Legii Warszawa rośnie kolejny świetny napastnik. "Masa zapytań, są też propozycje zagraniczne" [NASZ WYWIAD]
Już jest mistrzem Polski. Gra w rezerwach, trenuje z pierwszym zespołem i dostał szansę, by o swoją pozycję powalczyć na zgrupowaniu w Dubaju. Jaki jest Szymon Włodarczyk? Czy razem z ojcem, byłym świetnym piłkarzem stołecznych, są zadowoleni z dotychczasowych osiągnięć i ze współpracy z Legią? Jakie mają plany na przyszłość i czy jest w nich zmiana klubu? Zapraszamy na rozmowę z Piotrem Włodarczykiem, nie tylko tatą, ale i menedżerem młodego napastnika „Wojskowych”.
JAKUB MAJEWSKI: Co kupiłeś dziecku na święta?
PIOTR WŁODARCZYK: No coś tam mam przygotowane, na pewno będzie zadowolony.
I na pewno w tym roku zasłużył.
On co roku zasługuje.
Przyjemnie patrzeć, jak się rozwija.
Tak poważnie, to jego rozwój przebiega bardzo harmonijnie od dłuższego czasu. Co roku idzie do góry, a co najważniejsze, gdzie by nie grał, zdobywa bramki. W CLJ miał 13 meczów i dziewięć goli, w III lidze tak samo, a to o wiele trudniejsze rozgrywki.
Szymon realizuje kolejne cele.
Co roku zapisuje je sobie na karteczkach. W tym udało mu się zrealizować prawie wszystkie. Prawie, bo przez pandemię nie odbyły się Mistrzostwa Europy U-17, a mogli tam wiele zwojować. Ta reprezentacja jest bardzo mocna.
Zadebiutował w pierwszym zespole Legii, regularnie z nimi trenował, został mistrzem Polski.
Myślę, że jesienią też złapałby trochę minut w "jedynce", bo trener Michniewicz na jednej z konferencji zapowiadał, że dałby mu szansę ale na przeszkodzie stanęła lekka kontuzja. Czuje się jednak członkiem pierwszego zespołu i do Dubaju leci walczyć o swoje po to, by na wiosnę jak najwięcej grać. Przez ten rok w wielu aspektach się poprawił i zyskał sporo pewności siebie.
Co was zadowoli na wiosnę?
Realnie patrząc, to możliwa jest pozycja wchodzącego z ławki napastnika i do tego Szymon będzie dążył. Natomiast dla jego rozwoju niesamowicie ważne są już same treningi z pierwszym zespołem i takimi piłkarzami jak choćby Tomek Pekhart. Czech niesamowicie gra głową, trudno mi sobie przypomnieć w ostatnich latach w Ekstraklasie kogoś lepszego w tym aspekcie. A Szymek, choć nieźle radzi sobie w tym aspekcie, to może się jeszcze poprawić, a ma znakomitego nauczyciela.
Nad czym jeszcze musi pracować?
Jest na początku swojej drogi więc musi pracować nad wszystkim. Ma kilka rzeczy, na które musi zwrócić większą uwagę, ale nie chciałbym ich teraz zdradzać, by nie ułatwiać zadania rywalom.
A największe atuty Włodarczyka juniora?
Syn bardzo lubi grać przodem do bramki, ma naturalną szybkość i jest bardzo ruchliwy, a jednocześnie ma dobrą wydolność. Jednocześnie zawsze dużo wnosi do gry drużyny, bardzo pomaga, pracuje i jest pożyteczny dla zespołu. Ma przy tym bramkowego nosa, łatwo dochodzi do sytuacji.
Cały tata. Podpowiadasz mu?
(śmiech) Geny, wiadomo. Podpowiadam, Szymon słucha i wyciąga wnioski, ale też często powtarzam: A co ja ci synek mam powiedzieć, czy masz iść na krótki, czy długi słupek, jak ty sam to musisz wyczuć. I on ten instynkt ma.
A jakie są różnice między wami?
Byłem dużo szczuplejszy! W jego wieku ważyłem 71 kg! (śmiech). Serio zaś, to przede wszystkim syn jest lepiej rozbudowany mięśniowo, jest dużo silniejszy ode mnie sprzed lat.
Młodzież dziś przywiązuje do tego dużo większą wagę, mają też wyższą świadomość.
Tak, ale dużą rolę odgrywają też kluby, które teraz profesjonalnie prowadzą juniorów, dają im znakomite warunki do progresu. Ośrodek treningowy Legii jest wspaniały, mogą się niesamowicie rozwijać jeśli tylko chcą, jeśli nakierowani są na pracę. Szymon jest.
A nie przeszkadza mu szum, jaki się pojawił wokół niego?
Zupełnie nie. Jest bardzo świadomym chłopakiem. Oczywiście cieszy go, gdy dostaje wiadomości z propozycjami większych klubów, ale podchodzi do tego z dystansem i spokojem. Teraz przed nim jeszcze matura i ona też jest celem.
Dużo jest tych zapytań?
Masa z Ekstraklasy, są też propozycje zagraniczne.
Legia będzie w stanie go zatrzymać?
Szymon ma jeszcze półtora roku kontraktu i nie spodziewam się, by go nie wypełnił. Na dzisiaj celem jest wywalczenie sobie miejsca w kadrze pierwszego zespołu, zyskiwanie kolejnych doświadczeń w Ekstraklasie, łapanie minut. W czerwcu zobaczymy, jaki dalszy pomysł ma na niego Legia i wspólnie z klubem zastanowimy się, co dalej, by syn mógł wykonać kolejny krok do przodu. Na razie jestem zadowolony z tego, jak zajmują się Szymonem.
Bacznie śledzisz jego karierę.
Oglądam praktycznie wszystkie mecze na żywo. Można powiedzieć, że jestem jego agentem. Przede wszystkim chodzi mi o zapewnienie mu jak najbardziej komfortowych warunków do gry i treningów, takich, by nie musiał się troszczyć o nic innego.
Poza maturą, ale to już zadanie mamy.
Mama jest z wykształcenia polonistką, pomaga mu jak może. I, jak to mama, martwi się o szkołę. Jednocześnie jest bardzo szczęśliwa i dumna z Szymka. Nie tylko dlatego, że radzi sobie w piłce, ale ponieważ pozostał takim samym fajnym, poukładanym chłopakiem. Ja też jestem z tego bardzo dumny.