Legenda Wisły mówi o zagrożeniach z nowym trenerem. "Przychodzi człowiek bez żadnej styczności z polską piłką"
O zmianach w Wiśle Kraków porozmawialiśmy w legendą klubu i komentatorem 1. ligi w Polsacie Maciejem Żurawskim. Co pomyślał, jak przeczytał, że trenerem ’’Białej Gwiazdy” został Albert Rude? Czy jest coś, co spodobało mu się szczególnie z wyczytanych informacji? Jakie widzi zagrożenia w takim ruchu?
SAMUEL SZCZYGIELSKI: Wisła ogłosiła w piątek wieczorem zatrudnienie Alberta Rude. Jak zareagowałeś?
MACIEJ ŻURAWSKI: Nie wiedziałem za bardzo, o co chodzi. Jestem zdziwiony. Albo może inaczej… Ja wiem, że teraz jest moda, żeby dawać szansę nieznanym, młodym trenerom. Ale byłem zdziwiony ze względu na CV i to że to trener jeszcze bez dokonań. To nie poziom Ekstraklasy, ale klub, który bardzo mocno o nią aspiruje. Nie jest to projekt, na którego budowanie i w ogóle rozeznanie jest dużo czasu.
Ale rozumiesz taki wybór?
Jestem w stanie zrozumieć, czym to było spowodowane. Pewnie w dużej mierze osobą dyrektora sportowego Kiko Ramireza. Wydaje się, że kredyt zaufania do niego jest w klubie dosyć dużo i ma duży wpływ na decyzyjność. Natomiast powiem szczerze, że chyba tylko jedna rzecz jest dla mnie bardzo mocno zrozumiała, czyli komunikacja z zawodnikami z Hiszpanii, których jest dziewięciu. Moim zdaniem równie dobrze można byłoby postawić na Mariusza Jopa, a dać mu współpracownika, który biegle komunikuje się w języku hiszpańskim i angielskim.
Co ci się podoba z tego co wyczytałeś o nowym trenerze?
Że opiera się na systemie Barcelony, ale zmodyfikowanym nie tylko na posiadanie piłki, ale kreowanie sytuacji i większą agresywność w ataku. Fajnie się to czyta. Czy będzie w stanie wdrożyć to na boisku, to czas pokaże. Czytając wypowiedzi ludzi z prasy hiszpańskiej, to punktu zaczepienia nie widziałem.
Ale jak rozumiem byłeś fanem innej opcji?
Przeczytałem, że ta analiza, bardzo wnikliwa, była przeprowadzona z pomocą sztucznej inteligencji. Nie skreślam tego. Ciekawi mnie jak to wypadnie na boisku - sztuczna inteligencja analizująca różne aspekty pracy trenera i dająca gotowy wynik, to duże ryzyko. Jak ktoś dostaje szansę, to trzeba mu dać czas. Dyrektor Kiko Ramirez dokonał sporo dobrych wyborów jeśli chodzi o transfery w Wiśle Kraków. Ja byłem ciekaw, co pokaże Mariusz Jop. Jak zmieni oblicze zespołu. Jeśli chodzi o defensywę, zachowanie zawodników po stracie piłki, to było widać szybko poczynany progres. Miało to olbrzymie znaczenie w tych trzech meczach, które wygrał. Tak samo w ofensywie mogło się to podobać.
Jak podsumowałbyś czas trenera Sobolewskiego?
Wydaje mi się, że gdyby Radosław Sobolewski nie podał się do dymisji po meczu z Termaliką, to może pracowałby nadal. Była sinusoida formy, wahania nastrojów, ale zależy jakie są oczekiwania wobec tej kadry. Ale była wtedy huśtawka, góra, dół. Natomiast nie można mówić, że była wtedy katastrofa.
Co ciebie najbardziej trapi w perspektywie zmiany trenera na wiosnę?
Przychodzi człowiek, który przede wszystkim nie miał żadnej styczności z polską piłką. Są hiszpańscy piłkarze, okej, ale druga połowa drużyny to polscy zawodnicy. Do nich też trzeba trafić. Oczywiście tu dochodzimy do tego, że w sztabie będzie Mariusz Jop. Nie wiemy jak będzie współpracował sztab. Być może wiele rzeczy będzie wychodziło od niego, skoro zadziałało w tych trzech meczach.
Widzisz inną przyszłość dla Wisły niż awans w tym roku?
Nie wiem jaka miałaby być przyszłość Wisły bez awansu. To natężenie presji jest bardzo duże. Porażka z Puszczą Niepołomice była wstrząsem i teraz będą chcieli za wszelką cenę uniknąć baraży, bo wiedzą, jak to może się skończyć. Patrząc na to jak jest spłaszczona tabela, to wszystko jest możliwe. W tej lidze będzie jeszcze sporo zwrotów sytuacji. Wisła potencjał, żeby skończyć na pierwszym czy drugim miejscu. Tylko widzę dużą chwiejność formy. Potrafią zagrać świetne zawody, żeby w kolejnych dwóch meczach pokazać przeciętność. Zwłaszcza Hiszpanie. Nie widzę tu aż takiej siły, żeby być przekonanym o awansie.