Liga Mistrzów nie jest miejscem dla Legii Warszawa. Duży niedosyt po Dinamie. Pomocnik zawalił ten mecz

Liga Mistrzów nie jest miejscem dla Legii. Duży niedosyt po Dinamie. Pomocnik zawalił ten mecz
Rafal Oleksiewicz / PressFocus
I po Lidze Mistrzów. Nawet jeśli nie jesteśmy zaskoczeni, bo te rozgrywki nie są nam absolutnie pisane, to niedosyt jest naprawdę duży. To jeszcze nie miejsce dla Legii Warszawa i pewnie długo nie. Inna prawa, że dzisiejszy mecz był do przepchnięcia. Typowy mecz na remis, jednak na tablicy wyników 0:1.
To miał być mecz pod Czesława Michniewicza. Bramkowy remis w pierwszym meczu, a po przebiegu pierwszej odsłony tego dwumeczu wiedzieliśmy, że w drugim mogą decydować detale. Dzisiaj ten detal to błąd przy posiadaniu piłki, którego nie można było popełnić.
Dalsza część tekstu pod wideo
Gwizdy kibiców Legii gdy Dinamo było przy piłce słyszano pewnie nawet na obrzeżach stolicy. Kibice byli na najwyższym europejskim poziomie, wspierali zespół w najlepszy możliwy sposób. Zawodnicy Dinama zwłaszcza w pierwszej połowie wydawali się momentami jakby przytłoczeni. To był doping na miarę bezpośredniego awansu do Ligi Mistrzów. Niestety jak to u nas, boisko nieczęsto idzie z tym w parze.
Dziś na całej linii zawiódł Andre Martins. Jego pierwsza fatalna strata była ostrzeżeniem, ale obyło się bez konsekwencji. Natomiast druga już całkowicie otworzyła Chorwatom drogę do bramki i skończyło się golem Bartola Franjicia. Katastrofalne błędy, juniorskie wręcz.
Środka pola nie przejął też Bartosz Slisz i tu niestety zero zaskoczenia. Forma tego chłopaka od dłuższego czasu pozostawia wiele do życzenia. Biega, biega i nic z tego nie wynika. Jego dekoncentracja w końcówce meczu spowodowała, że Artur Boruc musiał szykować się do nagłej interwencji, jednak strzał z dystansu jednego z Chorwatów był niczym rodem z najgorszych meczów Ekstraklasy.
Legia po stracie gola wyglądała nieźle, w drugiej połowie to ona przejęła mocno inicjatywę, ale brakowało konkretów pod bramką rywali. Dinamo to dobry zespół, umiejętnie się bronili, nie było jak przebić się przez ich obronę. A chęci w szeregach Legii były duże, co widzieliśmy chociażby gdy w akcjach ofensywnych Artur Jędrzejczyk porzucał obronę i próbował być lisem pola karnego.
Niezmiennie pozytywem, diamencikiem był Luquinhas. Szarpał, porywał się na dryblingi, kreował grę, wiele akcji przeprowadził w pojedynkę. Niestety żaden z jego strzałów nie był na tyle groźny, by zamienił się w gola. Bramkarz Dominik Livaković raz ’’wypluł” piłkę przed siebie po uderzeniu brazylijskiego pomocnika Legii, ale nie było tam nikogo, kto mógłby dobić piłkę.
Na dużo więcej stać też Mahira Emreliego i bardzo szkoda jego sytuacji z drugiej połowy, gdy nie sięgnął głową piłki, która wydawała się być już w bramce. Tak samo oba wahadła też nie funkcjonowały jak należy. Juranović nie odkręcił się jeszcze po długim sezonie zakończonym fazą pucharową EURO 2020, a Mladenović poza oczywistym niebezpieczeństwem tworzonym przy stałych fragmentach gry był pewnie jednym z gorszych piłkarzy na boisku.
Wiele zamieszania na boisko wprowadzał tego wieczoru sędzia. Był strasznie irytujący, czepiający się szczegółów, mimo że tak naprawdę kompletnie nie zwracał na nie uwagi, stąd mylił się nie widząc rzutu różnego tam gdzie on był czy gwiżdżąc aut w drugą stronę. Był tendencyjny albo po prostu słaby, a Przemysław Cecherz określiłby to jak należy.
Początkowo spotkanie miał poprowadzić Rumun Istvan Kovacs, o którym opowiadał nam niedawno Michał Listkiewicz. To sędzia, który dopiero co pracował na mistrzostwach Europy. Jednak z nieznanych przyczyn nastąpiła zmiana obsady sędziowskiej i dzisiaj rozjemcą, a raczej elementem chaosu na boisku był Benoit Bastien, który w tym sezonie nie sędziował jeszcze żadnego meczu.
Jednak nie poświęciliśmy miejsca sędziemu, by na niego zwalić porażkę Legii. Francuz był po prostu irytujący. Natomiast miejscem Legii na pewno nie jest jeszcze Champions League. A czy Liga Europy? Przekonamy się, gdy mistrzowie Polski zmierzą się w ostatniej rundzie eliminacji ze Slavią Praga.

Przeczytaj również