Mariusz Jop dla Meczyki.pl. Kulisy nokautu Ruchu, Rodado, para stoperów, transfery, wyczekiwane powroty
Co się zmieniło, że Wisła zagrała tak wybitny mecz z Ruchem? Jak Angel Rodado wrócił na właściwe tory? Czy Marko Poletanović i Mariusz Kutwa utrzymają miejsce w składzie? Co było najważniejsze w zimowym okienku transferowym? Jak wygląda sytuacja kontuzjowanych piłkarzy? - i kilka innych palących kwestii. Mariusz Jop dla Meczyki.pl - zapraszamy.
W minioną sobotę Wisła Kraków przy ponad 53 tysiącach kibiców na Stadionie Śląskim znokautowała Ruch Chorzów aż 5:0. “Biała Gwiazda” zmazała tym samym plamę po nieudanym starcie rundy (porażka ze Zniczem Pruszków) i wysłała sygnał, że dalej liczy się w walce o Ekstraklasy. O spektakularnej wygranej z Ruchem i kilku innych tematach porozmawialiśmy z trenerem Mariuszem Jopem, który w poniedziałkowe popołudnie był gościem programu I Liga Raport na kanale Meczyki.pl.
Czy dla pana Wisła była choćby nieznacznym faworytem tego meczu?
Ja mówiłem na konferencji przedmeczowej, że dla mnie Ruch jest faworytem w tym spotkaniu. Gra u siebie, był bardzo skuteczny na własnym boisku i biorąc pod uwagę nasz nieudany mecz ze Zniczem, myślę, że były to uzasadnione słowa.
A czy spodziewał się pan, że będzie aż tak łatwo? Od pierwszej minuty nie zostawiliście cienia wątpliwości, kto jest lepszą drużyną na tym boisku.
Nie uważam, że było łatwo. Mecz się dobrze dla nas ułożył, byliśmy do niego bardzo dobrze przygotowani. Skorygowaliśmy dosyć mocno te rzeczy, które nie funkcjonowały w pierwszym spotkaniu i później szliśmy za ciosem. To coś, co jest w naszym DNA, coś, co chcemy robić w każdym meczu, czyli nigdy nie cofamy się po zdobyciu bramki. Zawsze dążymy do strzelania kolejnych i tak samo było w tym spotkaniu. Chcemy grać intensywnie, chcemy grać agresywnie, chcemy grać cały czas piłkę widowiskową. A trzeba przyznać, że w tym meczu wychodziło nam dużo. Byliśmy bardzo skuteczni i dlatego tak wysoki wynik.
Jaka jest prawda o Wiśle? Prawda z meczu z Ruchem Chorzów, czy raczej ze Zniczem Pruszków? Co wpłynęło na to, że obejrzeliśmy tak dwie diametralnie różne drużyny, mimo że przecież personalia bardzo się nie zmieniły?
Były cztery zmiany w stosunku do meczu ze Zniczem. To dosyć dużo. Co się zmieniło? Zmieniliśmy, biorąc pod uwagę specyfikę gry Ruchu, naszą obronę wysoką, była trochę inna struktura. Po drugie, zdecydowanie szybciej operowaliśmy piłką, czy to w fazie przejściowej, czy w ataku pozycyjnym. Po trzecie, to na pewno Ruch był zespołem próbującym grać wysoko, stąd było trochę więcej przestrzeni dla nas do budowania swoich ataków. A że robiliśmy to szybko i mamy jakość indywidualną, to stwarzaliśmy dużo sytuacji. Plus [była] wysoka skuteczność w tym meczu, bo przy xG około 3.8 strzeliliśmy pięć bramek. A wyglądało to tak, że praktycznie każda nasza sytuacja, szczególnie w pierwszej połowie, jest bardzo groźna i jesteśmy blisko zdobycia kolejnych goli.
Czy Marko Poletanović na stałe będzie grał obok Jamesa Igbekeme w środku pola? Jego powrót był udany, ta współpraca wyglądał bardzo dobrze. Jak trener to ocenia?
Myślę, że nie ma nic lepszego niż rywalizacja. Marko, przychodząc do nas, zwiększył mocno tę rywalizację w środku pola. Jest to piłkarz, którego akurat potrzebowaliśmy. Piłkarz, który gra szybko, który gra na jeden, dwa kontakty, jest doświadczony, szczególnie w takich spotkaniach z dużą publiką. To jest ktoś, kto nie pęka, kto potrafi mądrze się przesuwać, regulować tempo gry. Z pewnością jest dla nas bardzo cenny, plus bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. A to jest też coś, z czym mieliśmy wcześniej trochę problemów.
Natomiast jest jeszcze Kacper Duda, który także jest świetnym piłkarzem, bardzo mocno w niego wierzę. Jest James, on też w Chorzowie zagrał bardzo dobry mecz. Są jeszcze inni - Oliwier Sukiennicki i kilku graczy, którzy również na tej pozycji mogą grać. Mamy więc tutaj większe pole manewru po przyjściu Marko. Oczywiście, on po tym meczu jest bliski tego, żeby w następnym grać od początku.
A czy Mariusz Kutwa też jest tego bliski? Gdy wszedł do składu jesienią, bardzo dobrze wyglądał, ale po Pucharze Polski z Polonią wrócił na ławkę. Teraz znów dobrze zagrał. Utrzyma skład na mecz z Arką? Zrobił dużo, by tak się stało. Jak pan patrzy na tę rywalizację stoperów?
Odpowiadając krótko: on też jest bliski do tego, żeby grać. I tu jest podobna sytuacja jak w środku pola - bardzo duża rywalizacja. Jeszcze niedługo wróci do nas Igor Łasicki, jest też Kacper Skrobański, który bardzo dobrze prezentował się w okresie przygotowawczym. Za niedługo dojdzie też do nas Joseph Colley. I, tak jak mówię, ta rywalizacja to coś, co sprzyja rozwojowi indywidualnemu i rozwojowi zespołu. Tak że ja się cieszę, że jest taka sytuacja.
A propos Colleya - kiedy możemy spodziewać się powrotu kontuzjowanych obecnie piłkarzy, kiedy będą brani pod uwagę, jeśli chodzi o wybór składu? Poza Colleyem to chociażby Marc Carbo, którego pauza też już trochę trwa.
W przypadku tych dwóch graczy to są tygodnie. Nie chcę mówić, ile dokładnie, bo ta rehabilitacja różnie może przebiegać, ale myślę, że nie mniej niż cztery. To takie bardzo optymistyczne, to, co powiedziałem - cztery tygodnie to minimum absolutne.
Zapytamy o jeszcze jednego zawodnika, Filipa Baniowskiego, który był na ławce rezerwowych, a jednak przy wyniku 5:0 wpuścił pan na boisko chociażby Jesusa Alfaro. Kibice Wisły dopytują: dlaczego nie młodzieżowca, wyróżniającego się na obozie piłkarza?
Filip jest młodym chłopakiem, który dołączył do nas od początku zimowych przygotowań, podobnie jak [Maciej] Kuziemka, który też dobrze się prezentował.
Jest pewna hierarchia w zespole. Myślę, że dla Filipa też był to taki moment oswojenia się z dużą publiką, z takim meczem, [mógł] poczuć trochę tę atmosferę. Oczywiście, można było zrobić taki ruch, żeby go wprowadzić, natomiast jest też pewna hierarchia i na to wejście trzeba sobie mocno zapracować na treningu. Więc Filip na pewno ma jeszcze czas, mocno w niego wierzymy. To jest chłopak z dużym potencjałem. Natomiast tak zdecydowałem - [wejście Alfaro] dało nam też więcej możliwości, chociażby wprowadzenie Kiakosa na lewą stronę, który też bardzo dobrze pracował w całym okresie przygotowawczym, a nie dostał minut w pierwszym meczu. Staram się dać minuty tym piłkarzom, którzy zasługują. Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało tak, że Filip nie zasługuje. Natomiast takie były decyzje.
Kibice pytają też o Patryka Gogóła. Kiedy wróci?
Patryk akurat w tym momencie jest niestety chory, na antybiotykach. Sytuacja się przeciągnęła, bo ta infekcja okazała się większa niż wydawała się na początku. Niestety, na razie jest w domu rodzinnym, leczy się, bierze antybiotyk, czekamy aż wróci.
Mam nadzieję, że ten czas wpłynie na poprawę jego stanu zdrowia, jeżeli chodzi o te elementy, które mu przeszkadzały w pełnym treningu z zespołem, bo rozpoczął z nami przygotowania, a nie zagrał żadnego sparingu. Wypadł po dwóch tygodniach i gdzieś się odezwały problemy, które miał pod koniec tamtej rundy. Niestety, żałuję, bo to też jest chłopak, który ma duży potencjał, duże indywidualne umiejętności, których często brakuje na naszych boiskach. Ma bardzo dobre pojedynki jeden na jeden i potrafi być przebojowy w swoim działaniu, więc żałuję, że nie możemy z niego korzystać. Życzę mu powrotu do zdrowia i mam nadzieję, że jak najszybciej do nas dołączy i wzmocni rywalizację na tych pozycjach, na których może występować
Jak przełożyć ten mecz z Ruchem na następny, czy jest w ogóle możliwe, by zagrać kolejny tak dobry mecz? W sobotę wychodziło wam niemal wszystko, więc ta poprzeczka jest zawieszona naprawdę wysoko.
Będziemy starali się to robić, zawsze staramy się to robić. Natomiast każde spotkanie jest inne. Ten mecz [w Chorzowie] się dla nas bardzo dobrze rozpoczął, bo szybko zdobytą bramką przy pierwszym rzucie rożnym, Mariusz Kutwa wykorzystał swoją sytuację. Oczywiście, będziemy próbowali przekładać [dalej] te rzeczy, które są dobre. Po to są analizy pomeczowe i po to pokazujemy zawodnikom pewne rzeczy, które nam pomagają w zdobywaniu punktów i tworzeniu sytuacji. Chcemy więc zachować to, co było dobre. A elementy, które były niepoprawne, które można zrobić lepiej, chcemy trenować - i to robimy.
Jak spogląda pan na to, co dzieje się w pierwszej lidze po wznowieniu rozgrywek? Czy zauważa pan, że zespoły, szczególnie z góry tabeli, mają na początku trochę problemów z intensywnością, z tym, żeby przyzwyczaić się może i do temperatur, może do gorzej przygotowanych boisk na początku rundy? Nie da się ukryć, że góra tabeli dość szybko potraciła punkty.
Myślę, że to jest całkiem naturalne, że po tym okresie zimowym - na początku wiosny czy tam pod koniec zimy, bo jeszcze mamy zimę - te boiska na pewno nie są idealnie przygotowane. Poza tym zespoły - tak samo my mieliśmy z tym problem w pierwszym meczu - jeszcze nie złapały tej płynności w grze. A najczęściej jest tak, że jednak ta czołówka jest częściej w fazie atakowania. Trudniej jest na pewno atakować niż się bronić całym zespołem, więc no myślę, że to wynika z tego. Ale to chyba nie jest tylko problem I ligi. Podobnie było w Ekstraklasie, te pierwsze mecze też nie były porywające. Myślę, że wraz z przyjściem wiosny i podniesieniu się trochę temperatury na zewnątrz, te mecze powinny być ciekawsze i ładniejsze do oglądania.
***
Zapytaliśmy też Mariusza Jopa o:
1. Transfery
Myślę, że sukcesem naszego klubu jest to, że nikt od nas nie odszedł, bo mamy kilku piłkarzy, którzy na pewno byliby widziani chętnie w innych zespołach, nie tylko I ligi, ale też Ekstraklasy. Najważniejsze zostało zrobione - ta kadra została zachowana, a przyjście Marko Poletanovicia też było przemyślanym ruchem pod nieobecność Marca Carbo.
2. “Wyspanego” Angela Rodado
Myślę, że to też nowa sytuacja w życiu młodego taty, który jest człowiekiem bardzo opiekuńczym i zaangażowanym. To normalne, że potrzebował trochę czasu, który z jednej strony był dla niego stresujący (poród), a z drugiej pojawienie się młodego człowieka w domu, które - ten, kto jest rodzicem, to o tym wie - na początku dość mocno wywraca sytuację, jeżeli chodzi o odpoczynek i regenerację.
A przy pracy jaką wykonuje na treningu - i przed, i po treningu, bo trenuje bardzo dużo indywidualnie - to był pewien moment potrzebny, żeby Angel to sobie uporządkował. Ale myślę, że uporządkował i pokazał to na boisku, że jest z nami, że wrócił, głównie jeżeli chodzi o ten aspekt fizyczny, bo to gdzieś było problemem. Jak człowiek jest niedospany, to trudno tutaj o taką pełną regenerację.
***
Cała rozmowa z Mariuszem Jopem w I Liga Raport od [11:10]:
