Mały klub rewelacją III ligi. Wielkie marki mają ciężko. Już wychował reprezentanta

Mały klub rewelacją III ligi. Wielkie marki mają ciężko. Już wychował reprezentanta
Maciej Grzeszczak / Sokół Kleczew
Piotrek - Przyborowski
Piotrek Przyborowski06 Dec · 09:00
Zanim Jan Bednarek wypłynął na szerokie wody, karierę rozpoczął w małym Sokole Kleczew. Wielkopolski klub od lat występuje w III lidze. I choć mierzy się z ekipami o dużo większym potencjale i budżecie, potrafi dzielnie stawiać im czoła. A w tym sezonie być może postara się o jeszcze większą niespodziankę.
Kleczew to małe, zaledwie czterotysięczne miasteczko, którego historia sięga XIV wieku. Leży 100 kilometrów od Poznania i nieco ponad 20 od Konina. W przeszłości był silnym ośrodkiem rzemieślniczym, a po II wojnie światowej w jego okolicach zaczęto wydobywać węgiel brunatny. W ostatnich latach to jednak piłka nożna stała się jednym z jego znaków rozpoznawczych. Tamtejszy Sokół właśnie rozgrywa swój 14. sezon z rzędu w III lidze, ale niewykluczone, że już niedługo sprawi prawdziwą sensację i wskoczy na jeszcze wyższy poziom.
Dalsza część tekstu pod wideo
Choć w grupie II przeciwnikami kleczewian są takie ekipy, jak rezerwy Lecha Poznań i Pogoni Szczecin, a także Elana Toruń, Zawisza Bydgoszcz czy Flota Świnoujście, Sokół za bardzo nic sobie z tego nie robi. Jesienią nie przegrał z żadnym z tych rywali i jest jedną z rewelacji rozgrywek. Biorąc pod uwagę całą rundę, trzecie miejsce, na którym wielkopolanie spędzą zimę, mogłoby zostać przyjęte w Kleczewie z lekkim niedosytem. W klubie jednak twardo stąpają po ziemi, zdają sobie sprawę ze swoich niedoskonałości i po prostu systematycznie stawiają kolejny krok naprzód.
(Tabela: 90minut.pl)
tabela III liga grupa II 04.12.2024
90minut.pl

Postawili się gigantom

Przed sezonem nikt raczej nie obsadzał Sokoła w roli kandydata do awansu. Biorąc pod uwagę degradację z II ligi wspomnianych rezerw Lecha, wydawało się, że to one będą teraz jednym z głównych pretendentów i o promocję powalczą z innymi silnymi markami, jak wspomniane już Pogoń II, Elana czy Zawisza. W Kleczewie latem działano po cichu, zresztą podobnie jak od lat. Głównym celem było po prostu uniknięcie sytuacji z poprzedniego sezonu, kiedy to w pewnym momencie drużyna znalazła się przerażająco blisko strefy spadkowej.
- Źródła naszego sukcesu należy szukać w odpowiednim doborze ludzi, czyli zawodników oraz sztabu. Oczywiście, że zawsze stawiamy przed sobą jak najwyższe cele i uczciwie muszę przyznać, że na pewno gdzieś tam braliśmy pod uwagę, że chcemy znaleźć się na koniec sezonu w tej pierwszej piątce. Patrząc na ruchy transferowe z naszej strony oraz z obozów rywali, potrafiliśmy latem ocenić, na co jest stać Sokoła w obecnych rozgrywkach. Zawsze byliśmy jednak zespołem, który potrafił się odnaleźć w środku tabeli - mówi w rozmowie z nami Grzegorz Dobski, prezes Sokoła Kleczew.
W ostatnich latach w III lidze zdarzały się ekipy, które płaciły słono i chciały jak najszybciej przebić się na szczebel centralny. Do takich przykładów należą Wieczysta Kraków czy Radunia Stężyca, która jeszcze niedawno rywalizowała w tej samej grupie co Sokół. W Kleczewie nikt nie szasta pieniędzmi, ale to nie oznacza, że latem klub nie dokonał żadnych ciekawych wzmocnień. Ze Stomila Olsztyn pozyskano doświadczonych Dawida Retlewskiego i Ivana Briknera. Sięgnięto też po kilku piłkarzy ogranych już na trzecioligowym poziomie.
- Oprócz Briknera i Retlewskiego w kadrze mamy jeszcze dwóch Mateuszów - Sopoćkę oraz Bartosiaka, więc drużynie nie brakuje też odpowiedniego doświadczenia. Przy budowie naszej kadry sporo pracy wykonali prezes honorowy wraz z trenerem. To oni wspólnie ją stworzyli. Chcemy stawiać na młodzież, ale wiemy, że obok niej na boisku czy w szatni muszą też pojawiać się starsi gracze. Ich doświadczenie pomaga to wszystko lepiej poukładać i nieco uspokoić. Dla nas ważne jest też, że są to często chłopcy z okolicy, mieszkający 10 czy 15 kilometrów od stadionu - zauważa prezes Sokoła.
Sokół Kleczew 2
Maciej Grzeszczak / Sokół Kleczew

Otwarty organizm

W kadrze Sokoła aktualnie znajduje się tylko trzech piłkarzy powyżej 30. roku życia - Brikner i Retlewski, czyli dwaj zawodnicy o sporym doświadczeniu w wyższych ligach, oraz Gracjan Konieczny, który przez lata występował na niższym poziomie w Niemczech. Oprócz Sopoćki (w przeszłości Warta Poznań i Lechia Gdańsk) i Bartosiaka (Chojniczanka Chojnice, Skra Częstochowa), wśród znanych zawodników wymienić należy jeszcze Jana Paczyńskiego (też kiedyś Warta) czy Michała Zimmera (Sokół Ostróda, Pogoń Grodzisk Mazowiecki). W sumie jednak aż połowę zespołu stanowią piłkarze U-21, nad którymi pieczę od końca kwietnia sprawuje trener Tomasz Pozorski.
- Każdy szkoleniowiec ma własny warsztat. Widać, że trener Pozorski bardzo poświęca się pracy w naszym klubie. Można powiedzieć, że przychodzi do pracy jako pierwszy, a wraca do domu jako ostatni. Do tego oczywiście udało się zbudować wokół niego dobry sztab. Sam trener zachowuje dużo pokory i zawsze podkreśla, że nasza postawa w trwających rozgrywkach nie jest tylko i wyłącznie sukcesem jego, tylko całego klubu. Kadra zespołu również została odpowiednio dobrana charakterem pod to, co chce on tutaj zbudować. Zespół jest dobrze poukładany w szatni i potem to widać również na boisku - mówi Dobski.
To właśnie 39-letni szkoleniowiec wskazywany jest jako jeden z głównych architektów sukcesu Sokoła. Były asystent w Chojniczance Chojnice przed trafieniem do Kleczewa nie miał zbyt bogatego doświadczenia w roli pierwszego trenera. Dotąd jego jedynym wpisem w CV w pracy z seniorami było 12 meczów w Warcie Sieradz w rundzie jesiennej sezonu 2023/24. Jego angaż w Sokole mógł być więc pewnym zaskoczeniem. Szczególnie biorąc pod uwagę, że przejmował zespół znajdujący się w krytycznej sytuacji i walczący o ligowy byt.
- Kiedy trafiłem do Kleczewa, moim głównym celem było utrzymać zespół w III lidze. Nie mieliśmy wtedy za dużego pola manewru, bo do końca sezonu pozostało tylko siedem kolejek. Wzięliśmy się więc po prostu do pracy i wygraliśmy pięć z tych spotkań. To było wtedy trochę działanie na takim otwartym organizmie. Piłkarze dość szybko zrozumieli, jak ma wyglądać nasz model gry i również dlatego udało nam się zrealizować nasz cel. Latem w zespole pozostał jego trzon, do tego doszło również kilku piłkarzy, którzy podnieśli jakość na poszczególnych pozycjach. To wszystko składa się na miejsce, w którym aktualnie się znajdujemy - opowiada nam trener Sokoła.

Statystyki nie oddają

Widać, że praca w Kleczewie mu służy. W aktualnych rozgrywkach jego ekipa zgromadziła już 34 oczka, co oznacza średnio 1,88 punktu na mecz. Tak dobrze z tym zespołem nie radził sobie w ostatnich latach żaden szkoleniowiec. Takie tempo punktowania w minionych sezonach pozwoliłoby na zakończenie rozgrywek przynajmniej na podium, czyli dokładnie w tym miejscu, w którym aktualnie znajduje się Sokół. Jego dorobek jest zresztą taki sam jak obecnego wicelidera - rezerw Lecha. A przecież drugie miejsce na koniec sezonu da możliwość udziału w barażach o grę w II lidze.
- Od początku starałem się raczej odciągać od siebie te wszystkie długofalowe myśli i w ten sposób rozmawiałem też z moimi piłkarzami. Wiem, że to dość banalne i może dla wielu ciężkie do wyobrażenia, ale chciałem budować taką narrację, by moi piłkarze skupiali się tylko na każdym kolejnym meczu. Już w sparingach wyglądało to obiecująco, ale cały czas moim celem było wpajanie graczom, że najważniejsza jest po prostu sumienna praca. Podczas tych kilku miesięcy sporo razem przeżyliśmy. Potrafiliśmy odwrócić losy spotkań czy strzelać decydujące gole w samych końcówkach. To nasz kapitał na przyszłość - zaznacza Pozorski.
Szkoleniowiec Sokoła lubi rozmawiać o liczbach i przywiązuje do nich dużą wagę. Ale jeśli spojrzymy w rubrykę strzelonych goli, to jego zespół plasuje się pod tym względem poza ligową czołówką. Kleczewianie zdobyli bowiem dotąd zaledwie 28 bramek - o 12 mniej od liderujących Błękitnych i 11 od Lecha II. Pozorski, który od początku swojej pracy w Sokole uważnie analizuje całą grupę II, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to skuteczność była jesienią jednym z największych mankamentów. I to praca nad nią znajduje się wśród priorytetów na przerwę zimową.
- Statystyki nie do końca oddają jednak to, w jaki sposób funkcjonujemy. Gramy bardzo ofensywnie, ale potrafimy też odpowiednio kontrolować mecz, jeśli tylko tego potrzebujemy. Nie mamy problemów z niską obroną i w trakcie tej rundy rzeczywiście zdarzyło się kilka momentów, kiedy przy korzystnym wyniku potrafiliśmy po prostu nieco się wycofać. Ale generalnie chcemy atakować, więc nie jesteśmy do końca zadowoleni z liczby zdobytych bramek. Widzimy spore rezerwy, jeśli chodzi o skuteczność pod bramką przeciwnika. Z moich obliczeń wynika, że jesienią powinniśmy strzelić około osiem-dziesięć goli więcej - uważa.

Filar? Plandeki

Szkoleniowiec Sokoła uważany jest aktualnie za jednego z najciekawszych trenerów na poziomie III ligi. Na jego ściągnięcie do Kleczewa władze klubu namawiał jeszcze Dawid Frąckowiak, który w poprzednim sezonie pełnił tam funkcję dyrektora sportowego, a teraz pracuje w tej samej roli w pierwszoligowej Warcie Poznań. Jego odejście spowodowało, że aktualnie ciężar budowy zespołu spoczywa głównie na barkach samego trenera oraz wspomnianego już wcześniej prezesa honorowego - Michała Wasika.
- Nie ma co ukrywać, że postać prezesa honorowego jest dla nas bardzo istotna. Z Michałem Wasikiem znamy się od lat, pochodzimy z okolicy i współpracujemy ze sobą na różnych płaszczyznach. W klubie każdy z nas ma swoje określone zadania i myślę, że też i w tym można odnaleźć naszą siłę. Jeden angażuje się mocniej w sferę sportową, podczas gdy drugi jest odpowiedzialny bardziej za organizację. Jeszcze wcześniej pomagał nam w roli dyrektora sportowego Dawid Frąckowiak, który wykonał tu naprawdę dobrą pracę i wiele się od niego nauczyliśmy - opowiada Dobski.
Wspomniany już Wasik nie pełni jedynie funkcji mitycznego “prezesa honorowego”. Jest również prezesem i właścicielem firmy Rolplan, czyli głównego sponsora klubu. Współpraca pomiędzy Sokołem i producentem plandek samochodowych trwa w sumie już od ponad dwóch dekad. Obok Urzędy Gminy Kleczew to jeden z dwóch filarów, na których opiera się funkcjonowanie klubu.
- Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś inwestuje w dany klub własne pieniądze, po prostu sam też stara się trochę pilnować tego, na co są one wydawane. Działa to w tym przypadku trochę na zasadzie firmy, na której działanie przeznaczasz swoje środki. Kleczew jest małym miasteczkiem, a przecież jesteśmy w III lidze już 14. sezon z rzędu. Obok Polonii Środa Wielkopolska należymy do ekip, które mają na tym poziomie rozgrywkowym jeden z najdłuższych staży. A do tego mimo pewnych zawirowań w przeszłości, potrafimy się utrzymać na tym poziomie i staramy się odgrywać w lidze znaczącą rolę - podkreśla Dobski.

Pociągu się nie zatrzymuje

I w tym sezonie ta rola nie polega jedynie na statystowaniu. Od momentu awansu do III ligi, Sokół zwykle kończył zmagania w górnej połowie tabeli, ale o awans realnie bił się po raz ostatni dekadę temu. Wtedy jednak czwarty poziom rozgrywkowy wyglądał nieco inaczej, w sumie istniało aż osiem grup, a więc i poziom był naturalnie dużo niższy. W “nowej” III lidze kleczewianie nigdy nie wskoczyli powyżej szóstego miejsca. Dlatego ich obecna pozycja jest jednak sporym zaskoczeniem.
- Pociągu się nie zatrzymuje. Mamy jeszcze sporo meczów do zakończenia sezonu, a wiadomo, że zimą drużyny zaczną kalkulować, czy opłaca im się wzmacniać przed rundą wiosenną. My też pewnie siądziemy do stołu i dokonamy weryfikacji tego, co wydarzyło się w klubie na przestrzeni ostatnich miesięcy. Jesteśmy na etapie rozmów dotyczących budżetu, w które zaangażowany jest też Urząd oraz nasi sponsorzy. Na razie po prostu spokojnie przyglądamy się sytuacji, bo chcemy wszystko odpowiednio przeanalizować - mówi prezes Sokoła.
W Kleczewie mamy Szkołę Mistrzostwa Sportowego, w którym prowadzony jest kierunek piłkarski. Do tego w klubie trenuje łącznie aż 250 piłkarzy. Sokół zatrudnia przy tym zaledwie ośmiu trenerów i powoli odczuwa ich deficyt. Klub, w którym wychowali się Jan i Filip Bednarkowie, za cztery lata będzie obchodzić stulecie istnienia. Awans do II ligi byłby wtedy pięknym zwieńczeniem obchodów tej rocznicy. Być może jednak Sokół po ten sukces sięgnie dużo szybciej.
- Nasze apetyty rosły już w trakcie rundy. Przez wiele kolejek zajmowaliśmy pierwsze miejsce w tabeli. Choć więc byliśmy liderem, staram się racjonalnie podchodzić do tego tematu i tonuję nastroje. Wiem, w jakich obszarach możemy się jeszcze poprawić. To nie jest tak, że Sokół Kleczew jest w tym momencie gotowy na grę w II lidze. Pracowałem na wyższym poziomie i zdaję sobie sprawę z naszych braków. Staramy się pracować bardzo rzetelnie i cierpliwie, do wszystkiego podchodzimy z dużą pokorą. Unikamy patrzenia w tabelę - podsumowuje trener Pozorski.

Przeczytaj również