkretna oferta się nie pojawiła. Okienko transferowe dopiero się rozpoczęło, kluby zaczynają robić różne ruchy. Jeśli pewnego dnia oferty się pojawią, to do nich usiądziemy i się zastanowimy. Musi być to jednak propozycja odpowiednia i satysfakcjonująca wszystkich.
A są piłkarze absolutnie nie na sprzedaż? Czy Arka jest klubem w takiej sytuacji finansowej, że nie może sobie na to pozwolić?
Uważam, że pracujemy w takim zawodzie, że na dziś nie ma zawodnika nie na sprzedaż, tylko musi być odpowiednia cena. To prosta sprawa, bo na całym świecie tak się pracuje. Jeśli trafia się bardzo dobra oferta i jako klub jesteśmy z niej zadowoleni, a zawodnik chce odejść, to tak ten biznes działa. Arka też nie jest klubem, który ma budżet z gumy - musi patrzeć na aspekty finansowe.
Jak wygląda sytuacja Sebastiana Milewskiego? Jego kontrakt zaraz się kończy. Słyszę, że raczej bliżej mu do odejścia niż pozostania. Czy te negocjacje jeszcze trwają? Czy jest szansa, że Sebastian zostanie w Gdyni na kolejny rok?
Chciałbym porozmawiać z Sebastianem w cztery oczy i na pewno to zrobię, jak zaczniemy treningi. Chcę usiąść, pogadać i zapytać jaki jest jego plan, pomysł, jak widzi swoją przyszłość. Uważam, że to bardzo dobry zawodnik, ale chciałbym zobaczyć u niego ten głód. Głód, czyli sygnał, że nie zostaje w Arce, bo jest tutaj fajnie, tylko chce zostać i wreszcie awansować. To moje podejście.
Jeśli powie, że chce odejść, na siłę nie będziemy go trzymać. Ale wszystko jest kwestią rozmowy i tego, jak on podejdzie do całej sprawy. Wiem, że ostatni okres był bardzo ciężki dla wszystkich piłkarzy Arki, dla wszystkich ludzi w klubie. Jest nowe otwarcie, nie chcę do tego wracać, ale chcę, by u wszystkich był ten głód, taka iskra w oku, pragnienie, byśmy się odkuli po tej końcówce sezonu. Bez tego nie pójdziemy dalej.
A Janusz Gol? On też jeszcze nie przedłużył oficjalnie kontraktu.
Akurat rozmawiałem z Jankiem dwa dni temu (wywiad z Veljko Nikitoviciem był przeprowadzany w piątek 14 czerwca rano - przyp. red.). Janek miesiąc temu dostał ofertę przedłużenia kontraktu i wszystko idzie w dobrym kierunku. Trzeba teraz tę ofertę przenieść na papier. Chciałbym, by Janusz Gol został i dalej grał w Arce.
To jeszcze zapytam o piłkarzy wypożyczonych. Słychać, że nie ma szans na wykup Alassane Sidibe, bo tam wchodzą w grę ogromne jak na realia Arki pieniądze. Ale mimo tego jest szansa, by Alassane został w Arce.
Tak, ta kwota wykupu jest bardzo duża i na dziś nie jesteśmy w stanie spełnić wymagań Atalanty. Pracujemy jednak, by spróbować tę kwotę obniżyć albo jeszcze raz Alassane wypożyczyć. Jest to na jakimś etapie, ale nie jest to łatwe, Atalanta chce spore pieniądze. Staramy się, by Sidibe znowu zagrał w Arce.
A Tornike Gaprindaszwili?
On pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie - Alassane zresztą też - ale ma jeszcze rok kontraktu z Zagłębiem Lubin. Zobaczymy, mamy otwarte różne tematy, jednym z nich jest Tornike, ale musimy trochę poczekać. Na razie rozpocznie przygotowania do sezonu z Zagłębiem.
Różne tematy, czyli są inne opcje na skrzydła.
Transfery lubią ciszę.
A jeśli chodzi o odejścia innych piłkarzy, nie tylko tych czołowych, ale np. Ołeksandra Azackiego? On ma jeszcze rok kontraktu, ale nie był pierwszym wyborem trenera, a klub szuka też nowego środkowego obrońcy. Czy klub widzi dalszą współpracę z Azackim, czy będzie dążył do porozumienia i jego odejścia?
Tak, Olek ma jeszcze rok kontraktu z Arką. Rozpocznie z nami okres przygotowawczy i zobaczymy, co dalej. Z dnia na dzień sytuacja powinna się wyjaśniać, ale - żeby było jasne - nie chciałbym nikogo skreślać. Nikogo. Ci zawodnicy do 87. minuty finału baraży byli w Ekstraklasie. Tyle że piłka nożna to piłka nożna. Zdarzyło się co się zdarzyło, ale nie chcę oceniać piłkarzy negatywnie, bo oni cały sezon pokazali, że potrafią bardzo dobrze grać i wygrać siedem meczów z rzędu. Naprawdę mało zabrakło. Wiem, że wszyscy powiedzą teraz: ok, ale na cztery kolejki do końca było siedem punktów przewagi. Ja to rozumiem. Musimy się jednak z tego wszystkiego wykaraskać i patrzeć do przodu.
A co do okna transferowego - na pewno bym nie chciał i tak nie zrobię, że kogoś pożegnam, a nie będzie na jego miejsce nikogo lepszego. Mam swoje zasady. Łatwo kogoś pożegnać, a później drapać się po głowie, bo nie jest się w stanie ściągnąć nikogo lepszego.
Na finiszu sezonu świetnie do drużyny wszedł Jakub Staniszewski, wcześniej rozwinęli się inni młodzi piłkarze, jak Skóra czy Kobacki. Jak pan widzi receptę na to, by pogodzić: przepis o młodzieżowcu, pieniądze z Pro Junior System i odpowiednią jakość piłkarską?
Uważam, że trzeba zrobić wszystko, by młody zawodnik czuł się komfortowo. Aby mógł się rozwijać, trzeba go obudować wokół dobrymi piłkarzami. I tak w Arce do tej pory było. Widzimy, że wielu młodych zawodników trafiło do pierwszej drużyny i się rozwinęło, dobrze wyglądało. Nie chcę, byśmy cokolwiek w tym systemie zmieniali. Broń Boże. Uważam, że to dobrze funkcjonuje. Chcę to kontynuować, ale wiem, że musimy popracować, by funkcjonowało na jeszcze lepszym poziomie. Chciałbym, by w kolejnych latach jak najwięcej juniorów trafiało do pierwszego zespołu - czy to bezpośrednio, czy korzystając z wypożyczeń, jak np. teraz Wojciech Zieliński do drugoligowej Raduni Stężyca, który wraca do nas i będzie do gry.
Staniszewski, Zieliński - rozumiem, że to środek pomocy będzie tą pozycją zarezerwowaną dla młodzieżowca?
Na dziś na 90% tak, ale podkreślę raz jeszcze: dopiero zacząłem pracę i muszę to wszystko sobie poukładać.
Ostatnie pytanie. Nic się nie zmienia, Arka gra o awans?
Tak. Arka dalej gra o awans i musimy zrobić wszystko - każdy pracownik, każdy zawodnik - by w nadchodzącym sezonie awansować do Ekstraklasy. To naturalne. Arka zasługuje na Ekstraklasę - to klub z dużymi tradycjami i dużą rzeszą kibiców. Wiem, że kibice teraz mogą mieć duże “ale” po tym wszystkim, co przeżyli, ale z drugiej strony prosiłbym, by to fantastyczne wsparcie z ostatnich meczów było kontynuowane w nowym sezonie. Krótko: tak, chcemy grać o awans. I z mojej strony indywidualnie zrobię wszystko, by w końcu się to udało.