Legia odpaliła go po jednym meczu. Potem się rozstrzelał i skusił słynny klub. Zapłacili miliony

Legia odpaliła go po jednym meczu. Potem się rozstrzelał i skusił słynny klub. Zapłacili miliony
Mikołaj Barbanell / shutterstock.com
Dominik - Budziński
Dominik Budziński29 Oct · 10:34
Do warszawskiej Legii trafił zimą 2021 roku, ale jego wypożyczenie z Dynama Kijów okazało się jednym wielkim niewypałem. Nazarij Rusyn został szybko przepędzony z Łazienkowskiej, a potem… solidnie się rozkręcił. Do tego stopnia, że angielski Sunderland zapłacił za niego 2,5 mln euro.
Rusyn uchodził w Ukrainie za spory talent. Jako 19-latek dostał swoją szansę w pierwszej drużynie Dynama Kijów i już w debiucie strzelił gola podczas spotkania Ligi Europy. Regularnie trafiał też wówczas do siatki w młodzieżowych zespołach narodowych. Nic zatem dziwnego, że wiązano z nim naprawdę duże nadzieje.
Dalsza część tekstu pod wideo

Udane wypożyczenie

Młody chłopak wszedł do czołowego klubu w swoim kraju z buta, ale potem nie był w stanie na stałe zakotwiczyć w pierwszej jedenastce. Odszedł więc na wypożyczenie do Zorii Ługańsk i to był prawdziwy strzał w dziesiątkę. W 17 meczach Rusyn zdobył siedem bramek, a ponadto zaliczył cztery asysty.
Po powrocie do Kijowa dostał nieco większy kredyt zaufania. W pewnym momencie regularnie wychodził w pierwszym składzie, nie był może goleadorem, ale od czasu do czasu trafiał do siatki. Gdy jednak z czasem jego pozycja w zespole osłabła, zdecydował się na kolejne wypożyczenie. Tym razem do warszawskiej Legii.
“Wojskowi” sprowadzali wciąż młodego, 22-letniego napastnika, który w tamtym momencie miał na koncie 41 występów w Dynamie i dziewięć strzelonych dla niego goli. Ponadto był już po jednym naprawdę udanym wypożyczeniu, co mogło tylko zachęcać włodarzy z Warszawy, by na podobnej zasadzie ściągnąć Ukraińca do stolicy. Ponadto Legia zagwarantowała sobie w umowie opcję ewentualnego wykupu zawodnika.

Transferowy niewypał

Rusyn zameldował się więc w Warszawie, ale jego związek z Legią niemal od samego początku wyglądał koszmarnie.
- Już po pierwszych treningach widać było, że Rusyn myśli głównie o tym, by się pokazać - grał bardzo egoistycznie, strzelał z nieprzygotowanych pozycji, rzadko podawał kolegom. I delikatnie mówiąc nie przypadł im do gustu swoją postawą - pisał wówczas Kuba Majewski na Meczyki.pl.
Legię w tamtym okresie prowadził jeszcze Czesław Michniewicz, który też miał do Rusyna sporo uwag. Dał mu więc zagrać jedynie w meczu Pucharu Polski z Piastem Gliwice. Przez 30 minut. I to by było na tyle. Ukraiński napastnik pokazał się jeszcze w meczu rezerw z KS Kutno, a potem, gdy miał zaliczyć kolejny epizod w drugiej drużynie, urządził przedstawienie. Odmówił występu w spotkaniu z Legionovią, co tłumaczył obawą o grę na sztucznej murawie, która mogłaby żle wpłynąć na stan jego zdrowia. Problem w tym, że trawa w Legionowie była… naturalna.
Rusyn za swoją niesubordynację został wówczas czasowo odsunięty od treningów z pierwszym zespołem Legii, ale w rzeczywistości był to jego koniec w Warszawie. Pod koniec maja 2021 roku klub ze stolicy poinformował o skróceniu wypożyczenia ukraińskiego napastnika. Wrócił on zatem do Kijowa.

Sezon życia i głośny transfer

Jak toczyły się potem jego losy? W Dynamie nie miał szans na grę, dlatego odchodził na kolejne wypożyczenia, w obu przypadkach nieudane. Najpierw do Dnipro-1, potem Czornomorcia Odessa. Przełomowy okazał się dopiero powrót tam, gdzie wcześniej Rusyn radził już sobie świetnie. Mowa oczywiście o Zorii Ługańsk, którą Ukrainiec tym razem zasilił definitywnie.
Ten ruch okazał się złotym strzałem dla każdej ze stron. Ukraiński napastnik zanotował zdecydowanie najlepszy sezon w karierze. Strzelał jak na zawołanie, a rozgrywki kończył z bilansem 14 trafień oraz siedmiu asyst w 32 rozegranych meczach. W całej ligowej stawce skuteczniejszy był tylko Artem Dowbyk, który po tamtym sezonie odszedł do Girony i w jej barwach wywalczył tytuł króla strzelców La Liga.
Nazarij Rusyn
własne
Wyczyny Rusyna też nie uszły uwadze bardziej renomowanych klubów. Do Zorii, która za Ukraińca rok wcześniej zapłaciła 250 tysięcy euro, z ofertą opiewającą na 10 razy więcej zgłosił się Sunderland. Przedstawiciel Championship wyłożył na stół 2,5 mln euro, a były gracz Legii podpisał z sześciokrotnym mistrzem Anglii kontrakt na cztery lata.
Póki co przygoda Rusyna z “Czarnymi Kotami” nie układa się najlepiej. O ile w poprzednim sezonie dostawał on jeszcze swoje szanse, strzelając ostatecznie dwa gole w 22 meczach, w obecnej kampanii jest już mocno ignorowany przez szkoleniowca zespołu. Na murawie spędził póki co łącznie 64 minuty. Ostatnie cztery spotkania w całości przesiedział na ławce, grając w międzyczasie jedynie dla klubowych rezerw. Warto natomiast wspomnieć, że Sunderland pewnym krokiem zmierza do Premier League. Na jej zapleczu po 12 kolejkach jest wyraźnym liderem.
Kariera 26-latka wygląda natomiast na razie jak sinusoida. Teraz Rusyn przeżywa trudniejszy czas, ale w przeszłości pokazywał już, że potrafi wychodzić z kłopotów i łapać wysoką formę. Być może podobnie będzie i w tym przypadku. Czy Legia powinna za nim tęsknić? No nie. Ale chyba mało kto przypuszczał, że piłkarz tak błyskawicznie pogoniony z Warszawy, który potem jeszcze przez jakiś czas błąkał się bez efektu po kilku klubach, mimo wszystko wróci na dobre tory i zostanie bohaterem całkiem sporego transferu do klubu o uznanej renomie. Ot, futbol.

Przeczytaj również