Miał być królem strzelców, stał się obiektem kpin. "Jest nijaki. Obserwujemy jego cień"
Na EURO 2020 przyjechał po jednym z najlepszych sezonów w karierze. Przed startem turnieju znajdował się w gronie kandydatów do tytułu króla strzelców. Miał być liderem, gwiazdą i filarem drużyny, dzięki której “futbol wróci do domu”. Harry Kane na razie jest jednak jednym z najgorszych piłkarzy w reprezentacji Anglii.

Zero. 0. Null. Dokładnie tyle bramek na EURO ma na koncie Harry Kane. A przecież ekipa Garetha Southgate’a nie była w grupie śmierci z Niemcami czy Francją. Od zawodnika tej klasy można, a wręcz trzeba wymagać, żeby prowadził zespół do zwycięstw z Chorwacją czy Szkocją. Anglicy zanotowali dwie wygrane i remis nie dzięki, ale pomimo Kane’a. Na razie snajper to czarna owca w rodzinie “Synów Albionu”.
Niewidzialny człowiek
- W przypadku krytyki Kane’a zapytałbym: Ile sytuacji zmarnował? Ani jednej. Ile dostał dobrych wrzutek? Ani jednej. Ile dostał prostopadłych piłek na wolne pole? Ani jednego - stwierdził Jose Mourinho.
Portugalczyk chciał wziąć Kane’a w obronę, jednak tak naprawdę wyświadczył mu niedźwiedzią przysługę. W przypadku napastnika, który nie strzela goli, trudno szukać wymówek w postaci tego, że przecież nie miał okazji. Zwłaszcza, że Anglik nie gra w drużynie pozbawionej innych gwiazd, gdzie brakowałoby zawodników kreatywnych, napędzających grę. Jack Grealish i Kalvin Phillips potrafili stworzyć sytuacje Raheemowi Sterlingowi, a skrzydłowy wiedział, jak odnaleźć się na boisku i to on na razie stanowi o sile brytyjskiej ofensywy.
Heatmapy oraz różnorakie statystyki potwierdzają, że Kane ma problem z wkomponowaniem się do drużyny. Napastnik błąka się po całym boisku, nie stwarza zagrożenia, przez większość spotkań pozostaje bierny, pasywny. Po dwóch meczach na turnieju miał sześć kontaktów z piłką w polu karnym rywala. W trzech meczach oddał jeden celny strzał. Dziennikarze “The Athletic” wyliczyli, że w fazie grupowej tylko dwóch środkowych napastników grających na EURO rzadziej dotykało od niego piłkę. To jest dramat, a raczej jego kontynuacja.
- Widać, że nogi już go nie niosą. Jest nijaki. Obserwujemy cień Harry’ego Kane’a - bez ogródek stwierdził Alan Shearer, legendarny napastnik, który na wielkich turniejach przemieniał się w “Bello di Notte”. Kompletne przeciwieństwo obecnej “dziewiątki” Anglii.
Dramat w trzech aktach
Bieżący turniej nie jest pierwszym, w którym Kane po prostu zawodzi wszelkie oczekiwania. Podczas poprzedniego EURO był częścią jednej z największych kompromitacji w historii ojczyzny futbolu. Faworyzowanych Anglików do domu posłali wówczas dzielni i waleczni Islandczycy. Sam Kane nie strzelił wtedy żadnego gola na przestrzeni całych mistrzostw.
Na mundialu było zgoła inaczej - ta impreza to prawdziwy popis w wykonaniu napastnika. W końcu z dorobkiem sześciu bramek został on królem strzelców. Warto jednak mieć na uwadze, że pięć z nich zdobył w rywalizacji z Panamą i Tunezją. Trzy padły po rzutach karnych. Krótko mówiąc, Kane w fazie grupowej postrzelał drużynom z dolnej półki, żeby kompletnie zniknąć w najważniejszych meczach.
Ewidentnie czuć, że Kane w kadrze, a Kane w klubie to właściwie dwóch różnych zawodników. Przecież 27-latek przyjechał na turniej w doskonałej formie. W Premier League miał najwięcej bramek i asyst. W Tottenhamie był piłkarzem do wszystkiego, w reprezentacji jest do niczego. Wydaje się, że blokada musi tkwić w głowie samego gracza. Talent to nie problem, bo przecież wszyscy zdajemy sobie sprawę, że Kane w formie to jeden z najlepszych napastników świata, a nie ktoś, kto w trzech meczach oddaje jeden celny strzał.
Trudno także winić partnerów Kane’a. Oczywiście, że choćby w angielskiej linii pomocy nie grają piłkarze na miarę Paula Pogby czy Marco Verrattiego, ale przecież napastnik powinien być do tego przyzwyczajony. Ostatnimi czasy w Tottenhamie to on odpowiadał za strzelanie, kreowanie gry, napędzanie kolejnych akcji. Był alfą i omegą w drużynie pełnej mankamentów i niedociągnięć.
- Anglia potrzebuje, aby Kane był w najlepszej formie. Harry jest gwiazdą, ale jeśli nie jest na swoim poziomie, to nie może grać. Cieszę się, że go zdjęto. Według mnie nie wygląda jakby był przygotowany - ocenił Roy Keane na antenie “Sky Sports” po meczu Anglia - Szkocja. “Synowie Albionu” nieoczekiwanie stracili wówczas punkty, a Gareth Southgate w drugiej połowie zdecydował się zdjąć Kane’a z boiska. Potrzeba było bramek, impulsu, nie wielkiego nazwiska na koszulce. Choć przeciwko Niemcom snajper oczywiście powinien zagrać od początku.
Wszystko albo nic
Kane pytany o swoją niemoc powtarza, że prawdziwa rywalizacja zaczyna się dopiero w fazie pucharowej. Trzy lata temu wystrzelał się w pierwszych meczach turnieju, a później jego magazynek opustoszał. Nie można jednak zamiatać problemu pod dywan, odwołując się do tego, że każdy kolejny mecz to kolejna szansa. Od zawodnika tej klasy wymaga się regularności, powtarzalności, nie pojedynczych zrywów. To on miał być niekwestionowanym liderem, katalizatorem, nie hamulcem reprezentacji. Optymistyczne wpisy po drużynowym sukcesie nie załatwiają sprawy. Cóż z tego, że Anglia “yet to concede”, jeśli Harry yet to score.
Wieczorem Kane’a i spółkę czeka największy test na tegorocznych mistrzostwach. Gary Lineker przyznał kiedyś, że piłka nożna to sport, w którym 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy. Jeśli snajper Anglii nie znajdzie sposobu na odwrócenie karty i przełamanie złej passy, będzie można dokonać małej parafrazy. W futbolu 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu Kane i tak kończy spotkanie bez zdobyczy bramkowej.
- Czuję, że we wcześniejszych meczach miałem większy wpływ na grę. Mogę mieć 10, 15 meczów bez gola, ale musisz dać mi szansę, żebym się odkuł i trafił do siatki - apelował Kane kilka dni temu. Kane się myli. Nie może mieć ani 10, ani 15 kolejnych spotkań z zerowym dorobkiem. Dziś musi udowodnić, że spośród “Trzech Lwów” to on jest królem, a nie skazą na angielskiej drużynie.
EUROkupon
Nie wiemy, czy Kane’owi uda się przełamać, ale którykolwiek z reprezentantów Anglii powinien znaleźć drogę do siatki. Niemiecka obrona, delikatnie mówiąc, nie jest monolitem, a to świetna wiadomość dla podopiecznych Garetha Southgate’a. Typujemy, że w dzisiejszym szlagierze gole padną po obu stronach.
“Synowie Albionu” przeszli przez fazę grupową bez straty bramki, lecz teraz zagrają z rywalem z wyższej półki, który udowodnił przeciwko Portugalii i Węgrom, że potrafi stworzyć sobie okazje bramkowe niekiedy z niczego. Niemcom pomoże też powrót do pełnej dyspozycji Thomasa Muellera, piłkarza dla “Die Mannschaft” absolutnie kluczowego.
Na zakończenie fazy 1/8 finału EURO zagrają z kolei Szwedzi i Ukraińcy. To grupowi rywale Polaków są w tym pojedynku minimalnym faworytem. Ukraina bowiem ledwo doczołgała się do miejsca, w którym aktualnie się znajduje - pomogły jej korzystne wyniki innych spotkań. Drużyna prowadzona przez Andrija Szewczenkę właściwie nie istniała przeciwko Austrii. “Szewa” otwarcie mówił o braku sił. Zobaczymy, czy kilka dni przerwy odmieni obraz gry Andrija Jarmołenki i jego kumpli. Wydaje nam się jednak, że to Szwecja przejdzie dalej. Ubezpieczamy się jednak na wypadek dogrywki, wykorzystując opcję zwrotu przy remisie.
Poniższy kupon możesz obstawić w Fortunie, korzystając przy okazji z bonusów na EURO 2020. Jest to m.in. pierwszy zakład bez ryzyka o wartości 600zł! Kliknij TUTAJ, aby sprawdzić szczegóły promocji.
Fortuna to legalny bukmacher, a gra u nielegalnych podlega karze. Pamiętaj, że hazard grozi uzależnieniem.