"Lewy" i Złota Piłka 2025? Szalone, przepiękne. "Wtedy byłby mocnym kandydatem"
W wieku 36 lat Robert Lewandowski przekracza kolejne granice i notuje niewyobrażalne wyniki strzeleckie. Oglądając El Clasico, można było pomyśleć: a może “Lewy” odbierze to, z czego ograbiono go w 2020 roku? Przecież Złota Piłka 2025 w rękach Polaka byłaby czymś niewiarygodnym.
Hansi Flick na nowo ożywił strzelecką maszynę. Pod jego wodzą Robert Lewandowski znów jest wielki. Znów jest sobą. Pisanie o którejś tam młodości czy frazesów o winie byłoby za proste. Ale najzwyczajniej w świecie doceńmy, że mamy do czynienia z fenomenem, który w wieku 36 lat potrafi wejść na niebotyczny poziom i błyszczeć na największych scenach. I co najlepsze - wcale nie wygląda, jakby zaraz miał zdjąć nogę z gazu, zwolnić tempo. Spektakularny, ale wciąż nienasycony. W Barcelonie po raz kolejny narodziła się strzelecka bestia.
To są chore liczby
“Lewy” naprawdę nie ma dość. Zatrudnienie w Barcelonie takiego fachowca jak Hansi Flick spadło mu z nieba, ale widać, że Polak wykonał kawał pracy, by znów odnaleźć swoją najlepszą wersję. Zostawił kryzys za sobą i raz jeszcze w tej długiej, wspaniałej karierze wskoczył na futbolowy szczyt. El Clasico było ukoronowaniem kilkunastu ostatnich tygodni, podczas których właściwie zamknął grę. Przecież te statystyki w barwach “Barcy” są kosmiczne. 14 meczów i 17 goli. Pięć dubletów, jeden hattrick. 14 bramek w samej lidze. Dwa razy więcej niż drugi w klasyfikacji strzelców Ayoze Perez. Osiem trafień więcej od Kyliana Mbappe. Nie ma jeszcze listopada, a Lewandowski może już szykować miejsce na półce na Trofeo Pichichi.
Na wspomniane 14 występów napastnik Barcelony trafiał do siatki w dziesięciu. Raz zakończył mecz (z Gironą) bez gola, za to z asystą, do tego miał trzy zera na koncie. W samym październiku osiągnął okrągłą “dychę” bramek. Ostatnio strzelił Bayernowi, teraz położył na deski Real Madryt. I to w jaki sposób! Zawsze docenimy kunszt strzelecki takich asów linii ataku jak “Lewy”, ale zauważmy, że nie były to tzw. tap-iny, gole do “pustaka”. Najpierw kapitan reprezentacji Polski wystartował do genialnego podania Marca Casado, zgubił obrońców i wzorowo wykończył akcję, zachowując zimną, snajperską krew. Następnie obejrzeliśmy pokaz lotniczy linii “Air Lewandowski” - doskonały timing, idealny strzał głową. Klasa światowa. Wielka szkoda, że nie spuentował tego hattrickiem w dużo łatwiejszej sytuacji. Otarł się o perfekcję, zabrakło kilku centymetrów.
Podkreślmy jeszcze jedno: Lewandowski, rocznik 1988, spektakularnie przejmuje El Clasico, podczas gdy wielu jego rówieśników, w przeszłości gigantów piłki z najwyższej półki, zeszło na niższy poziom grania. Sergio Busquets “pyka” sobie w Interze Miami. Angel Di Maria nie zniknął z europejskich radarów, ale reprezentuje “tylko” Benfikę. Marcelo czy Ivana Rakiticia znajdziemy w ojczystych ligach. Wszyscy ten sam rocznik, naturalnie powoli chowają się do cienia. A “Lewy” przesuwa kolejne granice. Razem z Hansim Flickiem, Raphinhą, Yamalem i kilkoma następnymi kozakami dokonują wręcz niemożliwego. FC Barcelona znów jest magiczna.
- To, co Hansi wprowadził do zespołu, jest wyjątkowe. Nie tylko ja to czuję, ale też wielu zawodników. Dziś to pokazaliśmy. Czasem z trenerem rozumiemy się bez słów i to na pewno pomaga - chwalił trenera polski napastnik w rozmowie z Eleven Sports.
Złota Piłka 2025. A może…?
Ta fenomenalna kariera będzie miała kolejne rozdziały. “Barca” w tej wersji może z pełnym przekonaniem marzyć o dublecie. Mistrzostwie Hiszpanii i Lidze Mistrzów. A przy realizacji takiego scenariusza największe gwiazdy drużyny Flicka mogłyby ustawić się w kolejce do paryskiego Théâtre du Châtelet, gdzie przyznawana jest Złota Piłka. Yamal, Raphinha, Lewandowski - to byliby mocni kandydaci, z pierwszego rzędu. W roku, w którym nie ma wielkiego turnieju reprezentacyjnego, osiągnięcia indywidualne i drużynowe w najlepszych odsłonach piłki klubowej będą kluczem do sukcesu w słynnym plebiscycie.
Pozwólcie nam puścić wodze fantazji. Jak niedawno pisał w pewnej sprawie Wojciech Szczęsny: nikt nam marzyć nie zabroni. Ale to byłaby historia, gdyby Lewandowski, irracjonalnie pozbawiony Złotej Piłki w 2020 r., kiedy to był pewniakiem do zwycięstwa, odebrałby co mu należne pięć lat później. Szalone? Pewnie, że tak. Niemożliwe? “Lewy” wielokrotnie udowodnił, że to słowo można wykreślić z jego słownika.
Materiał na kolejny film gotowy od ręki. Kropka nad “i”, idealna puenta, choć bynajmniej nie cudowne zakończenie. Bo jakie zakończenie, jak w tej formie i okolicznościach Robert Lewandowski wygląda na kogoś, kto jeszcze latami może rywalizować na najwyższym poziomie. Pół żartem, pół serio - Raphinha i Yamal poczekają, są młodsi.
- Jeśli to będzie sezon Barcelony… Złota Piłka 2025 dla Roberta Lewandowskiego w wieku 37 lat to byłaby przepiękna historia po tym co stało się w 2020 roku. Oby ten tweet pięknie się zestarzał… - napisał mój redakcyjny kolega Samuel Szczygielski.
Nic dodać, nic ująć.