Ma 5 tytułów z Legią Warszawa, teraz gra w Poznaniu. "Były lekkie obawy" [NASZ WYWIAD]

Ma 5 tytułów z Legią, teraz gra w Poznaniu. "Były lekkie obawy, jak będą patrzeć na mnie kibice" [NASZ WYWIAD]
Marcin Kadziolka/shutterstock.com
Jest pięciokrotnym mistrzem Polski, ma na koncie trzy puchary. Grał w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Był jednym z niewielu wychowanków Legii, którzy przebili się do pierwszego zespołu i święcili z nimi triumfy. Jego karierę wyhamowały jednak niezliczone kontuzje. Kilka miesięcy temu podpisał kontrakt z Wartą Poznań i po wielu zmianach w ostatnich latach planuje zakotwiczyć na dłużej tak w grodzie Przemysława, jak i w Ekstraklasie. Sprawdziliśmy, co słychać u Michała Kopczyńskiego i jego zespole.
KUBA MAJEWSKI: Dodzwonić się do ciebie było trudniej niż do N'Golo Kante, do którego byłeś kiedyś porównywany. Z tym, że do niego nie mam numeru.
Dalsza część tekstu pod wideo
MICHAŁ KOPCZYŃSKI: Okres przygotowawczy, dużo treningów, wiesz jak jest. Do tego doszły nowe obowiązki. Jestem młodym, początkującym jeszcze tatą. Maja ma 3,5 miesiąca i choć dzieckiem bardzo wyrozumiałym dla rodziców, to staram się poświęcać jej jak najwięcej czasu.
Zdążyliście się już chyba oswoić z obecnością małego człowieczka w waszym życiu?
Zmiana była duża, wciąż się uczymy. Na początku sporo pomagali nam teściowie, ale już sami nieźle dajemy sobie radę. Żona znakomicie się odnajduje w nowej roli. Mam nadzieję, że ja też przyzwoicie.
Każdy piłkarz, czy trener pytany o podsumowanie przygotowań mówi, że cele zostały zrealizowane i nie brakuje optymizmu. A co ty powiesz?
Weryfikacja przychodzi w meczach. My też trenowaliśmy solidnie. Jesteśmy jednym z tych zespołów, które nie wyjechały na zagraniczne zgrupowanie. Trenowaliśmy głównie na obiektach w Grodzisku Wielkopolskim. Biorąc pod uwagę warunki pogodowe, śnieg i mróz, to warunki mieliśmy bardzo dobre. Boiska były zadbane, a kiedy temperatura poszybowała w dół, to po prostu ćwiczyliśmy w Poznaniu, na boisku ze sztuczną trawą, pod balonem. Humory poprawiły nam też sparingi, bo zawsze wygrane pozytywnie wpływają na zespół. Z drugiej strony nie przywiązywałbym do nich szczególnej wagi, bo wiadomo, że to tylko mecze testowe, różnie traktowane przez trenerów.
Tegoroczna przerwa była rekordowo krótka.
Krótko też się przygotowywaliśmy. Rozegraliśmy tylko dwa sparingi i gierkę wewnętrzną. Ale cała liga jedzie na tym samym wózku.
Niektórzy jednak mieli nieco gorzej. Wisła Płock w największe mrozy trafiła do Siedlec, gdzie jednak zimą nie jest najcieplej.
Widziałem zdjęcia Kuby Rzeźniczaka. Rzeczywiście mieli ciężkie warunki. Nam się bardziej poszczęściło. W Szczecinie płyta była dobrze przygotowana, a już tydzień później, gdy graliśmy z Widzewem, to było pełne słońce i 12 stopni na plusie. Temperatura w ciągu paru dni wzrosła o 25 stopni.
A ty jak się czujesz? Znów miałeś długą przerwę.
Tak naprawdę dopiero teraz trenowałem na pełnych obrotach. Kolejny raz problemy zdrowotne pokrzyżowały mi plany. Mam nadzieję, że to już ostatni i będę mógł wreszcie trochę pograć. Przez ostatnie półtora roku po powrocie do Polski właściwie przez rok byłem wyłączony. Moim najbliższym celem jest więc w końcu wrócić do regularnych występów.
Nic cię nie boli, nie doskwiera?
Wiadomo, że jak wraca się po takiej przerwie, to nie jest łatwo i różne drobne rzeczy się odzywają. Ale bacznie to monitorujemy i w razie jakichkolwiek podejrzeń zgłaszam sztabowi medycznemu. Jesteśmy ostrożni.
Macie spokój przed powrotem ligi? Spada tylko jedna drużyna.
Nasza przewaga nad Podbeskidziem nie jest jednak duża, musimy więc uważać. Celem jest utrzymanie się, wzięlibyśmy to w ciemno. Drużyna nie jest zbyt ograna na poziomie Ekstraklasy, więc musimy wszyscy zadbać o to, by w kolejnym sezonie te doświadczenia nadal zbierać. Wierzę więc, że będziemy punktować i nie przyjdzie nam rozpaczliwie bić się o ligowy byt, a liczę na to, że nawet poprawimyć pozycję w tabeli.
W czym tkwi największa siła Warty?
Wiele mówiło się o zgranym zespole, który tworzył się w bólach wśród wielu problemów. I to jest prawda. Warta do dobrze rozumiejąca się paczka. Klub nie jest bogaty, ale rozwija się, choćby mamy teraz nową siedzibę i wygląda to znacznie lepiej. Jest na czym się opierać.
Myślałem, że wskażesz środek pola z Łukaszem Trałką i ... Michałem Kopczyńskim.
Mamy tam najbardziej doświadczonych w Ekstraklasie piłkarzy i wierzę, że to będzie nasz duży atut. Łukasz jest ligowym wyjadaczem, do tego Mateusz Kupczak. Ja swoje też postaram się dołożyć i liczę na to, że będziemy mieli duży wpływ na grę Warty, mądrze ją prowadzić.
Warta to klub z pięknymi tradycjami. Czuje się specyficzny klimat?
Nie pierwszy raz gram w takim klubie. Przyznam jednak, że przez reżim sanitarny i problemy zdrowotne jeszcze tej szczególnej atmosfery nie odczułem. Brakuje kontaktu z kibicami, dużo czasu spędzałem na rehabilitacji i dopiero od niedawna wdrażam się w specyfikę Warty.
A jak warszawiak czuje się w Poznaniu?
Nie mam problemu z aklimatyzacją w nowych miejscach. Dobrze czułem się już w Gdyni, a i w Poznaniu bardzo nam się z żoną podoba. Lekkie obawy były, jak będą patrzeć na mnie kibice Lecha ze względu na to, którego klubu jestem wychowankiem. Z drugiej strony, kurczę, nigdy nie byłem kontrowersyjną postacią, nikogo nie obraziłem, nie miałem problemów z innymi zawodnikami, czy kibicami. Zobaczymy, co będzie jak wrócę do grania. W Warcie, w której dobrze mnie przyjęli, żyją dobrze z "Kolejorzem", więc nie spodziewam się niczego nieprzyjemnego. Miałem za to na mieście miłe spotkanie z kibicem Lecha, który życzył mi powodzenia.
A w jak to było w Warszawie? Mam wrażenie, że w ostatnim okresie twojej gry w Legii w internecie częściowo skupiała się na tobie złość kibiców, w sytuacjach, gdy nie szło.
Nie odczułem tego specjalnie, zwłaszcza na żywo. W internecie rzeczywiście coś takiego się pojawiło, ale dla mnie najważniejsza była ocena sztabu szkoleniowego i kolegów z zespołu. I wiem, że na boisku zostawiałem serce i zdrowiem – celem był zawsze sukces Legii.
Jakby nie patrzeć - jesteś multimedalistą.
Troszkę na wyrost, bo tak naprawdę tylko w dwóch sezonach realnie przyczyniłem się do sięgnięcia po trofea. Ale rzeczywiście w CV zapisuje się wszystko.
Życie piłkarza w twoim przypadku jest bardzo nietypowe. Kariera to nie tylko wieczna sinusoida, ale i nieoczekiwane zwroty akcji.
Doznałem zdecydowanie zbyt wielu kontuzji, które bardzo mi przeszkodziły w karierze i muszę bardzo o zdrowie zadbać. Tylko jego mi trzeba, by przez parę ładnych lat utrzymać się na przyzwoitym poziomie. Piłka nauczyła mnie, że nic nie jest pewne, a wszystko może się zmienić w jednej chwili. Kiedy w Legii wydawało się, że skończył się mój czas, to dopiero zaczął się najlepszy. Gdy przychodziłem do Arki, myślałem że powstaje silna drużyna, a spadliśmy. Jednego dnia z opaską kapitańską wyprowadzałem zespół w trzeciej lidze, by niedługo potem w tej samej roli poprowadzić zespół na boisko w meczu Ligi Europy z Ajaxem Amsterdam. Zdobywałem mistrzostwa Polski, grałem w europejskich pucharach, wyjechałem za granicę. I spadłem z ligi. Trzeba dobrze wykorzystywać swój czas, momenty, które przychodzą w przygodzie z futbolem. U mnie dużo się działo, ale nie narzekam. Na pewno będę miał co wspominać.
Mimo wszystko, to chyba pora na stabilizację.
Paradoksalnie bardzo sobie cenię stabilizację, ale też jak pojawia się nowe wyzwanie, czy coś nietypowego, to jestem w stanie się na to zdecydować i ruszam. Kontrakt mam ważny jeszcze na następny sezon i nie wyobrażam sobie innego rozwiązania niż pozostanie z Wartą Poznań w Ekstraklasie. Przyznam po cichu: mam dobre przeczucia.

Przeczytaj również