Legenda Zagłębia Lubin nowym dyrektorem sportowym. "Pomiędzy mną a szatnią nie będzie służbowo"

Lubomir Guldan to żywa legenda Zagłębia Lubin. Jak grom z jasnego nieba pojawiła się oficjalna informacja, że kapitan klubu kończy karierę i… z miejsca zostaje dyrektorem sportowym. Porozmawialiśmy z głównym zainteresowanym o tej zmianie.
Słowak gra w Zagłębiu od 2013 roku. W tym czasie zdążył dojść z zespołem do finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, spaść do 1. ligi, by z powrotem awansować do Ekstraklasy, a następnie zdobyć w niej brązowy medal i poczuć w Lubinie smak eliminacji europejskich pucharów. Było barwnie, działo się sporo, ale wszystko ma swój koniec.
Guldan był ulubieńcem kibiców, charakternym kapitanem, często nazywanym profesorem defensywy. Takie aspekty sprawiają, że nie mógłby zakończyć przygody w Lubinie bez słowa, bez kontynuacji w innej roli. Ale skąd w ogóle pomysł na tak nagłe zawieszenie korków na kołku?
Pogadaliśmy o tym trochę z samym zainteresowanym: - Ta myśl we mnie dojrzewała, miałem to z tyłu głowy już od dłuższego czasu. Już jakiś czas temu rozmawialiśmy z klubem na ten temat, ale chciałem jeszcze pograć. Jednak za 3 tygodnie będę mieć już 38 lat, gram 20 lat profesjonalnie w piłkę. Przyszła refleksja, że czas zrobić miejsce dla młodych zawodników.
Zagłębie na pewno nie narzeka na swojego trenera, bo Martin Sevela ma uznanie w klubie. Poza tym kapitan Zagłębie wcale na zwolnienie miejsca przez swojego przełożonego nie czekał… - Nie widzę się w trenerce, nie robiłem papierów. Rok temu dostałem propozycję dołączenia do sztabu Łudogorca Razgrad, chcieli mnie tam właściciele klubu, ale nie czułem tego, wolałem zostać w Lubinie. Od początku chciałem iść w kierunku dyrektora sportowego. Przez te 20 lat w piłce zebrałem wielu znajomych, kolegów, chciałbym te kontakty teraz wykorzystywać - opowiada nam Guldan.
Ale zanim zdradzi nam więcej szczegółów o jego nowej roli - ustalmy, czy szykuje się mecz pożegnalny. W końcu obrońca był cały czas w treningu z drużyną, choć wiadomo, że w bagażu na obóz w Turcji korków piłkarskich już mu zabraknie. - Osobiście nie myślałem jeszcze za wiele o meczu pożegnalnym. Oficjalnie zakończyłem jednak karierę. Uważam, że ładnie pożegnałem się w ostatnim meczu w Lubinie wygrywając derby ze Śląskiem Wrocław. Jako zawodnik Zagłębia Lubin lepiej się pożegnać nie mogłem! Jedyne co niepocieszające to, że stało się to przy pustych trybunach… - mówi z przekonaniem nowy dyrektor klubu. A wiadomo, że pożegnać można się znacznie gorzej, bo z kolei pupilek trybun Djordje Cotra zamienił Zagłębie właśnie na odwiecznych rywali z Wrocławia i jego legenda w Lubinie padła.
I kontynuuje wspominając najlepszy okres na boisku: - Nasz najlepszy sezon to ten po powrocie z 1. ligi do Ekstraklasy. Byliśmy rewelacją rozgrywek, zdobyliśmy brązowe medale i dzięki trzeciemu miejscu w tabeli przeżyliśmy świetną przygodę w eliminacjach do Ligi Europy. Praktycznie tą samą kadrą zrobiliśmy zarówno awans z 1. ligi, jak i trzecie miejsce w Polsce. To był najpiękniejszy rok, jeszcze te mecze w Europie, chociażby zwycięski bój z Partizanem Belgrad. Graliśmy bardzo ładnie i zainteresowaliśmy sobą cały kraj.
Rola dyrektora różni się znacząco nawet od poważnej funkcji kapitana, którą Guldan pełnił. Jak dalej wyobraża on sobie kontakt z kolegami z zespołu i czy wiedzieli o tym od dawna? - Dla samej szatni to na pewno był szok. Nikomu o tym nie mówiłem, zostawiliśmy to długo w tajemnicy. W piłce bywa, że zespół ma lidera zarówno na boisku jak i w szatni, przyjdzie dobra oferta kupna i na drugi dzień tego zawodnika już nie ma. To naturalne, że w drużynie dochodzi do zmian. A w tym przypadku ja zostaję na miejscu. Tylko już w innym pomieszczeniu, w swoim gabinecie. Jak będę mógł, tak będę starał się chłopakom pomagać. I nie będzie między nami służbowo. Byliśmy razem w szatni jeszcze miesiąc temu, mają u mnie drzwi otwarte i kiedy będę mógł pomóc piłkarzom, to będę to robił. Mamy wzajemny szacunek, to się nie zmieni wraz z objęciem przeze mnie innej funkcji.
A tym samym można mówić pół-żartem, pół-serio, że Guldan z podwładnego stał się przełożonym trenera. - Na pewno postawimy na współpracę. To trener Martin Sevela ma swój pomysł na zespół, będziemy wspólnie podejmować decyzje tak, aby były z najlepszą korzyścią dla Zagłębia - zapewnia.
Piłkarze którzy decydują się na wejście w świat trenerki, mają różne zagraniczne czy też polskie wzorce. A jak jest w przypadku Guldana i podpatrywania pracy dyrektorów sportowych? - Zdaję sobie sprawę, że zmieniam pracę z fizycznej na psychiczną. Sam jestem ciekaw tego wyzwania. Ale powiem tak: wszyscy wiedzą o mojej nowej roli od teraz, a ja jednak od dłuższego czasu. Dlatego już prowadziłem rozmowy ze znajomymi, którzy są albo byli dyrektorami sportowymi. Miałem w zamiarze rozeznać rynek. Chciałbym pójść taką drogą jak Piotrek Burlikowski, który był dyrektorem, kiedy awansowaliśmy do Ekstraklasy i zrobiliśmy trzecie miejsce. Mieliśmy znakomitą atmosferę, wszystko było poukładane. Tak bym to chciał widzieć, iść w takim kierunku - snuje plany „Lubo”.
To oczywiste, że oczkiem w głowie działaczy Zagłębia jest akademia. Nie inaczej wygląda to u dyrektora: - Jestem w klubie 7,5 roku, znam go od środka, wiem jaka jest filozofia Zagłębia Lubin. Ważna jest dla mnie akademia, ale i współpraca ze sztabem czy z zarządem. Widzieliśmy, ile pożytku było z rozwoju Krzysztofa Piątka, Bartka Białka, Bartka Slisza, Filipa Jagiełły, Jarosława Jacha, Jarosława Kubickiego… Teraz będę starał się dalej pomagać młodym, tylko będąc w innej funkcji.
A jakie cele transferowe stawia sobie już na najbliższe okienko? - Ja zakończyłem karierę, więc robi się wakat na środku obrony, zwłaszcza na wypadek kontuzji innych chłopaków. Dlatego zimą będziemy chcieli ściągnąć stopera, a do tego napastnika. Ale jedziemy zaraz na dwutygodniowy obóz, wielu młodych dostanie szansę, żeby się pokazać, więc kwestie wzmacniania kadry będziemy rozstrzygać w Turcji. Może ktoś się ciekawie pokaże, zagra super w sparingach i wskoczy do pierwszej jedenastki.
- Przy obserwacji zawodników kryterium przed transferem nie będzie tylko piłkarska jakość, ale też jakim jest człowiekiem. Ktoś może być dobrym piłkarzem, a nie pasować do tej szatni, do naszego kolektywu. Zależy mi, żeby każdy nowy piłkarz naprawdę się starał i żeby zależało mu na Zagłębiu Lubin - podkreśla legenda klubu.
I jak tu na koniec nie zapytać o cele? Guldan przedstawia je tak: - Chciałbym, żeby Zagłębie każdy kolejny sezon kończyło na wyższej pozycji w Ekstraklasie. I niech nam taki Bartek Białek rośnie w klubie co sezon!
Jesteśmy bardzo ciekawi, czy Lubomir Guldan odnajdzie się w gabinecie dyrektora sportowego. Na pewno to bardzo pracowity, kompetentny człowiek. Zna klub jak mało kto, wie, jakie są jego problemy oraz potrzeby. Czas sprawdzić się w czymś nowym. Pierwsze zadanie: znaleźć swojego następcę i dokonać transferu na środek obrony.