Liczby nie kłamią. Śląsk Wrocław nie zasługiwał na wicemistrzostwo Polski

Liczby nie kłamią. Śląsk Wrocław nie zasługiwał na wicemistrzostwo Polski
Mateusz Porzucek / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław Przybysz13 Nov · 12:08
O trenerach, którzy osiągają wynik ponad stan, a potem zostają zwolnieni, bo drużyna wraca na właściwy jej poziom, mówimy, że są "ofiarami własnego sukcesu". W przypadku Jacka Magiery to jednak nie takie proste.
Owszem, walka Śląska Wrocław do ostatniej kolejki o mistrzostwo Polski, gdy sezon wcześniej udało się cudem utrzymać w Ekstraklasie, to był ogromny sukces i zdecydowanie wynik ponad stan. Za chwilę to udowodnimy.
Dalsza część tekstu pod wideo
Dlatego też nikt trzeźwo myślący nie oczekiwał od Śląska ponownej walki o ligowe podium. Najpierw z ciekawością przyglądaliśmy się, jak poradzą sobie w eliminacjach europejskich pucharów, a potem czy uda im się punktować na poziomie solidnej, ligowej średniej. Nie udało się.
Nie da się jednoznacznie wskazać, czy to wina trenera. Na pewno nie pomogły mu transfery dokonane przez dyrektora sportowego Davida Baldę, dlatego sam musiał zaangażować się w rekrutację zawodników. Wyszedł z tego miszmasz albo raczej kompletny bałagan. Kadra niezdolna do realizacji taktyki, która w zeszłym sezonie zaskoczyła ligowych rywali.
Magiera przekonywał co prawda, jeszcze w ostatnich dniach, że "kierunek, który obrali jest słuszny", ale na boisku kompletnie nie było tego widać. Derby Dolnego Śląska oddane w zasadzie bez walki były gwoździem dla trumny dla obu, choć Balda nieoficjalnie był na wylocie już od tygodni.
Największym zarzutem do dyrektora sportowego było kompletne nieprzygotowanie na odejścia Nahuela Leivy i przede wszystkim Erika Exposito. Na to drugie zanosiło się przecież co okno transferowe. Duet Hiszpanów strzelił w zeszłym sezonie razem 28 z 50 ligowych goli Śląska, czyli 56 procent.
Dzisiaj najlepsi strzelcy WKS - Sebastian Musiolik i Tommaso Guercio - mają po trzy trafienia. Razem zdobyli więc 55 proc. z 11 bramek drużyny. Wtedy jednak Śląsk był w stawce piąty pod względem strzelonych goli, teraz jest ostatni. Wtedy miał siódme w lidze xG (poniżej ligowej średniej), teraz ma najniższe. Zatem wtedy wpadało trochę więcej niż powinno (głównie za sprawą indywidualnych przebłysków Exposito), a teraz tabela oddaje rzeczywistość.
Możemy to samo powiedzieć o innych parametrach. W sezonie 2023/24 drużyna Magiery zdobyła 63 pkt, najwięcej razem z Jagiellonią, a według expected points powinna zdobyć 51 i zająć szóste miejsce za Rakowem, Pogonią, Legią, Jagiellonią i Piastem. Dzisiaj ma dziewięć punktów (18.), a powinna mieć 16,5 (więcej tylko od Lechii Gdańsk).
Wtedy straciła 31 goli (1. wynik w lidze), a według xGA powinna stracić 41,7 (5.). Wiemy, że wyjątkowy dobry sezon miał wtedy Rafał Leszczyński, teraz nie pomaga tak często. W tym sezonie Śląsk traci nawet więcej goli (22) niż teoretycznie powinien (18,8). Mówimy tu o jakości sytuacji, do których dopuszcza rywali. Pod tym względem miał piątą, a obecnie ma szóstą defensywę w lidze, więc jakość gry obronnej akurat nie poleciała na łeb na szyję, mimo niezrozumiałego odejścia defensywnego pomocnika Patricka Olsena.
Śląsk był drużyną, która rzadko ma piłkę, oddaje niewiele strzałów i niewiele biega. Tak było w zeszłym sezonie i tak jest w obecnym. W tych wszystkich aspektach jest zespołem końcówki tabeli.
Sezon 2023/24:
Posiadanie piłki: 46,5 (15.)

Strzały: 393 (13.)

Dystans na mecz: 110,3 (17.)

Sprinty na mecz: 87,4 (16.)
Sezon 2024/25:
Posiadanie piłki: 45,9 (16.)

Strzały: 151 (16.)

Dystans na mecz: 108,5 (17.)

Sprinty na mecz: 97,4 (16.)
Kunszt Exposito, dobry sezon Leszczyńskiego, wydaje się, że jedyny tak dobry sezon w karierze Piotr Samca-Talara - to wszystko zakłamywało rzeczywistość. Przeciętna drużyna, która straciła dwa, a licząc Olsena trzy filary, po prostu się zawaliła, jak każda tego typu konstrukcja.
Większość obserwatorów Ekstraklasy twierdzi, że drużyna Śląska nie jest tak dobra, by walczyć o europejskie puchary, ale nie jest też tak słaba, by drżeć o utrzymanie. W pierwszej części tej opinii nie ma wielkiej kontrowersji. Zobaczymy, czy druga też okaże się prawdziwa. Ale o tym przekonywać nas będą już inni trenerzy.

Przeczytaj również