Magia! Złoty chłopiec wrócił. Mogliście myśleć, że kończy karierę

Magia! Złoty chłopiec wrócił. Mogliście myśleć, że kończy karierę
screen copa america official
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski02 Jul · 16:00
Dekadę temu strzelił gola roku. W ostatnich latach drastycznie spuścił z tonu. Teraz wraca jednak w efektownym stylu. James Rodriguez znów jest wielki.
Piłka reprezentacyjna i klubowa to dwie różne piłki. Choćby podczas EURO zobaczyliśmy, że zawodnicy pozornie odcinający kupony potrafią odzyskać blask w narodowych barwach. Widać to na przykładach N’Golo Kante czy nieśmiertelnego Xherdana Shaqiriego. Za oceanem tworzy się podobna historia. James Rodriguez kilka lat temu zniknął z radarów. Przestał grać w topowych zespołach i wydawało się, że nieuchronnie zmierza w kierunku sportowej emerytury. Tymczasem 32-latek potrafi znów być złotym dzieckiem, które podbiło serca kibiców. Już w pierwszym meczu Copa America zanotował dwie asysty. Ponownie przedstawił się światu: I’m Rodriguez. James Rodriguez.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Jestem bardzo szczęśliwy. Staram się być wsparciem dla całej drużyny. To było ważne, aby dobrze rozpocząć turniej, grając z wymagającym rywalem. Kiedy drużyna wygrywa, wszystko jest łatwiejsze. Ale przed nami długa droga na Copa America. Musimy rozgrywać tylko jeden mecz na raz - podkreślał uradowany James na antenie Bein Sports po pokonaniu Paragwaju.

Żyj i pozwól umrzeć

28 czerwca wybiła dziesiąta rocznica najpiękniejszej bramki w karierze Jamesa Rodrigueza. Wtedy w meczu z Urugwajem pokazał, że piłka pod nogami odpowiedniego artysty potrafi stać się dziełem sztuki. Strzelił gola, za którego otrzymał później nagrodę Puskasa. Niemal w pojedynkę wprowadził wówczas Kolumbię do ćwierćfinału mistrzostw świata. Przy okazji został królem strzelców brazylijskiego mundialu. W międzyczasie Real Madryt wyłożył na niego 75 mln euro. Osiągnął szczyt.
Pierwszy sezon Jamesa na Santiago Bernabeu należał do udanych. Każdy kolejny był już gorszy od poprzedniego. Nie przez przypadek w 2020 roku “Królewscy” oddali go do Evertonu, nie otrzymując w zamian ani grosza. W międzyczasie spadł też poziom prezentowany przez niego na arenie reprezentacyjnej. Trzy lata temu nie został nawet powołany na Copa America. Poprzedni selekcjoner, Reinaldo Rueda, chciał oddzielić przeszłość grubą kreskę. Uznał, że ofensywny pomocnik jest sytym kotem, który nie wniesie już do drużyny nic pozytywnego. Rewolucja nie przyniosła jednak oczekiwanych efektów i w marcu 2022 roku Kolumbijczycy zatrudnili nowego trenera. Kadrę przejął Nestor Lorenzo, który bardzo dobrze znał Rodrigueza. Przez ponad sześć lat pracował bowiem jako asystent Jose Pekermana. Z wysokości ławki rezerwowych obserwował zatem wspomnianą bramkę z Urugwajem, a także wiele innych popisów. Następca Ruedy z miejsca przywrócił “dziesiątkę’ do pierwszego składu. Wzbudził tym samym spore kontrowersje. Dziennikarze dziwili się, dlaczego na pierwsze zgrupowanie powołano weterana, a nie młodszego o dekadę Daniela Ruiza, który wyróżniał się wówczas w kolumbijskiej ekipie Millonarios FC.
- Nie możemy w tej chwili porównywać Ruiza z Jamesem. Powiedziałem jasno, że są zawodnicy, którzy zrobili wiele dla kolumbijskiego futbolu, są ważni na boisku i poza nim. Są gracze, którzy w 20 minut potrafią zrobić więcej niż inni. James dał wiele naszej reprezentacji. Rozmawiałem z nim i widzę, że nadal jest bardzo zaangażowany - podkreślał Lorenzo na jednej z pierwszych konferencji po objęciu kadry.
James odzyskał skład oraz opaskę kapitana. Jako lider reprezentacji poprowadził ją do prestiżowych zwycięstw nad Brazylią czy Hiszpanią. W październikowym meczu z Urugwajem zanotował bramkę i asystę. Włączając mecze “Los Cafeteros”, można by pomyśleć, że czas stanął w miejscu. Rodriguez nadal wygląda i gra w identyczny sposób, jak podczas mundialu w 2014 roku. To szokujące, biorąc pod uwagę jego jednoczesne problemy w kolejnych klubach.

Żyje się tylko dwa razy

W 2021 roku James podpisał lukratywny kontrakt z Al-Rayyan. Włodarze z Bliskiego Wschodu wyciągnęli go z Evertonu, gdzie zawiódł oczekiwania. W pierwszych pięciu kolejkach Premier League zaliczył trzy gole i trzy asysty, żeby przez następnych parę miesięcy snuć się bezsensownie po boiskach. Nikogo raczej nie zdziwiło, że piłkarz tej klasy przerósł ligę katarską. W 16 spotkaniach zanotował pięć bramek i siedem asyst. Już po 12 miesiącach spakował jednak manatki i wrócił do Europy. Nie zamierzał bowiem przyswajać miejscowych zwyczajów.
- Życie i kultura w Katarze są bardzo trudne do przystosowania. Było kilka dziwnych sytuacji. Po meczach zwykle wszyscy chodzą nago, kiedy biorą prysznic, ale koledzy z drużyny powiedzieli mi, że nie mogę tego robić. Tam wszyscy jedzą rękami. Kiedy raz poprosiłem o sztućce, mówiono mi, że mam użyć rąk. Odpowiedziałem: "Jesteście szaleni, nie będę tak jadł" - powiedział w rozmowie z Globo.
We wrześniu 2022 roku podpisał kontrakt z Olympiakosem, zerwany po siedmiu miesiącach. W tym czasie James potrafił oczywiście błysnąć, rozgrywając kilka naprawdę udanych spotkań. Problemem okazały się wewnętrzne niesnaski. Klub miał udostępniać greckim mediom informacje na temat niezbyt profesjonalnego stylu życia. Sugerowano, że piłkarz więcej czasu spędza w klubach ze striptizem niż na treningach. Piłkarz bronił się, oskarżając włodarzy o kłamstwa i oszczerstwa. W takich warunkach dalsza współpraca nie była możliwa.
- W Olympiakosie powiedziano mi, że chodzę do nocnych klubów. To kłamstwo. Nigdy nie chodziłem do takich miejsc. Ale nawet, gdybym to robił, to co z tego? Każdy człowiek może czasem iść do klubu. Ale ja nie po to przyjechałem do Grecji. Powstał spisek, przeprowadzono kampanię przeciwko mnie. Jestem osobą, która ma jasne zasady. Jeśli nie docenia się mojej pracy, czuję się niekomfortowo. Nie podobała mi się cała ta sytuacja, więc rozwiązaliśmy kontrakt - tłumaczył James w wywiadzie dla Semana.

Samba de Janeiro

W ubiegłym roku Kolumbijczyk zawędrował do Sao Paulo. Był to jego dziesiąty klub w dziesiątym różnym państwie. Brazylijczycy, podobnie jak wcześniej działacze z Kataru, skusili gwiazdora atrakcyjnymi warunkami. Dziennikarz Jorge Nicola informował, że podpisał on kontrakt z pensją na poziomie 300 tys. dolarów miesięcznie. Więcej w tym klubie ma zarabiać jedynie Lucas Moura. Skrzydłowy faktycznie stara się być jednym z liderów. Trudno powiedzieć to samo na temat Jamesa.
- Wewnątrz klubu można usłyszeć, że James nie wykazuje odpowiedniego zaangażowania. Czasami podczas treningów inni wykonują po cztery, pięć sprintów, a on w tym czasie robi tylko jeden - zdradził dziennikarz Jose Pais, cytowany przez ESPN. - Nie wydaje się, aby James znajdował się w planach naszego trenera - to już słowa Julio Casaresa, prezesa Sao Paulo. - James mógłby grać prawie każdym klubie świata, ponieważ ma wielkie umiejętności. Ale niestety, stracił zdolność do pracy. A futbol wymaga poświęceń. On nie patrzy już na piłkę z miłością - dodał na antenie Caracol Radio Jorge Luis Pinto, były selekcjoner Kolumbii.
Na początku minionego sezonu Rodriguez był jedynie luksusowym rezerwowym. Trener Thiago Carpini sugerował, że Kolumbijczyk nie może regularnie grać, ponieważ zmaga się z chronicznym problemem z łydką. Po kilku sesjach treningowych z rzędu potrzebował trzech, czterech dni odpoczynku. Od 27 listopada do 28 lutego nie rozegrał w klubie ani minuty. Kiedy już dostał szansę z Interem de Limeira, to od razu strzelił gola i dorzucił asystę.
Jeden dobry występ nie wpłynął jednak na hierarchię. Luis Zubeldia, który przejął Sao Paulo po Thiago Carpinim, nie zamierzał budować drużyny wokół gwiazdora z takimi wahaniami. W tym roku James spędził na murawie 271 minut, z czego zaledwie 38 w meczach brazylijskiej Serie A. W maju przestał być powoływany na mecze.
- Jestem tutaj po to, aby podejmować decyzje. Jeśli Jamesa z nami nie ma, to dlatego, że moim zdaniem powinni być inni piłkarze. Rozumiem, że o takim zawodniku zawsze będzie dużo się mówiło, ale ja mam jasność co do swoich obowiązków. Pracujemy po to, aby pomóc grupie. James musi poprawić tempo gry. Jeśli tego nie zaprezentuje, to uważam, że mamy lepsze opcje dla zespołu. Ja jestem tu od podejmowania decyzji - tłumaczył Luis Zubeldia cytowany przez UOL.

Nie czas na emeryturę

- Chcę przejść na emeryturę w odpowiednim momencie. Chcę sam opuścić futbol, nie chcę, żeby futbol opuścił mnie. Ale jeśli będę nadal czuł się dobrze fizycznie i psychicznie, to nadal mogę grać jeszcze przez rok, dwa, trzy. Teraz moim marzeniem jest Copa America. Musimy zrobić wszystko, aby pokazać się tam z jak najlepszej strony - mówił w kwietniu James przywoływany przez dziennik AS.
Patrząc na perypetie w Al-Rayyan, Olympiakosie i Sao Paulo, można by uznać, że 32-latek powinien już szykować się do zawieszenia butów na kołku. Wtedy nadchodzą jednak przerwy reprezentacyjne, kiedy on znów staje się wirtuozem. Już nie narzeka na kontuzje, unika kontrowersji, nie toczy konfliktów z trenerami. Po prostu bierze piłkę i robi to, do czego został stworzony.
- Teraz James mniej biega i więcej myśli. To naturalne, bo nie ma już 22 lat, tylko 32. Wiem jednak, że kocha barwy narodowe. Dlatego bardzo mnie bolało, kiedy był krytykowany. Zaufałem mu, a on pokazał najwyższe zaangażowanie w zespole - chwalił Nestor Lorenzo na antenie TJ Sports.
Selekcjoner może być z siebie zadowolony, ponieważ udowodnił, że zna się na swojej robocie. Teoretycznie łatwiej byłoby rozpocząć kadencję od odsunięcia dawnych gwiazd, których blask powoli wygasał. Mógł przeprowadzić wymianę pokoleniową i ewentualny brak wyników tłumaczyć potrzebą czasu na rozwój. Wolał jednak postawić na sprawdzone rozwiązania, które okazały się najlepsze. Pod wodzą Lorenzo Kolumbia rozegrała 22 mecze, notując aż 17 zwycięstw, pięć remisów i ani jednej porażki. Ostatnia porażka miała miejsce 2 lutego 2022 roku z Argentyną, jeszcze za kadencji Ruedy. Od tego czasu “Los Cafeteros” górują nad niemal każdym napotkanym rywalem. I robią to w rytm narzucony przez wiecznie młodego Jamesa Rodrigueza.

Agent specjalny

Copa America rozpoczął on od zanotowania trzech asyst w dwóch meczach grupowych. Z Paragwajem posłał dwie centry, po których bramki z powietrza zdobyli Daniel Munoz i Jefferson Lerma. Przeciwko Kostaryce słabszą prawą nogą obsłużył Jhona Cordobę. Dzięki temu stał się ex aequo z Carlosem Valderramą najlepszym asystentem Kolumbii w historii CA. Obaj mają na koncie po sześć otwierających podań, przy czym obecny kapitan rozegrał o 11 meczów mniej od 62-letniej legendy. Dodatkowo portal Opta przekazał, że od 2011 roku tylko jeden gracz uzbierał minimum trzy asysty w jednej edycji Copa America. Leo Messi dokonał tego w 2016 i 2021 roku. James równa do najlepszych.
- Widzimy pozytywy związane z naszą serią bez porażki. Ale 200 wygranych meczów nie ma sensu, jeśli na koniec nie zdobędziesz pucharu. Dlatego patrzymy tylko naprzód - zaznaczył Daniel Munoz po ostatnim meczu.
“Los Cafeteros” mają już zagwarantowany awans do ćwierćfinału. W ostatniej kolejce fazy grupowej mogą jednak potwierdzić mistrzowskie ambicje. W nocy z wtorku na środę zmierzą się z Brazylią, która gra nierówno. Na razie przypomina zbieraninę głośnych nazwisk, a nie spójny kolektyw. W listopadzie podopieczni Lorenzo wygrali zresztą z “Canarinhos” 2:1 po dublecie Luisa Diaza. Nikogo nie zdziwi fakt, że James zanotował asystę przy decydującym trafieniu w tamtym meczu.
- Kolumbia to niewygodny rywal. Jest trochę jak kamień w bucie, spróbujemy się go pozbyć. Wiemy, że mają bardzo dobrych zawodników. Luis Diaz i James mogą decydować o losach meczu, zatem to dla nas świetny sprawdzian. Dlaczego James nie gra w Sao Paulo? Nie wiem, nie jestem w klubie, więc nie mogę śledzić Jamesa. Ale z tego, co wiem, jest to świetny gracz, zatem będziemy musieli zwrócić na niego uwagę - ocenił Bruno Guimaraes na przedmeczowej konferencji.

Potrzebujemy takich piłkarzy

Trener Kolumbii udowodnił, że James wciąż może być przydatnym zawodnikiem. Wystarczy obudować wokół niego cały zespół. Aktualnie Rodriguez gra na preferowanej przez siebie pozycji numer 10. Za swoimi plecami ma Jeffersona Lermę i Richarda Riosa, którzy skupiają się głównie na aspektach defensywnych. Przed nim operuje piekielnie szybki duet skrzydłowych Luis Diaz - Jhon Arias. Ten drugi zadebiutował w kadrze za kadencji Nestora Lorenzo. Selekcjoner potrafi znaleźć idealny balans między już znanymi postaciami, a nowym narybkiem.
- Dziś wszystkie zespoły grają w ustawieniu 4-4-2 lub 4-3-3. Każdy dzieciak chce zostać "dziesiątką", ale ta pozycja tak naprawdę już nie istnieje. Żaden trener nie gra z klasyczną "dziesiątką". Teraz chcą tylko szybkich zawodników, którzy potrafią grać jeden na jeden na skrzydle - powiedział niedawno James.
Trudno nie przyznać mu racji. Dziś w futbolu obserwujemy coraz mniej efektownych piłkarzy, dla których priorytetem byłoby serwowanie spektaklu. Skrzydłowi jeszcze mają zapewnioną względną wolność, ale już od pomocników wymaga się precyzji i ograniczania ryzyka. W efekcie maleje liczba zawodników w typie Jamesa, a także Isco czy Mesuta Oezila. Żaden z nich nie był demonem w pressingu, nie lubił nadmiernie spocić się w fazie defensywnej. Kiedy jednak taki gracz dostaje już piłkę, dzieje się magia. Chłońmy zatem grę Isco w Betisie i Jamesa w Kolumbii. To wymierający gatunek geniuszy.

Przeczytaj również