Awans na mundial po 88 latach? "Pożyczyli" kilkunastu piłkarzy, zatrudnili legendę

Awans na mundial po 88 latach? "Pożyczyli" kilkunastu piłkarzy, zatrudnili legendę
Zulkarnain / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiDzisiaj · 13:07
Kibice w tym kraju szaleją na punkcie piłki nożnej, choć ich reprezentacja przez długie dekady uchodziła jedynie za chłopca do bicia. Teraz może się to zmienić. Indonezja ma realne szanse, by pierwszy raz od 88 lat pojechać na mistrzostwa świata. Pomóc ma w tym legendarny Patrick Kluivert, nowy selekcjoner, który chce ściągnąć posiłki z Holandii.
1938 rok. Z udziału w mistrzostwach świata wycofuje się Japonia, która wcześniej wywalczyła awans w azjatyckich eliminacjach. Jej miejsce zajmuje jedyny chętny do rywalizacji kraj na kontynencie, wtedy występujący jeszcze pod nazwą Holenderskie Indie Wschodnie. Udział w imprezie kończy błyskawicznie szybko. W 1/8 finału, od której rozpoczynają się zmagania, przegrywa 0:6 z Węgrami.
Dalsza część tekstu pod wideo

Lata porażek

Nigdy później, aż do dziś, kraj przekształcony potem w Indonezję nie zagrał już na mundialu. Ba, przez długie dekady nie potrafił zaistnieć nawet w Pucharze Azji, albo odpadając już na etapie eliminacji, albo w fazie grupowej. Światełko w tunelu zaczęło pojawiać się dopiero niedawno.
Przełomowy był rok 2023. To wtedy pierwszy raz w swojej historii Indonezja, czwarta na świecie pod względem liczby ludności, świętowała awans swojej reprezentacji do fazy pucharowej rozgrywek mających wyłonić najlepszy zespół kontynentu. W grupie czerwono-biali przegrali co prawda z Irakiem i Japonią, ale pokonanie Wietnamu dało im promocję z trzeciej lokaty.
W 1/8 finału nie było już czego zbierać, bo Indonezję solidnie zlała Australia (4:0), ale tak czy siak był to turniej historyczny. Nie tylko dał on w końcu mieszkańcom tego wyspiarskiego państwa trochę radości, ale też pozwolił uwierzyć, że lepsze czasy dopiero nadchodzą.

Indonezyjskie szaleństwo w… Polsce

O tym, że Indonezja kocha futbol, kilka lat temu przekonaliśmy się dobitnie w Polsce. Do Lechii Gdańsk latem 2018 roku trafił Egy Maulana Vikry, nastoletni wtedy chłopak, którego w ojczyźnie okrzyknięto tamtejszym Messim. Miał on już za sobą testy we francuskim Saint-Etienne, a The Guardian rok wcześniej umieszczał go w gronie 60 największych talentów globu. To rozbudziło wyobraźnię rodaków zawodnika, który wtedy nie miał nawet za sobą debiutu w seniorskiej piłce.
Media społecznościowe Lechii zostały wówczas opanowane przez Indonezyjczyków w prawdziwej ekstazie. Vikry jednak Polski nie podbił. Przez trzy lata rozegrał w biało-zielonych barwach łącznie 133 minuty. Później, też bez większego efektu, próbował przebić się jeszcze na Słowacji, po czym w styczniu 2023 roku wrócił do Indonezji. Nowym Messim zatem nie został, a jego największy wyczyn to zgromadzenie trzech i pół miliona obserwujących na Instagramie. Dla porównania - taki Arkadiusz Milik ma ich prawie trzy razy mniej.
Dziś Vikry jest natomiast częścią reprezentacji Indonezji, która ma chrapkę na pierwszy od 88 lat udział w mistrzostwach świata. 24-letni skrzydłowy w trwających eliminacjach gra niewiele, ale błysnął w dwóch meczach z Wietnamem. Najpierw strzelił gola, potem zanotował asystę. Więcej szans od selekcjonera, już byłego, dostawał Witan Sulaeman, a więc inny gracz z przeszłością w Lechii. On jednak nigdy nie doczekał się nawet debiutu w pierwszej drużynie biało-zielonych. Z Gdańska najpierw był wypożyczany na Słowację, a potem oddany tam definitywnie.

Kluivert wprowadzi na mundial?

Teraz byli gracze klubu z Pomorza trafią pod skrzydła… Patricka Kluiverta. Niegdyś legendarny piłkarz, który w trakcie kariery reprezentował m.in. Ajax, FC Barcelonę, AC Milan czy Valencię, kilka dni temu został ogłoszony nowym selekcjonerem reprezentacji Indonezji. Podpisał kontrakt do 2027 roku z opcją przedłużenia, a jednym z jego asystentów będzie Denny Landzaat, do niedawna wspomagający Johna van den Broma w Lechu Poznań.
Kluivert, który jako samodzielny trener prowadził póki co jedynie turecką Adanę Demirspor, reprezentację Curacao i zespoły młodzieżowe, stanie przed historycznym dla Indonezji wyzwaniem awansu na mistrzostwa świata. Ma na to szanse, bo jego poprzednik, Tae-yong Shin, który prowadził zespół przez pięć lat, zostawia go w niezłej sytuacji.
Czerwono-biali po sześciu kolejkach trzeciej rundy azjatyckich eliminacji zajmują w tabeli trzecie miejsce. Do końca tego etapu rywalizacji pozostały jeszcze cztery serie gier, a bezpośredni awans na mundial wywalczą dwie najlepsze drużyny z grupy. Ekipy z trzeciej i czwartej lokaty zagrają natomiast w rundzie czwartej i wciąż będą miały szanse na wywalczenie przepustki do USA, Meksyku oraz Kanady.
Indonezja ma zatem o czym marzyć, choć ścisk w tabeli grupy C jest ogromny. Stawce odjechała Japonia. Cała reszta kotłuje się niesamowicie. Australia zgromadziła siedem oczek, natomiast nowi podopieczni Kluiverta, a także Arabia Saudyjska, Bahrajn i Chiny - sześć.
Dotychczasowe występy eliminacyjne Indonezji napawają optymizmem. Wrażenie robią zwłaszcza cztery punkty ugrane w dwumeczu z Arabią Saudyjską, która przecież nie tak dawno ogrywała na mundialu Argentynę. Czerwono-biali potrafili też zremisować z Australią.

Posiłki z Holandii

Skąd taki progres w grze reprezentacji, która przez długie lata była jedynie chłopcem do bicia? Pomogło m.in. otwieranie się na naturalizowanie zawodników z innych krajów, głównie Holandii, historycznie mocno powiązanej z Indonezją. Jeśli dany gracz ma korzenie w tym kraju, jest kuszony przez czerwono-białych.
W taki sposób do reprezentacji Indonezji trafili już m.in. Mees Hilgers (Twente), Kevin Diks (FC Kopenhaga), Jay Idzes (Venezia) Rafael Struick (dziś australijskie Brisbane Roar, kiedyś m.in. ADO Den Haag), Ivan Jenner (młodzieżowy zespół Utrechtu, dawniej Ajax), Justin Hubner (Wolverhampton U21), Maarten Paes (FC Dallas), Thom Haye (Almere City), Sandy Walsh (Mechelen) czy Calvin Verdonk (NEC Nijmegen). Ponadto w ekipie czerwono-białych gra też Jordi Amat, Hiszpan z przeszłością w Espanyolu czy Swansea.
Teraz, gdy selekcjonerem został Kluivert, jeszcze bardziej na sile powinny przybrać posiłki z Holandii. Największą gwiazdą zespołu już niedługo może stać się… Mitchel Bakker. Były zawodnik PSG, a obecnie gracz wypożyczony z Atalanty Bergamo do francuskiego Lille, według najnowszych doniesień zagra właśnie dla Indonezji. Proces jego naturalizacji już ruszył. Podobnie sprawa wygląda w przypadku Ole Romeny’ego (Holender z Oxford City) i Jairo Riedewelda (pomocnik belgijskiego Royal Antwerp, w przeszłość m.in. Ajax i Crystal Palace).
Ciekawy jest zwłaszcza casus tego ostatniego. Trzykrotnie zagrał on już bowiem w seniorskiej reprezentacji Holandii, co jednak zgodnie z aktualnymi przepisami nie zamyka przed nim drogi do zmiany barw.
Kluivert już na powitalnej konferencji prasowej zapowiadał, że z pewnością w najbliższym czasie dojdzie do naturalizacji kilku piłkarzy, którzy wzmocnią reprezentację Indonezji. Nie chciał mówić wiele o nazwiskach, ale w drodze wyjątku wspomniał właśnie o Riedeweldzie.
- Mogę jednak podać jedno nazwisko, a mianowicie Jairo Riedewald, który zostanie naturalizowany tak szybko, jak to możliwe - zdradził.

Słodko-gorzki terminarz

Już niebawem Indonezja może stać się więc “Holandią 2.0”. Indonezyjczycy chcą, by nowi piłkarze pomogli drużynie już w marcowych meczach eliminacyjnych. Czerwono-biali na tym etapie walki o mundial zagrają jeszcze z:
  • Australią (wyjazd),
  • Bahrajnem (dom),
  • Chinami (dom),
  • Japonią (wyjazd).
Dwa bardzo trudne wyjazdy i dwa rozgrywane u siebie spotkania jak najbardziej do wygrania. Będzie ciekawie. Plan minimum to bez wątpienia przynajmniej czwarte miejsce, pozwalające na udział w kolejnej, ostatniej już rundzie eliminacyjnej. Indonezja może jednak śmiało marzyć o bezpośrednim awansie już teraz. Sytuacja w tabeli jest otwarta, terminarz nie wygląda aż tak źle, a wzmocnienia drużyny powinny tylko pomóc
Czy Indonezja po 88 latach czekania zagra na mundialu? To już nie mission impossible. To naprawdę realny scenariusz.

Przeczytaj również