Miażdżyli Real Madryt na Bernabeu, promowali gwiazdy. Niedawno wylądowali w… piątej lidze

Miażdżyli Real na Bernabeu, promowali gwiazdy. Potem wylądowali w… piątej lidze
YouTube screen
Dominik - Budziński
Dominik Budziński23 Oct 2024 · 16:00
To najstarszy piłkarski klub w Hiszpanii, który swego czasu nieźle poczynał sobie w Primera Division, a w jego barwach występował nawet znany polski napastnik. Dziś Recreativo Huelva walczy jednak z demonami i próbuje odbić się od dna.
Huelva na piłkarskiej mapie Hiszpanii zagościła już w 1889 roku. Nie było jeszcze Realu, nie było Barcelony, a Recreativo pisało już swoją historię, która jednak przez bardzo długi czas daleka była od sukcesów. Dopiero w sezonie 1978/79, prawie 90 lat po powstaniu klubu, udało się, choć tylko na rok, zawitać do Primera Division.
Dalsza część tekstu pod wideo
Złota era nadeszła zdecydowanie później, już w XXI wieku. Na przestrzeni jego pierwszej dekady “Recre” spędziło w elicie łącznie cztery sezony. Najpierw był to, kolejny raz, zaledwie roczny wyskok w rozgrywkach 2002/03, zakończony błyskawicznym spadkiem. Kilka lat później bogatszy o doświadczenia klub z miasta liczącego nieco ponad 140 tysięcy mieszkańców ustabilizował jednak swoją pozycję w najwyższej klasie rozgrywkowej i spędził w niej trzy sezony z rzędu.

Gromili nawet Real Madryt

Recreativo weszło wtedy na salony z buta, już jako beniaminek robiąc w elicie prawdziwą furorę. Drużyną znakomicie zarządzał ówczesny szkoleniowiec, znany potem z pracy dla wielu uznanych klubów - Marcelino. A na murawie błyszczeli m.in. Santi Cazorla, Ikechukwu Uche czy Florent Sinama-Pongolle
To wówczas, w sezonie 2006/07, kibice Recreativo byli świadkami szokującej historii, jaką piłkarze z Huelvy napisali nie byle gdzie, bo na samym Santiago Bernabeu. Real Madryt, absolutnie naszpikowany gwiazdami, w składzie z Ikerem Casillasem, Fabio Cannavaro, Sergio Ramosem, Roberto Carlosem, Ronaldo, Raulem czy Davidem Beckhamem, przegrał z beniaminkiem… 0:3.
“Królewscy” zrewanżowali się potem Recreativo w drugiej części sezonu i wygrali, choć nie bez problemów, 3:2. Zwycięskiego gola dopiero w doliczonym czasie gry strzelił Carlos.
Koncert w Madrycie nie był natomiast tylko przypadkowym wyskokiem. Podopieczni Marcelino przez cały sezon punktowali naprawdę regularnie i ostatecznie zakończyli rozgrywki na znakomitym, najlepszym w historii klubu ósmym miejscu.

Ucieczka gwiazd i początek problemów

Później trudno było już o podobny wynik, przede wszystkim ze względu na istotne zmiany kadrowe. Cazorla zamienił Recreativo na Villarreal, do Getafe odszedł Uche, Emilio Viqueira zasilił Levante, a architekt znakomicie funkcjonującej drużyny, Marcelino, przejął Racing Santander.
Nic zatem dziwnego, że ekipa z Huelvy, bez tylu ważnych ogniw, obniżyła loty. Rok później z trudem utrzymała się jeszcze w Primera Division, ale trzeci z rzędu sezon na boiskach elity był już tym pożegnalnym. Recreativo, tym razem także bez sprzedanego do Atletico za 10 mln euro Sinamy-Pongolle (to do dziś klubowy rekord), fatalnie punktujące zwłaszcza w drugiej części tamtej kampanii, zamknęło tabelę i wróciło na drugi poziom rozgrywkowy.
“Recre” zadomowiło się potem na zapleczu i spędziło tam sześć kolejnych lat. Awans? Nie było o nim mowy. Albo drużyna kręciła się w środku tabeli, albo - jak w sezonie 2011/12 - heroicznie broniła się przed spadkiem. On zresztą w końcu faktycznie dopadł Recreativo. Pogrążony w sportowym i finansowym kryzysie zespół nie miał argumentów, by kolejny raz oszukać przeznaczenie. Lato 2015 roku przebiegło zatem pod kątem degradacji do trzeciej ligi i pytań o dalszy los klubu, który stanął wtedy nad przepaścią.
Nieco wcześniej, w sezonie 2012/13, barwy Recreativo przywdziewał natomiast… Paweł Brożek. Polski napastnik, zanim jeszcze zadebiutował na boiskach Segunda Division, został wtedy bohaterem pamiętnej prezentacji.
Później, już w trakcie meczowej rywalizacji, szło mu niewiele lepiej. W 19 meczach strzelił dla ekipy z Huelvy dwa gole i dorzucił do tego trzy asysty. Po niespełna roku odszedł do Wisły Kraków.

Widmo bankructwa i… piąta liga

Recreativo nie potrafiło natomiast odbudować się po spadku na trzeci szczebel rozgrywkowy, a wielkie długi, w jakie popadł klub, w pewnym momencie zaprowadziły go praktycznie nad samą przepaść. Było tak źle, że ludzie odpowiedzialni za losy klubu przed starciem z Granadą B krzykiem rozpaczy, a może już bardziej bezradności, wołali wprost - zapełnijmy trybuny, bo to może być nasz ostatni mecz.
Apel nie przeszedł bez echa. Kibice tłumnie ruszyli bo bilety, które kosztowały zresztą tylko symboliczne jedno euro, a stadion wypełnił się po brzegi. Niesieni fanatycznym dopingiem piłkarze Recreativo przerwali wówczas serię pięciu meczów z rzędu bez triumfu i po golu Rubena Mesy w 89. minucie wygrali 1:0. To mógł być jednocześnie piękny, ale też smutny koniec najstarszego piłkarskiego klubu w Hiszpanii. Na szczęście ten najbardziej czarny scenariusz się wówczas nie spełnił.
Klub spłacił najpilniejsze zobowiązania w ostatnim możliwym dniu i przynajmniej na moment mógł złapać oddech. Kolejne miesiące i lata wcale nie przyniosły natomiast poprawy. Recreativo nadal borykało się z problemami organizacyjno-finansowymi, potęgowanymi jedynie przez kiepskie wyniki sportowe.
Prawdziwą katastrofą okazał się dla Recreativo sezon 2019/20, dość nietypowy, bo mający stanowić wstęp do reorganizacji rozgrywek w całym kraju. Trzecioligowe zespoły mogły więc zarówno awansować do ligi drugiej, zostać na trzecim szczeblu, jak i spaść na czwarty lub piąty poziom. Ten ostatni, najgorszy scenariusz, ziścił się w przypadku drużyny z Huelvy.
Dziś Recreativo jest już w nieco lepszym, choć nadal trudnym położeniu. Zarówno z piątej, jak i potem czwartej ligi, udało się bowiem awansować błyskawicznie. W sezonie 2023/24 “Recre” długo liczyło się nawet w walce o promocję do Segunda Division, ale ostatecznie zabrakło jednego punktu, by załapać się do strefy barażowej. Mimo to kibice zobaczyli promyk nadziei po naprawdę trudnych dla klubu latach.
Obecnie klub z Huelvy znów dołuje. Drużyna zaczęła sezon fatalnie. Nie wygrała żadnego z dziewięciu pierwszych spotkań ligowych i z dorobkiem zaledwie pięciu punktów zamyka tabelę trzeciej ligi. Przed Recreativo jeszcze kawał sezonu, ale spory falstart budzi niepokój. W tym momencie drużyna bijąca dawniej Real Madryt jest na drodze do czwartej ligi. Co ciekawe, barwy "Recre" reprezentuje m.in. Caye Quintana, były gracz Śląska Wrocław.
Recreativo Huelva
flashscore

Na ratunek nowy właściciel?

Być może lekiem na problemy Recreativo okaże się nowy właściciel klubu. Jak informował niedawno portal huelva24, Pablo Comas (większościowy udziałowiec) i rada miejska Huelvy, która ma 22% udziałów (oraz przy okazji czeka na spłatę wielkich pieniędzy pożyczonych klubowi), negocjują z potencjalnymi kupcami.
- Chcemy, aby przyszłość klubu była w wypłacalnych rękach pod każdym względem. Każdy przyszły nabywca wie, że musi iść ramię w ramię z Radą Miejską w wielu kwestiach. Jedną z nich jest to, że będzie musiał ustalić, w jaki sposób zamierza zapłacić 28 milionów euro, które klub jest winien Radzie Miasta. Poza tym Rada Miasta, jako właściciel 22% udziałów poprzez Huelva Deporte, zawsze będzie częścią klubu - informowały władze Huelvy kilka tygodni temu.
Przyszłość najstarszego piłkarskiego klubu w Hiszpanii stoi więc dziś pod sporym znakiem zapytania. Problemy piętrzą się i na zielonej murawie, i poza nią.

Przeczytaj również