Legia ma prawdziwy skarb! To może być Pan Piłkarz. "Ależ potencjał"

Legia ma prawdziwy skarb! To może być Pan Piłkarz. "Ależ potencjał"
Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik / PressFocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot03 Oct · 21:58
Świetny mecz Legii Warszawa, która miała dziś twarz nowego lidera, odkrycia ostatnich dni - Maxiego Oyedele. Już rozumiemy Michała Probierza.
Niewiele tego dnia przemawiało za zawodzącą ostatnio w Ekstraklasie Legią. Optymizm mógł budzić mocno przemeblowany, dość rezerwowy skład Betisu, ale drużyna Goncalo Feio miała w minionych tygodniach problem z najprostszymi elementami piłkarskiego rzemiosła. Stąd czwartkowy wynik osiągnięty przy Łazienkowskiej jest zaskoczeniem. Musimy jednak podkreślić: to zasłużone zwycięstwo stołecznych.
Dalsza część tekstu pod wideo

Fart? Ależ skąd!

Legia dobrze weszła w mecz i od pierwszych minut imponowała organizacją, jednocześnie szukając swoich szans w ataku. Była dynamiczna, wybiegana, agresywna w odbiorze. Piłkarze Betisu sprawiali wrażenie nieco zaskoczonych tak zdecydowanym początkiem gospodarzy. Aktywnością imponował Kapustka, któremu powołanie do kadry jakby dodało sił. W środku zasuwał za dwóch, a przy tym tworzył zagrożenie bliżej prawej strony boiska, doskonale współpracując z partnerami. Hiszpanie nie mieli właściwie żadnych argumentów, by sforsować defensywę Legii, a przy tym potrafili gubić się w tyłach. Gol Steve’a Kapuadiego na 1:0 był nagrodą za naprawdę solidne granie. O tyle istotne, że nie była to bramka z przypadku. Po pierwsze, legioniści mozolnie dążyli do zaskoczenia rywali. Po drugie, Kapuadi trafił po zaplanowanym rozegraniu rzutu rożnego. Krótka klepka Vinagre z Kapustką, doskonała wrzutka tego pierwszego i idealny strzał głową. To było ćwiczone - reakcja zadowolonych Goncalo Feio i Inakiego Astiza mówiła sama za siebie.
W drugiej połowie Betis był lepszy, przeważał, Manuel Pellegrini wyciągnął z rękawa kilka asów, ale na dobrą sprawę Kacper Tobiasz nie miał wiele pracy. Interweniował jak należy, radził sobie na przedpolu, dobrze się ustawiał. Niemniej, nie doszło do żadnego zmasowanego ataku na jego bramkę. Miewał już w pucharach bardziej zapracowane dni. Można się zastanawiać nad wyjątkowo niemrawą postawą gości, natomiast nie wzięła się ona znikąd - to Legia, sposobem gry, odebrała im atuty. Świetnie wyglądała współpraca Kapuadiego z Pankovem, Wszołek i Vinagre radzili sobie na skrzydłach, w środku obok Kapustki koncertowe zawody rozgrywał Oyedele, najlepszy piłkarz na boisku. Tu wszystko miało ręce i nogi.
Dość powiedzieć, że bliżej było bramki na 2:0 niż 1:1. W 65. minucie w doskonałej sytuacji pomylił się Morishita, kwadrans później najpierw swoją okazję zmarnował Nsame, a po chwili Adrian kapitalnie obronił potężny strzał Augustyniaka. Choć Betis momentami potrafił zepchnąć Legię do głębokiej obrony, to nie było czuć, że zaraz padnie gol wyrównujący. Legioniści umiejętnie wytrącali Hiszpanów z rytmu. Potwierdziło się, że zespół Goncalo Feio lepiej sobie radzi, gdy zamiast być zmuszonym do dominacji, może wykorzystać właściwą organizację gry, odpowiednie ustawienie i pozytywną agresję prowadzącą do skutecznych odbiorów piłki. Zasłużenie zgarnął trzy punkty i odprawił faworytów z kwitkiem. Sprawił sensację, ale nie był to splot niesamowitych okoliczności, żaden fart ani mecz życia bramkarza. Chciałoby się, by polskie drużyny zawsze tak rywalizowały z silniejszymi i możniejszymi rywalami z Europy.

To jest skarb!

Osobną kwestią jest znakomity występ Maxiego Oyedele. ZNA-KO-MI-TY. Młody pomocnik odegrał fundamentalną rolę w zwycięstwie Legii. Pokazał, że dobre wejście do zespołu w meczu z Górnikiem Zabrze nie było dziełem przypadku. Pytając, co Oyedele takiego robił, można łatwo odbić piłeczkę i zapytać: a czego nie robił? Oczywiście pod kątem gry w środku boiska. 19-latek wyglądał jak stary wyjadacz. Zafundował kibicom bardzo szeroki repertuar. Harował jak mrówka - co rusz wyskakiwał do odbioru i był w tym skuteczny, potrafił też od razu po przejęciu piłki posłać świetne podanie, wyprowadzające akcję ofensywną zespołu. Inteligencja taktyczna, przewidywanie ruchów przeciwnika, przegląd pola - znów świetnie się oglądało. Do tego niezwykła dojrzałość boiskowa, wrodzony luz, spokój, odwaga i niebanalna technika.
Ten mecz ważył dużo więcej niż popis z Górnikiem. Oyedele został rzucony na głęboką wodę, przeciwko poważnym piłkarzom Betisu, i zdał ten egzamin niemal celująco. To była przepaść w porównaniu do zawodników, którzy grali na “szóstce” Legii przed nim. Notorycznie zagubiony Claude Goncalves jak dotąd nie zbliżył się do czwartkowego poziomu gry 19-latka z akademii Manchesteru United. Powyższe zachwyty nie są przesadzone. Jasne, nie zamierzamy wynosić Oyedele ku niebiosom po mniej niż 200 minutach rozegranych z “eLką”, trzeba być świadomym, że będzie miał i słabsze mecze, wahania formy, ale tu po prostu jakość widać gołym okiem. Talent na naprawdę solidne granie.
- [Oyedele] chce piłkę, szuka grania, nie boi się, mocny fizycznie, twardo stoi na nogach, pewny 1vs1. Ależ potencjał - trafnie napisał Mateusz Janiak z Przeglądu Sportowego.

Odkrycie dla kadry?

Jeśli po powołaniach Michała Probierza na nadchodzące mecze Ligi Narodów mogliśmy się zastanawiać, czy szansa dla Oyedele nie jest na wyrost, to teraz wypada uczciwie powiedzieć: rozumiemy, dlaczego selekcjoner chce sprawdzić pomocnika Legii.
- Ja uważam, że jeżeli chcemy iść do przodu, nie powinniśmy się bać, a wręcz przeciwnie - stawiać na takich zawodników jak Maxi. Zawsze będą dyskusje i komentarze w przypadku takich powołań, natomiast ja powiem wprost: do struktury zespołu pasuje mi konkretnie Maxi Oyedele - cytuje Probierza Przemek Langier z goal.pl.
To jest jasny komunikat od selekcjonera, któremu Oyedele wysłał w czwartkowy wieczór wiadomość zwrotną: tak, jestem gotowy. Spójrzmy: 19-latek był numerem jeden na boisku w starciu Ligi Konferencji z Betisem, pozytywnie przeszedł tę weryfikację. Dlaczego miałby zatem nie dostać szansy w reprezentacji Polski? Tam też będą poważni rywale, z jeszcze wyższej półki. Nie mamy “szóstki” dla kadry, to ją spróbujmy znaleźć. Piłkarz Legii wygląda na kogoś, kto w przeciwieństwie do powołanego ostatnio Mateusza Kowalczyka nie pojedzie wyłącznie “poznać zapachu szatni”. Przyjedzie z mocnym argumentem, by wyjść na boisko. Mateusz Ligęza z Radia ZET pisze wprost: - Coraz bardziej skłaniam się do tego, że Oyedele warto sprawdzić w kadrze nawet w podstawowym składzie. Jak się sprawdzi, odciąży Zielka z “6”. Nie obawiam się takiej spiny, jak u Bogusza z Chorwacją.
To byłoby bardzo odważne zagranie, jednak z drugiej strony - jak już Oyedele zamelduje się na zgrupowaniu, to niech sprawdzi się w warunkach bojowych. Szczególnie, że kolejno testowani przez selekcjonera “defensywni” pomocnicy mniej lub bardziej zawodzili.
Nie marnujmy takich okazji. Jeśli “chcemy iść do przodu i nie powinniśmy się bać”, to się nie bójmy. Każdy potencjalny polski Pan Piłkarz jest na wagę złota.

Przeczytaj również