Miał świetne wejście do Barcelony, odszedł w nerwach, ciągle zawodzi. Poradnik: Jak nie prowadzić kariery
Jedna decyzja potrafi destrukcyjnie wpłynąć na całą karierę. Ilaix Moriba spokojnie mógł dziś być piłkarzem Barcelony. Po opuszczeniu Camp Nou stąpa jednak po równi pochyłej, która najprawdopodobniej zaprowadzi go do ligowego średniaka.
0. Zero. Innymi słowy, liczba minut, które w tym sezonie Ilaix Moriba spędził na boisku. Środkowy pomocnik znajduje się na szarym końcu hierarchii w RB Lipsk. Marco Rose zdecydowanie nie zamierza pracować nad odbudową tego piłkarza, więc ten prawdopodobnie będzie musiał szukać szczęścia gdzie indziej. Niedawno Matteo Moretto z “Relevo” przekazał, że 20-latek prowadzi zaawansowane negocjacje z Getafe. Jeśli nie dojdzie do nagłego zwrotu akcji, “Los Azulones” niedługo powinni sfinalizować tę transakcję. Będzie ona dopełnieniem potężnego zjazdu wychowanka Barcelony.
Niesforny wychowanek
Przygoda Gwinejczyka z seniorskim futbolem rozpoczęła się w lutym 2021 roku. Seria absencji sprawiła, że Ronald Koeman musiał dokonać eksperymentów w środku pola. W meczu domowym z Deportivo Alaves trójkę pomocników stworzyli Sergio Busquets, Riqui Puig i właśnie debiutujący Ilaix Moriba. Pierwszy występ Ilaixa był słodko-gorzki, ponieważ wykreował jednego gola, ale też popełnił fatalny błąd przy trafieniu rywali. Koniec końców “Barca” rozbiła jednak rywala 5:1, więc po ostatnim gwizdku mógł opuszczać murawę z podniesioną głową.
[asysta Moriby od 0:04, strata skutkująca golem dla rywali od 0:34]
- Zawsze, kiedy Moriba wchodzi na boisko, daje drużynie coś ekstra. Ma energię, siłę fizyczną, jest dobry z piłką przy nodze. Oczywiście, że czujemy dumę, kiedy młodzi piłkarzem z akademii wchodzą do pierwszej drużyny - chwalił pomocnika Koeman w trakcie sezonu 2020/21.
Moriba został najmłodszym debiutantem w XXI wieku, który zanotował asystę w lidze hiszpańskiej i zapracował sobie na kolejne szanse w seniorskim zespole. Do końca rozgrywek zgromadził 18 występów, w tym w prestiżowych rywalizacjach z PSG czy Realem Madryt.
Był solidnym uzupełnieniem w drugiej linii Barcelony, gdyż oferował zupełnie inne atuty niż Frenkie de Jong czy Riqui Puig. Stawiał na bardziej fizyczną, bezpośrednią grę. Potrafił przepchnąć się z rywalem, ale też błysnąć przepięknym uderzeniem. Wystarczy popatrzeć na pierwszą bramkę w lidze hiszpańskiej, przy której asystował mu Leo Messi.
- W wieku czterech lat przybyłem z Gwinei do Hiszpanii, żeby spełnić swoje największe marzenie o zostaniu piłkarzem. Nigdy nie wyobrażałem sobie jednak, że będę mógł zagrać u boku najlepszego piłkarza świata i to on asystuje przy moim pierwszym golu. Dziękuję, Leo - pisał wówczas Moriba w mediach społecznościowych.
Latem 2021 roku rozpoczęły się poważne tarcia na linii Moriba - Barcelona. Piłkarz twardo negocjował warunki nowego kontraktu, co nie przypadło do gustu Joanowi Laporcie. W kilku publicznych wypowiedziach prezes klubu podkreślał, że dla tak młodego zawodnika pieniądze nie powinny być priorytetem. Ronald Koeman również wyrażał niezadowolenie wobec oporu Gwinejczyka przy rozmowach na temat prolongaty. W pewnym momencie relacje uległy całkowitemu zerwaniu, co doprowadziło do transferu. Dwa i pół roku temu Katalończycy sprzedali swojego wychowanka do RB Lipsk za 16 mln euro. Dziś wiemy już, że z perspektywy Barcelony był to jeden z lepszych ruchów wychodzących w ostatnich sezonach.
Kompletnie chybiony transfer
Po zmianie klubu Moriba został przykuty do ławki rezerwowych. Jesse Marsch przez kilka tygodni utrzymywał, że nowy nabytek potrzebuje czasu na adaptację i przystosowanie się do nowego środowiska. Amerykanin w pewnym momencie stracił pracę, ale jego następca, Domenico Tedesco, nie spojrzał łaskawszym okiem na byłego gracza Barcelony. W efekcie kandydat na transferowy niewypał musiał wrócić na Półwysep Iberyjski. Jego ziemią obiecaną miała być Valencia.
- Ilaix Moriba to wszechstronny pomocnik, może grać jako "ósemka" lub "dziesiątka". Musimy jednak odpowiednio zarządzać jego minutami, ponieważ wrócił do gry i potrzebuje czasu na przyzwyczajenie się do wyższej intensywności - tak opisał go Pepe Bordalas na początku 2022 roku.
Pomocnik zdecydowanie nie okazał się zbawcą “Nietoperzy”. W pierwszym półroczu na Estadio Mestalla wsławił się jedynie agresywną grą, kolekcjonując osiem kartek, w tym jedną czerwoną, po rozegraniu tylko 818 minut w La Lidze. Krótko mówiąc, nie zrobił wiele, aby przekonać włodarzy RB Lipsk, że zasługuje na kolejną szansę. “Byki” odesłały go zatem na jeszcze jedno wypożyczenie do Valencii, która była świeżo po zmianie trenera. Gennaro Gattuso miał być drogowskazem, który wskaże Moribie właściwy kierunek w karierze.
- Rozmawiałem z trenerem. powiedział mi, że chce mnie w zespole i byłby bardzo szczęśliwy, gdybym dołączył do Valencii. Nie mogę zawieść Gattuso, jestem tu, aby dać z siebie wszystko. Jestem zawodnikiem, który potrafi dostosować się do każdej taktyki, najbardziej fascynuje mnie szybka gra, kreowanie okazji, mobilność. Pokochałem już klub, miasto i kibiców - stwierdził Moriba w wywiadzie z klubową stroną Valencii.
Poprzedni sezon stanowił jednak naprawdę brutalną weryfikację aktualnego poziomu Gwinejczyka. Dość regularnie występował on w meczach Valencii, ale z jego gry wynikało niewiele. Według portalu Fbref.com plasował się na 209. miejscu w lidze hiszpańskiej pod względem liczby kluczowych podań. W rankingu zagrań progresywnych był na 167. lokacie, a w podaniach w ostatnią tercję boiska na 154. Jego problemem był brak aktywności i zbytnia niechlujność. Średnia 16,6 podań na mecz przy aż sześciu stratach powinna być dyskwalifikująca dla pomocnika w drużynie z teoretycznymi aspiracjami.
Powrót w niesławie
W lipcu 20-latek ponownie zawitał do Lipska, gdzie nadal nie miał większych szans na grę. Rywalizacja na Red Bull Arenie jest po prostu zbyt duża. Kevin Kampl, Amadou Haidara, Xaver Schlager i Nicolas Seiwald są zbyt jakościowymi konkurentami do gry w środku pola. Dodatkowo teraz do czwartej siły Bundesligi dołączy jeszcze Eljif Elmas. Nic dziwnego, że przy tylu pomocnikach rola Moriby została ograniczona do zwiedzania trybun. W tym sezonie Marco Rose nie wystawił go w żadnym spotkaniu. Jedynie podczas okresu przygotowawczego testował Ilaixa w sparingach z Udinese i Ipswich, gdzie ten grał odpowiednio jako “dziesiątka” i prawy obrońca. Początek prawdziwych zmagań oznaczał jednak koniec szans.
- Ilaix był i nadal jest częścią zespołu. Relacje między piłkarzem i klubem zawsze były jasne. Ze względu na szerokość i jakość kadry, latem staraliśmy się, aby mógł przejść do innego zespołu i dostał więcej czasu na grę, ale to się nie udało. Jego zachowanie jest jednak nienaganne, zawsze ciężko pracuje na treningach, nie mam mu nic do zarzucenia. Bardzo chciałbym dać mu kilka minut, ale skład jest po prostu zbyt dobry, na większości pozycji mam po dwie znakomite opcje. W zimie znów spróbujemy znaleźć najlepsze rozwiązanie - przyznał niedawno Rose.
Według medialnych doniesień ratunkiem dla Moriby może okazać się Getafe. Na ten ruch ma naciskać Pepe Bordalas, który dobrze zna Gwinejczyka z czasów wspólnej pracy w Valencii. Obecny trener “Los Azulones” potrzebuje nowego pomocnika, ponieważ Nemanja Maksimović i Luis Milla nie posiadają klasowych zmienników. W kilku spotkaniach awaryjnie w środku pola musieli występować Domingos Duarte i Djene, którzy są nominalnymi obrońcami.
- Ilaix Moriba może być jednym ze wzmocnień naszej drużyny w zimowym okienku, jeśli będzie taka możliwość, na pewno postaramy się wzmocnić skład - powiedział na antenie Radio MARCA Angel Torres, prezes Getafe. - Potrzebujemy środkowego pomocnika. Nie możemy na dłuższą metę umieszczać na tej pozycji Djene czy Domingosa Duarte - wtórował mu Bordalas na łamach Relevo.
Po ewentualnym transferze lub wypożyczeniu Moriba miałby realną szansę na przebicie się do składu Getafe. Tym samym mógłby pomóc drużynie, która przerasta oczekiwania i aktualnie zajmuje ósmą lokatę w lidze hiszpańskiej. Z perspektywy czasu widać jednak, jak fatalnie ułożyły się koleje losu wychowanka “Barcy”. Jeszcze trzy lata temu nikt nie przypuszczałby, że zahaczenie o ekipę ze środka tabeli będzie jego ostatnią deską ratunku. W Barcelonie wykazywał bowiem naprawdę spory potencjał.
Kto wie, jak potoczyłby się jego rozwój, gdyby przedłużył kontrakt i pozostał w macierzystym klubie. W ostatnich sezonach na Camp Nou brakowało nieco pomocnika o takim profilu, który potrafiłby jednocześnie popracować w defensywie, przewyższyć rywala warunkami fizycznymi i dołożyć coś w polu karnym. Jedyny problem polega na tym, że wszystkie te atuty prezentował jedynie na początku przygody z futbolem. Od dłuższego czasu Ilaix Moriba nie tyle, co stoi w miejscu, ale cofa się jako piłkarz. Prawdopodobny angaż w Getafe może być ostatnią okazją, aby zatrzymać destrukcyjny proces hamowania kariery.