Legia Warszawa. Michniewicz z Lechem Poznań o posadę? "Być może zmiana nastąpi w najbliższych tygodniach"
Biorąc pod uwagę sytuację w tabeli, to widać wyraźnie, że wynik meczu Legii z Lechem może mieć daleko idące konsekwencje. Także dla Czesława Michniewicza.
Przede wszystkim, jeśli znajdująca się w pobliżu strefy spadkowej Legia wygra, to w klubie na nowo odżyją nadzieje, że skuteczna walka o obronę tytułu jest jeszcze możliwa. Jeśli nie, to stołeczni nie tylko stracą te szanse, ale niewykluczone, że również trenera.
Czy Michniewicz gra o stanowisko?
Odpowiedź wydaje się twierdząca. Ma na to wpływ kilka zmiennych. Od paru miesięcy relacje z prezesem Dariuszem Mioduskim są napięte, o czym pisaliśmy kilkukrotnie, i niewiele brakowało, by trener stracił swe stanowisko już wcześniej. W Warszawie, jeszcze przed meczem z Lechią, mówiło się również, że przegrana w tym spotkaniu pociągnie za sobą zwolnienie. Ligowe porażki bowiem znacząco wpłynęły na obniżenie wartości Michniewicza w oczach klubowych władz. Trenera uratowały jednak wyniki w europejskich pucharach, w szczególności awans i następnie postawa w długo wyczekiwanej Lidze Europy. Drugim czynnikiem, możliwe, że równie istotnym, który zadecydował, że szkoleniowiec nadal pracuje w klubie, był brak jego następcy. Legia nie miała kandydata, do którego byłaby w pełni przekonana.
Nie miała. Bo już ma. Według naszych informacji władze z Łazienkowskiej prowadziły konkretne rozmowy z polskim trenerem. Strony na razie jednak nie doszły do porozumienia w kwestiach finansowych. Temat jednak prawdopodobnie powróci i jest na tyle żywy, że w stolicy już nawet nie słychać o rozmowach z Michniewiczem w sprawie przedłużenia kończącego się po sezonie kontraktu. Z tego co wiemy, odbyło się jedno spotkanie, jeszcze przed starciem z Rakowem Częstochowa, i negocjacje szły bardzo opornie. W tym czasie Czesław Michniewicz też nie zasypiał gruszek w popiele. W wywiadzie dla portalu “rsport.ria.ru” dał wyraźnie do zrozumienia, że nie boi się o swoją przyszłość. Przy czym w otoczeniu trenera, jak i od niego samego, wciąż słyszymy: priorytetem jest praca w stolicy. Były selekcjoner reprezentacji U-21 ma jednak świadomość, że jego czas w Legii może wkrótce dobiec końca.
- Przypomniał mi się dziś film "Poranek Kojota", gdzie bodajże Michał Milowicz śpiewał piosenkę "Ta ostatnia niedziela". Czy ja śpiewam? Nie - mówił Michniewicz na konferencji (cytat za portalem “legionisci.com”).
Mimo tego można było odczuć, że ma świadomość wagi nadchodzącego meczu dla swych losów. Czy zatem przesądzonym jest, że w razie braku wygranej z Lechem dojdzie do zmiany szkoleniowca? Nie. Nie będzie jednak dużym zaskoczeniem, jeśli nastąpi to w najbliższych tygodniach.
Co z Borucem?
Sytuacja zdrowotna w Legii wydaje się być dobra. Nie zagrają głównie piłkarze, którzy i tak nie mieli miejsca w podstawowym składzie, jak Joel Abu Hanna, kontuzjowany podczas zgrupowania kadry Izraela. Z jednym wyjątkiem. Drużynie nadal nie pomoże Artur Boruc. Jego długa absencja pociągnęła za sobą wiele spekulacji. Mówiło się m. in. o konflikcie z władzami klubu.
- Arturowi bardzo dokucza kręgosłup. Przechodzi żmudną rehabilitację, która jest niezbędna, by wrócił do sprawności. Nie ma tu drugiego dna - usłyszeliśmy w Książenicach, gdzie mieści się ośrodek mistrzów Polski.
W bramce więc ponownie zobaczymy Cezarego Misztę, który, jak się dowiedzieliśmy, po meczach z Leicester i nawet z Lechią zyskał sporo pewności siebie.
Czwórką z tyłu?
Legia w ostatnich dniach trenowała i grała w ustawieniu z czwórką obrońców. Wygląda więc na to, że Michniewicz poważnie rozważa powrót do ustawienia, którym grał już przeciwko Rakowowi i był to, mimo porażki, najlepszy ligowy występ legionistów od wielu miesięcy.
- W tamtym meczu zagraliśmy dobrze, zabrakło jednak skuteczności, nad którą ciągle pracujemy. Cały czas też szukamy optymalnych rozwiązań. Nie zamykamy się w jednym schemacie, jesteśmy pod tym względem bardzo plastyczni - podkreślają w sztabie.
Mówi się, że formuła z ustawieniem trójką środkowych obrońców i wahadłowymi nawet nie tyle się wyczerpała, co stołeczni nie mają obecnie wykonawców odpowiednich do gry w ten sposób.
- Straciliśmy Juranovicia, wypadł Kapustka, z kontuzją zmagał się ostatnio Luquinhas, a w słabszej dyspozycji jest Mladenović. A to byli kluczowi piłkarze dla gry w tym systemie - mówią w Książenicach.
Stąd więc plan, by dostosować taktykę do wykonawców i jak najlepiej wykorzystać ich możliwości.
Jakim składem?
W tyłach Legia zagra więc najprawdopodobniej w zestawieniu: Mattias Johansson, Artur Jędrzejczyk, Mateusz Wieteska i Yuri Ribeiro. Pozornie największym zaskoczeniem może być obecność w składzie tego ostatniego, ale niska forma, w jakiej znajdował się Filip Mladenović nie mogła umknąć uwadze trenerów.
- Ribeiro pracował bardzo rzetelnie i może liczyć na szansę - usłyszeliśmy.
Dziwić może też nieobecność Maika Nawrockiego, o którym w sztabie mówiono, że jest pewniakiem. Teraz słychać, że jemu przyda się nieco odpoczynku, bo nigdy wcześniej nie rozegrał tak wielu meczów w równie krótkim czasie, co ostatnio. Być może też wpływ na ten wybór miał błąd, jaki popełnił w Gdańsku, gdzie sprezentował Lechii gola. Natomiast na prawej stronie zagra będący po urazie Szwed, jeśli dojdzie do pełni sił.
W środku boiska trenerzy planują wystawić tercet Andre Martins, Bartosz Slisz i Josue. Ten ostatni coraz lepiej czuje się w drużynie. - Wprowadza swoje rządy, w tym pozytywnym znaczeniu. Nie zapeszając, rośnie nam lider pomocy - mówią w Legii.
Na środku ataku zagra Mahir Emreli, choć przed paroma dniami azerski związek piłkarski poinformował, że zawodnik uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Napastnik powtórzył badania, które wykluczyły zakażenie i Azer będzie do dyspozycji trenera. Biorąc zaś pod uwagę jego formę w ostatnich meczach, z pewnością zagra w wyjściowym składzie. U boku Emreliego wystąpi powracający po kontuzji Luquinhas, na którego zdolność wygrywania pojedynków Michniewicz liczy szczególnie. Dyskutowano, kto zagra po prawej stronie. Wydawało się, że trener wybierze kogoś z dwójki Ernest Muci - Lirim Kastrati. Szczególnie, że obaj w ostatnich meczach prezentowali się obiecująco. Tymczasem niewykluczone, że obu pogodzi Rafael Lopes. To właśnie Portugalczyk na treningach i w testowym meczu z legijną drużyną z CLJ wystawiany był w teoretycznie silniejszym składzie. W tym wypadku jednak być może dojdzie do roszad po ostatnim, zamkniętym treningu, który odbył się w piątek.
Legioniści w Ekstraklasie nie przegrali u siebie z Lechem od niemal dokładnie sześciu lat. Wygrali wszystkie siedem spotkań, w tym aż czterokrotnie w stosunku 2:1, przy czym w tych spotkaniach aż trzy razy strzelali gole w ostatnich minutach meczów. Czy podobnie będzie i tym razem?
Przewidywany skład Legii:
Miszta - Johansson, Jędrzejczyk, Wieteska, Ribeiro - Martins, Slisz, Josue - Lopes, Emreli, Luquinhas.
Początek spotkania w niedzielę o godz. 17:30.