Martial znów rozbudza nadzieje kibiców. Wreszcie się przełamie? "Gra jak nowy piłkarz warty 60 mln funtów"
Anthony Martial świetnie spisuje się w okresie przygotowawczym Manchesteru United przed nowym sezonem. Kibice znów czują ekscytację postawą Francuza. Tyle że 26-latek wielokrotnie dawał już pozytywne sygnały, by następnie rozczarowywać. Trudno oczekiwać, że tym razem będzie inaczej.
Nowy sezon oznacza nowe nadzieje. Jeśli przynosi zmianę menedżera, można mówić wręcz o świeżym starcie. Tak jest w przypadku Manchesteru United, gdzie stery zespołu przejął Erik ten Hag. Kto zyska, a kto straci na zatrudnieniu Holendra? Jak na razie odrodził się Anthony Martial, który robi pozytywne wrażenie w trakcie obozu przygotowawczego przed zaplanowanym na pierwszy weekend sierpnia startem sezonu Premier League.
Francuski napastnik był jednym z największych rozczarowań końcówki kadencji Ole Gunnara Solskjaera na Old Trafford. Zimą odesłano go na nieudane wypożyczenie do Sevilli. Obecne sparingi sprawiły jednak, że część kibiców znowu w niego uwierzyła. Martial trafiał w każdym z dotychczasowych meczów towarzyskich United. Pokazywał zaangażowanie, odzyskał chęć gry. Niektórzy są już gotowi odtrąbić jego powrót do dobrej formy. Cóż, trzeba zachować umiar. Były zawodnik Monaco już kilkukrotnie udowadniał, że trudno mu zaufać. To tylko obóz przygotowawczy. Prawdziwa weryfikacja Martiala jeszcze nadejdzie.
Nieudany reset
Ostatnie miesiące w wykonaniu francuskiego napastnika trudno określić inaczej niż mianem katastrofy. W pierwszej połowie sezonu 2021/22 wystąpił od pierwszej minuty w zaledwie czterech meczach Manchesteru United. Wyglądał w nich na nieobecnego, niezaangażowanego. Brakowało mu polotu, dynamiki i woli walki. Kibice otwarcie mówili, że jest niczym ciało obce w zespole Solskjaera, a później Ralfa Rangnicka. Oczywiście, piłkarz z Francji już wcześniej miewał złe lub wręcz tragiczne okresy w barwach United, lecz ten ostatni był zdecydowanie najdłuższym w jego karierze. Zawód fanów przeradzał się w zwątpienie, a to udzieliło się również włodarzom United, którzy zimą odesłali go do Sevilli. To wypożyczenie miało przynieść reset, okazję do odnalezienia dawnego blasku. Nie wyszło.
Drugie pół roku w wykonaniu Francuza było równie blade, co pierwsze. Może i grał więcej, lecz nie wysłał pozytywnych sygnałów. Wciąż widać było te same problemy - brak zaangażowania, brak gazu, brak motywacji. 26-latek, który w 2015 roku zszokował piłkarski świat, ożywiając ofensywę “Czerwonych Diabłów”, stał się letargiczny i ospały. Wnosił do gry zespołu niewiele. Wydawać by się mogło, że stracił radość z kopania piłki. Ponadto miał kłopoty zdrowotne.
- Z tego, co słyszałem, był świetnym chłopakiem, jeśli chodzi o relacje z piłkarzami i sztabem. Jego postawa była dobra. Trzymał się w cieniu, bo chciał skoncentrować się na futbolu. Pomimo jego wielkiego talentu wiele razy mówiono mi, że nie ma w nim ognia, tego głodu - opowiadał portalowi “The Athletic” Kenneth Asquez, agent piłkarski, współpracujący często z klubem z Andaluzji. - (...) Nie widziałem ani jednego meczu, po którym pomyślałem: “Wow, to za to płacimy pięć milionów euro rocznie plus podatki”.
W efekcie poprzednia kampania okazała się zdecydowanie najgorszą w jego karierze. Zakończył ją łącznie z zaledwie dwoma bramkami (po jednej dla United i Sevilli) w 23 występach. Reset się nie udał. Gdyby nie zmiana trenera na Old Trafford, Francuza niemal na pewno nie oglądalibyśmy już w barwach 20-krotnych mistrzów Anglii. Anthony dostał jednak jeszcze jedną szansę.
Rewelacja tournee
Przybycie Erika ten Haga sprawiło, że na graczy “Czerwonych Diabłów” czekało nowe rozdanie. Tym samym Martial po powrocie z Hiszpanii wystartował z podobnego poziomu, co większość kolegów - musiał pokazać co potrafi na tournee w Australii. Na razie z zadania wywiązuje się wzorowo.
Strzelał gole we wszystkich trzech dotychczasowych meczach: z Liverpoolem, Melbourne Victory oraz Crystal Palace. W tym ostatnim maczał palce we wszystkich trzech trafieniach Manchesteru, zaliczając asystę przy bramce Jadona Sancho i biorąc udział w akcji zakończonej golem Marcusa Rashforda. Można było przecierać oczy ze zdumienia. Francuz zdaje się pokazywać radość i pewność siebie jak za starych, dobrych czasów. Tego mu brakowało. Widać, że nowy start okazał się dla niego korzystny.
Zdobywca nagrody “Golden Boy” z 2015 roku został pierwszym od 15 lat zawodnikiem United, który strzelił bramki w trzech kolejnych przedsezonowych sparingach. Wtedy takim osiągnięciem popisali się Wayne Rooney i Cristiano Ronaldo. To osiągnięcie musi przyciągać uwagę. Ważne jest też to, co Martial pokazuje na murawie. Ten Hag lubi bowiem “dziewiątki” szukające gry, wprowadzające partnerów do akcji, chętne do wymiany szybkich, instynktownych podań, stanowiące “punkt przekaźnikowy” przy atakach. W takiej roli widział w Ajaksie Sebastiena Hallera. To również gra Martiala, właśnie tego chciał od niego Solskjaer, gdy przesuwał go na szpicę na początku sezonu 2019/20. Wątpliwości dotyczące przyszłości Cristiano Ronaldo spadły więc 26-latkowi z nieba.
- Gdy ma swój dzień, jest nie do zatrzymania. Jest fantastyczny. Kibice wiedzą, na co go stać i często frustruje ich fakt, że nie pokazuje tego tydzień po tygodniu. Nie wiem, czy uszczęśliwia go gra na skrzydle, czy preferuje pozycję numer dziewięć. (...) Można wręcz powiedzieć, że to nowy piłkarz warty 50-60 milionów funtów. Martial w formie jest niewiarygodny. Potrafi strzelać gole, kreować sytuacje, to fantastyczny talent. Jeśli Manchester United wydobędzie z niego, co najlepsze, wszyscy będą zadowoleni - oceniał jego postawę w dotychczasowych meczach były gracz United, Lee Sharpe, cytowany przez “talkSPORT”.
Nawet jeśli więc Anthony Martial był na cenzurowanym u kibiców, szansa od nowego menedżera stanowiła absolutnie naturalną kolej rzeczy. Na razie wykorzystuje ją świetnie, ale… czy naprawdę można mu zaufać?
Skądś to znamy…
Rozbudzanie nadziei w kibicach to coś, co Francuz robi nagminnie. Regularnie jednak kończy się tym samym - rozczarowaniem, a wreszcie frustracją. Dlatego znakomita większość fanów Manchesteru United podchodzi do niego z rezerwą. I takie podejście wydaje się rozsądne.
Martial jako młody chłopak wszedł do zespołu Louisa van Gaala z drzwiami i futryną, ożywiając ospałą ofensywę “Czerwonych Diabłów”. Wydawało się, że zostanie nową wielką gwiazdą futbolu, ale nigdy w pełni nie wykorzystał własnego potencjału. Aż trudno uwierzyć, że coraz bliżej mu do trzydziestki. A to dlatego, że nie zaliczył niesamowitego skoku jakościowego przez siedem lat spędzonych na Old Trafford.
Przy każdym jego okresie fenomenalnej formy odnajdziemy także wielkie rozczarowania. Przed ostatnim sezonem Jose Mourinho między trenerem a zawodnikiem wybuchł konflikt. Spekulowano, że Martial zostanie odsunięty na boczny tor lub nawet opuści klub. I rzeczywiście, rozgrywki 2018/19 zaczął w roli rezerwowego. Niedługo później, na przełomie października i listopada, wdarł się jednak do składu i zaczął grać jak z nut. Zagrał w dziewięciu z ostatnich dziesięciu ligowych meczów za kadencji “The Special One”, strzelając osiem goli, by pod koniec rozgrywek, w obliczu kryzysu formy zespołu prowadzonego już przez Solskjaera, frustrować niesamowicie wszystkich, którzy wspierali “Czerwone Diabły”.
Kolejny sezon zaczął przyzwoicie, a w fazie “post-covidowej” pokazywał chyba najlepszy futbol w czasie całej kariery (udział w dziesięciu trafieniach w dziewięciu spotkaniach), aby po okresie przygotowawczym wyglądać w rozgrywkach 2020/21 niczym kula u nogi. Może i miał fazy, gdy prezentował się przyzwoicie, ale generalnie po prostu zawodził. Wydawać się mogło, że po prostu mu nie zależało. I tak to właśnie z nim jest.
To piłkarz-sinusoida. Na krótko potrafi wspiąć się na absolutne wyżyny, żeby następnie popaść w przeciętność, a potem - na dosyć długo - zawodzić na całej linii. Część kibiców United odtrąbiła już sukces, twierdząc, że Ten Hag odbudował Francuza, że zrobi z niego piłkarza, o którym marzyli. Muszą jednak pamiętać, że przez chwilę wydawało się, że zdołali to zrobić również Mourinho i Solskjaer. Skończyło się… jak zawsze. Na razie wychowanek Olympique Lyon pokazuje klasę w sparingach. Tak, to one wysyłają sygnał trenerowi i kibicom, to one pomagają zbudować pewność siebie u piłkarzy, ale… to tylko mecze towarzyskie. Prawdziwa weryfikacja jeszcze nadejdzie. Anthony Martial musi utrzymać wysoką formę i skuteczność przez cały sezon, a nie miesiąc czy dwa. Co właściwie jeszcze nigdy mu się nie udało.
Dlatego tak trudno mu zaufać i ekscytować się tym, co pokazuje w ostatnim czasie. Przy nim wszystko trzeba brać z rezerwą. A jeśli znowu skończy się jak zawsze, to po prostu nie będzie można już się łudzić, że da “Czerwonym Diabłom” to, czego potrzebują.