Miały być wielkie transfery, są spore rozczarowania. Bohaterowie głośnych transakcji wciąż szukają formy
Letnie okno transferowe w PKO Ekstraklasie upłynęło nam pod znakiem powrotów do Polski. Kilkunastu zawodników z przeszłością w naszej lidze (lub chociaż kraju) postanowiło zakończyć wojaże w innych państwach i znów spróbować swoich sił nad Wisłą. Mowa tu zarówno o naszych rodzimych piłkarzach, jak i gościach z zagranicy, którzy dobrymi występami w przeszłości wyrobili sobie u nas nazwisko. Po kilku miesiącach przyszedł czas na ocenę ich występów.
To było naprawdę gorące, bardzo sentymentalne lato. Kibice Lecha Poznań mogli ponownie przywitać Barry’ego Douglasa, po kilku latach do Białegostoku powrócili Dani Quintana i Michał Pazdan, Kamil Grosicki zdecydował się znów założyć koszulkę Pogoni, a Dominik Furman jeszcze raz zakotwiczył w Płocku. Przyjście Lukasa Podolskiego do Górnika też można potraktować trochę jak powrót do korzeni, choć oczywiście “Poldi” nigdy nie grał w polskiej lidze.
Ponadto Włochy na Polskę zamienili Radosław Murawski i Piotr Parzyszek, z Turcji wrócił Artur Sobiech, po nieskutecznej próbie podbicia La Liga i kiepskim okresie w Turcji do Piasta przeszedł Damian Kądzior, Adam Hlousek, ex-legionista, tym razem postawił na Bruk-Bet Termalikę, a do grona powracających dodać można jeszcze Janusza Gola (Górnik Łęczna), Grzegorza Sandomierskiego (Górnik Zabrze), Pawła Kieszka (Wisła Kraków) czy Marko Kolara (Wisła Płock).
Dużo szumu, mało konkretów
To teraz zobaczmy, w skrócie, jak te głośne powroty przełożyły się na samą murawę. Do statystyk wliczyliśmy także spotkania rozegrane w Pucharze Polski.
Grosicki - 7 meczów, bez goli, jedna asysta
Quintana - 94 rozegrane minuty (słabe), bez goli i asyst, obecnie kontuzja
Douglas - 9 meczów, 2 gole, 1 asysta, obecnie ławka rezerwowych
Sobiech - 8 występów (143 minuty), 1 gol, głównie ławka rezerwowych
Parzyszek - 14 meczów, 1 gol
Murawski - 6 występów, głównie jako zmiennik, bez goli i asyst
Furman - 9 występów, bez goli, 2 asysty
Hlousek - 7 występów, bez goli i asyst, ostatnio często na ławce lub poza kadrą
Kieszek - kilka dużych błędów, ostatnio już ławka rezerwowych
Kolar - 9 występów, 2 gole i 2 asysty, ostatnio często poza kadrą lub na ławce
Gol - 10 występów, bez goli i asyst
Kądzior - 11 występów, 2 gole i 3 asysty
Pazdan - 8 występów, głównie dobre oceny
Sandomierski - 10 występów, 15 straconych goli, dwa czyste konta
Pazdan i Kądzior wyjątkami
To oczywiście obraz w sporym skrócie, natomiast nie trudno jest zauważyć, że zdecydowana większość piłkarzy, którzy latem wrócili do Ekstraklasy po zagranicznych wojażach, póki co mniej lub bardziej rozczarowuje. Jedni grzeją ławkę, inni nie łapią się do kadry, kolejni grają, ale mocno przeciętnie. Cała wymieniona plejada uzbierała łącznie 8 goli i 9 asyst. Bilans może na tym etapie sezonu niezły dla dwóch piłkarzy, nie dwunastu (nie licząc bramkarzy), zwłaszcza, że większość z nich to jednak gracze mniej lub bardziej ofensywni.
Najlepsze recenzje zbiera póki co Michał Pazdan, który w ostatnim czasie dyryguje defensywą z Białegostoku. Damian Kądzior brał już udział w pięciu trafieniach Piasta, co też można uznać za wynik przyzwoity. Pozostali jednak zdecydowanie nie błyszczą. Douglas zaczął sezon nieźle, ale teraz przegrywa rywalizację o miejsce w składzie. “Grosik” póki co nie wygląda jak piłkarz, który ostatnie lata spędził w mocnych ligach i reprezentacji. Sobiech i Murawski nie odgrywają większej roli w świetnie spisującym się Lechu. Quintana tak naprawdę zaliczył tylko epizody, zanim wypadł na kilka miesięcy. Kieszek po dużych błędach stracił miejsce w składzie na rzecz młodego Biegańskiego, Kolar i Hlousek nie łapią się już nawet do osiemnastki, Gol i Furman są daleko od optymalnej formy, a Parzyszek trafia raz na 710 minut.
Oddzielna historia to Podolski. Jak zdążyliśmy już wspomnieć, nie można zaliczyć go do grupy piłkarzy wracających na nasze boiska, ale z uwagi na całe tło tej historii i długie oczekiwanie na dawno zapowiedziany transfer do Górnika, poziom euforii był zdecydowanie większy niż przy jakimkolwiek z opisanych wyżej transferów. I co? I póki co nic. “Poldi” wystąpił w siedmiu spotkaniach, ale trudno mówić tu o przerastaniu ligi. Wręcz przeciwnie. Jak do tej pory mistrz świata z 2014 roku zdecydowanie nie błyszczy. Gola jeszcze nie strzelił, zaliczył natomiast jedną asystę. Ostatnio w meczu z Wisłą Kraków zmarnował znakomitą sytuację.
Cała grupa piłkarzy latem weszła do znanej sobie rzeki. Póki co większość traci jednak grunt pod stopami.