Mistrz piłkarskiego trollingu. (Nie) tajna broń Arsenalu, gość od brudnej roboty
Arsenal zdobył w tym sezonie 16 goli po rzutach rożnych, wyraźnie najwięcej w Premier League. Duża w tym zasługa "Benny'ego Blanco" - agenta od zadań specjalnych.
15. minuta Derbów Północnego Londynu. Arsenal ma rzut rożny po nieumiejętnym rozegraniu Tottenhamu od własnej bramki. Do piłki podchodzi Bukayo Saka, a w polu karnym trwa typowa przepychanka. Ben White ma jednak swój świat. Jego cel to utrudnienie pracy bramkarzowi, Guglielmo Vicario. Za chwilę umiejętnie go przyblokuje, by Włoch nie mógł wyjść do piłki, a Pierre-Emile Hojbjerg pod naciskiem Takehiro Tomiyasu skieruje ją do własnej bramki.
Ale czemu wcześniej trochę nie "podgotować" przeciwnika? Kilka sekund przed rożnym White pociąga delikatnie za rękawicę Vicario, przez co na chwilę odwraca jego uwagę, odbiera mu skupienie. 13 minut później zrobi to samo - powie coś bramkarzowi do ucha, znów dotknie go za rękawicę i zablokuje w typowym dla siebie stylu - stając przed Włochem wręcz wepchnie go z powrotem za linię, ale zrobi to na tyle umiejętnie, że odskoczy zaraz do przodu i gdy Kai Havertz strzeli gola głową, White będzie już daleko od swojej ofiary. Czy to nie jest swego rodzaju sztuka?
Lubią tłok
W tak wielu golach z rzutów rożnych Arsenalu nie ma przypadku. Mikel Arteta ściąga coraz wyższych i silniejszych zawodników, a jego trener od stałych fragmentów gry - Nicolas Jover - wymyśla coraz to nowe sposoby na ich rozegranie (więcej o tym TUTAJ). Od pewnego czasu z powodzeniem wykonuje je Declan Rice, a z typowej strategii "Kanonierów" wbiegania dużej grupy zawodników z dalszego słupka korzystał w tym sezonie choćby Jakub Kiwior. Co ciekawe, żaden zespół w Premier League nie ma średnio tak wielu zawodników w obrębie pola bramkowego w momencie kopnięcia piłki z rogu. Arsenal korzysta z tłoku.
W tłoku sędziemu trudniej zauważyć, czy bramkarz jest faulowany. Poza tym, czy blokowanie to w ogóle faul? The Times zastanawiał się nad tym w obszernym artykule już w lutym, dostrzegając, że blokowanie bramkarza stosują nie tylko Arsenal, ale też Liverpool, Everton, Brentford czy Aston Villa, a więc zespoły, które oddają najwięcej strzałów po rzutach rożnych. W tytule umyślnie piszę o "(nie) tajnej" broni Arsenalu, bo rola White'a jest już od dawna znana. Tym bardziej dziwne, że sztab Tottenhamu nie wyznaczył żadnego zawodnika, który by go krył i nie pozwolił uprzykrzać życia Vicario. Dopiero po przerwie zajął się tym Pape Matar Sarr.
Nie odrobili pracy domowej
- To nie jest historia tego spotkania, to jest już historia wielu miesięcy. W zeszłym sezonie Arsenal też tak zdobywał bramki, choćby w meczu z Leicester, której akurat wtedy nie uznano. To jest coś w rodzaju pracy domowej dla piłkarzy drużyny przeciwnej, żeby się temu przeciwstawić. Pomóc swojemu bramkarzowi. Rozumiem, że on sam może sobie nie poradzić, jest skoncentrowany na dośrodkowaniu. Powinien mieć komfortowe warunki do wyjścia, a nie być blokowanym, ale koledzy powinni mu w tym pomóc - mówił w moim podcaście "North London Forever" komentator Viaplay, Przemysław Pełka.
- To są jakieś detale, ale Ange Postecoglou przyznał po meczu, że jego zespół nie jest na tym etapie rozwoju, żeby o takie detale dbać. Pogratulował Arsenalowi, że jest na innym poziomie, że potrafi dostrzegać takie niuanse. To jest trochę zastanawiające. Tottenham w ogóle nie ma obecnie specjalisty od stałych fragmentów gry. Nie wiem, czy Postecoglou nie chce, czy uważał do tej pory, że jest to niepotrzebne. Za czasów Antonio Conte on miał takich współpracowników i Tottenham wyglądał fantastycznie pod tym względem. Teraz wygląda co najwyżej przeciętnie. I nie pierwszy raz traci takie gole - dodał, przypominając, że już choćby piłkarze Evertonu, a konkretnie Jack Harrison naciskali na Vicario wiedząc, że ten ma problem z wychodzeniem do dośrodkowań.
Upór menedżera Tottenhamu w tej kwestii jest zastanawiający.
- To mnie po prostu nie interesuje i nigdy nie interesowało. Nie pierwszy raz w karierze jestem o to pytany, mam ku temu swoje powody i nie mam z tym problemu. W końcu stworzę tu zespół, który odniesie sukces i nie zrobię tego dzięki stałym fragmentom - mówił po meczu z Arsenalem, a przed spotkaniem z Chelsea, w którym pierwszego gola stracił po... dośrodkowaniu z rzutu wolnego i umiejętnym przyblokowaniu Brennana Johnsona przez Marca Cucurellę.
Don't care, mate
To tyle w kwestii blokowania. Ale "Big Ange" został też zapytany o "brudne sztuczki" Bena White'a.
- Naprawdę mnie to nie obchodzi. Jeśli inni myślą, że to da im przewagę, to ich sprawa. (...) Naprawdę, nie jesteśmy w przedszkolu. Gdybym zobaczył, że mój zawodnik tak się zachowuje, to zapytałbym go: "Serio? Skup się na grze w piłkę". Nie mówię, że to nie może być jakaś strategia, ale mnie to nie obchodzi - uciął.
White opanował tę sztukę do perfekcji. The Athletic w poświęconym mu artykule wylicza inne sytuacje, w których zaczepiał bramkarza rywali (Jason Steele), po prostu stał przed nim i się nie ruszał (Dean Henderson), wbiegał za niego zza pola widzenia wytrącając go z równowagi (Alphonse Areola, czy też powalał na ziemię kryjącego go przeciwnika (Marc Cucurella), by za chwilę strzelić gola po zamieszaniu w polu karnym.
- Sposobów jest wiele. Stawanie na stopie, wbijanie łokcie. To wszystko jest ok. Ja tylko staję na drodze i patrzę, co się dzieje - mówił niedawno "Benny Blanco" z rozbrajającą szczerością i charakterystyczną dla niego manierą człowieka, który "ma wywalone".
Niektórym udaje się go zwalczyć. Skutecznie robili to, między innymi John McGinn z Aston Villi, Vitaly Janelt z Brentfordu czy Alan Varela z FC Porto. Okres kilku tygodni bez gola po stałym fragmencie dla Arsenalu przypadł właśnie na te mecze, w których White - umyślnie lub nie - rzadziej blokował bramkarza rywali. Zagrożenie "Kanonierów" po rzutach rożnych szczególnie dobrze zneutralizowali właśnie gracze Porto, którzy dodatkowo wzięli pod uwagę inny pułap przewinienia odgwizdywany w Lidze Mistrzów i przy niemal każdym stałym fragmencie "kładli się" szukając faulu.
Coś więcej
Inna sprawa, że gdy na przykład gracze Brentfordu uniemożliwiali White'owi "brudne sztuczki" przy stałych fragmentach, to ten zaliczył dwie asysty po dośrodkowaniach z gry. W meczu z Chelsea nie tylko sprowadzał do parteru Cucurellę, ale też strzelił dwa gole. Bo poza wszystkim jest w tym sezonie w bardzo wysokiej i bardzo równej formie. To jeden z najbardziej zaufanych graczy Artety. Tworzy fenomenalną prawą stronę z Bukayo Saką i Martinem Odeegardem i z czterema bramkami i czterema asystami może liczyć na miejsce w drużynie sezonu Premier League.
A że przy okazji wyprowadza z równowagi przeciwników i ich kibiców? Przecież większość zespołów ma takich graczy "od brudnej roboty". A kto nie ma, ten powinien szybko to zaniedbanie nadrobić. Nawet jeśli Ange Postecoglou twierdzi inaczej.