"Mieliśmy sporo uwag od klubów PKO Ekstraklasy". Tak został skonstruowany ligowy terminarz [NASZ WYWIAD]
- Kalendarz wakacyjny jest skonstruowany tak, aby zespoły grające w Europie miały ułatwioną logistykę podróżowania. Monitorujemy kto, gdzie i kiedy musi lecieć na mecz. Potem wybieramy optymalne rozwiązania pod kątem ustalania konkretnych dat i godzin - mówi nam Marcin Stefański, Dyrektor Operacyjny Ekstraklasy S.A.
DAWID DOBRASZ: Ponad miesiąc przed startem rozgrywek poznaliśmy terminarz nowego sezonu PKO Bank Polski Ekstraklasy. Rozumiem, że w samej Ekstraklasie czekaliście do końca na to, kto awansuje?
MARCIN STEFAŃSKI: Przygotowywaliśmy się na kilka wariantów. Dotyczyły one potencjalnego awansu m.in. Puszczy Niepołomice lub Stali Rzeszów, bowiem ta druga zgłosiła stadion Cracovii, co miałoby wpływ na mecze "Pasów”. Podobnie sprawa ma się z Puszczą. Nie chcemy bowiem, aby w tym samym czasie odbywały się mecze na stadionie Cracovii i Wisły. To wymaga innego układu spotkań. Pracowaliśmy nad terminarzem od dłuższego czasu. Tym bardziej, że mieliśmy sporo uwag od klubów. Więcej niż standardowo, bo blisko 70. Część z nich była klasyczna, czyli np. dotyczyła wymiany murawy, jak ma to miejsce na ŁKS-ie i dlatego beniaminek chciał zacząć grać u siebie nieco później, co zresztą uwzględniliśmy. Podobnie było ze stadionem Radomiaka, który w 3. kolejce otworzy oficjalnie stadion przy ulicy Struga w meczu z Cracovią. Te i inne uwagi udało nam się uwzględnić. Przy tworzeniu terminarza braliśmy pod uwagę już teraz zgłoszone imprezy masowe, tak aby nie kolidowały z meczami.
Puszcza zgłosiła stadion przy ul. Reymonta w Krakowie. Czy dla Ekstraklasy to coś zmienia, że to Puszcza tam wystąpi, a nie Wisła?
Z punktu widzenia przygotowania kalendarza nie ma to znaczenia. Terminarz jest na tyle elastyczny, że pozwala Puszczy w każdej chwili wrócić na swój macierzysty obiekt w Niepołomicach.
W tym sezonie mamy nowość, bowiem pucharowicze inaugurują sezon już w piątek. W przeszłości zdarzało się to rzadko. Skąd taka zmiana?
To jest istotne ze względu na start naszych pucharowiczów od drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji. Rzecz jasna oprócz Rakowa, który rozpoczyna rywalizację w Europie od gry w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. W przeszłości zazwyczaj początek rozgrywek miał miejsce już w trakcie rywalizacji pucharowej. To wymuszało sytuację, że 3 z 4 klubów musiały grać w niedzielę. Teraz jest odwrotnie i to pozwala dać pucharowiczom dodatkowe dni na przygotowanie. W pierwszej kolejce zatem dwójka naszych reprezentantów zagra w piątek, a jeden w sobotę. Nie wiemy jeszcze, kto to będzie, bo to zależy od losowania II rundy eliminacji Ligi Konferencji, które zaplanowane jest na 21 czerwca. Dlaczego to będzie ważne? Otóż, jeśli jeden z zespołów wylosuje lot np. do Kazachstanu, to będziemy chcieli ustalić tak kalendarz pierwszej serii, aby ta drużyna miała więcej czasu na podróż i regenerację. Rywali naszych drużyn poznamy jednak dopiero za tydzień i wtedy też opublikujemy terminarz pierwszej kolejki. Ze wszystkimi klubami jesteśmy w kontakcie i przedstawiciele pucharowiczów są powiadomieni o naszych ustaleniach. Kalendarz wakacyjny jest skonstruowany tak, aby zespoły grające w Europie miały ułatwioną logistykę podróżowania. Monitorujemy kto, gdzie i kiedy musi lecieć na mecz. Potem wybieramy optymalne rozwiązania pod kątem ustalania konkretnych dat i godzin. Analizujemy nawet to, czy w danych miastach są lotniska i jak kluby mogą wrócić na dany mecz. Pamiętajmy, że inna jest sytuacja Rakowa, który na mecze wyjazdowe ma 100-200 km, a inaczej wyglądają ligowe realia dla chociażby Pogoni Szczecin. Staramy się, by w okresie wakacyjnym kluby, które grają w Europie, miały nieco bliższe wyjazdy. Zwłaszcza w kolejkach 2-5, bo logistycznie one są najtrudniejsze do poukładania.
Ekstraklasa chce czy musi pomagać pucharowiczom?
To są doświadczenia z kilku poprzednich lat, że trzeba to robić i jest to w interesie nas wszystkich. Nasze dobre wyniki w pucharach mają bezpośrednie przełożenie na wiele aspektów. Wpływa to też na atmosferę czy frekwencję na stadionach, a w ostatnim sezonie była przecież na rekordowym poziomie. Oczywiście nie jest to główny czynnik, ale robimy wszystko, aby nasza klubowa piłka mogła wzrastać. Stąd też ten przepis o możliwości przełożenia dwóch meczów w trakcie eliminacji, czyli jednego w rundach od 1. do 3. i jednego w fazie play-off.
Rozumiem, że Ekstraklasa już przygotowała terminy na tego typu modyfikacje?
Tak, są już dwa sloty ustalone z PZPN na przełożenie tych meczów w 2023 roku. Tym bardziej, że newralgiczna jest kolejka nr 6, gdzie grają ze sobą pucharowicze. Pierwszy wolny termin to końcówka września i dzień, kiedy rozgrywana jest 1/32 finału Pucharu Polski - w tym czasie zwyczajowo nasze 4 najlepsze drużyny są zwolnione z gry w tej rundzie, dzięki czemu pojawia się dla nich jeden wolny termin. Drugi przypada w grudniu. To pozwoli nam wejść w 2024 z tabelą bez zaległych meczów.
Analizując terminarz nie widzę klarownej zasady dom-wyjazd. Rozumiem, że to wszystko przez szereg zmiennych i otrzymanych uwag od klubów?
Te kluby, które miały sporo uwag, mają sytuację bardziej skomplikowaną. Mowa tu np. o Puszczy, Radomiaku czy ŁKS-ie. Co do zasady, jeśli chodzi o ŁKS, to musi mijać się z Widzewem, co także wpływało na układ spotkań tych drużyn.
Czyli wracając nieco do początku, Cracovia z Puszczą, jeśli ta będzie grała przy ul. Reymonta, też będą się mijać?
Co do zasady - tak. To też jest założenie "krakowskie", że w takiej sytuacji staramy się, aby mecze zespołów z tego samego miasta nie odbywały się w tym samym terminie. Z jednej strony mamy też Igrzyska Europejskie, po których stadion przy ul. Reymonta będzie wymagał dostosowania. Dodatkowo oprócz spotkań Białej Gwiazdy dochodzi m.in. Tour de Pologne. Jeden z etapów kończy się obok stadionu Cracovii. Z takich powodów mogą się zdarzyć jednostkowe przypadki, że obie ekipy zagrają w jednej kolejce u siebie, ale staramy się tego unikać. Np. w Łodzi w ostatniej kolejce grudniowej zagrają u siebie, bowiem w weekend lipcowy, gdy jest rozgrywana 2. kolejka przypada uroczystość 600-lecia miasta - wówczas obie ekipy mają zaplanowany mecz wyjazdowy.
To czyni z pana eksperta od tego, jakie święta i uroczystości będą miały miejsce w Polsce w ekstraklasowych miastach.
Na tym też polega moja praca, że muszę to wiedzieć i brać pod uwagę. Właśnie po to, żeby nie było problemów z organizacją. Oba łódzkie kluby zgłosiły to wydarzenie w uwagach, dlatego w kolejce 19. zarówno Widzew, jak i ŁKS zagrają u siebie, ale na pewno nie tego samego dnia. Nie ukrywam, że przy takim planowania wspieramy się platformą firmy GotSoccer, która od lat pomaga układać kalendarze. Szczególnie w USA, gdzie odległości są większe niż w całej Europie.
Nie zapytałem jeszcze o Ruch Chorzów i Jagiellonię. Pierwsza ekipa ma w planach powrót na Stadion Śląski, a druga jeszcze do teraz nie wie, gdzie zagra domowe mecze.
Jeśli chodzi o Ruch, to wiemy, że w połowie rundy jesiennej przeniosą się na większy stadion. Dlatego też szlagierowe mecze będą rozgrywane już przy dużo większej publiczności. Gdy mowa o Jagiellonii, to liczymy na to, że będzie grała u siebie i obie strony dojdą do porozumienia. Natomiast rozumiemy sytuację władz klubu, bowiem warunki organizacji dla Jagiellonii jako klubu są jedne z najgorszych w całej lidze.
Jesteście gotowi, gdyby nagle doszło do zmiany?
Domem Jagiellonii jest jej stadion w Białymstoku. To jest kluczowe. To ich obiekt i to oni powinni mieć priorytet, aby tam występować. Taki jest sens powstania tego stadionu. Stąd uważam, że trzeba uczynić wszystko, aby Jagiellonia mogła tam grać na warunkach nie gorszych, niż inne zespoły, które korzystają ze swoich stadionów. Natomiast, gdyby to się nie wydarzyło, to klub może grać na innym obiekcie spełniającym wymogi licencyjne. Pojawił się temat Płocka i z formalnego punktu widzenia, Jagiellonia musiałaby otrzymać zgodę licencyjną na grę na tym obiekcie. Spełnia on wszystkie kryteria, więc formalnie jest taka możliwość. Czy tak powinno być? Zobaczymy. Oby do tego nie doszło.
To przypadek, że Raków, Legia, Lech i Pogoń grają w ostatniej kolejce u siebie?
Nie. To nie jest przypadek. Od kilku lat bierzemy pod uwagę kwestię ceremonii czy wręczania medali. Analizujemy wyniki z poprzedniego sezonu i dlatego cztery najlepsze ekipy grają w ostatniej kolejce u siebie.
Czyli nie wierzycie w Wartę Poznań czy Piasta Gliwice? (śmiech)
Piast wielokrotnie udowadniał, że może zdobywać medale. Natomiast kierujemy się tabelą z zeszłego sezonu. Puszcza też gra u siebie, bo jednak mamy dziewięć klubów, które w tej serii gier wystąpią przed własną publicznością. Właśnie dlatego tyle mówimy o tych uwagach od klubów, bo zespoły, nie znając terminarza, wskazują, w której kolejce i z jakich powodów chcą grać u siebie albo na wyjeździe. Np. Zagłębie Lubin prosiło, aby mecz w 17. kolejce rozegrać w domu. Mają akurat wtedy mecz z Legią, więc będzie to duże wydarzenie. Klub przy okazji planuje szereg akcji z tym związanych. To będzie dodatkowa atrakcja. Natomiast jeśli chodzi o Piasta, to tutaj pojawił się nowy problem w trójkącie Zabrze-Gliwice-Chorzów. Logistycznie to dość skomplikowane, więc oczywiste jest to, że dwa mecze będą w podobnym rejonie. To się jednak dzieje na całym świecie przy tworzeniu terminarza i robimy wszystko, aby nie generować dużych problemów dla kibiców.
Czyli też dużo musicie zakładać z góry.
Ogłosiliśmy ten terminarz w środę, ale w sytuacji awansu Termaliki, bylibyśmy w stanie go opublikować już w poniedziałek. Z technicznego punktu widzenia był to zdecydowanie łatwiejszy terminarz do ułożenia. Tutaj musieliśmy się przygotować, że Puszcza zagra na Wiśle, ale mogą wrócić również do siebie.
Patrzę na przykład Lecha Poznań, który zaczyna od wyjazdu na Piast i to jest pewnie lepsza informacja niż granie tam zimą na kiepskiej murawie w Gliwicach. Latem ta murawa odżyła.
Liczymy, że te problemy nieco zmaleją, bo Piast od listopada będzie grał u siebie co dwa tygodnie i nikt inny nie będzie tam miał swoich meczów. Olbrzymie wyzwanie logistyczne pojawi się w tym sezonie w Szczecinie, jeśli Portowcy wejdą do rozgrywek grupowych - czego oczywiście najmocniej szczecinianom życzymy. Dlatego też Pogoń więcej ważnych meczów zagra jesienią u siebie, a wiosną kalendarz ma bardziej "wyjazdowy”. Tu bierzemy pod uwagę głównie czynnik odległości. Klub zyskuje też więcej czasu na przygotowanie się i regenerację. Na końcu jednak często śmieje się, że niekiedy najlepiej wychodzą ci, którzy nie zgłaszają żadnych uwag do terminarza. Często tak Piast robił i kończył w tabeli dość wysoko.