Mistrz vs Mistrz. Pep Guardiola i Jose Mourinho zaczynają kolejny etap wielkiej rywalizacji

Mistrz vs Mistrz. Guardiola i Mourinho zaczynają kolejny etap wielkiej rywalizacji
Natursports
Pep Guardiola vs Jose Mourinho. Nie ma chyba na świecie dwóch innych trenerów, których rywalizacja tak bardzo rozpalałaby futbolowe środowisko. Dzieli ich niemal wszystko. Niemal, bo łączy jedno - sukces. Mają na jego punkcie prawdziwą obsesję. Może dlatego w swojej karierze uzbierali łącznie kilkadziesiąt trofeów, a dziś spotykają się po raz kolejny. Znów w Premier League, jednak pierwszy raz podczas rywalizacji Manchesteru City z Tottenhamem.
Ich drogi przecięły się już w końcówce XX wieku. “Mou” pracował wtedy w roli asystenta trenera FC Barcelony - najpierw Bobby’ego Robsona, później Louisa van Gaala - a Guardiola był ważnym zawodnikiem drużyny, jej kapitanem. Wówczas ich relacje były jeszcze wyjątkowo dobre, o czym świadczyć mogą nawet pewne nagrania z tamtego okresu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Gra o tron i słodka zemsta

Wszystko zmieniło się podobno w 2008 roku, gdy władze “Dumy Katalonii” zdecydowały, że to niedoświadczony wówczas Guardiola zostanie nowym trenerem zespołu, co miało doprowadzić “The Special One” do wściekłości. Przecież to on miał już uznaną markę, na koncie wygranie Ligi Mistrzów z FC Porto, do tego doświadczenie zdobyte wcześniej jako asystent na Camp Nou. Pracę w stolicy Katalonii dostał jednak Guardiola, a Mourinho wylądował w Interze.
Na bezpośrednie starcie obu Panów nie trzeba było długo czekać. Już w sezonie 2009/2010 los w fazie grupowej Ligi Mistrzów skojarzył ze sobą Barcelonę i “Nerazzurrich”. Górą był wtedy Hiszpan, bo “Blaugrana” jeden mecz wygrała, a drugi zremisowała.
Niespodziewanie szybko Mourinho dostał jednak szansę do rewanżu. Tym razem w półfinale Champions League, który przeszedł już do historii tych rozgrywek. Inter na własnym stadionie wygrał 3:1, a w rewanżu ustawił prawdziwy autobus we własnym polu karnym. Barca wygrała, ale tylko 1:0, a “Mou” mógł święcić podwójny sukces - awans do finału oraz słodką zemstę na Guardioli i Barcelonie.
Już wtedy uwidoczniła się różnica w stylu preferowanym przez obu trenerów. Mourinho zawsze był zwolennikiem przede wszystkim gry polegającej na dużej dyscyplinie w obronie. Guardiola to natomiast entuzjasta słynnej już tiki-taki, która dziś jest już może łatwiejsza do powstrzymania, ale jeszcze kilka lat temu zbierała krwawe żniwo w Europie. Piłka ofensywna, oparta na wielu krótkich podaniach - to charakteryzuje trenerskie podejście Pepa. “Mou” woli stawiać na futbol dużo bardziej wyrachowany.

Nowy wymiar “El Clasico”

Porażka we wspomnianym półfinale Ligi Mistrzów wyryła ślad w hiszpańskim szkoleniowcu. Zwłaszcza, że tamtego wieczora Mourinho dość ostentacyjnie okazywał swoją radość po wygranej. Tym razem to Pep mógł myśleć o jak najszybszym rewanżu. I gdy owego rewanżu doczekał, to… nie było czego zbierać. Barcelona 5, Real 0. Słynna “manita” w wykonaniu “Dumy Katalonii” w listopadzie 2010 roku uderzyła w Jose Mourinho i jego zespół.
Panowie spotykali się coraz częściej. Tym razem byli już przecież w jednej lidze, a “El Clasico” z nimi na ławce nabierało zupełnie nowego wymiaru. Nastroje podsycali też swoimi licznymi wypowiedziami, często bardziej lub mniej delikatnie wbijając szpilki w oponenta.
- Mourinho powiedział, że ja i on jesteśmy tacy sami? Cóż, będę musiał w takim razie zmienić swoje zachowanie - mówił z przekąsem Guardiola, dodając jeszcze - W sali konferencyjnej jest pie***lonym szefem. Nawet przez moment nie chcę z nim rywalizować. Poza boiskiem jest zwycięzcą, ale tutaj chodzi o grę w piłkę.
Mourinho nie pozostawał mu dłużny, komentując wygraną Barcelony z Realem w Lidze Mistrzów.
- Josep Guardiola to fantastyczny trener piłkarski, powtarzam, fantastyczny trener piłkarski, ale wygrał jedną Ligę Mistrzów, którą wstydziłbym się wygrać, ponieważ wygrał ją dzięki skandalowi na Stamford Bridge. Jeśli w tym roku wygra drugą, to wygra dzięki skandalowi na Bernabéu - nie przebierał w słowach Portugalczyk.
Podczas samego “El Clasico” stawali naprzeciwko siebie 11 razy. Mecze obfitowały w gole, bójki, kartki, niesamowite emocje. Zdecydowanie lepiej wspominać może je jednak Guardiola, który okazał się lepszy pięć razy. Czterokrotnie był remis, a dwa spotkania wygrał Real prowadzony przez Mourinho.

Bitwa o Anglię

Później Panowie przez jakiś czas mogli od siebie odpocząć, ale w 2016 roku wylądowali nawet nie tyle w tej samej lidze, co tym samym mieście. Ponownie objęli dwie drużyny z przeciwnych stron barykady. Hiszpan przejął Manchestery City, Portugalczyk Manchester United. Kibice, obserwatorzy, dziennikarze - wszyscy zacierali ręce na kolejną odsłonę wielkiej rywalizacji.
I ponownie lepszy okazał się Guardiola. Starzy znajomi spotkali się w Derbach Manchesteru pięciokrotnie - trzy razy wygrali wówczas “Obywatele”, raz był remis, a raz lepsze okazały się “Czerwone Diabły”. Trzeba jednak przyznać, że w tym przypadku Pep miał do dyspozycji zwyczajnie dużo lepszy zestaw personalny. Ostatecznie w grudniu 2018 roku klub z Old Trafford poinformował, że Mourinho nie będzie już prowadził ich zespołu, co zakończyło trenerską walkę o prymat w mieście.
Dziś przyjdzie jednak czas na rozpoczęcie kolejnego etapu wyścigu pt. “Mourinho vs Guardiola”. Hiszpan wciąż kieruje Manchesterem City, “The Special One” po krótkim pit-stopie przesiadł się za kierownicę Tottenhamu. Wydaje się, że po raz kolejny “Mou” stoi na straconej pozycji, ale… po pierwsze, zespołu z takim szkoleniowcem na ławce nigdy nie można lekceważyć. Po drugie, Tottenham ma w ostatnim czasie niespodziewany patent na “The Citizens”.
O wszystkim zadecyduje więc boisko, jednak z wielką ciekawością będziemy spoglądać nie tylko na zieloną murawę, ale też ławki rezerwowych i wyznaczone dla trenerów strefy. Tam może być bowiem równie emocjonująco!
Początek starcia Tottenhamu z Manchesterem City o 17.30. My przeprowadzimy dla Was oczywiście relację na żywo z tego spotkania.
Dominik Budziński

Przeczytaj również