Messi w rękawicach, Lewandowski zszokowany i drużyna, która nie potrzebuje bohatera z peleryną
W Klasykach pomiędzy Barcą a Realem najlepsze jest to, że za każdym razem czujesz, jakbyś to komentował po raz pierwszy. Dziś o godzinie 17:00 w Eleven Sports startuje studio z tarasu nieopodal Sagrady Familii. Początek transmisji o 20:55.
Tylko jeden mecz stawia na baczność całą redakcję Eleven Sports, a przed ekrany przyciąga rekordową - jak dla nas - oglądalność. Nie ma znaczenia, kto wychodzi na boisko. Relacjonowaliśmy hiszpańskie klasyki w erze Cristiano-Messi, ale też bez nich. Jeździliśmy do Barcelony i Madrytu, gdy różni trenerzy zasiadali na ławkach, a po boiskach biegali najróżniejsi piłkarze. Byliśmy tam, gdy pandemia pustoszyła stadiony, a organizatorzy restrykcyjnie podchodzili do ekip telewizyjnych z całego świata. Historia Eleven Sports związana jest z najważniejszym meczem klubowym na świecie. Klasyk przenika wszędzie. Zaczyna się długo przed pierwszym gwizdkiem, kończy na platformach dyskusyjnych, w studiach telewizyjnych i domach największych streamerów na świecie.
To - w sensie faktycznym - jest jednak jednodniowe igrzysko. W ostatnich latach w różnych ligach próbuje się zdetronizować El Clásico. Siłą sportową drużyn, transmisją o tej samej porze, napastliwą promocją. Nie da się jednak w trybie przyspieszonym osiągnąć przewagi nad ponad stuletnią historią najpiękniejszego meczu klubowego na świecie. Jeśli jakaś futbolowa rywalizacja dzieli świat na pół, to właśnie starcia Realu Madryt z Barceloną. Choć, jak wszędzie, pojawią się ludzie, którzy powiedzą: “Mnie to nie obchodzi”.
Najbliższy ligowy klasyk jest wyjątkowy, bo wiele od niego zależy. “Barca”, targana kryzysem wizerunkowo-instytucjonalnym, potrzebuje zwycięstwa. Czegoś, co choć na chwilę ugasi zgiełk, a drużynie pozwoli osiągnąć dwunastopunktową przewagę nad najgroźniejszym rywalem. Real Madryt nie musi administrować siłami, nie czeka go za chwilę żadna batalia w Lidze Mistrzów. Skoro piłkarze rozjadą się na zgrupowania reprezentacji, to można zagrać bez hamulców. Na całego i z polotem. Sprawdzić teren przed rewanżem w Copa del Rey.
Robert Lewandowski powiedział mi w czwartek, że siłę oddziaływania El Clásico na własnej skórze przeżył już jesienią, gdy zobaczył ilu dziennikarzy pojawiło się na dniu medialnym przed wizytą na Santiago Bernabeu. Przyszli tylko przedstawiciele broadcasterów, ale niemal spod każdej szerokości geograficznej. Gdyby wpuszczano przedstawicieli stacji radiowych, prasy i portali, nie byłoby gdzie szpilki włożyć.
Nie da się porównać zainteresowania hiszpańskim klasykiem z żadnym innym meczem na tej planecie. Byłem na derbach Włoch i Mediolanu. Na starciach Juventusu z Napoli, niemieckim Klassikerze czy francuskiej batalii PSG z Marsylią. To przepaść. Żadna z tych rywalizacji nie polaryzuje tak globalnie i nie przyciąga dziennikarzy z całego świata.
Dla mnie niedzielny mecz ma strategiczne znaczenie w walce o mistrzostwo. Jest zakrętem, na którym Real Madryt może odrobić kluczowe metry do rywala. Ma to starcie wielkiego nieobecnego. Czarodzieja z Wysp Kanaryjskich, Pedriego. Gracza o zjawiskowych umiejętnościach, nieszablonowym myśleniu i wpływie na drużynę. Ale w tym sezonie “Barca” pragmatyczną grą i twarzą zespołu “1:0” udowodniła, że nie potrzebuje superbohatera z peleryną, by zasiąść na grzędzie i z góry patrzeć na całą ligę.
Czasem wystarczy trochę solidności i Messi na boisku. W tym sezonie jest nim Marc-Andre Ter Stegen. Nazwaliśmy go kiedyś podczas transmisji wraz z Sebastianem Chabiniakiem “Messim w rękawicach”. Jak to doskonale licuje z jego formą w tym sezonie.
Do zobaczenia w Eleven Sports. Vamos!