"Messi w rękawicach, to najlepszy bramkarz". On wciąż jest wielki
Bohater, lider, anioł stróż linii obronnej. Można mnożyć określenia, które idealnie opisują grę Jana Oblaka. Mijają lata, a Słoweniec wciąż prowadzi Atletico Madryt do kolejnych zwycięstw.
- Nie mam wątpliwości, że mamy najlepszego bramkarza świata. To, co Leo Messi robi w ataku, Oblak robi w defensywie. To kluczowy zawodnik, jest niesamowity - powiedział w 2020 roku Diego Simeone po wyeliminowaniu Liverpoolu z Ligi Mistrzów.
Po pięciu sezonach sytuacja się nie zmieniła. Oblak wciąż może być nazywany Messim w rękawicach. W sobotnich derbach Madrytu to właśnie on utrzymał “Atleti” przy życiu. W pewnym momencie Real zaczął przeważać, dominować, wręcz gnieść lokalnego rywala. Dobrze wiemy, że w przeszłości magii Santiago Bernabeu nie potrafiło się oprzeć wiele topowych ekip. Czasami wystarczyło parę minut, aby gospodarze odrabiali nawet pozornie spore straty z należytą nawiązką. Tak mogło też być w hicie 23. serii gier. ligi hiszpańskiej. Bramkarz Atletico osobiście nie pozwolił jednak “Królewskim” na zdobycie kompletu punktów.
Król derbów
Po pierwszej połowie derbów nikomu nawet nie przeszłoby przez myśl, że Jan Oblak może zostać głównym bohaterem tego widowiska. A to z prostego powodu, po 45 minutach “Los Blancos” nie mieli na koncie ani jednego celnego strzału. Każdy z czwórki Rodrygo - Vinicius - Mbappe - Bellingham zdawał się rozgrywać własny mecz. Real do przerwy przegrywał 0:1 i wiedział, że musi się obudzić teraz, aby nie zrobić tego później z ręką w nocniku. Po zmianie stron obejrzeliśmy już zupełnie inną wersję mistrzów Hiszpanii.
W drugiej odsłonie podopieczni Carlo Ancelottiego rzucili się na “Atleti”. Mbappe doprowadził do remisu, po chwili Bellingham obił poprzeczkę. Jeden huraganowy atak napędzał kolejny. “Rojiblancos” tańczyli na linach, mając przed oczami perspektywę rychłego nokautu. Wtedy Oblak postanowił jednak, że nie ulegnie. Weteran raz za razem zatrzymywał groźne szarże gospodarzy. Zachował czujność po kąśliwym dograniu Rodrygo z rzutu wolnego, wygrał pojedynek z Mbappe, nie dał się zaskoczyć Viniemu. Łącznie obronił osiem strzałów, z czego sześć z pola karnego. Real wygenerował 1,85 oczekiwanego gola, więc powinien zdobyć około dwie bramki. Słoweniec czuwał jednak nad wynikiem.
- Niepokonany Oblak. Zaliczył kapitalne parady przy rzucie wolnym Rodrygo czy zrywie Mbappe w 90. minucie. Monumentalny występ bramkarza, który utrzymał walkę o tytuł na najwyższym poziomie - opisała Marca. - Przy bramce Mbappe nie mógł nic zrobić. W pozostałych sytuacjach zachował się fantastycznie. Po raz kolejny pokazał, na jak wysoki poziom potrafi się wzbić. W kilku okazjach uratował swój zespół - wtórowało El Desmarque. - Realowi nie udało się wyszarpać zwycięstwa głównie za sprawą Oblaka. Świetnie interweniował przy akcjach Viniciusa, Rodrygo i Mbappe. Zanotował kilka skutecznych parad, nie wspominając nawet o jego grze powietrznej. Bardzo dobry mecz - dodał portal Footmercato.net, wystawiając “ósemkę”.
Cicha woda brzegi rwie
Oblak zdecydowanie zasługuje na miano niedocenianego piłkarza. Nawet statuetkę MVP za sobotni mecz z Realem odebrał Julian Alvarez. Nie ukrywajmy, to zwykle ofensywni zawodnicy są na świeczniku. Złota Piłka przyznana Rodriemu była wyjątkiem od reguły. Zwykle nagrody, blichtr i światła reflektorów wędrują w kierunku napastników lub skrzydłowych. Z wypiekami na twarzy liczymy ich bramki, asysty, kluczowe podania. Ale nie można w tym wszystkim zapominać o tym, kto stoi za plecami pozornie największych gwiazd. Zawodnicy pokroju Słoweńca udowadniają, że bramkarskie rzemiosło też zasługuje na miano sztuki.
32-latka należy doceniać za niesamowitą wręcz regularność. Od ponad dekady strzeże bramki “Los Colchoneros” i wciąż nie ma dość. Pod wodzą Diego Simeone rozegrał już 475 spotkań, “Cholo” w całej trenerskiej karierze częściej korzystał tylko z Koke (632 mecze). Przy czym pierwszy kapitan madrytczyków został już nieco nadgryziony przez ząb czasu, od kilku miesięcy sprawdza się głównie jako zmiennik. Tymczasem golkiper wciąż pozostaje jednym z filarów zespołu. W tym sezonie jest najskuteczniejszym bramkarzem w lidze hiszpańskiej, jeśli chodzi o skuteczność parad. Dotychczas obronił 79,3% strzałów. W ligach TOP5 lepszy wynik wykręcił jedynie Brice Samba (81,5%).
Filar “Atleti” zachował dziesięć czystych kont, tylko o jedno mniej od Alexa Remiro, który na razie przewodzi w wyścigu o Trofeo Zamora. Oblak już pięciokrotnie zgarniał tytuł najlepszego bramkarza La Liga. W historycznej klasyfikacji zajmuje miejsce na szczycie ex aequo z Victorem Valdesem i Antonim Ramalletsem. Kto wie, czy na koniec bieżących rozgrywek nie będzie samodzielnym liderem, zgarniając prestiżową nagrodę po raz szósty. A to wszystko, działając po cichu, nieco w cieniu, bez zbędnego rozgłosu.
- Zawsze był bardzo powściągliwy, ale jednocześnie ze wszystkimi miał dobre relacje. Jako bramkarz od początku był topowy, jeśli chodzi o sytuacje jeden na jeden. Początkowo jego mankamentem była gra nogami, ale kiedy to poprawił, stał się golkiperem kompletnym. Skłamałbym, gdybym powiedział, że od razu sądziłem, że zajdzie tak daleko. Ale dzięki ciężkiej pracy mógł osiągnąć wszystko - mówił niedawno dla dziennika Marca Tarantini, były kolega Oblaka z Rio Ave.
San Jan
Oczywiście, bohater “Atleti” nie jest nieomylny. W grudniu nie obronił ani jednego strzału ze Slovanem Bratysława, przez co madrytczycy wygrali jedynie 4:3. W listopadzie popełnił kilka błędów w starciu Słowenii z Norwegią. Ale zdaje się, że im trudniejszy rywal, tym udaje mu się wskakiwać na wyższy poziom. Z Realem i PSG zebrał po osiem parad, przeciwko Barcelonie sześć, zatrzymując huraganowe ataki napędzane przez Pedriego i Raphinhę. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że bez Oblaka w najwyższej formie podopieczni Simeone mogliby zebrać okrągłe zero punktów w starciach na Montjuic i Bernabeu. Zgarnęli jednak cztery oczka, które w perspektywie walki o mistrzostwo powinny okazać się absolutnie bezcenne.
- Parc des Princes, Barcelona, inne mecze. Cóż, po prostu mamy świetnego bramkarza, który wyróżnia się pod wieloma względami. Nigdy nie widziałem drużyny, która zdobyłaby mistrzostwo, nie mając dobrego golkipera. A my mamy bardzo dobrego golkipera - stwierdził Simeone po grudniowym triumfie nad Barcelonę.
Na przestrzeni kariery Oblak zachował już 170 czystych kont w hiszpańskiej ekstraklasie. Rekordzistą rozgrywek pozostaje Andoni Zubizarreeta z dorobkiem 232 meczów na zero z tyłu. Obecna dyspozycja Słoweńca w połączeniu z kontraktem do 2028 roku mogą sugerować, że przypuści on szturm na historyczny wyczyn legendy z ubiegłego wieku.
Dewizą “Cholo” są słynne już słowa: “Partido, a partido”, czyli “Mecz po meczu”. Atletico nigdy nie wybiega myślami w przyszłość dalej niż do następnego rywala. Sytuacja w tabeli każe jednak uznać ekipę “Rojiblancos” za poważnego kandydata do zdobycia mistrzostwa. Na razie nikt na Metropolitano o tym głośno nie powie, ale duopol Real - Barcelona może znów zostać rozbity. Z bramkarzem pokroju Jana Oblaka należy celować we wszystko. Wystarczy wyciągnąć rękę po marzenia. Słoweniec jest w tym zakresie prawdziwym specem.